Russell Westbrook miał być kluczową postacią serii przeciwko Spurs i różnicą dającą Thunder szansę na zwycięstwo w całej rywalizacji. Jeszcze parę dni temu zastanawialiśmy się czy Grzmot jest w stanie pokonać dwa razy z rzędu Ostrogi. Minionej nocy zespół Billy’ego Donovana pokazał coś więcej niż tylko mocny i szybki atak, z Westbrookiem w roli główniej, ale również zaprezentował mocną defensywę zatrzymującą San Antonio poniżej poziomu 40% skuteczności.
Po stronie Spurs praktycznie nie zawiedli tylko – nierówny w tej serii Danny Green (6/9 zza łuku i 21 pkt) oraz Kawhi Leonard (26 pkt, 12/21 z gry, 6 zb i 5 przech). Reszta drużyny zagrała poniżej oczekiwań ich fanów; weterani (Duncan 1/6, Diaw 1/6, Ginobili 1/4, West 1/4) czy zmiennicy *ławka wniosła tylko 14 punktów kompletnie zawiedli również Gregga Popovicha. Wcale nie lepiej wypadł LaMarcus Aldridge (6/21), który w dwóch pierwszych spotkaniach imponował skutecznością, zdobywając w 96 minut aż 79 oczek.
Spurs w serii z Thunder zaczynają mieć też problem ze zbiórkami i ten fakt uwydatnił się znów minionej nocy. Steven Adams (12 pkt i 11 zb) i Enes Kanter (8 pkt i 13 zb) stwarzają widczoną przewagę na deskach, wygrywając po raz kolejny walkę o zbiórki – 54:36. Tylko jeden gracz Ostróg zbliżył się do granicy 10 zbiórek (LMA – 9)…
Gwiazdą spotkania i elementem decydującym o trzecim w serii, a drugim z rzędu zwycięstwie Thunder, okazał się Russell Westbrook. Russ wygrał starcie twarzą w twarz z Tonym Parkerem (Francuz wypadł blado trafiając 4 z 12 rzutów z gry i kończąc mecz na linijkach 9 pkt i 5 as). W porównaniu z Tonym – Westbrook miał linijki niczym z gry komputerowej. 35 pkt – 11 zb – 9as (12/27 z gry). Jeszcze do przerwy Russell pokazał nam swoją gorszą stronę, popełniając 6 z 13 strat swojej drużyny, jednak po 24 minutach i przerwie grał jak za najlepszych meczów, niczym w transie, znów zliżając się do progu triple-double.
Na sześć sekund przed końcem spotkania Westbrook popisał się akcją 2+1 nabierając na faul LaMarcusa Aldridge’a. Trzypunktowe zagranie Russa dało Thunder prowadzenie 94-91, którego nie oddali do ostatniej, upływającej sekundy meczu. Thunder wygrali 95-91 i następny mecz mają u siebie , z możliwością zakończenia serii wynikiem 4-2.
Uwaga: Spurs w regular season wygrali 40 z 41 spotkań na własnym parkiecie. W serii przeciwko Thunder przegrali 2 z 3 meczów we własnej hali.
Ciekawostka: Kevin Durant i Russell Westbrook zanotowali dotychczas 33. spotkania w karierze, w play off, w którym obaj jako koledzy z drużyny przekroczyli po 25 punktów. Tym samym , wcześniejszym meczem, dogonili oni duet Shaq O’Neal & Kobe Bryant, którzy dokładnie tyle samo spotkań (25+25) rozegrali w barwach Lakers. Liderami tej klasyfikacji są inni Lakersi – Elgin Baylor i Jerry West – którzy takich gier rozegrali wspólnie aż 50.
