Trzykrotnie w finale NBA gościli Seattle Supersonics, wygrywając nawet Mistrzostwo w 1979 roku. Dinozaury koszykówki pamiętają boje Ponaddźwiękowców z legendarnymi Bulls (72-10) z 1996 roku, kiedy Gary Payton i Shawn Kemp próbowali zatrzymać tercet Jordan-Pippen-Rodman. W najnowszej historii koszykówki, spadkobiercą sukcesów dawnej drużyny ze Seattle są Oklahoma City Thunder. Grzmot gościł w finale NBA tylko raz, w 2012 roku, kiedy musiał uznać wyższość Miami Heat i LeBrona Jamesa. Być może , za kilka dni będziemy świadkami wielkiego rewanżu z podtekstami Jamesa i Kevina Duranta, bowiem Thunder są o jeden krok od Wielkiego Finału!
Thunder , drugi raz z rzędu zdobyli do przerwy 70 punktów, rzucając aż 42 oczka podczas drugiej kwarty. W niej na dobre uciekli broniącym tytułu Wojownikom. Ostatni taki miażdzący rywala wynik w play off zanotowali Lakers z 1987 roku. Jednak oni nie bili Mistrzów…19 oczek zaliczki przed przerwą to coś , o czym nie śnili w najczarniejszych snach fani Warriors, ani w swoich najlepszych fani Thunder. Agresywna obrona gospodarzy zmusiła GSW do aż 13 strat przed przerwą.
Gwiazdą spotkania znów okazał się – najlepszy rozgrywający tych play off – Russell Westbrook. Russ trafił 12 z 27 rzutów z gry, zaliczając 36 pkt oraz popisał się potrójnym dubletem z 11 as i 11 zb. Westbrook wygrał bezpośrednią rywalizację ze Stephem Currym, zatrzymując go na poziomie 2 celnych rzutów z dystansu przy 10 próbach oraz 19 pkt…Steph popełnił też 6 strat. Steve Kerr pytany po meczu o stan zdrowia swojego MVP , odpowiedział, iż Curry nie jest kontuzjowany, nie ma żadnego urazu, po prostu przytrafił mu się zły dzień (drugi raz w tej serii, gdyż w pierwszym meczu miał 7 strat).
Niechlubny bohater serii OKC-GSW – Draymond Green – był znów daleki o wysokich ocen za grę. Dray też popełnił 6 strat , dodatkowo trafił tylko 1 rzut przy 7 próbach. Green oraz Andre Iguodala mieli współczynnik +/- na poziomie minus 30 *lub więcej.
Ze strony ekipy Billy’ego Donovana widzieliśmy znów dominację na deskach; 56-40 (48-38 w pomalowanym dla OKC). Kevin Durant (26 pkt), Andre Roberson (17 pkt) i Russell Westbrook (36 pkt) popisali się co najmniej 11 złapanymi piłkami. Tajną bronią Donovana okazał się znów, momentami niepilnowany przez rywali, Roberson. Andre popisał się rekordowymi w play off 17 punktami oraz 5 przechwytami (trafił 7 z 12 rzutów).
Ciekawostka : Thunder mają bilans 19-0 w tych rozgrywkach, kiedy Westbrook osiąga triple – double. Po raz pierwszy od play off 1972 roku , Warriors przegrali dwa mecze z rzędu w post season co najmniej 20 punktami.
Wynik 118-94 , 3-1 dla Thunder, i wracamy do Oracle, w której Warriors już przegrywali z Thunder. Czy hasło „don’t ever underestimate the heart of the champion” wróci na usta fanów Warriors?
Brawo brawo, jeszcze raz brawo OKC!!! Obiektywnie patrząc na rywalizację, to jej wynik nie powinien dziwić, ponieważ już Portland pokazało, że nie taki „wojownik” straszny, jak go malują. Liczę na finał Toronto – OKC, a za rok moje Byki w finale…tak wiem chyba na konsoli.
