Warriors kradną mecz na wyjeździe, Cavs pod ścianą

stephen curryPo trzech blow-outach wreszcie mieliśmy w Finałach czwartą kwartę, w której głównymi postaciami nie byli Mo Williams i Brandon Rush. Do trzeciej kwarty było mnóstwo zmian prowadzenia, zarówno Cavaliers jak i Warriors mieli swoje szanse na odjechanie rywalom, natomiast ostatecznie udało się to tylko podopiecznym Steve’a Kerra. Na początku czwartej kwarty Wojownicy wypracowali sobie skromne prowadzenie, którego nie oddali jednak już do samego końca i wygrali 108-97, obejmując prowadzenie 3-1 w finałowej serii.

Stephen Curry zagrał nareszcie jak na MVP przystało, zdobył 38 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek, trafił 7 z 13 rzutów za trzy i przez całe spotkanie karał Cavs za ich błędy w obronie. Klay Thompson świetnie go wspomagał na 25 punktów i 4/9 za trzy, trafiał swoje otwarte rzuty i był bardzo aktywny w obronie.

Kolejny solidne występy Harrisona Barnesa w jego 40 minut – 14 punktów i 8 zbiórek – oraz Andre Iguodali w 37 minut – 10 punktów, 7 asyst i 6 zbiórek. Słaby w ofensywie, lecz bardzo dobry w obronie Draymond Green dodał swoją linijkę 9-12-4-3-2. Bardzo wartościowe minuty z ławki Shauna Livingston, a także – co było nowością w tej serii – Andersona Varejao i Jamesa McAdoo, dających bardzo dużo energii na parkiecie.

Kyrie Irving drugi mecz z rzędu był najlepszym graczem swojej drużyny, zdobył 34 punkty, 4 zbiórki i 4 asysty, jednak nie miał wiele wsparcia od swojego współ-lidera. Współ-lidera?

LeBron James powinien być liderem tej drużyny, natomiast kolejny raz w tej serii na niego nie wyglądał. 25 punktów (11/21 z gry), 13 zbiórek i 9 asyst może trochę mylić, bowiem wiele z tych punktów zdobył w ostatnich minutach, kiedy wynik był już praktycznie ustalony, a Warriors nie chcieli faulować go przy wjazdach pod kosz, by nie dać mu szansy na akcję 2+1. James popełnił 7 strat, wiele z nich wynikających z problemów z podjęciem decyzji. Ponownie nie był agresywny, w końcówce wyglądał na sfrustrowanego i nie przejął tego meczu w żadnym momencie.

Tristan Thompson – 10 punktów, 7 zbiórek – zagrał świetną pierwszą połowę, jednak w drugiej był już praktycznie niewidoczny. Kevin Love wszedł z ławki rezerwowych, w ataku zrobił swoje – 11 punktów, 3/6 z gry – jednak w obronie po raz kolejny był o krok za późno przy każdym podwojeniu pick and rolla. 10 punktów J.R.’a Smitha, 6 zbiórek Richarda Jeffersona i praktycznie nic więcej od reszty zespołu Cavs.

W gameplanie obu drużyn niewiele się zmieniło, jednak pierwsza kwarta wyglądała zdecydowanie inaczej niż w meczu numer 3. Cavaliers ponownie podwajali Curry’ego po zasłonach, jednak ten tym razem ruszał się zdecydowanie lepiej, agresywniej wchodził pod kosz wymuszając pomoc i otwierając tym samym pozycje swoim kolegom. On i Thompson trafiali też swoje rzuty, co nie zdarzało się często w pierwszych trzech spotkaniach.

Warriors grali też bardzo dobrze w obronie 1-na-1, jednak Cavaliers – a w szczególności Tristan Thompson – bili ich na głowę na ofensywnej desce (6 w pierwszej kwarcie) i wykorzystywali swoje posiadania drugiej szansy. Podobnie sprawa wyglądała w drugiej kwarcie, przez co Thompson miał do przerwy aż 10 punktów i 5 zbiórek, a Cavs wygrali tą część meczu w pomalowanym 22-12.

