Shabazz Muhammad zepsuł zabawę fanom i zawodnikom Warriors, walnie przyczyniając się do dziewiątej w sezonie porażki Mistrzów NBA. Zespół , który poluje na rekord legendarnych Bulls (72-10) został ustawiony nad przepaścią , a każdy kolejny mecz będzie rozgrywał pod presją porażki. Muhammad okazał się ojcem zwycięstwa T’Wolves, aplikując rywalom rekordowe w karierze 35 pkt. Ponadto Shabazz (9/12 z gry) dostał kapitalne wsparcie jeszcze młodszych zawodników/Wilków – Andrew Wigginsa (32 pkt, 11/19 z gry) oraz Karla Anthony’ego Townsa (20 pkt i 12 zb ; 49. double-double w sezonie oraz 13. z rzędu).
Wolves w dogrywce rozprawili się z Warriors, zwyciężając aż 124-117 (18-11 OT) i budując sensację na całą ligę. Dla Wojowników był to podwójny cios, gdyż klapa oznaczała drugą z rzędu porażkę przed własną publiką, a w perspektywie mają oni jeszcze mecz przeciwko Spurs (za 48 h). Steph Curry był tylko 7 na 25 z gry oraz przy 21 pkt zanotował 15 asyst. Andrew Bogut powrócił do gry , notując dublet z 10 pkt i 15 zb, ale to wszystko było zbyt małą bronią na gorący tercet Młodych Wilków.
Podsumowując: kiedy wydawało się, że podopieczni Steve’a Kerra mają z górki i nic złego nie może im się przytrafić w drodze po rekord Bulls…przydarzyła się porażka z Minnesotą. Czy Kerr postawi na rekord , by zbudować przewagę psychiczną nad najgroźniejszymi rywalami (zaraz czeka ich rewanż) , czy może da odpocząć swoim graczom, myśląc bardziej o obronie mistrzowskiego tytułu?
wilczki zaczynaja grac swoje. Towns- Wiggins – Lavine – Shabazz. Powoli kreuje się trzon na lata, reszte dokoptować i będzie team na następna dekade. A GSW jeszcze wtopi nie raz w tym sezonie
Troche niepokojaca jest forma GSW w ostatnich meczach. Zobaczymy co przyniosa play offy.
Dowiedzieli sie pewnie ze ten rekord sieje niepokoj w sercach forumowiczow enbiej.pl i dali spokoj :p Swoja droga Wilki maja mega paczke i chce ich w play-off w przyszlym sezonie, mam nadzieje ze tego nie zmarnuja i ze zaraz ktos nie ucieknie, bo jak kolega wyzej napisal, druzyna na dekade.
No właśnie dobre pytanie, robi się gorąco zaraz zamiast rekordu może być podwójna klapa- brak rekordu i porażka w PO w pierwszej rundzie biorąc pod uwagę zmęczenie i to, że nie idzie im z dużo niżej notowanymi drużynami – kwestia dekoncentracji ? Wątpię, że odpuszczą rekord bo to Ameryka i kult wygranej w ostatniej sekundzie, w ostatnim meczu najlepiej jeszcze ze złamaną nogą i 40 stopni gorączki, ciężki orzech dla takiego gracza jak Kerr. Trzeba też wspomnieć o Wilkach bo fajnie się rozwijają (Cavs to debile, że zgodzili się oddać Andrew, chociażby tego pozytywnego nastawienia, którym promieniuje Wiggins brakuje w drużynie LBJ’a ) jak czegoś nie spieprzą w lato a może jeszcze się wzmocnią to będzie bardzo perspektywiczny zespół, miało być już w tym roku ale chłopaki się zgrywają i jest coraz lepiej. Widać tą radość z gry Karla i Wigginsa.
Myślicie, że takie wypowiedzi jak Pippen’a to celowe działanie starej gwardii, żeby dolewać oliwy i jeszcze bardziej utrudnić zadanie GSW, pod koniec sezonu wszytko może wytrącić z równowagi :)
A warto tez powiedziec o wyrownanym przez Westbrooka, rekordzie Johnsona w ilosci triple-double w sezonie :) Bardzo bym chcial tytulu dla OKC ale wiem ze ciezka sprawa, mimo to jak zwykle to im bede kibicowal:)
I bardzo dobrze, „jordanowa” epoka moze spac spokojnie :) niech skończą na 11 porażkach, to i tak mega wynik w dodatku na bardzo mocnym zachodzie.
Rekordu nie będzie, nie gdy się przegrywa takie mecze jak z Wolves, a przed sobą ma się spotkanie w San Antonio. Wyrównanie rekordu, czy nawet 11 porażek to i tak wynik wybitny ale.. właśnie, widać po GSW zmęczenie, widać że akcje już nie są tak płynne, widać znacznie gorsze przechodzenie z obrony do ataku, wreszcie – słabszą skuteczność najlepszych strzelców. Na 1 rundzie się to nie skończy ale źle wróży jeśli chodzi o obronę tytułu czy przejście finałów konferencji, gdzie zapewne będzie czekać SAS.
Mecz z Wilkami to chyba najłatwiejsza konfrontacja jaka ich miała czekać w Kwietniu, a tymczasem wyszła wielka przegrana batalia, która kosztowała ich trochę zdrowia. Mają przed sobą dwa mecze z San Antonio, nie wydaje mi się, żeby mogli oba wygrać. To oznacza co najwyżej wyrównanie rekordu Bulls. Ale zobaczymy :)
San Antonio na początku sezonu było znacznie słabsze, ale teraz gra coraz lepiej, widać, że trafili z formą w dobry moment i Aldridge jest już Ostrogą. Jak będą tak grać jak ostatnio, to jest jednak duża szansa na wygranie z GSW. Oklahoma wciąż nie jest kompletnym zespołem. Ma dwie wybitne jednostki. Wystarczy jedna przypadkowa kontuzja (której im nie życzę) i Oklahoma przestaje być kandydatem na mistrza.