Dzieje się to, co przewidywało wielu, Wojownicy tak rozłożyli siły na przestrzeni sezonu, że w końcu spuchli w momencie, gdy powinni dawać z siebie najwięcej. Mina pajacyka Curry’ego po meczu… bezcenne. Myślał już, że został koszykarskim bogiem, sięgnął nieba, a tu musiał z tej wysokości boleśnie zderzyć się z ziemią. Ktoś dalej wierzy, że ta drużyna mogłaby urwać więcej niż jeden mecz dawnym Bykom?
Wiem, że nigdy nie wolno lekceważyć serca mistrza, ale w obecnej sytuacji wygrana serii przez Warriors byłaby jeszcze większym wyczynem, niż ich 73-9. Nawet cuda mają jednak swoje limity.
Gadanie typu – wierzycie, że ta drużyna urwałaby 1 mecz Bykom jest bez sensu.
Tak samo, jak po pierwszym blowoucie SAS:OKC nikt nie wierzył, że Thunder może ugrać coś więcej niż jeden mecz, jak w pojedynku CAVS;RAPS po 2:0 też wszyscy liczyli, że walec kawalerzystów rozjedzie RAPS-ów itd. ….
Oczywiście nie przeczę, że Byki by nie rozjechały obecnych GSW – ale tego nie wiadomo, nigdy wiedzieć nie będziemy – więc i gdybać nie ma co.
wiesz, piszesz czasami rzeczy niezgodne z prawdą. Było kilku nas , którzy pisali o zwycięstwie Thunder nad Spurs. Inne komentarze mówiły, Spurs nie zagrają drugiego, takiego spotkania.
Ponadto zwracaliśmy regularnie uwagę na wysoką formę OKC. Ponadto nawet w parze z Golden wypatrywaliśmy niespodzianki.
Akurat słabnąca siła Warriors, przy kontuzjach Kury, Greena i Boguta to było coś dostrzegalnego…
polecam
http://www.enbiej.pl/2016/05/04/4-na-5-play-off-2016-na-zachodzie/
http://www.enbiej.pl/2016/05/16/5-na-5-druga-runda-play-off-2016-na-zachodzie/
No tak, stwierdzenie „nikt nie wierzył” – było nadużyciem, ale bardziej chodziło mi o ferowanie wyroków typu … nie mieliby szans, rozjadą ich i tego typu (chociaż w przypadku Toronto ja osobiście obawiałem się, że CAVS-i ich zwalcują).
To prawda, miny wszystkich zawodników tej „Najlepszej Drużyny w Historii Ligi” po meczu były miłym widokiem. Może coś się nowego otworzyło w rozpalonych główka.
Piękny mecz, zwłaszcza, że doskonale ilustruje czego dokonali Warriors w tym sezonie. Sport to przede wszystkim psychika. GSW wygrywało seriami mecze dzięki zastraszaniu rywali, Ci którzy się nie dali leją ich jak wymoczków. Brawo Thunder, jeśli wejdziecie do finału przejmiecie trochę sezonowych kibiców GSW.
Wracając do tego co napisał @ciechan powyżej. Oficjalnie każdy fan NBA powinien zdewaluować miejsce GSW wśród „drużyn wszechczasów”. 73-9 okazuje się być tylko cyferką, gdzie im do Celtów Birda, gdzie do Jeziorocwców Johnsona z taką grą w obronie? A padały argumenty, że Byki 95-96 zostałyby zniszczone… Ludzie, to co pokazuje Green to antyteza zawodnika z silną psychiką.Nie daje rady z Adamsem a komentarze były, że Rodman jadłby mu z ręki… Gość notuje HISTORYCZNIE najsłabsze spotkania pojedynczego zawodnika w Play-offs. Tyle pomocy sędziów, taki terminarz im ułożyli i tak kończą….TO WSTYD!!!WSTYD!!! Jako antyfana GSW te chłopaczki rozczarowały nawet mnie.
Balon się nadmuchał straszny a rozjeżdża ich drużyna której liderzy po tym sezonie mieli się rozjechać po Waszyngtonie i Los Angeles…
Ludzie, mamy 2016, dajcie spokój z tymi bykami z 95 roku.