Do objęcia większego prowadzenia, brakowało jednak przejęcia inicjatywy przez LeBrona Jamesa, który ponownie był w pierwszej połowie pasywny, praktycznie nie atakował obręczy, a przez swoje niezdecydowanie popełnił też 4 straty. Na szczęście Cavs, mogli oni ponownie liczyć na Irvinga, który zdobył 16 punktów w pierwszej połowie, a gospodarze prowadzili po drugiej odsłonie pięcioma oczkami.

James nie przejął też meczu w trzeciej kwarcie. Wpadło mu kilka rzutów, ale cały czas nie był tak agresywny, jak powinien być lider drużyny. Na jego nieszczęście, Steve Kerr polecił Thompsonowi stawiać zasłony Curry’emu, przez co podwojenia dwukrotnego MVP kończyły się otwartą pozycją dla jego Splash Brothera. A jeśli już ktoś zdążył doskakiwać do Thompsona, to z kolei albo Curry albo inny zawodnik Warriors pozostawał bez krycia. W samej trzeciej kwarcie, Warriors siedmiokrotnie trafiali za trzy punkty.

Błędy Cavs w komunikacji w obronie i świetne minuty z ławki Andersona Varejao, a także zdecydowanie lepsze skupienie się na zbieraniu piłek z bronionej tablicy, dały gościom dwupunktowe prowadzenie, wchodząc w czwartą kwartę. Tylko dwupunktowe, bowiem cały czas bardzo dobrze grał Irving, trzymając swój zespół w meczu.

W ostatniej odsłonie gospodarze na początku odrobili straty, jednak chwilę później wyglądali już na kompletnie zdemotywowanych. Cały czas popełniali mnóstwo błędów w defensywie, grali na bardzo niskiej intensywności, praktycznie nie zastawiając zawodników Warriors pod własnym koszem i przegrywając tzw. „hustle-plays”.

W ataku, maszyna Warriors rozpędziła się, podczas gdy ofensywa Cavaliers praktycznie straciła swój „flow”, było mało ruchu bez piłki, przez co musieli grać mnóstwo izolacji, generujących bardzo słabe, trudne rzuty. Taki stan utrzymał się praktycznie do samego końca spotkania, w którym Warriors pozostało już tylko trafiać swoje rzuty wolne. Ball-game.

Warriors pobili rekord Finałów NBA w liczbie trafionych rzutów za trzy punkty i trafiali z 47-procentową skutecznością zza łuku (17/36). W samych rzutach z dystansu mieli przewagę +33, jednak w pomalowanym zdecydowanie wygrali Cavs 48-20, punktując dość dużo po zbiórkach w ataku.

Mecz numer 5 w poniedziałek w Oakland.

Komentarze do wpisu: “Warriors kradną mecz na wyjeździe, Cavs pod ścianą

  1. LeBron może sobie bić kolejne rekordy punktowe, zbiórek asyst, ale klasy mu jednak brakuje, co było widać podczas faulowania Greena i Currey’ego.
    Co do meczu, to Kerr wyciągnął wnioski z porażki, mecz cały czas był na styku. Wiadomo było, że drugi raz z rzędu takiego meczu pod względem trójek CC nie będą mieli, zwłaszcza Smith.
    „SB” wreszcie zagrali tak, jak oczekują od nich kibice. Chłopaki całkowicie wymazali sobie z głów ostatni pogrom i odpowiedzieli jak mistrzowie. Teraz powinni postawić kropkę nad i. I to powinno zamknąć usta wszystkim hejterom.

  2. Lebron „PRZEGRYW” James – pseudo lider nie potrafiący NIGDY podczas całej swojej kariery pociągnąć drużynę i poprowadzić ją do mistrzostwa. Jak nie ma obok Wada i Bosha to skończyło się kozakowanie.

