Za nami pierwszy dzień All Star Weekend. Dziś czekją nas konkursy, a jutro danie główne, czyli Mecz Gwiazd. Wspólnie z Pawłem Mockiem wymienisliśmy pomiędzy sobą kilka maili i porozmawialiśmy o całym Weekendzie Gwiazd. Na co najbardziej czekamy, co byśmy zmienili, a na koniec pobawiliśmy się trochę w generalnych managerów i z 24 zawodników wybranych do tegorocznego All Star Game wybraliśmy swoje składy, dokładnie tak jak robiono to przed spotkaniem Rising Stars w latach 2012-14.
Dawid Ciepliński: W niedzielę All Star Game. Kiedyś, jak byłem młodszy to czekałem na ten mecz, jak i w ogóle na cały All Star Weekend z utęsknieniem. Najlepsi zawodnicy, największe gwiazdy, konkursy, szczególnie wsadów i na koniec oczywiście mecz Wschód-Zachód. Z czasem się to jednak zmieniło, bo konkursy zrobiły się mniej emocjonujące, może poza konkursem trójek, gdzie rzeczywiście jest rywalizacja i startują raczej najlepsi w lidze pod względem rzutów zza łuku. O pierwszym dniu All Star Weekend w ogóle nie wspominam. Mecz celebrytów nie jest wart jakiejkowleiek uwagi, a i spotkanie młodych zawodników polega tylko na indywidualnych popisach, dunkach i braku jakiejkowliek obrony. Nic specjalnego. Podobnie mam trochę z tym najważnieszym wydarzeniem, czyli Meczem Gwiazd. Szkoda trochę, że zawodnicy nie traktują tego spotkania na serio, choć nie powiem czasem się to zdarza, sczególnie jeśli mecz jeszcze tak w połowie czwartej kwarty jest na styku. Wtedy widzimi, że Ci najlepsi trochę bardziej się starają, przede wszystkim w obronie bronią i walczą o wygraną. Co roku mam nadzieję, że tak będzie, bo wtedy warto obejrzeć te kilka minut, w których gwiazdom rzeczywiście się chce i zależy im na wygranej, ponieważ jeśli to od początku jest jednostronny pojedynek to chyba naprawdę warto go sobie darować i obejrzeć tylko highlighty. A jak to jest u Ciebie, czekasz na ten mecz z wytęsknieniem, żeby zobaczyć w grze tych najlepszych, czy raczej nie podniecasz się mocno całym wydarzeniem?
Paweł Mocek: Podobnie jak u Ciebie, na początku swojej przygody z NBA czekałem na ten weekend już kilka tygodni wstecz. Szczególnie na mecz gwiazd i konkursy, po których praktycznie zawsze jednak było rozczarowanie. Teraz jest zupełnie inaczej, podchodzę do ASW raczej jak do przerwy w rozgrywkach, podczas której drużyny mają czas na odpoczynek, a w ramach rozrywki grają jakiśtam towarzyski meczyk. Myślę, że im bardziej zajmujesz się koszykówką „na poważnie”, jeśli bardziej interesujesz się pick and rollami niż wsadami z góry, bardziej patrzysz na to kto nie pomógł w obronie niż na to w który rząd krzesełek poleciała piłka po bloku, to tym mniej All-Star Game będzie Cię pasjonował. To świetna rozrywka dla fanów, lubiących efektowne akcje, po których piłkę po lobie wsadza do kosza najlepszy gracz na świecie. A takich kibiców jest mnóstwo, dlatego uważam i zawsze uważałem, że mecz gwiazd jest potrzebny NBA. Jest jeszcze sobotnia noc i konkurs wsadów, który od kilku lat był prawie zawsze zawodem dla fanów. Dopiero rok temu Zach LaVine wlał w serca nadzieję na to, że może da się uratować Dunk Contest. Na który z konkursów czekasz najbardziej? I czy da się przywrócić konkurs wsadów do dawnej świetności?