73-9 nie jest jedynie cyferką, ale jest rekordem sezonu zasadniczego najlepszym w historii NBA, który od teraz czeka na pobicie ;)
@behemot Cóż, mamy taki sezon, że nie da się nie wrócić pamięcią do tej ekipy i unikać mimowolnych jej porównań z GSW;)
@Autor Ten rekord jest spektakularny, ale zawsze będzie dopisek „w niemistrzowskim sezonie”. Jeśli oczywiście Oklahoma awansuje do finału.
@Majecha Naprawdę ktoś powiedział, że Rodman „jadłby z ręki Greenowi”?? o_O
Jak dla mnie nie ma znaczenia czy w mistrzowskim, czy niemistrzowskim sezonie.
PO nie są przed sezonem zasadniczym, więc poziom zmęczenia Byków i GSW w sezonie zasadniczym był dokładnie taki sam.
Ponadto nie oszukujmy się, ale w rekordowym sezonie Byków, w PO nie mieli oni za przeciwników tak silnych – jeśli idzie o składy, ławkę – ekip jak SAS, OKC.
sprawdź może drabinkę , Seattle (61-21, drugi wynik po Bulls) było najlepszą ekipą Zachodu z rekordem własnym w historii Sonics. Dodatkowo Bulls zagrali z Orlando Magic, którzy w sezonie 1994/95 byli typowani na Mistrzów NBA (wówczas przegrali finał z Rockets, po drodze eliminując powracającego Jordana) . Skład Hardaway, Grant, O’Neal rok wcześniej obnażył słabości Bulls, stąd też później transfer Rodmana *kryjącego Shaqa (!) Śmiem twierdzić, że Magicy spokojnie by zmierzyli się z silnymi Warriors lub Thunder i wcale nie musieliby wyglądać gorzej w całej rywalizacji. Tak naprawdę Magicy zapoczątkowali wtedy koszykówkę bardziej ofensywną , bez nacisku na obronę. Co na Wschodzie było nie do pomyślenia przy filozofii gry Knicks lub Pacers.
W kwestii porównań: Chicago ustanawiając swój rekord mieli jeszcze tyle sił ze zdobyli mistrzostwo.
Jak to będzie z GSW zobaczymy.
@Woy Nie zapominajmy o legendarnych już twardzielach z Knicks, w składzie z Ewingiem, Masonem, Oakleyem, Smithem, Starksem, Wardem, którzy padli w 5 meczach. Jordan z Pipem po każdym z tych spotkań liczyli siniaki. Papierowy Stefek jedną, porządną serię z takimi NY możliwe, że skończyłby w szpitalu. Zupełnie inna intensywność, inna interpretacja fauli, inne jaja tak u sędziów, jak i zawodników. Inne NBA.
Knikcs mieli jedną i to bardzo doświadczoną już zdrowotnie gwiazdę, czyli Eweinga.
Sonics mieli mocny pierwszy skład; gwiazda Payton, wschodząca gwiazda Kemp, weterani Schrempf, Perkins, doświadczony Hawkins, ale ławkę to mieli co najmniej przeciętną. A nawet ta 1 piątka SuperSonics była niczym przy 1 piątce Bulls, że nie wspomnę, że u Byków z ławki wchodził taki Kukoc, który wówczas grał na poziomie startera, czy Kerr.
Orlando miało bardzo mocny 1 skład, ale oni nie dali rady nawet z Rakietami rok wcześniej.
Jednak żadna z tych drużyn nie miała tak głębokiego składu jak SAS a nawet OKC, gdzie w OKC wchodzi z ławki Kanter czy Waiters, którzy w większość ekip byliby starterami a na ławce nawet nie wchodząc obecnie siedzi taki Morrow, który potrafi rzucać, grać przy 11-12 pkt. średnio w sezonie.
Brian Shaw wchodził z ławki w Magic i robił swoje w finałach. W następnym sezonie , gdy grali przeciwko Bulls, mieli już zmiennika dla Shaqa – Johna Koncaka (dawnego startera Hawks). Magic po prostu w rywalizacji z Bulls pękli mentalnie, m.in. przez zachowanie Rodmana przy Shaqu. Dziś mentalnie pęka Draymond Green…
Sonics mieli natomiast pecha, bo w serii finałowej przeciwko Bulls 2 lub 3 mecze rozegrał kontuzjowany Nate McMillan. Topowy defensor na swojej pozycji jeśli chodzi o całą ligę. Nie znaczy to, że Sonics by wygrali, ale tracili swojego x-factora.