Co do Wilków to obserwuję ich i kibicuję od kilku lat. Potrzebują dobrego trenera od defensywy i kogoś w stylu K. Leonarda albo Iguodali. Za rok będzie z nich ekipa, bo widać, że dojrzewają. Szczególnie, że mają znowu wysoki pick w Drafcie i Pewnie już nie będzie Garnetta i Pekovica, czyli 20 mln dol na „zakup” kogoś niezłego i doświadczonego.
A czy ktoś zwrócił kilkanaście godzin temu uwagę na te artykuł na ESPN o tym, że ten mecz z Wilkami jest kosmicznie waży i ciężki? Powiem szczerze, że nawet nie przeczytałem tego tekstu bo tytuł i lid wydały mi się tak nierealne, że odpuściłem. A teraz myślę sobie, że autor tamtego tekstu albo coś wiedział extra albo po prostu kierował się logiką, że jest to mecz musowo do wygrania. Jest jeszcze kwestia jakby ktoś mógł podliczyć: Warriors chyba wygrali w tym sezonie 6 meczów po dogrywce i wygrali 1 a w legendarnym sezonie Byki wygrały chyba tylko 2 mecze po dogrywce. Mieli też 3 porażki jednym punktem! Warriors mieli jeden mecz z Nuggets przegrany 2 punktami. Wiadomo, że to co piszę to zamki na piasku, jednak gdyby dodać te mecze „na styku” na plus dla naszych drużyn to Byki skończyłyby wtedy: 75:7 a Warriors mieliby teraz: 70:8. Nie liczymy wszak tych dogrywkowych meczy na niekorzyść. Oczywiście tymi kaleczonymi wyliczeniami nie sugeruję, że Warriors powinni byli przegrać tamte mecze albo tamte wygrane im się nie należą, jednak pokazuje to, że ich wynik w tym sezonie jest trochę fuksiarski. Równie dobrze mogliby mieć 63:15, i co w tedy się pytam?
Ja chyba bym odpuścił ten rekord , dał z tydzień odpoczynku Kurze Klayowi i Greenowi bo wyraźnie brakuje świeżości… nawet niech skończą z 12 porażkami, mimo wszystko najważniejszy jest pierścień. Chwytanie 2 srok skończy się brakiem rekordu i jedynie 2-3 rundą playoffów czyli katastrofą.
Jest jeden plus tej porażki, dzięki niej napięcie sięgnęło zenitu i teraz wszyscy będą oglądać każdy mecz wojowników (przynajmniej do ich pierwszej porażki). Jeśli GSW wygra swoje mecze do pojedynku z SAS na ich parkiecie, to ten mecz pobije rekordy oglądalności (Ameryki nie odkryłem ;-)), rekord Bulls vs zero porażek u siebie w Regular Season, śrubowanie swojego rekordu organizacji oraz możliwość osiągnięcia 69-70 zwycięstw na koniec sezonu (IIgi wynik po bykach nie licząc GSW w tym sezonie).
Rekord ?! Bez jaj – SAS ma jeszcze szansę na wygranie konferencji Zachodniej – muszą wygrać wszystko, a GSW wszystko przegrać. Ja obstawiam że GSW przegra te dwa mecze z SAS, oczywiście przy założeniu że Pop nie zrobi rest days dla podstawowego składu.
Wygranie tych 4 meczy przez GSW uważam za nierealne, zwłaszcza że SAS gra o swój rekord: 41-0 u siebie :)
Parker ostatnio wspomniał, że Pop zapowiedział wolne dla Niego, Manu, Tima, Kalają i Aldridge na ostatni mecz lub mecze z Gs
Mówi się właściwie tylko o konfrontacjach z San Antonio ale i mecze z Memphis nie muszą przynieść GSW dwóch wygranych. Byłoby ciekawiej gdyby Grizzlies ostatniej nocy przegrali z Bulls ale i tak pewnie nie będą chcieli zakończyć sezonowej rywalizacji z mistrzami 0-4.
Trochę powtarza się kazus Atlanty z zeszłego roku, którzy świetnie grali w połowie sezonu, a później spuchli w playoffs i ich gra wyglądała źle nawet mimo relatywnie słabych przeciwników w pierwszych dwóch rundach. Co prawda GSW ma znacznie silniejszy, zwłaszcza indywidualnie skład, ale przed sobą ma także teoretyczną konfrontację z san antonio lub OKC więc wcale nie byłbym pewny czy się nie spalą. Ale poczekamy, zobaczymy.
Ja bym efekt zmęczenia odrzucił ponieważ większość spotkań w ostatniej kwarcie Curry czy Green przesiedzieli na ławce także raczej nie trafiona dyspozycja na czas.
No niestety ale to jest efekt zmęczenia. Mają już 70 meczy w nogach, a ostatnio z Celtics po dogrywce, teraz po dogrywce. Curry gra w ostatnich meczach koło 40 minut, a to jest moment, kiedy powinien grać koło 30-32, żeby zyskać świeżość przed play-offami. Trochę to brutalne, ale jak będą iść w rekord, naprawdę mogą przegrać play-offy. W pierwszej rundzie Mavs, Rockets czy Jazz to też nie są ogórki. Może będzie sweep, ale może nie. W drugiej Clippers ze zdrowym Griffinem mogą sprawić im sporo problemu, a finał ze Spurs / OKC … To by była wielka porażka…