W ubiegłym sezonie wyróżnienie dla Trenera Roku trafiło do Mike’a Budenholzera z Atlanty Hawks. W obecnym, na prowadzenie w wyścigu po nagrodę COTY wysunęło się już kilku kandydatów. Oto nasze typy na najlepszego trenera pierwszej połowy sezonu.
Lordam: Kolejna trudna kategoria od obsadzenia. Mamy świetnego człowiek z cienia na zastępstwo w postaci Luke’a Waltona, świetną robotę wykonuje Dwayne Casey, a nie można nie zauważyć kunsztu Gregga Popovicha. Osobiście właśnie Greggowi póki co dałbym statuetkę Trenera Roku. Spurs grają fenomenalny basket, a Pop dysponuje minutami weteranów wedle uznania. Na wyróżnienie zasługują także Scott Skiles oraz Brad Stevens.
Paweł Mocek: Gregg Popovich. Pierwszą część sezonu San Antonio Spurs byli nieco ukryci w cieniu wygrywających spotkanie za spotkaniem Golden State Warriors i po cichu ustawiali się na czele grupy pościgowej. Dzisiaj, Ostrogi z Teksasu są już tylko kilka zwycięstw za swoimi największymi konkurentami w konferencji zachodniej, nie mając na swoim koncie jeszcze żadnej porażki w swojej hali. Przy fantastycznej dyspozycji, Popovich nie zrezygnował ze swojego trybu rozgrywania sezonu regularnego, polegającego na jak najbardziej oszczędnym używaniu już nie tylko swoich weteranów (Duncan, Ginobili, Parker), ale także i Kawhi’a Leonarda i LaMarcusa Aldridge’a. Najczęściej grający Leonard jest na parkiecie średnio poniżej 33 minut, a reszta graczy nie przekracza nawet 30. Pop jak nikt w lidze potrafi też wykreować rezerwowych, którzy pod nieobecność gwiazd potrafią odwalić „czarną robotę” i tym razem oprócz Patty’ego Millsa czy Borisa Diawa w takiej roli możemy oglądać Bobana Marjanovica lub Jonathana Simmonsa. Spurs mają zdecydowanie najlepszą defensywę w lidze (tracąc zaledwie 93.5 punktów na 100 posiadań) oraz najlepszy Net Rating (+15.3), wyprzedzając w obu kategoriach Warriors czy Thunder.
Woy: Brad Stevens, Boston Celtics. Oczywistym wyborem byłby zastępujący Steve’a Kerra – Luke Walton. Jednak w realnym świecie ta nagroda nie może trafić do wielkiego asystenta coacha Warriors. W tym wypadku stawiam na innego szkoleniowca młodego pokolenia, który po nielicznych korektach w składzie osiąga jeszcze lepsze wyniki z młodymi Celtami. Zieloni walczą „łeb w łeb” z Miami Heat i Detroit Pistons oraz „depczą po piętach” Chicago Bulls oraz Atlancie Hawks. Wszystko zmierza w kierunku play off! Stevens w Bostonie ma wielki komfort pracy a sam Danny Ainge obdarza go wielkim zaufaniem, na co trener odpowiada wynikami. Czasami pisaliśmy, że Ainge swoimi transferami nie zawsze pomaga trenerowi, ale Stevens wyciąga niemal wszystko co najlepsze ze swojego składu.
Dominik Kędzierawski: Postawię na trenera nie posiadającego wielkiej kadry, mimo tego radzącego sobie ponad stan – Frank Vogel. Mimo rewolucji kadrowej, kontuzji pierwszorundowego wyboru, wyniósł Indianę na bardzo dobry poziom. Pacers mają 8 ofensywę w lidze, oraz 10 defensywę, co robi jeszcze większe wrażenie, przy wspomnieniu o offseason. Czwarty w lidze DefRtg Pacers tylko potwierdza defensywne obeznanie Vogela. Frank jak mało który trener potrafi sklecić mocny zespół, nawet ze średniej kadry (PG13 i długo, długo nic… Ewentualnie Turner w przyszłości) i dlatego w moich oczach zasługuje na takie wyróżnienie.
Dominik Kołodziej: Dwane Casey. Piąty sezon czarnoskórego trenera w Kanadzie i z roku na rok gra, a przede wszytkim wyniki Dinozaurów są coraz lepsze. Chciałem tutaj umieścić Blatta, ale szefowie Cavaliers popsuli mi plany. Idę więc w drugą siłę wschodu i mam nadzieję, że słusznie. Wschód też musi mieć jakieś statuetki, prawda?
palnias94: Derek Fisher Rick Carlisle. Ze słabych, starych i połamanych Mavs wyciąga ile się da. I choć głównym kandydatem na COTY jest Walton to ja dalej gościa nie trawię jako HC. Ciekawe, czy po sezonie ktoś się na niego nadzieje i go podpisze. Wracając do Ricka, to jest to według mnie najlepszy coach w lidze w tej chwili.