  3. musze pochwalić bronka(choć go nie lubie) za prowokowanie greena. gdyby shrek dostał technika nie zagrałby w następnym meczu a może nawet w dwóch następnych, a jego nie ma za bardzo kim zastąpić w przeciwieństwie do currego

    1. Musiałby dostać flagrant lub 2 techniczne, więc Twoja radość przedwczesna. Ale może się uda w next game, to Green sobie odpocznie w październiku:)

  4. Cieszę się też bardzo że ANDY VAREJAO nie został w Cleveland. Widać że z ławki wnosi wiele super pozytywnej energii mimo niewielu minut grania. W końcu doczeka się też mistrzostwo które za tyle lat gry całkowicie mu się należy !!!

  5. @Paweł Mocek

    „Po trzech blow-outach wreszcie mieliśmy w Finałach czwartą kwartę, w której głównymi postaciami nie byli Mo Williams i Brandon Rush. ” – spadłem z krzesła :D :D. Keep it up!

  6. A ja powtarzam ,że ten mecz przegrał irving. Grał w 4 kwarcie jak Russel- jeżdziec bez głowy. Zastanawiał też brak TT gościa, który w 1kw. zgarnął 5 zbiórek ofensywnych. LBJ jak zwykle – kozakuje, ale przegrywa. Powinien dostać ze 2 techniki. Ogólnie świetny mecz. Mistrzostwo roztrzygniete. GS nie przegra 3 razy z rzędu.

  7. @sasoo

    W duzej mierze sie z Toba zgadzam, Irving byl 3-10 z gry w czwartej kwarcie, czesto rzucal mimo ze na zegarze bylo duzo czasu, albo nie raczyl nawet wymienic jednego podania (a to przeciez PG). Chociaz byc moze LeBron powinien w pewnym momencie po kolejnej cegle Irvinga poprosic go na strone i przemowic do rozsadku. Jestem za Dubs, ale dla widowiska szkoda ze Cavs przegrali bo moglibysmy miec serie, a tak w poniedzialek bedzie juz po wszystkim.

  8. Jeszcze jedno, imho znowu cichym bohaterem byl Iguodala, co prawda gral na slabej skutecznosci, ale swietny w obronie, w najwazniejszym momencie meczu w drugiej polowie czwartej kwarty w ciagu poltorej minuty zebral 4 pilki w tym dwie ofensywne. Mial udzial w kilku kluczowych akcjach: przede wszystkim zebral pilke sprzed nosa LeBrona po nieudanym rzucie Stepha, oddal na obwod do Barnesa, wtedy GSW odskoczyli na dziewiec punktow i Cavs juz sie nie podniesli. No i asystowal Stephowi przy jego daggerze na 3:30, jaki i przy wjezdzie Curry’ego pod kosz na niecala przed koncem, ktore to punkty ostatecznie rozwialy nadzieje Cleveland. Iggy w czwartej kwarcie zdobyl tylko 2 punkty, ale mial rowniez 1 blok, 3 asysty i 4 zbiorki; taki zadaniowiec to marzenie kazdego trenera; no moze poza M. D’Antonim ;)

  9. Paul80 – spokojnie, ten ból da się wyleczyć.
    Ogólnie Love zawodzi jak za takie pieniądze. Ten nudny sezon w końcu dobiega końca, może następny będzie ciekawszy.