Dawid Ciepliński: Mam podobne zdanie do Twojego. Im bardziej zajmujesz się koszykówką na poważnie, tym mniej jara cię All Star Game. A co do konkursów? Najbardziej chyba na konkurs trójek, ponieważ tak jak pisałem wcześniej – tam rzeczywiście startują mniej więcej najlepsi w tej lidzeplus te pierwszoplanowe gwiazdy. Zawodnicy, którzy naprawdę potrafią rzucać zza łuku i widać, że ten konkurs od początku traktują na poważnie, chcą się pokazać z jak najlepszej strony i przede wszystkim wygrać. JJ Redick powiedział zresztą ostatnio, że nie może doczekać się tego konkursu. To pokazuje, że zawodnikom rzeczywiście zależy i o poziom nie powinniśmy się martwić. Jeśli chodzi o konkurs wsadów to chyba nie da się już odzyskać jego dawnej świetności, no chyba że zgodziliby się w nim wystąpić Ci najlepsi graze w lidze, ale czy oni rzeczywiście są aż tak dorymi dunkerami? Jakoś nie jestem przekonany. Z drugiej strony nie masz czasem wrażenia, że chyba nie da się już pokazać czegoś nowego, że w konkursie wsadów widzieliśmy już wszystko i ciężko jest zaskoczyć czymś fanów i ekspertów, przez co dunki, które jeszcze 10 lat temu robiłby wielkie wrażenie teraz przeszły do porządku dziennego? A, i na który konkurs Ty czekasz w tym roku najbardziej?
Paweł Mocek: Z jednej strony masz rację, że pomysły na efektowne wsady mogły po prostu się skończyć, ale z kolei zeszłoroczne dunki LaVine’a były dość „zwykłymi” (na przykład ten behind the back), a jednak elektryzowały publiczność. Według mnie żebyśmy mogli znów emocjonować się konkursem wsadów, to musiałaby wziąć w nim udział jakaś gwiazda. Idealnym do tej roli byłby kilka lat temu LeBron James, który udowodnił już przecież, że potrafi wysoko latać, lecz jak sam twierdzi – jest już na to za stary. Zauważmy, że Slam Dunk Contest brali kiedyś udział wybitni gracze tacy jak Michael Jordan, Dominique Wilkins, Julius Erving czy Clyde Drexler. Obecnie gwiazdy ligi odmawiają udziału w tym konkursie, co na pewno nie pomaga jego popularności. Ja jak co roku czekam na Skills Challenge. Zawsze miałem słabość do tego konkursu, w którym zwinni zawodnicy mogą popisać się wszechstronnością swoich umiejętności. W tym roku udział weźmie po czterech graczy frontcourtu i czterech backcourtu. W finale zmierzą się przedstawiciele obu grup i ciekawe jak poradzą sobie tacy gracze jak Draymond Green czy Karl-Anthony Towns. Wracając do meczu gwiazd, myślisz że da się jakoś usprawnić system głosowania, by do ASG przypadkiem nie dostał się taki gracz jak Zaza Pachulia?
Dawid Ciepliński: Masz rację, dunki LaVine’a były na wysokim poziomie. Dynamiczne, efektowne i co ważne wykonane szybko, za pierwszą bądź drugą próbą. To ważne, bo któregoś razu Nate Robinosn tak strasznie długo się męczył z wyknananiem jednego wsadu, że ciężko się to oglądało, a na koniec sam dunk nie był już taki ekstra, gdyby go wykonał za pierwszym razem. Poza tym zgodzię się równeż, że gdyby jakaś mega gwiazda wzięła udział w konkursie, to ten zyskałby na znaczeniu, tylko jaka? Masz pomysł, kto z tych najlepszych byłby w stanie się skusić i pokazać coś fajnego? Jeśli chodzi o system głosowania to nic bym nie zmieniał. Pierwsze piątki wybierają kibice, rezerwowych trenerzy. To dobry układ, ponieważ daje możliwość fanom zadecydowania, kogo chcą w takim spotkaniu oglądać. Natomiast jeśli chodzi o zawodników pokroju Zazy Pachuli to przejrzałem wyniki głosowanie z ostatnich 10 lat i takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko – Marcin Gortat rok temu, który rozgrywał i tak lepszy sezon niż Pachulia teraz i był jedneym z wyróżniających się na Wschodzie zawondików frontcourtu, no i oczywiście Yao Ming, na którego notorycznie głosowali Chińczycy. Choć podejrzewam, że nawet gdyby nie wybierano go w pierwszej piątce, to i tak w większości przypadków jako ten rezerowowy by się do tego meczu łapał. Więc gdyby to ode mnie zależało to zostawiłbym wszystko tak, jak teraz. Poza tym NBA robi się bardzo globalna i kibice z danego kraju chcieliby choć raz zobaczyć swojego rodaka w takim spotkaniu. Nie byłoby zabawnie gdby obok James, Duranta, George’a czy też Curry’ego na parkiecie pojawił się Pachulia? Nie chciałbyś, żeby w takim meczu zagrał Marcin Gortat? Podejrzewam, że mówliby o tym wszyscy w kraju, wszystkie mainstreamowe media i mogłoby się to przyczynić do wzrostu populanrości koszykówki w Polsce. Jest jakiś lepszy sposób na to, niż nasz rodak w All Star Game? Ty zmieniłbyś jakoś system głosowania?