@behemot
Nie, nie dam spokoju z Bykami. Pobili rekord RS i powinni być porównywani do tamtych Byków. Porównania przegrywają sromotnie.
@ciechan
Tak, czytałem takie opinie, że Green to i trójka i asysta a fizycznie to nie odstaje od mięśniaków z lat 90tych. Oczywiście padło tez zdanie, że Green zajechałby Rodmana. Wg mnie kpina.
@Autor
Bez jaj stary. Pisze już o całokształcie dorobku PO Bulls Jordana. Obejrzyj mecze z Indiana Pacers , Obejrzyj walkę z Knicks i Magic co juz padło, a w ogóle to Warriors nie pomęczyli się zbyt mocno w tych PO. Sorry ale Portland i tak zagrało ponad swoje siły a Rockets to Rockets. 8-2 do momentu finału konferencji. Mam nadzieję, że zakończa na 9-6 :)
Na początek nadmienię, że piszę to jako fan Byków również obecnych.
Ja nie twierdzę, że mieli jakoś nadmiernie łatwo w PO, ale nadmiernie trudno też nie mieli.
Twierdzę, że GSW bardziej męczyli się od Byków w zasadniczym ze względu na zupełnie inny terminarz – więcej meczów dzień po dniu.
Indiana to była jak na dzisiejsze czasy przeciętna drużyna {lata 90. jakoś tak miały, że nie budowano takich składów jak 76, Celci czy Lakers i wiele innych ekip z lat 80.} – jedna gwiazda i 4 przeciętniaków – jak „odrzutek” Jackson.
Knicks to była już wówczas wypalona ekipa.
Magic mieli mocny skład, ale Shaq w owych Magic dopiero nabierał ogłady – to nie był Shaq 2000.
Gdybym miał porównywać to powiedzmy 76 z początku 80. to OKC, GSW to LAL a SAS to Celci, jeśli by patrzeć na poziom starterów oraz głębię składu w postaci „zadaniowców” grających na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście dopasowywać sobie można w dowolnej kompilacji te drużyny, ale chodzi o zasadę budowania drużyn.
Dla mnie tzw. 2 seria mistrzostw Byków nie jest warta 1 serii.
Podczas 1 serii musieli walczyć z takimi ekipami jak Bad Boys, LAL nadal z Magicem i mocnym, doświadczonym składem, Knicks z jeszcze zdrowym Ewingiem, z bardzo mocnymi – pierwsza piątka i sesnowni zadaniowcy – Portland, z niesamowicie mocnym, głębokim składem Słońc.
Przy drugiej serii mistrzostw Byki miały zdecydowanie łatwiej. NBA cierpiała na brak takiej liczby ponadprzeciętnie mocnych ekip.
trochę przesadzasz…
OKC wrzucili wyższy bieg już w starciu z SAS (a kto rozje… SAS wygra mistrzostwo!!!).
Od lat było wiadome, ze THUNDER byli niedowartościowani mimo, ze team mają na mistrza już od kilku sezonów (DURANT, WESTBROOK – to top 10 ligi i nikt nie ma dwóch najlepszych zawodników w jednym zespole z pierwszej 10 (oprócz CAVS – LBJ i KI). Brakowało zawsze szczęścia (kontuzje) i większej roli i aktywności zadaniowców.
W końcu zaczęli grac na swoim poziomie, a IBAKA, ADAMS, WAITERS, ROBERSON i reszta zaczęli spełniać swoją rolę… KD i RW są w transie i jak tak dalej będą grali to nie ma możliwości, aby ktoś ich zatrzymał !
finał CAVS vs OKC – petarda!!!
To nie zadaniowcy zaczęli grać na poziomie, tylko w końcu załatwili sobie dobrego trenera, który to wszystko dobrze poukładał i świetnie reaguje na boisku.