Kevin Durant (23 pkt) i Russell Westbrook (35 pkt) zanotowali dotychczas 33. spotkania w karierze, w play off, w którym obaj jako koledzy z drużyny przekroczyli po 25 punktów. ..Przecież durant tylko 23??????????
drugie zdanie, tym samym WCZEŚNIEJSZYM MECZEM…
Woy, do Twoich wpisów jest w sumie najwięcej chyba zastrzeżeń ze strony czytelników. Jak widzę w ogromnej większości nieuzasadnionych, wynikających z nieumiejętności czytania z głową. Powodzenia!!! Pozdrawiam!!!
może za dużo ich piszę, bo chyba najwięcej obok Pawła:-) dodatkowo , o Game #3 nic nie pisałem, więc info poszło trochę w zapomnienie i podałem je jako ciekawostkę. Dzięki.
Woy, a ja się doczepię. Pierwsze zdanie tego akapitu i kontekst sugerują właśnie taki mały błąd. W pierwszym zdaniu przywołujesz statystyki, które nie maja znaczenia dla ciekawostki, a później pomijasz właściwe liczby (wyniki punktowe). Które zresztą miały miejsce w 2 mecze temu w Game3.
Konsktrukcja tego akapitu może wprowadzać w błąd, szczególnie osoby czytające bardzo szybko, z powodu niefortunnej konstrukcji.
Wykop te 23 i 35 i nie będzie się czego doczepić.
A zostając przy temacie meczu – Świat stanął na głowie, zdecydowanie najbardziej plusowym (+18) zawodnikiem meczu był Dion Waiters :-)
Waiters mecz temu już był bardzo OK.
Resztę opisałem w komentarzu Gratek, nawiązując do meczu, który nie był u nas opisywany. Liczby wykopane:-)
Zgadzam się z gratkiem – trochę za dużo chaotyczności. Dało by się to lepiej napisać.
@GPR zapraszam Cię do redakcji, serio
no proszę a po pierwszym meczu i blowoucie SAS mieli wygrać max 4-1 ale było wiadomo, że takiego meczu jak tamten więcej nie zagrają ;)
a już myślałem, ze To SPURS będą finale…. po cichu liczyłem, ze to oni rozwalą GSW i w finale zagrają z CAVS (chyba, ze MIAMI jakimś cudem tam się znajdzie – na papierze są mega, mega mocni : DRAGIC, JOHNSON, WADE, WHITESIDE, DENG, GREEN, STOUDEMIRE….), a tu THUNDERS wyrastają na czarnego konia tych play offs – jeżeli można pisać, że drużyna z KD i RW w składzie nie jest przymierzana do finału…
wątpię aby SA podniosło się … choć nie takie cuda ekipa Poppa robiła :)
mówiono też , że Billy Donovan nie ma wpływu na drużynę, na pewno nie większy niż Scott Brooks…A tu takie kwiatki. Westbrookowi należy się szacun za jakość gry po poważniej kontuzji kolana. Już rok temu pokazywał, że niedaleko mu do MVP bez Duranta.
Zgadza się, Fashion Icon jest najważniejszym zawodnikiem Thunder, po Currym drugim PG ligi. Cieszę się, że potrafi coraz lepiej zapanować nad własną głową, bo to ona jest jego największym problemem.
donovan często hejtowany, a jednak moim zdaniem póki co wygrywa pojedynek trenerski z popem. Różnice robi kanter z adamsem, którzy opanowali deskę oraz szybkie tempo gry. SAS nie mają materiału żeby przeciwstawić się tak atletycznej ekipie, są po prostu za starzy, sam leonard nie zrobi roboty.
Duncan jest coraz bardziej ociężały. W ostatnich meczach nie przypomina nawet siebie ze środka sezonu. Starzenie sie chyba zmieniło bieg na wyższy.
Ale sie ciesze :)) Brawo OKC za walke, a wielszosc spisywala was na straty. Podejrzewam ze jesli ograja SAS, i powalcza z GSW to Durant zostanie na kolejny rok, bo sklad maja mocny a moga jeszcze kogos dolozyc.
Nie tak na straty pamiętam, że już w pierwszej rundzie gdybaliśmy nawet o mistrzostwie chociaż jeszcze SAS ma szanse. Tak mnie naszło podczas meczu jakim cwaniakiem był LBJ grając tylko na wschodzie i kalkulując ile będzie miał finałów w karierze. SAS, GSW, OKC nawet wisienka na torcie tego roku PTB – szkoda, że nigdy nam nie udowodni co jest wart grając w takich drużynach lub przeciwko takim w 1 i 2 rundzie PO no i potem zmęczony w półfinałach i finale. A może właśnie by wzbił się na jeszcze wyższy poziom.