Paweł Mocek: Wracając do konkursu wsadów, to chętnie zobaczyłbym w nim Paula George’a – który wczesniej już brał w nim udział, ale od tamtego czasu rozwinął się jako zawodnik – i Kawhi’a Leonarda, który nie ma za bardzo okazji, by w meczach Spurs popisywać się jakimiś super wsadami, ale wydaje mi się, że ma on potencjał, by być niezłym dunkerem. Bardzo życzyłbym Gortatowi udziału w All-Star Game i zgadzam się, że mogłoby skłonić polską publiczność do częstszego oglądania NBA. Ale chciałbym, żeby Marcin zagrał w meczu gwiazd, ponieważ na to zasłużył. Zawsze w takiej sytuacji myślę o zawodnikach, którzy swoją grą w danym sezonie pokazują, że należy im się specjalne wyróżnienie. Jeśli miejsce w pierwszej piątce zajmuje Marcin Gortat albo Zaza Pachulia, to wiadomo, że trenerzy wybiorą zawodnika, bez którego takie wydarzenie nie mogłoby się odbyć, na przykład Draymond Green w tym sezonie. A wtedy na ławce robi się jedno miejsce mniej dla zawodników takich jak Damian Lillard – ciągnących swój zespół, który często – pechowo – jest na tym ósmym miejscu w głosowaniu trenerów, przez co musi obejść się smakiem. Dla mnie głosowanie można zmienić w jeden prosty sposób – niech każdy wybierający ma do dyspozycji jeden głos, to znaczy niech wybierze swoje pierwsze piątki do składów Wschodu i Zachodu… i tyle. Wydaje mi się, że byłoby to sprawiedliwsze rozwiązanie, a jednocześnie kibice nadal decydowaliby o tym, kto wyjdzie w pierwszej piątce.
Dawid Ciepliński: Twoje rozwiązanie jest bardzo rozsądne dotyczące głosowanie wydaje się całkiem rozsądne i może rzeczywiście władze ligi pójdą w tym kierunku, ponieważ nie wyobrażam sobie sytaucji, w której kibice nie mieliby prawa głosu podczas wyboru zawodników do Meczu Gwiazd. Jeśłi zaś chodzi o samo niedzielne spotkanie to nie masz wrażenia, że tutaj formuła chyba trochę się wyczerpała i czasami nie dzieje się nic ciekawego? Co zrobić, żeby uatrakcyjnić jezcze bardziej ten mecz? Bo wybieramy zawodników Wschodu i Zachodu, ci grają między sobą, ale robią to trochę na pół gwizdka. Wiadomo też, że nikt nie chce się tutaj forsować i ryzykować jakiegoś rodzaju kontuzji, ale nie chciałbyś np. żeby zawodnicy choć raz potraktowali ten mecz na serio i zagrali na poważnie, pokazując pełnię swojich możliwości, grając na maksa i dobrze w obronie?