Nie wierzę w odwrócenie tej serii. OKC zyskało ogromną pewność siebie, której brakowało im w RS (słynny bilans czwartych kwart). Poza tą słabością są drużyną kompletną z rewelacyjną zbiórką i bardzo dobrą obroną. W końcu Donovan góruje nad Brooksem czy Del Negro jak słońce nad księżycem. Nawet jeśli GSW wygrają u siebie, to OKC wykończą sprawę w Oklahomie.
Rekord GSW zostanie, ale myślę, że długo będzie się im wypominać tą przegraną serię. I zgadzam się z ciechanem, że to pieczętuje kwestię tego, która drużyna była najlepsza w historii. Ten rekord RS jest niczym wobec mistrzostwa, którego w tym roku nie obronią.
No tak ale zadaniowcy w RS nie grali tak jak teraz poszczególni w rożnych meczach może tak ale teraz to jest świetna drużyna
Kurde finały 96 się oglądało na 14 calowym Phillipsie piękne czasy ehh
Seria raczej jest rozstrzygnięta, bo decydują w meczach osobiste – w tym meczu pewnym czynnikiem była również znacznie wygrana tablic 56-40 w odróżnieniu do poprzedniego meczu – a tych więcej dostają gospodarze, więc zapewne seria zakończy się w Oklahomie.
Przypuszczam, że w meczu u siebie GSW odpalają wreszcie skuteczne trójki, czyli tym razem trafią więcej niż 9/30, co przy mniejszej liczbie osobistych dla OKC pewnie da im wygraną.
Jednak OKC u siebie nie powinno wypuścić awansu z rąk. Wystarczy, że znów będą atakowali pomalowane, szli na linię osobistych i budowali przewagę, by wygrać mecz.
Co do rekordu GSW z sezonu to jest to rekord i kropka, a więc GSW jest najlepszą drużyną zasadniczego w historii.
Natomiast pytanie w kwestii czy GSW pokonało by Byków raczej powinno brzmieć, czy Byki pokonałyby tak grające OKC i wcale nie mam co do tego pewności, ale pojedynek w obronie i ataku {bo pewnie tak by się pilnowali} Jordan – Russ byłby niesamowity.
Teraz to trzeba już myśleć co zmienić w GSW żeby za rok wrócili na najwyzszy poziom. Wg mnie trzeba pozbyć się już Boguta. 11 baniek to za dużo. Wszyscy teraz mają hype na Bismacka to i ja go wrzuce do GS :) Barnes pewnie zaśpiewa minimum 12-15 baniek za rok. Nie wiem czy warto. Iggy też kosi 11 baniek a w tych PO wygląda jak cień własnego siebie. Kluczowi zmiennicy (Speights, Ezeli) kończą w tym sezonie kontrakty. Payroll drużyna ma zapchany do granic możiiwości ( Wspomnieni Bogut i Iggy), do tego dochodzą Klay, Steph ,Green i Livingston, którzy wezmą łącznie 50 baniek. Trzeba będzie ostro pomyśleć co zrobić w Off-season. Jak uzupełnić skład, bo kilku na pewno odejdzie. Thunder w tym momencie wyglądają na najlepszą drużyne w lidze, dlatego mój wpis jest taki, jakby już było po sezonie w Oakland.
„…czy hasło „don’t ever underestimate the heart of the champion” wróci na usta fanów Warriors?” – ja myślę że OKC nawet na chwilę nie przestało lekceważyć swojego rywala i wie że to nadal nie jest koniec… do pełni sukcesu brakuje 4 wygranej – póki jej nie ma nie ma z czego się cieszyć i to własnie widzę po graczach OKC – totalne skupienie i brak ekstazy każdym wygranym spotkaniem…
u GSW widzę coś zgoła odmiennego – myśleli że są niewiadomo kim – w RS zachowywali się trochę (albo i bardziej) nonszalancko, lekceważąco – ten ich uśmieszek że ja to potrafię a „wy” nie…
taki sam miał jeden gość = MJ – ale ON miał go bo był dokładnie taki jakim chyba zaczęli się widzieć gracze GSW… im się tylko wydaje że są wielcy – daleka droga jeszcze przed nimi… fajnie że OKC im to pokazuje w najlepszy możliwy sposób – teraz widać że między Bulls a Warriors jest spora różnica…
Thunder Up! [niech wygrają g5 i dobiją mistrza – choć to nadal daleka droga]
Zgodzę się, że w RS rzeczywiście byli bardzo nonszalanccy i mocno wkurzali akcjami typu Curry rzuca i nie patrząc na kosz wraca – bo wie, że wpadnie …. dlatego też uważam, że taka nauczka im się należy (chociaż liczę, że jednak jeszcze powalczą).