  10. Cóż żyć trzeba dalej i wierzyć że Chłopaki się pozbierają i w poniedziałek utrą nosa GSW.
    Let’s go Cavs

  11. Ja czytam wasze wypowiedzi to zastanawiam się ile lat macie??? LBJ jest kiepski? Nie jest liderem? Itd…
    Dzieci to jeden z najlepszych koszykarzy na szczyci czasów. .Oglądam NBA od 1992 i przewinęło się wielu bardzo dobrych graczy lecz takich jak LBJ niewielu… GSW ma drużynę. ..Mają rzut za 3 , szeroka ławę i to im daje przewagę. .. a nie jakiś Kerr? CAVS MAJA ŚWIETNY TEAM lecz krótka i słaba ławkę i to im nie pozwoli wygrać (tak jak i nikomu przeciwko GSW), wojownicy są Bulls lat 90, lub bardziej LAL… Mają swietny zespół zbudowany jeszcxe przez Marka Jacksona, który się ograł i trafiło do niego kilku zmiennikow o mega potencjale głodnych tytułu a nie roli playmakera…
    CAVS grają świetnie lecz OKC tez grało bajecznie ….
    LBJ jest na ta chwile mimo 34 lat najlepszym koszykarze w tej lidze i ciągnie cavs jak i Miami juz 7 raz!!!!

    Więc opowieści w stylu, że jest cienki itd… nie są na miejscu zwłaszcza wypowiedziane przez sezonowych fanów GSW…

    1. @up
      Tak Lebron jest dobrym graczem ale widzimy, że jego czas się kończy do tego nigdy nie był w stanie wziąć na siebie całego ciśnienia jak Kobe czy Jordan i w ważnych momentach przejąć meczu na siebie. Durant też nie daje rady.
      Bron jest 6 raz w finale(?) i wygląda, że znowu przegra … pomijam fakt tego, że „East” nie jest mocne…

    2. Taki znafffca koszykufki a nie ile LBJ ma lat?Cienko…..

    3. Jakiś Kerr? Ta ławka właśnie dlatego jest taka mocna bo Kerr tam siedzi. Pokaż mi drugiego trenera w tej lidze, który w kluczowym g4 finałów wysyła do boju McAdoo, pierwszy raz w tych PO? Trzeba mieć jaja, albo mieć mega pewność. Właśnie dlatego Cavs polegną, bo nie mają trenera. Btw, skąd to pogardliwe „sezonowi kibice Warriors”? Tak samo przecież rodzili się kibice Bulls, Spurs itd. Warriors tak grają, że zasługują na kibicowanie, budują swoją markę na lata, więc ci sezonowi pewnie zamienią się w permanentnych:) Piszę to jako ich kibic od czasów Run TMC i przez te wszystkie lata nie było lekko…:) A LeBron wielki jest i basta.

    4. lbj ma 31 lat. lubię gsw i nie mam 10 lat. Cieszyłem się, że nie będzie w tym roku tego pieprzenia o „lebronie bez wsparcia kolegów”, kiedy ma już wszystkich zdrowych . Niestety, teraz znaleźliście „slabą ławkę”Ile razy jeszcze mamy wysłuchiwać tych komunałów? Przypomnę, że sam James naciskał na wymianę wiggins/love, on wybrał trenera, on prawdopodobnie miał wpływ na personalia. cleveland nie żałowali kasy, żeby spełniać jego wymagania. fakty są takie, że james się nie popisał w bodaj najważniejszym meczu swojej kariery. Wystarczyło tylko atakować pieprzony kosz.

  12. Nic z tego Nosferatu, widać, że GSW znowu są w formie. Nie wierzę, że przegrają 3 kolejne mecze. Jak widać ławka GSW jest zaskakująco długa i nigdy nie wiadomo kto i kiedy dobrze odpali. Podejrzewam, że Oakland już chłodzą całą ciężarówkę win musujących :)

    Myślę, że Bronek już teraz myśli o kolejnym THE DECISION. Albo znowu zrobią rewolucję w Cleveland, albo Bronek pójdzie w inne miejsce budować nową wielką 3-kę. Jest po raz kolejny wielkim przegranym, co musi generować frustrację. Czy ktoś w historii już brał tyle razy udział w finałach i tyle razy przegrał?