Paweł Mocek: Wydaje mi się, że jesteśmy skazani na taki mecz gwiazd, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Oczywistym byłoby wprowadzenie jakiejś nagrody, o którą rzeczywiście warto by było walczyć. Ale co ma nią być? Dodatkowy dzień odpoczynku dla zwyciezców? Pieniądze do rozdysponowania na wybrany przez siebie szczytny cel? Nie wiem czy którekolwiek z nich zainteresowałoby graczy do tego stopnia, że zaczęliby na poważnie grać w koszykówkę. Boję się także, żeby nie przekombinować. Mecz gwiazd jest właściwie jedynym elementem All-Star Weekend, który od samego początku się nie zmienia. Widzieliśmy kilka lat temu, próby zamiany konkursowej soboty w walkę pomiędzy dwoma konferencjami i chyba nikomu nie przypadło to do gustu. Lepsze jest wrogiem dobrego, więc pozostałbym przy obecnej formule All-Star Game.
Dawid Ciepliński: Odpowiedzią mogłoby być to, co pojawia się już nie raz na wszelkich forach związanych z NBA – konferencja, która wygra ma przewagę w finałach NBA. Tak jest chyba w baseballu, jeśli się nie mylę. Wtedy może zawodnicy potraktowaliby ten mecz bardziej serio. Mnie się jednak jakoś ten pomysł nie podoba. Z jednego powodu – dlaczego drużyna, która powiedzmy ma wyższy bilans w sezonie regularnym miałaby tracić przewagę parkietu w ewentualnych finałach, tylko dlatego, że gwiazdy z jej konferencji przegrały jakiś tam mecz pomiędzy sobą w lutym? Cały sezon pracowali na ten wynik i nagrodą za to jest właśnie przewaga parkietu przez całe play offy. Mam jednak ciekawsze rozwiązanie, które już od paru lat mi się podoba i które wprowadzono już kiedyś przy okazji spotkań debiutantów i drugoroczniaków (Rising Stars), a mianowicie kompletowanie dwóch zespołów z dostępnych 24 graczy na zasadzie draftu? Czy to nie wprowadziłoby jakiegoś ożywienia do tego spotkania?
Paweł Mocek: Nie wydaje mi się. Nadal byłoby to zwykłe, towarzyskie spotkanie, w którym graliby najlepsi gracze na świecie. I pojawia się od razu pytanie, kto miałby być tymi „generalnymi menedżerami”, którzy draftowaliby oba składy. Shaquille O’Neal i Charles Barkley? Obaj panowie – z całym szacunkiem do ich koszykarskich wyczynów – nie są zbyt wielkimi koszykarskimi ekspertami, a mogliby też wybierać zawodników na podstawie własnych sympatii czy antypatii. Może urozmaiciłoby to mecz gwiazd na dwa, trzy sezony, ale po chwili znowu trzeba by wymyślać nową rzecz, ponieważ ta się „przejadła”. Osobiście jestem też przeciwny jakimkolwiek zmianom, jeśli chodzi o dobieranie zespołów. Od zawsze, to znaczy od 1951 roku mecz gwiazd odbywa się pomiędzy drużynami Wschodu i Zachodu i stało się to niejako symbolem tej rywalizacji.
Dawid Ciepliński: Rozumiem Twoje przywiązanie do tradycji, ale akurat przeciwko tej zmianie nie mam nic przeciwko. Jeśli chodzi o wybierających, to może akurat nie Shaq i Chuck, ale np. sami zawodnicy? Dwóch z każdej konferncji, którzy uzyskali najwięcej głosów jako kapitanowie wybraliby z kim chcą grać. Wydaje mi się, że to mogłoby być ciekawe i podejrzewam, że ten wybrany jako ostatni chciałby za wszelką cenę pokazać, że nie zasłużył na wybór na końcu i właśnie przez takie małe niuanse ten mecz mógłby nabrac kolorów. Pomimo tego, że nie jesteś przekonany do tego sposobu proponuję, żebyśmy my pobawili się w takich generalnych managerów i wybrali swoje składy z zawodników, którzy w tym roku zagrają w All Star Game? Co o tym sądzisz? A potem niech czytelnicy ocenią, która z drużyn miałaby większe szanse na wygraną i który z nas wykonał lepszą pracę jako GM?
Paweł Mocek: Dobrze, to bez zbędnych wstępów zaczynajmy. Jesteś starszy, wybieraj pierwszy :)
Dawid Ciepliński: Ha ha ha :D Niech będzie, ale żeby było w miarę sprawiediwie proponuję wybieranie wężykiem, czyli ja jako pierwszy jednego zawodnika, następnie Ty dwóch, potem ponownie ja dwóch i tak do końca. Skoro wybieram pierwszy to po prostu nie mogę nie wybrać na początku najlepszego zawodnika tego sezonu – Stephen Curry, mój pierwszy pick.