… różnica między Bulls a Warriors … to tylko i AŻ MJ ;)
przy okazji dobrze że Green gra (osobiście uważam że tj kpina że go nie zawiesili) – bo z nim na parkiecie dużo gorzej grają a to tylko lepiej dla Thunder :D – a przy okazji nie ma wymówek że nie mógł grać i tylko dlatego wygrali :)
Tak sobie myślę, że gdyby GSW grali przeciwko SAS a w szczególności przeciwko CAVS to Greena by zawiesili
A moim zdaniem kluczem został Westbrook. Przestał aż tak bardzo szkodzić swojemu zespołowi zaczął w końcu naprawdę rozgrywać i liderowac razem z Durantem a nie obok niego.
to już grał w zeszłym sezonie i dorósł do roli lidera, przy kontuzji KD
Piękna gra OKC.
W końcu cały zespół się uzupełnia, oprócz liderów rolę drugoplanową spełnia ławka i reszta graczy pierwszej piątki . Waiters, Kanter, Adams, Roberson i Ibaka robią kawał dobrej roboty. Z taką grą mają szansę.
Ktoś tu wspominał o ich braku entuzjazmu. Tu zdecydowany plus, wygrali mecz i nie obchodzi ich różnica punktowa tylko następny mecz.
Cudownie, pieknie i wspaniale ;) ale nadal brakuje jeszcze jednej wygranej. A GSW placi moim zdaniem cene za rekord RS. Wymeczyli sie i nie trafili z forma. Fakt ze rekord zostanie ale chyba kazdy wolaby mistrzostwo.
No tak, jakie to normalne szukanie usprawiedliwienia dla GSW…przegrywają bo płacą cenę za rekord…pfff, przegrywają bo są po prostu słabsi w danym meczu i tyle. Porażki 20 i więcej pkt to nie dzieło przypadku, a świetna gra przeciwników. Proszę sobie przypomnieć na jakim poziomie Portland zagrało z GSW, więc czego niektórzy się spodziewali po OKC??? KD & RW póki co wciągają nosem swoich przeciwników i mam nadzieję, że G6 zakończy tę rywalizację.
*G5
OKC gra mistrzowska defensywe w tych play offach. Curry nie ma ani chwili wytchnienia. Musi sporo sie nabiegac, zeby znalezc choc kawalek wolnego parkietu by oddac rzut.
Moim zdaniem Kerr powinien to wykorzystać – i dziwi mnie, że nie zrobił tego w 4 meczu – czyli niech biegają i podwajają Curry a w ustawieniach zmienić grę – ryzyk/fizyk – czyli grać pod pozycje rzutowe dla Thompsona i Barnesa {tak wiem, Barnes ryzykowna sprawa, ale ma potencjał do zagrania na odpowiedniej skuteczności, jeśli byłby 2 opcją w ataku} – obaj gracze mają zarówno wjazd na kosz a jednocześnie nawet Barnes jest w stanie dać radę rzutowo za 3 przy dobrych pozycjach.
Barnes czasem stoi jak ciele i nikt mu nie podaje pomimo, że OKC go odpuszcza.
Natomiast Thompson ma przewagę zarówno nad Russem jak też Robersonem, bo jego pilnowanie wymaga tak samo pilnowania go 2 metry od linii za 3, jak też przy opcji jego wjazdu na kosz.
Wjazdy na kosz ze strony GSW są natomiast konieczne, żeby łapać OKC na faule.
Jeśli Kerr nic nie zmieni taktycznie to GSW mogą polec już u siebie i zakończyć serię 1-4.