Dawid Ciepliński: Rick Carlisle. Przed sezonem skazywałem Dallas na pożarcie, tymczasem Mavs pokazli mi jak bardzo się myliłem. Duża, a w zasadzie największa w tym zasługa ich trenera, który wyciąga z graczy wszystko co najlepsze, świetnie rotuje zespołem, umiejętnie szacuje ich siłami, a efekt tego widzimy w postaci szóstego miejsca na Zchodzie. Good job Rick.
Jakakolwiek nagroda, która nie trafi do Warriors będzie kompletną pomyłką.
Po tym co zobaczyłem w meczu z SAS to szczęka mi opadła już kompletnie.
Jako wieloletni fan Byków przyznaję bez bicia, że to są masakratorzy jakich dawno nie było w NBA.
Curry jest nie do zatrzymania. Green potrafi zatrzymać każdego gracza.
Dzielenie się piłką i tempo gry jest kosmiczne.
jak mój przedmówca napisał-jeśli GSW utrzymają takie tempo, to myślę ze nagroda powinna trafić do duetu Keer/Walton ( jeśli to możliwe ?), dziwią mnie trochę te zachwyty na nad SAS po ich letnich wzmocnieniach (genialny LaMarcusa Aldridge + West) byli wymieniani jako główny kandydat do mistrzostwa i tak grają. Raczej nie wielu się spodziewało ze Warriors tak wystrzelą, nie robiąc żadnych ruchów transferowych, jedynie rozwijając swoje talenty, przede wszystkim za to należny się dla trenerów z Oukland ten tytuł .
Szukanie najlepszej drużyny lub trenera innej niż GSW i SK jest chyba trochę na siłę. To jest drużyna z kosmosu, która leje wszystkich po kolei. Curry MVP bez dwóch zdań. Uważam, że nie ma szukać oryginalności, bo wybór jest bardzo prosty. GSW bierze wszystko. Już w zeszlym roku niektórzy pisali, że to kidd jest trenerem roku, bo Kerr dostał gotowy zespół od Jacksona. To teraz wolton dostał zespół od Kerra, który jest samowystarczalny. Jeszcze taki mały pstryczek curry posłał tym, który typowania hardena na MVP.
Odnoszę wrażenie, że artykuł, choć jak zawsze na poziomie, po ostatnim meczu SAS – GSW stracił na aktualności :)
Możemy pisać o najlepszej defensywie, net rating, możemy zachwycać się świetną formą Parkera czy LMA, który uczy się być następcą Duncana. Ale to wszystko traci znaczenie gdy ogląda się 5-krotnych mistrzów NBA tak niemiłosiernie bitych przez ekipę z Golden State. Nie odnotowałem do tej pory żadnej dyskusji na temat tego spotkania, a przecież do skomentowania jest sporo, wszak spotkały się dwie najlepsze drużyny w NBA, nigdy w historii ligi nie było meczu pomiędzy klubami z takimi bilansami, a chyba każdy fan koszykówki ostrzy sobie zęby na finał konferencji, który tak naprawdę będzie finałem NBA – bez względu na to, kto wygra, powinien później bez większego trudu zdobyć mistrzostwo.
Przez 3 kwarty to był bardzo dobry mecz, pomimo tego, że podopieczni Kerra konsekwentnie zwiększali przewagę nad Ostrogami. Ale w ogólnym spojrzeniu Spurs nie mieli nawet pół argumentu. Motywacja, defensywa, szybki atak, gra z kontry, skuteczność w rzutach, ruch piłki – wszędzie niepodważalną przewagę i pewność siebie mieli Warriors.
Jasne, możemy zachwycać się Spurs, że pomimo najwyższej średniej wieku w lidze, są w stanie mieć kapitalny bilans, być zaraz za GSW w tabeli. Możemy doceniać kunszt trenera, ruchy transferowe itd. Tyle, że w starciu z najlepszą ekipą od lat wyglądali jak emeryci. Nie nadążali w defensywie, nie mieli pomysłu w ataku, nadziewali się zarówno na bardzo twardą obronę jak i na miażdżące kontry. I Pops może sobie znów narzekać na to, że rzuty za 3 zabijają koszykówkę ale spójrzmy realnie – Warriors tego meczu nie wygrali trójkami, tylko znakomitym ruchem piłki na połowie rywala, tym, co do tej pory było domeną właśnie SAS.