    1. Rekordu Jerrego Westa – Lebron nigdy nie przebije 1 misiek; 8 przegranych finałów ;)

  13. Jakiś czas temu pisałem o Cavs, że ich formę sprawdzi się dopiero po tym jak będą przegrywać w meczu i w serii, czy włączy się LBJ mode, itp. Kilka osób twierdziło, że to co było w tamtym sezonie i w tym to całkiem inna sytuacja, inna drużyna, inne nastawienie. Z przykrością dla nas widzów miałem rację i w grze Cavs nic się nie zmieniło. No prawie nic bo teraz jest nie tylko LBJ mode, ale i Irving mode jak dostają. Brak zagrywek oprócz izolacji, zbiegnięć po zasłonach jest porażający jak dla mnie. Irving i JR powinni po kilka trójek trafiać po takich akcjach. Mozgov zamiast stawiać zasłony jest w ogóle niewykorzystywany. Love z zawodnika zbierającego 30 piłek na mecz w Cavs jest kolesiem, który ma trafić trójkę po zbiórce ofensywnej Thompsona lub rzucić czasem coś z rogu boisku przy zamieszaniu na boisku. LBJ jest świetnym zawodnikiem, bardzo dobrym liderem, tylko bez trenera i bez wyuczonych zagrywek za dużo nie zrobi. Dostaje piłkę i reszta drużyny zamiast zacząć coś biegać i urywać obrońców to ustawiają się do izolacji. Piszę tutaj o momentach gdy Cavs traci kilka punktów. Szkoda, że do finału nie weszli Raptors, może oni potrafiliby zaskoczyć czymś przeciwnka.

  14. Spodziewałem się po tym meczu tego ze będzie ostra jazda po Jamesie i tak też jest. Curry jednym występem zamknął wszystkim usta ale za to wszyscy zobaczyli błędy LBJ który w tej serii jest zdecydowanie najrowniejszym i bądź co bądź najlepszym zawodnikiem

    1. Bycie najrówniej grającym zawodnikiem, to za mało żeby zdobyć mistrzostwo. Nie można negować, osiągnięć Bronka, ale Irving to nie Wade, a Love to nie Bosh.

  15. Tak zgadzam się Saturn serii już raczej nie odwrócą ale może pokażą ambicję i wrócą na G6 do Cleveland😀 Takie marzenie fana talentu LBJ.
    Czy odejdzie myślę że nie i że za rok zamelduje się w finale z Cavs!
    Ale dopuki piłka w grze
    Let’s go Cavs

  16. Tak zgadzam się Saturn serii już raczej nie odwrócą ale może pokażą ambicję i wrócą na G6 do Cleveland😀 Takie marzenie fana talentu LBJ.
    Czy odejdzie myślę że nie i że za rok zamelduje się w finale z Cavs!
    Ale dopuki piłka w grze….

    1. Ale się podniecasz, przecież to widać gołymi oczami że Cavs leży i kwiczy, morale w ich drużynie są na wysokości kwoty wolej od podatku w Polsce.

    2. Zgadzam się z tym, że LBJ nigdzie nie odejdzie i za rok znów będzie w finale, w końcu na słabym wschodzie Cavs nie mają konkurencji. Ale Cleveland w tym składzie i z tym trenerem nie zdobędzie mistrza ani w 2016 ani w 2017.

  17. Jak już kiedyś pisałem – LBJ zasługuje na wielki szacunek ale w ostatecznym rozrachunku w mojej ocenie jego kariera nie zostanie podsumowana jako sukces lecz jako niedosyt. Mimo wszystko gdy przychodził do NBA i podpisywał rekordowe kontrakty reklamowe wszyscy go widzieli jako gościa, który może zdobyć więcej pierścieni od MJ. A już chyba nikt nie ma wątpliwości, że do tego nie dojdzie.