Mnie w tym wszystkim najbardziej przeraża to jak po 1 czy 2 meczach wzrosła popularność Thunder i Westbrooka. W RS Warriors dla wielu byli bogami i tylko oni się liczyli a dzisiaj wszyscy widzą pierścienie na rękach Thunder…
Podejrzewam że jeśli doszłoby teraz do sytuacji ze Warriors wygrywaja G7 to znów byliby jeszcze większymi bogami a fani wrociliby do nich….
Fani się nie odwracają od GS ani nie stają się wyznawcami OKC, zwyczajnie każdy kumaty kibic koszykówki widzi, że w obecnej dyspozycji OKC jest poziom wyżej od mistrzów i pewnie od reszty też. A jeśli jakimś cudem GS przejdą do finału to logicznym jest, że będą faworytem.
właśnie, raczej Thunder i Donovan dostają dozę szacunku. Ponadto sam czekałem na lepszą twarz Westbrooka, który pod względem atletycznym jest najlepszym PG ligi. Jednak czasami brakowało mu głowy. Ten sezon pokazuje jednak coś innego…
Szczerze??
1. Za 10 lat z tego sezonu będziemy pamiętać TYLKO i wyłącznie liczbę 73-9. Mistrzostwo NBA jest zdobywane CO ROKU, taki rekord RAZ na 20 lat a może i więcej. Teraz magiczną liczbą jest 73-9 tak jak kiedyś było 72-10, o tym się pamięta przez lata.
2. Rywalizacja się jeszcze nie skończyła myślę że GSW są w stanie wejść jeszcze do finału.
zgodzę się, że będziemy pamiętać 73-9 przez lata (chyba, że ktoś go pobije wcześniej), ale też wszyscy będą pamiętać, że ta ekipa NIE ZDOBYŁA MAJSTRA – chyba, że jeszcze się podniosą ;)
Szczerze??
Za 10 lat będziemy pamiętać tylko i wyłącznie mistrza NBA.
Gdyby Dirk nie zdobył mistrzostwa w 2011 do dzisiaj by mu wypominano klęskę w 1 rundzie w 2007 po sezonie 67-15, najlepszym od czasu Byków w tamtym czasie (nawet Lakersi w czasie Koby-Shaq mieli w 1999/2000 „tylko” taki sam bilans).
W NBA liczą się tylko mistrzostwa i pierścienie. Wszyscy byli zawodnicy to mówią. RS liczy się tylko dla statystyków. Prawdziwe NBA to play-offy. GSW przejdą do annałów jako zespół z największym bilansem, który nie zdobył mistrzostwa i będzie to rekord ciężki do pobicia.
GSW jeśli wygra, to bedzie CUD.
Oni juz po 1 meczu byli wystraszeni, że ktoś ich pokonał! Teraz są przerażeni, ze mogą przegrać.
Jak patrzy się na ich ławkę, to widać już zrezygnowanie, głupie uśmieszki. Moim zdaniem GSW już oddało finały.
OKC is like the beast. Thunder UP!
o rekordzie bullsow mowilo sie przez caly rok tylko w kontekscie tego ze moze zostac pobity
wczesniej w temacie MJ i bullsow mowilo sie w 1 kolejnosci o 6 tytulach a nie o rekordzie sesji zasadniczej
tak samo sie mowilo o rekordach gdy rockets wygrywali 22 razy z rzedu kilka lat temu
finalnie licza sie tytuly
Osobiście jestem bardzo zaskoczony i uradowany taką formą i postawą Thunder :) Miałem wrażenie, że Spurs, którym kibicowałem mogli jako jedyni wyeliminować Warriors. Obecnie obawiam się jednego: Warriors mogą jeszcze wskoczyć na swój mistrzowski poziom i wtedy pozamiatane. Bardzo chciałbym się mylić aby Thunder poszaleli w finale ligi. A jeżeli chodzi o wyniki Bulls i Warriors to dynastia Bulls zdominowała lata 90 i dlatego z takim rozrzewnieniem wspomina się te wyczyny, szczególnie gdy ktoś śledził je dzień po dniu ;) Warriors mają jeszcze szanse stworzyć coś podobnego, wszak do póki piłka w grze… :)
jak wygrają 6 pierścieni w 8 lat to pogadamy.