Paweł Mocek: Moim pierwszym wyborem załatwię sobie pozycję point-forwarda i lidera zespołu w jednym – LeBron James. Do niego dobiorę gościa, który potrafi trafiać pull-upy nad każdym i niemal z każdego miejsca na parkiecie – Kevin Durant.
Dawid Ciepliński: Byłem niemal w 100 proc. pewien, że tak wybierzesz :) Skoro masz James i Duranta to muszę mieć obrońcę na przynajmniej jednego z nich – Kawhi Leonard, a także kogoś kto bedzie dominował pod koszem. Stawiam na najlepszego centra ligi – DeMarcus Cousins.
Paweł Mocek: Potrzebuję eksplozywności i kogoś, kto będzie choć trochę nadążał za Currym – Russell Westbrook. Moim czwartym zawodnikiem będzie najbardziej wszechstronny gracz ligi, który w końcówkach będzie kończył mecze na centrze – Draymond Green.
Dawid Ciepliński: Curry może grać w moim zespole spokojnie jako rzuacający obrońca. Ba, nawet nie wiem, czy w tej roli, uciekający po zasłonach nie będzie jeszcze trudniejszy do zatrzymania, dlatego na pozcyję nr 1 wybieram Chrisa Paula, który jest świetnym obrońcą i będzie prowadził grę mojego zespołu. Brakuje mi jeszcze kogoś na pozycję slinego skrzydłowego. Zastanawiałem się,, czy nie pójść w small-ball i nie postawić na Paula George’a lub Carmelo Anthony’ego, ale potem zobaczyłem, że Anthony Davis jest jeszcze do wzięcia, także stawiwam na podkoszowego New Orleans Pelicans.
Paweł Mocek: Do mojej pierwszej piątki potrzebuję jeszcze solidnego strzelca za trzy i centra (Dray gra z ławki i kończy mecze). Nie wezmę Hardena, bo nie chcę, żeby krył Curry’ego, więc wezmę Paula George’a który będzie u mnie startującym SG, a na pozycję środkowego wezmę Pau Gasola.
Dawid Ciepliński: Więc czas na rezerwowych. I teraz zaczynają się schodzy, bo ciężko mi się na kogoś zdecydować, a liczyłem, że PG-13 dotrwa do mojego wyboru. Dziwię się, że biorąc solidnego strzeleca za trzy nie postawiłeś na Klay’a Thompsona. Skoro tak, to trafia on do mojego składu i razem z nim stawiam na Johna Walla, kompletując tym samym swój rezerwowy backcourt.
Paweł Mocek: Z ławki wchodzić będzie moja opcja czysto ofensywna – James Harden i podkoszowy profesor, zabójczy na półdystansie LaMarcus Aldridge.
Dawid Ciepliński: Mam już rezerwowy backcourt, pora wybrać kogoś pod kosz. Stawiam na duet z Atlatny – Paul Millsap i Al Horford.
Paweł Mocek: Ja również pójdę w duet – świetni w tym sezonie gospodarze tegorocznego meczu gwiazd: Kyle Lowry i DeMar DeRozan.
Dawid Ciepliński: Kobe nie może zostać wybrany jako ostatni :D Dlatego stawiam na Bryanta i razem z nim wybieram świetnego w tym sezonie i debiutującego w All Star Game Isaiaha Thomasa.
Paweł Mocek: Mój skład dopełnią zatem dwaj weterani, którzy sami w trudnych sytuacjach wezmą na swoje barki powodzenie drużyny – Dwyane Wade i Carmelo Anthony.
Dawid Ciepliński: Więc mi zostaje Andre Drummond. Będzie grał mało, żeby nikt go nie hackował :D Powiedz mi jeszcze tylko, jak prezentuje się Twoja pierwsza piątka. U mnie wygląda to tak: Paul, Curry, Leonard, Davis i Cousins.
Paweł Mocek: Westbrook, George, James, Durant i Gasol.