Nie ma co hamować entuzjazmu – być może oglądamy kolejną dynastię, być może za dekadę będziemy z dumą opowiadać, że byliśmy świadkami czegoś niepowtarzalnego.
Ja tam bym CaVS tak nie skreślał, widzieliśmy co zrobił LEBRON bez LOVea i Irvinga rok temu. Suns też grali run and gun Nash MVP, lecz play off to troche co innego.
@chudini
W mojej ocenie to był maks, co Cavs mogli ugrać. I tak im poszło lepiej, niż gdy grają z Irvingiem i Lovem (bardzo zmotywowani byli zawodnicy, którzy raczej do tej pory w pierwszych piątkach nie grali, lub grali niewiele – vide Dellavedova).
Cześć czytam tą stronkę od dłuższego czasu, ale to dopiero mój pierwszy komentarz. I tak jak koledzy powyżej pisali, mam wrażenie deprecjonowania osiągnięć GSW. W tym artykule, chyba nikt nie postawił na Kerr-a jako COY. Zastanawiam się co by jeszcze Warriors musieli zrobić, żeby już nie było dyskusji, co do tego, że wszystkie najważniejsze nagrody na dziś dzień powinny trafić do nich :)
Kerr przez pół sezonu nie trenował Warriors, więc dlaczego ktoś miałby na niego stawiać, skoro są to nagrody na półmetku rozgrywek?
Panowie, byłyby JAJA gdybyśmy postawili Kerra na COY. O Waltonie przecież ja napisałem…realnie patrząc nikt nie da mu tej nagrody za pół sezonu. Co do Curry’ego i MVP to wszystko jasne i nie ma pretendenta godnego do wyścigu.
@Woy
Ja nigdzie nie napisałem, że Kerr powinien być CotY :)
@mrph , ja do LJ’a :-)
@Woy
Pisałeś w liczbie mnogiej, to również poczułem się wywołany do tablicy :)
Panowie, po jednym nieudanym meczu, wszyscy pieją nad GSW a jadą po SAS. Jako odwieczny adwersarz, przeciwnik SAS (i Popa) mówię Wam wszystkim nie skreślajcie ich tak szybko. W tej lidze liczy się tylko i wyłącznie kto będzie mistrzem na koniec … i chociaż bardzo ucieszył mnie wynik z SAS (wcześniej podobnie klocki dostali CAVS) to Pop to stary wyga i na play-off na pewno coś wymyśli.
***
Co do najlepszego trenera. GSW to taki samograj w tej chwili i choć bilans zaskakuje to zasadnicze pytanie ile w tym zasługa trenera (Kerr miał większą zasługę w zeszłym roku). Wszyscy piszecie, że Pop dostał (LMA, West) więc nic dziwnego, że tak grają – ale moim zdaniem wkomponować do gry taką gwiazdę jak LMa, ograniczyć jego czas, punkty itd. – nie wszystkim się to udaje (choć być może składa się tu również dobrze poukładana głowa LMA). Z drużyn, które zaskakują w tym roku, to bez wątpienia Boston, Toronto, Portland i .. Dallas. I szczerze mówiąc największe w tej chwili dla mnie zaskoczenie to Dallas (bo szczerze mówiąc zupełnie nie widziałem ich w play-offs). Dlatego wybór najlepszego trenera na dzień dzisiejszy dla mnie to ktoś z „trójki”: Kerr/Walton, Pop, Carlisle. I w tej chwili pomimo ostatniego meczu stawiam na Popa.
@Blasiacco
Nie skreślam Spurs ale widziałem ten mecz. I jeśli ktoś bardzo liczy na zacięte i wyrównane boje o mistrzostwo, to nie dostał żadnych powodów do optymizmu.
Duncan na pewno wiele nie zmieni – styl gry GSW jest moim zdaniem dla niego zbyt szybki.
Natomiast absolutnie nie zgodzę się z Tobą w kwestii „samograja”. Było już wiele ekip, które miały świetnych graczy, all-starów, a nie osiągały tego, na co wszyscy liczyli, a drużyny później się rozpadały. Deprecjonujesz ogromną pracę nad zbudowaniem maszyny do wygrywania meczów, filozofii small-ball, w której w zasadzie każdy gracz ma swoje ważne miejsce w drużynie. Tam nie ma praktycznie typowych zadaniowców pokroju Matta Bonnera, każdy gracz dostaje piłki i się nimi dzieli, każdy dużo biega w ataku, szuka pozycji, asystuje i rzuca.