Coś w tym jest z tym LBJ. Odnośnie Spurs – kibicuję im ale widzę jak bardzo są niedoskonali :) Zobaczymy czy takie „cuda” się zdarzą, że Spurs wygrają serię. Ps. Czy ktoś pamięta z ostatnich 20 lat taki spektakularny powrót i wygranie serii z 2-3?
LeBron do Spurs za rok :-);-)
Tylko kto miałby być wtedy trenerem??
No i brakuje teraz grajków, których musieli oddać za Aldrige’a – Belinelli, C. Joseph, nawet Baynes. Nagle się okazało, ze jest raptem kilku ludzi do grania i margines błędu bardzo mały.
Niektórzy popadają ze skrajności w skrajność. Ja bym SAS nie skreślał.
Poza tym uważam, że z trójki GSW, SAS, OKC, to właśnie Thunder mieliby najmniejsze szanse w finale z Cavs.
A to czemu? Czym mieliby zaskoczyć Thunder, Lebron i spółka? Westbrook poradzi sobie z Irvingiem, Ibaka z Lovem i OKC też może grać Small ball z Sergem na centrze. SI może stwarzać dobrą presję w obronie i na dystansie KL. Dodatkowo mogą cały czas grać wysoką piatka, dyktujac warunki z Kanterem. a Roberson też włączy się do krycia LeBrona. Jak dla mnie byłyby to bardzo wyrównane finały i wcale nie z korzyścią dla Cavs.
Ja też nie skreślam a nawet bardzo im kibicuję i widzę niesamowity mecz numer 7 z korzyścią dla SAS ;)
A ja się zgodzę z @cynik.
Westbrookowi nie zaufam dopóki nie zdobędzie mistrzostwa, dla mnie to nadal zawodnik o wybitnych umiejętnościach i warunkach fizycznych, mógłby spokojnie stać się najlepszym PG w historii NBA ale nie wierzę, że z jego głową już jest wszystko ok. Czekam na mecze, w których to właśnie opanowanie i chłodna głowa będą miały decydujące znaczenie, może to mieć miejsce jeszcze ze Spurs, a może dopiero w finale konferencji.
Największe szanse przeciwko rozpędzonym i wypoczętym Cavs mają moim zdaniem Warriors.
@mrph przez długi czas podobnie patrzyłem na Westbrook’a na szczęście trener OKC widzi to zupełnie inaczej. Zamiast okroić mu minut, zmusić do myślenia karami zadziałał inaczej – dał mu jeszcze więcej przestrzeni, więcej zaufania i wolnej ręki. Nie do pomyślenia w naszych standardach ale trzeba przyznać, że to w jego przypadku zadziałało, rozwinął maksymalnie swój potencjał co było widać w tym sezonie i paradoksalnie czym lepiej mu idzie zaczyna bardziej doceniać wyniki całego zespołu przez co bardziej panuje nad sobą. Pewnie jeszcze raz coś odwali w PO ale to już nie jest ten sam pustak co kiedyś.
@troy
Nie mam nic przeciwko, by Westbrook w tym roku udowodnił mi, że się mylę :)
@Woy. OKC wciąż są uzależnieni od swoich gwiazdorów. Nie przeczę, że mogą w tym sezonie imponować, ale Cavs zrobili krok do przodu. Patrząc to co robią w PO, jak dzielą się piłką, to musi imponować. Gra na dystansie również. LBJ już nie musi dominować, ale jak będzie trzeba to spokojnie może przejąć mecz. Ibaka jest dobry na dystansie, ale nie jest typowym strzelcem. Jedynie tak jak słusznie zauważyłeś przewagę mają grając wysoką piątką. Roberson to dobry defensor, ale jak będą podwajać LBJ to będzie oddawał na obwód.