Dawid Ciepliński: Ok. To teraz niech czytelnyc rozsądzą, któy miałby większe szanse na wygraną i dlaczego mój :D
Paweł Mocek: Mojego line-upu śmierci nie powstydziłby się nawet Steve Kerr :) Westbrook z Durantem, Wade z LeBronem, DeRozan z Lowrym – to się nie może nie udać :)
Team Dawid
PG – Chris Paul
SG – Stephen Curry
SF – Kawhi Leonard
PF – Anthony Davis
C – DeMarcus Cousins
Rezerowowi: John Wall, Klay Thompson, Kobe Bryant, Paul Millsap, Al Horford, Isaiah Thomas, Andre Drummond
Team Paweł
PG – Russell Westbrook
SG – Paul George
SF – LeBron James
PF – Kevin Durant
C – Paul Gasol
Rezerowowi: Draymond Green, James Harden, LaMarcus Aldridge, Kyle Lowry, DeMar DeRozan, Dwyane Wade, Carmelo Anthony.
jak dla mnie Team Dawid o wiele lepiej zbilansowany, jestem pełen podziwu jak to zrobiłeś wybierając, bo Paweł dał się załatwić po całości, na obu kluczoywhc pozycjach 1/5 masz przewagę. PG biegajacy za Currym ? to sie nie moze udac. Gasol broniący i zastawiający DeMarcusa czy Drummonda ? U Pawła ogromne dublowanie pozycji – George, Durant i James to sa zawodnicy ktorzy tak naprawde niewiele roznia sie charakterystyka gry. Brak obrońców obwodowych – jednemu Westbrookowi nie mozna zarzucic dobrej postawy w defensywie. Lowry, Harden – luki jak z wawy do krakowa, Wade w swoim wieku tez nie jest w stanie wycisnac w obronie wiecej niz pare solidnych minut, DeMar jako tako, ale to zawodnik z pogranicza 2/3 czyli tez nie ustoi przeciwko Paulowi, Curry’emu czy Wallowi. Pod koszem jedyny porządny defensor to Draymond Green, ale co on poradzi gdy na boisku bedzie duet Davis/Cousins lub Davis/Drummond ? nawet jak sobie poradzi z walka podkoszowa z jednym z nich to drugiego nie zastawi. Potezna przewaga na deskach Dawida. Ogolnie w meczu, gdzie kazdy z zawodnikow jest grozny w ataku zadecyduje defensywa, u Pawła oprocz tych dziur na 1/5 to ze S5 George broni dobrze ale tez trzeba pamietac ze po kontuzji juz ta jego defensywa to nie to co kiedys, James jest lichym obronca, Durant mimo ze sie stara braku masy nie nadrobi. Jedna rzecza gdzie Pawel ma przewage to „co się będzie działo na SFie Dawida gdy Leonard usiądzie?”. No i ostatnia, kto wie czy nie najwazniejsza rzecz – druzyna. Millsap, Horford, Leonard, Curry, Klay, Thomas, w mniejszym stopniu Wall i Paul (bo dominuja pilke) to gracze potrafiacy swietnie wspolpracowac, Kobe porzadnie ustawiony jako weteran jest w stanie wniesc nadal w 2-3 akcjach taki blysk jakiego nie ma zaden inny uczestnik tego meczu, jak chce to potrafi wspolpracowac, Drummond, Davis choc nie sa wszechstronni to potrafia sie podporzadkowac, a Cousins w takim gronie nie robilby zadnych wiekszych glupstw, bo to w gruncie rzecyz dobry gosc, ktoremu zalezy tylko cale Sacramento i brak dookola autorytetow sprawia ze glupieje. W drużynie Pawła o umiejetnosci gry zespolowej mozna powiedziec w kwestii Draymonda, Duranta, Wade’a, Gasola, ewentualnie LaMarcusa i oceniajac na bazie obecnego sezonu Anthony’ego. Westbrook (wbrew pozorom on potrafi grac naprawde dla dobra druzyny, ale potrzebuje do tego pilki, ktorej by tutaj tak czesto jak w OKC nie mial), James, George, Lowry, DeRozan, Harden to samograje, a pilka niestety jedna. To nie moze sie udac.