A co do trenera roku, tu akurat przyznaję rację, że nagroda – na chwilę obecną – powinna powędrować do Popa. Ale tylko dlatego, że Warriors przez pół sezonu byli trenowani przez Waltona, a przez drugie pół prowadzić ich będzie Kerr. No, chyba że liga postanowi po raz pierwszy w historii wręczyć nagrodę duetowi – to też byłoby ciekawe rozwiązanie :)
@mrph
Tylko ta filozofia została wymyślona w zeszłym roku, w tym roku to już jest jednak bardziej samograj
(i tu zadaniem jest głównie nie popsuć). Oczywiście ten mój poprzedni mail był za „mocny” – bo rzeczywiście GSW wykonało duuuuży krok w przód (ale kto wie, czy ta pewność w grze po prostu nie przyszła ze zdobyciem mistrzostwa). Bardzo im życzę kolejnych mistrzostw (dopóki Phoenix nie przejdzie na jasną stronę mocy).
Co do GSW myślę że trzeba wziąć też pod uwagę że każdy chce „bić” mistrza. W szczególności jeśli ten mistrz dodatkowo wygrywa pierwsze 24 mecze. I mimo to GSW mają bilans jaki mają. Świetna robota trenera (ów). To że SAS się pozbierają i będą o niebo mocniejsi w PO to pewne jak amen w pacierzu, nie mniej styl w jakim Warriors ich rozjechali był faktycznie imponujący.
@Blasiacco
Wiesz, wymyślenie filozofii i wdrożenie w zespół to dopiero początek – później musisz nie tylko taktykę doszlifować, utrwalać w głowach zawodników każdą zmianę ale i stale rozwijać. Coraz więcej drużyn próbuje grać smallball, coraz więcej drużyn stawia też na rzuty za 3 punkty. Bez rozwoju zarówno samych zawodników jak i taktyki poszczególni gracze mieliby coraz większe kłopoty, defensywy przeciwników również w końcu się uczą i starają znaleźć nowe rozwiązania na Curry’ego, Thompsona itd.
GSW wykonali ogromny krok – Curry i Green są znacznie lepsi niż w ubiegłym sezonie, zespół lepiej broni, wydaje mi się również, że jeszcze sprawnie przechodzi z obrony do ataku. Do tego coraz skuteczniej „wchodzą” im pick’n’rolle na linii Curry-Green (co też w ubiegłym sezonie nie było aż tak mocno eksploatowane).
Kurczę, będę jednak uparcie bronić tezy, że to nie jest samograj, że tam jest stale wykonywana praca, zarówno nad tym, by utrzymać kluczowych zawodników w formie (zauważ, jak duże wahania formy przechodzi wielu koszykarzy w NBA, a w GSW są one mało zauważalne, głównie widoczne po kontuzjach), jak i przy samej taktyce.
@mrph
ok. masz rację ;)
Słuchajecie widzę, że tylko ja mam odmienny pogląd na temat trenowania GSW przez Waltona. Jak dla mnie nawet w okresie, w którym Kerr-a nie było fizycznie na ławce rezerwowych to nadal była jego drużyna. Sądzicie, że Walton dostał wolną ręke i mógł decydować o wszystkich w tym czasie? Mi się wydaje, że on był tylko od tego, żeby realizować założenia, które ustalił Kerr i dlatego dla mnie to Kerr powinnien być COY.
Dodatkowo jeśli chodzi o prowadzenie drużyny w trakcie meczów to jakoś mi się kojarzy, że w czasie absencji Kerr-a to oni wygrywali swoje mecze na dużym luzie, więc jakoś sobie nie przypominam, żeby Walton im tam z ławki dużo pomógł.
@mrph
100% poparcia co do Twojego komentarza :)
@mrph
… chociaż drugi akapit wypowiedzi LJ poparł moją tezę (hehehe) – ale zgadzam się, że stwierdzenie, że GSW jest samograjem było dużym nadużyciem.
@LJ
zgadzam się w całości z Twoją wypowiedzią.
Nie wszyscy którzy czytają znają nazwiska, więc pozwolę sobie rozbić obie konferencje:
zachód Dallas Mavericks (Rick Carlisle)
za to że ma skład na pozycje 10 minus, a walczy o PO i uda mu się to
wschód Boston Celtics (Brad Stevens)
za to że ma jednego z gorszych GM – bardzo dobry zawodnik i pan chaos jako General Menager Danny Ainge
a zespół walczy, mimo dziwnego składu i w tym sezonie bardzo ciężkiej konferencji też osiągnie Play-Off
Jeden z gorszych GM? Załatwił im tytuł, a za chwilę będzie miał zestaw pierwszorundowych wyborów w tym jeden w top3. Jak dodasz to do już solidnego zespołu (zgadnij kto zatrudnił Brada Stevensa) to przyszłość wygląda ciekawie, prawda?