Ale jedna rzecz jeszcze, doświadczenie z finałów. Thunder i część ich już je ma i Durant oraz Westbrook poradzi sobie z tym. A Irving czy Love? We will see.
Cavs dotychczas: 4:0, 4:0. Coś Wam to przypomina?
Historia mówi, że w finale konferencji będzie 2:4 ;)
Szkoda tylko, że nie mają z kim przegrać.. chyba że z Wadem?
Nie przegrają. Bez Bosha Miami nie ma co liczyć na wyrównaną walkę. A do przejścia jeszcze jest Toronto ;)
Cavs wygląda na to, że wreszcie trafili z formą i zgraniem. Bronek zaczął grać jako lider zespołu a nie statystyk. Irving i Love mają swoje solidne miejsce w zespole, szczególnie po Lov-ie widać. Ma sporo zbiórek i wyciąga wysokich na obwód, czyli realizuje dokładnie to co ma robić. Jeśli tylko zdrowie im dopisze to powinni łatwo znaleźć się w finałach. Nie widzę na wschodzie siły zdolnej ich zatrzymać. Nie w tym roku.
Szkoda byłoby bardzo SAS, ale Duncan rzeczywiście wypada słabo. Niestety czasu nie da się oszukać, a Timi i tak jest jednym z rekordzistów w kwestii wieku. Od ilu lat skazujemy go na emeryturę 4-rech? Więcej? Może Spurs jednak jeszcze się podniosą.
@saturn
Cavs jeszcze nie mieli żadnego poważnego testu przed finałem i wszystko wskazuje na to, że finał konferencji również niewiele więcej nam powie o możliwościach drużyny z Cleveland.
W pierwszej rundzie, choć różnice punktowe były niewielkie, trafili na kompletnie nieopierzony zespół, który nie był w stanie wyrwać nawet jednego meczu. W drugiej rundzie rozgromili Hawks – drużynę świetną na sezon regularny i nic ponad to. A w finale konferencji zmierzą się albo z Heat (bez Bosha, nie wiadomo co z Dengiem) albo z Raptors, kolejną drużyną dobrą na sezon regularny, w której liderzy grają bardzo w kratkę (i nie wiadomo, kiedy do sprawności wróci Jonas).
Spurs również mi szkoda ale seria z OKC eksponuje wszystkie ich problemy – starość, brak szybkości, duże braki w sile fizycznej względem Thunder. Podpisanie LMA nie było tylko uzupełnieniem składu, to po prostu początek koniecznej przebudowy, a jest tam co robić.
Oczywiście, że jest, bo zespół ma od lat ten sam trzon i tylko zadaniowcy (głównie weterani) się zmieniają. Tylko, że nie jest to przebudowa zespołu w ruinie, tylko jednego z czołowych drużyn NBA. Piszesz jak by to by byli na dnie, a ja bym jeszcze ich tak nie skreślał. Jest 3:2 a nie 3:0.
Trener Oklahomy znalazł najlepszą i jedyną chyba metodę na wygranie z SAS czyli zagonić weteranów.
Oczywiście, że przebudowa się zacznie, ale jak znam SAS to będzie łagodna i systematyczna. Myślę, że nie będą mieli problemów z pozyskaniem wartościowych graczy po odejściu Duncana.
Zobaczcie ilu oni mają „staruszków”: Miller, Duncan, Ginobili, West, Parker, Bonner, Martin, Diaw = 8. To ponad połowa zespołu. Zaraz wyciągną jednego z rozgrywający z Atlanty + Horford, albo kilku facetów z Chicago i znowu będą na szczycie.
Niestety nieco podobny los potyka Miami, które na papierze wygląda dużo mocnej, nawet bez Boscha, ale Toronto nawet z nierówno grającym rozgrywającym może ich ograć młodością i determinacją.
Zakładam, że Raptors sobie poradzą, ale dalej jeśli nie wróci Jonas to będzie kolejny sweep.
Cavs wyglądają na takich co zdobędą mistrza w tym roku, bo będą wypoczęci i zdeterminowani.
Przyznacie jednak, że tegoroczne Play Off nie są tak nudne i przewidywalne jak było przez kilka ostatnich lat.