STAWIAM na Dawida
ktoś ten kabaret ogląda ? Wiadomości na TVP1 to jest coś… przy tym meczu gwiazd !
Sorry, ale jest późno, nie czytałem wszystkiego, może już było. Co do All Star Game, nie lepiej było by zorbić WORLD – USA. Wyjadacze graja na serio. Jest tylku świetnych zawodników z Europy, i innych części świata. To jest prosty sposób na wzrost popularności tego meczu, który nie jest traktowany poważnie, kiedyś przecież czekaliśmy na to, REC był wciskany na magnetowidzie i jaranie sie w poniedziałek przed lekacjami, a oczy na zapałki.
Co Gordon i LaVine zrobili?!!!! Ja nie idę spac, nie da się po czymś takim. to było….GENIALNE, genialny konkurs, po prostu cudowny!!!
Jeśli chodzi o gwiazdy do konkursu wsadów to Paul George i westbrook byliby dobrymi opcjami. Natomiast w kwestii głosowania do meczu gwiazd postawił bym właśnie na możliwość oddania tylko jednego głosu na stronie ( weryfikowane po IP) a nie jak obecnie że codziennie mogę oddać głos i jest to nie miarodajne bo nie mogąc się zdecydować wybieramy różne piątki, czasem dam na zachęte gortatowi, a mając tylko jeden głos byłoby mi go szkoda na Marcina jeśliby nie zasłużył, i wgl wybierani byliby wtedy absolutnie najlepsi. Przy takiej formie możnaby rozważać nawet wybór całej dwunastki przez kibiców.
Piękny konkurs. Już teraz porównywany jest z tym z 1988. Za sprawą rywalizacji LaVinea i Gordona można poczuć, że wciąż można zrobić coś nowego z wkładaniem piłki do kosza. A to dzięki temu, że LaVine się przygotował porządnie i znalazł godnego rywala. Brawo! Coś co było nierealne parę godzin temu stało się faktem:) Pozdrawiam!
Konkurs GENIALNY!!!! Najlepszy jaki widziałem od czasów Vince’a. LaVine i Gordon sami sie tym konkursem podjarali i po raz pierwszy widziałem takie emocje niedowierzanie na twarzach samych uczestników. To było cos.
Konkurs świetny ale Gordon powinien go wygrać bez dogrywki. Jeśli LaVine za swoje finałowe dostawał po 10 to Gordon powinien dostać po 11 :P Dunki z maskotka były mega, jeden lepszy od drugiego.
Juzek również podpisuję się pod tym co napisałeś. Drugi wsad Gordna we finałowej serii to była masakra.
Skills, 3points i SD, pieknie się to wszystko ogladało. Szkoda tych 47 punktów, bo kto z was wsadza na juz dość dobrym poziomie, to wie jak ciężki był ten ostatni wsad Gordona.
Dokładnie, szkoda bardzo Gordona. Tych kilka dunków z wykorzystaniem maskotki to była czysta poezja! Przy jednym ze wsadów maskotka kręciła się z piłką wokół własnej osi niczym pozytywka, to było bajkowe :)
Gordon wykazał się bardzo dużą pomysłowością i oryginalnością w całym konkursie, natomiast LaVine bazował na swojej wielkiej skoczności. Gordon może czuć się zwycięzcą, to co zrobił było absolutely amazing! Bura należy się jurorom, że nie wygrał.
Obejrzałem tylko powtórki, Gordon z piłką pod uniesionymi nogami, nad maskotką, to było coś. Ktokolwiek wykonywał bardziej skomplikowane wsady wie jak ciężko to zrobić. Najtrudniejszy wsad dnia. Atletyzm pełną parą, są nieźli, ale szpilkę wbiję. Czemu oni na meczach robią takie monotonne wsady? Już kilka razy widziałem jak LaVine w meczach zamiast wziąć swobodnie na plakat oddawał piłkę. Co innego sam na sam z koszem, co innego w tłumie. Windę mają jak Carter (Aaron z dwóch nóg) lub MJ (Lavine z jednej),a tego nie widać na co dzień, a szkoda.
Pewnie strach przed kontuzją, niepotrzebnym urazem itd. Poza tym lepiej wsadzić piłkę mało efektownie ale pewnie, niż wylądować u Shaqa ;)