Też uważam, że Ainge nie jest złym GM.
Carlisle- mój ulubiony trener w lidze i z całą pewnością jeden z najleszych, odwala w tym roku świetną robotę, ALE opinie w stylu: Mavs mają skład na pozycje poniżej 10…. really? No Panowie szanujmy się, mają lepszy roster od Portland, porównywalny potencjał jak Utah czy Kings. To jest skład spokojnie na play offy z dobrym trenem, z wybitnym na walkę o 5-6 miejsce. Dirk, Parsons, Matthews, Deron – to jednak nie jest trzon kompletnych ogórów, który powinien przegrywać z prawie każdym
COTY – moim zdaniem duet z GSW, każdy inny wybór to będzie śmiech na sali. Przypomnę, że te samograje (w bardzo podobnym składzie), grali znacznie gorzej przed erą Kerra, więc nie do końca rozumiem skąd te opinie. Pomiędzy GSW Jacksona, a GSW Kerra – jedną z najlpeszych jeśli nie najlepszą drużyną w historii jest taka przepaść, że niech mi nikt nie wyskakuje z samograjami.
Ile było osób, które twierdziły w zeszłym roku, że w play offach skończy się dzień dziecka, że nie da się w tym stylu wygrać mistrzostwa, że Curry nie jest prawdziwym MVP – i nagle wszyscy twierdzą, że to było do przewidzenia, że znajdą się w tym miejscu w którym są teraz…
ja byłem jednym z tych, którzy w play-off nie wierzyli w GSW ;(
(chociaż bardzo im tytułu życzyłem).
Pamiętajmy że jeśli mówimy o WCF Spurs Warriors, to ktoś musi wygrać 4 mecze. Prawda jest taka że GSW zagrali koncert w tym meczu z SAS ostatnio, pytanie czy dadza radę tak zagrać 4ry mecze, po drugie trochę inaczej sie gra z presją wyniku niż w sezonie zasadniczym :)
Po meczu GSW – SAS odnoszę wrażenie że po pierwsze, znacznie większą presję widać było po Spurs. Warriors byli w tym meczu wyluzowani tak samo jak w każdym innym.
Po drugie zaś – SAS mają najwyższą średnią wieku w lidze i to było widać w wyżej wspomnianym meczu – nie nadążali z powrotami do defensywy, a sami grali w ataku zdecydowanie za wolno. Pomyśl, co będzie, gdy przyjdzie im grać bardzo szybką koszykówkę przez co najmniej 4 mecze z rzędu.
Nie muszą rozjeżdżać Spurs w play offach 4 razy 30 punktami żeby wygrać serię więc i nie muszą zagrać 4x TAKIEGO meczu ;)
Nie skreślajcie SAS po jednym meczu. Play-offy to zupełnia inna gra. Wystarczy, że wygrają z GSW w którymś z dwóch pierwszych meczów i wkradnie się nerwowość (Pop lubi brudną grę – uwielbia zawodników typu Bruce Bowen). Tak więc mecz meczowi nie równy – ale obym się znowu mylił.
@Blasiacco
Cytując siebie z jednego z wcześniejszych komentarzy: „Nie skreślam Spurs ale widziałem ten mecz. I jeśli ktoś bardzo liczy na zacięte i wyrównane boje o mistrzostwo, to nie dostał żadnych powodów do optymizmu.”
To był ich dopiero pierwszy mecz ale dał ogólny obraz możliwości obu ekip w bezpośrednim starciu, dlatego też bardzo staram się wyważać wypowiedzi. w Playoffs taka seria może wyglądać zupełnie inaczej ale też nie możemy tego meczu traktować tak, jakby go nie było :)
Nie liczyłbym na nerwowość w Warriors. W zeszłym roku w PO w dwóch seriach przegrywali 1-2 a potem wygrywali serię więc o ich psychikę nie martwiłbym się zbytnio. Do tego faktycznie pytanie czy Spurs są w stanie nadążyć za nimi. Duncan absolutnie fantastyczny gracz ale czy w starciu z wybieganymi Warriors zrobi różnicę? Pewnie dowiemy się o tym dopiero w maju w finałach konferencji.