Witam, dzisiaj drugi dzień Playoffs. Zapraszamy na cztery spotkania.
1) DETROIT PISTONS (8) @ CLEVELAND CAVALIERS (1) – godz. 21:00
Dla Lebrona Jamesa sezon zaczyna sie dopiero dzisiaj. On ma jeden cel czyli mistrzostwo dla Cleveland. Pierwsza przeszkoda na drodze po triumf to Detroit Pistons, którzy do PO zawitają pierwszy raz od 2009 roku, kiedy to przegrali w pierwszej rundzie z… Cavaliers. Kibice Cavs nie wyobrażają sobie innego wyniku niż szybka wygrana swojej drużyny, ale przypomnę, że w sezonie zasadniczym bilans to 3:1 dla Pistons. Dodatkowym smaczkiem będzie fakt, ze Stan van Gundy już wyrzucił Cavs i Jamesa z Playoffs. A było to również w 2009 roku w finale konferencji, kiedy prowadził Orlando Magic a na centrze również miał bestie.
2) CHARLOTTE HORNETS (5) @ MIAMI HEAT (4) – godz. 23:30
Najbardziej wyrównana para tegorocznego PO. Obie drużyny miały identyczny bilans w sezonie zasadniczym, obie drużyny wygrały po 2 mecze w bezpośrednich starciach. Do tego obie drużyny zagrają bez swoich gwiazd. W Miami zabraknie Chrisa Bosha (choć plotki mówią, że może jeszcze się pokaże na parkiecie w tym sezonie), natomiast wśród Szerszeni zabraknie Michaela Kidda-Gilchrista, który za wcześnie wrócił do gry i po zaledwie siedmiu grach odnowiła mu się kontuzja i nie zagra już w tym sezonie. Dodatkowo obydwie drużyny znakomicie grały po ASG, Szerszenie wygrały 20 z 28 meczów a Miami 18 z 28. Spodziewajmy się wiec długiej serii. A kto wygra dzisiaj? Niepewny jest występ Batuma.
3) MEMPHIS GRIZZLES (7) @ SAN ANTONIO SPURS (2) – godz. 02:00
W roku 2011 Niedźwiedzie sensacyjnie wyeliminowały rozstawiony z numerem jeden zespół San Antonio. Od tamtego czasu Ostrogi niemiłosiernie się na nich mszczą i zapewne celowali na nich w Playoffs. Tym bardziej, że w Memphis jest istny szpital i z powodu kontuzji podstawowych graczy (Conley, Gasol) wyglądają marnie. Rzutem na taśmę awansowali do Playoffs, ale tutaj już nie powinno być złudzeń i spodziewajmy się szybkiej serii. San Antonio w sezonie regularnym wygrali z rywalami wszystkie spotkania i są oczywiście zdecydowanym faworytem w pierwszych starciu.
4) PORTLAND TRAIL BLAZERS (5) @ LOS ANGELES CLIPPERS (4) – godz. 04:30
Jeżeli chcemy spróbować wybrać najbardziej wyrównaną parę tegorocznych po na zachodzie, to zapewne będzie to pojedynek drużyn z Los Angeles i Portland. Przed sezonem cele drużyn były zupełnie inne. Clipps byli wymieniani wśród głównych kandydatów do tytułu, a Blazers mieli walczyć o TOP3 draftu. Oba zespoły zaskoczyły. PTB pozytywnie, głównie za sprawą Llilarda i McColuma a Clippers negatywnie. Czarnym charakterem był Blake Griffin, który narozrabiał odnosząc przy tym kontuzje. W sezonie zasadniczym bilans to 3.1 dla zespołu z Los Angeles. Ich głównym kłopotem będzie zatrzymanie backcourtu Portland, natomiast pod koszem powinni mieć sporą przewagę, tym bardziej, że zagrożony jest występ Meyersa Leonarda.
Spurs-Grizzlies to będzie większa kaszana niż pierwszy mecz Thunder-Mavs. Memphis grają nazwiskami których nie kojarzy nawet psychofan NBA.. Xavier Munford. Jarell Martin, Bryce Cotton..
Nic Batum powiedział że na 100% zagra z Heat. A z nim w składzie Charlotte jest moim zdaniem faworytem.
Miami LeBrona byli 0-4 z Brooklyn Nets w sezonie 13/14 a potem pokonali ich w playoffs 4-1… Pistons są w stanie wygrać 2 mecze ale ostatecznie zabiją się rzutami wolnymi Drummonda (36% xD).
Tak samo przypomniał mi się sezon 13/14 i 4-0 dla Brooklyn w RS. To są play offy, Lebron na pewno nie odpuści.
Wieszczę niespodziankę i wygraną Tłoków:)
Hornets czuję, że dziś uniosą ręce w geście triumfu, chyba, że Deng i JJ zagrają świetne spotkanie.
Grizzlies? Współczuję Joergerowi. Conley i Gasol… Z-bo na oparach, a do tego starzy Carter i Barnes. Ostoją zespołu Stephenson? Czas uciekać z miasta Elvisa:(
Stawiam dziś na Cavs, Hornets, Spurs i Clippers
Cavs, Miami, SAS, LAC