Btw. niech zdobędą back 2 back lub 3 peat :-) najpierw.
Dokładnie- często się mówi o rekordzie sezonu czy o mistrzostwie ale najlepsi mieli 3 peat- Jordan 2, Kobas 1 (prawie 2) to jest dopiero wyczyn.
W w latach 80. to biły się potężne ekipy, z niesamowicie wyrównanymi składami i nie dało się zdominować zdobywania mistrzostw. Celtics, Lakers byli mocarni i nawet taka napakowana ekipa jak ówczesne 76-ers zdobyła jedynie 1 majstra.
A Kobe to osiągnął taki wynik z Shaqiem, bo pewien sędzia – co jest oficjalne – przekręcił Kings dając zwycięstwo Lakers.
Dlatego też, należy uświadamiać dlaczego tak o tych Bulls ’90 wałkujemy. Była to niekwestionowana dominacja przez niemal dekadę, w tym ówczesny rekord 72-10. Golden State muszą jeszcze trochę naciułać tych tytułów, jednakże rekord jest ich. Nie jestem fanem Warriors, irytują mnie. Kibicuję staruszkom z San Antonio ;)
No to ładnie mnie określiłeś Woyu – Dinozaur!
Pamiętam tamte finały pomiędzy Seattle a Chicago i te nowe kolorowe wzory na głowie Dennisa, zwłaszcza w spotkaniach w Seattle.
Nie ukrywam że kibicuję Okc, ale nie lekceważyłbym mistrzów, odetchnę jak będzie duża 4 po stronie Thunder.
Robertson był czynnikiem X tego spotkania, genialny po obu stronach parkietu.
Green powinien być zawieszony na co najmniej jeden mecz.
To co się zmieniło w Okc, po za zdrowiem, to TRENER, który wie na czym polega jego praca. Brawo !
Time to ROAR!
Troche Kerra nie rozumiem. Game 3 oddal juz praktycznie w 3 kwarcie, OKC mieli spora przewage pierwszej piatce GSW nie szlo wiec Kerr odpuscil. Troche podobnie sie zachowal w g4 wczoraj, odpuscil jakos w 6-7min 4kw. To jest playoff, tu nie ma odpuszczania nawet jak masz serie na 3-0 do przodu, trzeba jechac na maksa do samego konca. Moim zdaniem nonszalanckie zachowanie GSW i wielka pewnosc ze odrobia w nastepnym meczu.
I znowu Cavs nie zdobędą tytułu…Kogo tym razem obarczy za to LbJ?
Te finaly Bulls Seattle byly w Boze Cialo chyba 3 czy 4 mecz byl rozgrywany. Pamietam ten final i plonne nadzieje ze Sonics ograja Bulls 3 do 2 dla Chicago i…. niestety 6 mecz i na tylu sie skonczylo. Ja bym chcial poruszyc po raz kolejny temat sedziowania w PO! Faule odgwizdywane na Bogucie tak dobra robota! Agresywne czyste granie jest traktowane przez sedziow jako przewinienie. Iggy nie moze sie rozwinac defensywnie. Toronto Cavs gwizdali bardzo slabo poprzednie rundy 2 i 1 ile tam bylo blednych decyzji. Masakra, nie pamietam tak slabych „gwizdkow”. Co mecz to bardziej mnie odrzuca od ogladania wlasnie przez tych panow w szarych koszulkach i z gwizdkiem w d… ie.
Słabo się robi od tej dzikiej radości, że Warriors już padli, zacieramy rączki, bo komuś nie wyszło i miał głupie uśmieszki:) Skąd my to znamy… A ja z tego sezonu zapamiętam radochę jaką Warriors mi dali z grania. Każdy mecz to było coś! Absolutna magia! To nic że przegrają. W końcu musieli przegrać z mięśniami, zwyczajnie zabrakło paliwa. W każdym razie ten sezon był jak karnawał. Dzięki Warriors!