    1. nie jeden, nie dwa, nie trzy, nie cztery, nie pięć… ;)

  18. Witam panowie. Mino szacunku jaki mam do Lebrona to przepraszam ale on nawet nie ma co sie rownac z Kobem a co dopiero z MJ. Co z tego ze kreci cyferki- Love w Minesocie tez krecil a teraz wszyscy po nim jada ze jest cienki itd.itp. Nie powiem ze Lebron jest slaby ale gdyby nie Wade i Bosh( kobe nie muak az tak dobrze…)to by zadnegi tytulu nie zdobyl. Dla mnie Lebron jest przereklamowany… jak na teraz Curry jest najlepszym graczem w NBA i trzeba sie z tym pogodzic. Jak trzeba to bierze na siebie gre i ma to cos co daje mu orzewage nad innymu. Podobnie jak MH nie w kazsym meczu jest wybitny ale to glownie przez niego reszta druzyny gra jak gra. Chicago bez Jordana to yo samo co Golden bez Currego-dalej by powalczyli o play off sle ich przygoda skonczylaby sie na drugiej rundzie… Curry w orzecieienstwie do LBJ ma to cos co mual MJ- reszta druzyny przy nim sie rozwija i kazdy zawodnik jest uwazany za super goscia na swojej pozycji…Naprawde uwazacie ze Klay albo Green byli by tak samo dobezy gdyby grali z Lebronem…ja osobiscie w to watpie… Lebron jest super jesli chodzi o statystyki ale co z tego skoro ma zajebisty sklad a i tak nic z nim nie wygra- to akurat bardzo mnie cieszy- bo uwazam ze Kobe byl duzo lepszym liderem i potrafil wziasc gre na siebie jesli trzeba bylo( tak samo jak „kura”) i dlatego Kibe ma 5 tytulow a Lebron moze max bedzie mual ze 4-w najlepszym wypadku

    1. Kobe najwiekszy budzet w lidze w duzym miescie, zawsze majacy do pomocy Shaqa lub Gasola w Prime, nie miał tak dobrze jak Bosh pod koszem, serio? No tak, lepiej spojrz po ile maja finals mvp ;> Wątpie czy ktos tak dominował grę jak lbj w prime od czasów shaqa. Kobe nigdy nie dominował jak LBJ, raczej nie wchodził do PO lub odbijał się w pierwszej rundzie w PO. Ile razy LBJ nie wszedł do PO a ile Kobe ;> Zresztą obejrzyj te statystyki indywidualne:
      http://www.landofbasketball.com/player_comparison/kobe_bryant_vs_lebron_james.htm
      Lepiej pkt na wiekszym procencie, lepiej zbiera i podaje tak w PO jak i w RS LEBRON jest lepszy od Kobe w każdej indywiadualnej statystyce tak w rs jak i PO …

  19. Znowu kilka zdań z perspektywy laika :). Cieszę się mając szansę być świadkiem jak tworzy się nowa legenda NBA. GSW w końcu się pozbierali. Co do CAVS to myślę, że LBJ mógłby grać lepiej gdyby nie musiał być trenerem tej drużyny. Powierzenie tego stanowiska panu Lue to dowód kompletnej ignorancji właścicieli… Przecież, cytując p. Szpakowskiego, w spojżeniu tego człowieka widać jedynie tęsknotę za rozumem. Jeśli chodzi o GSW to nie rozumiem dlaczego Kerr tak mało korzysta z wysokich np. Boguta. Oglądając ostatni mecz widziałem fragment kiedy był na parkiecie i jaką różnicę robił w obronie. Powolny i trochę zagubiony niemniej jednak to 7 stóp i 260 funtów do pokonania. Ilość zbiórek Thompsona wynika głównie z tego, że ma przewagę nad niskim składem GSW… A tak na koniec to czekam na mecz nr 5 i fetę w Oakland.

    1. Czemu mało gra Bogutem? Ano Warriors po 4 meczach są +51, kiedy grają bez centra.

  20. Jeżeli by się znalazła tutaj łaskawa dusza i wyjaśniła mi kto był takim nakręcaczem, spiritus movens w Orlando Magic w połowie lat 90? W 92 zaczął Shaq, rok później Penny Hardaway. W zespole byli jeszcze Anderson, Scott no i Grant. Jednak kto był tam liderem? Euro to nie moja bajka no i nawet najlepszych zagrań z finałów ubiegłej nocy nie chce mi się przejrzeć, więc oglądam na YT mnóstwo starych rzeczy, żeby powspominać trochę z dzieciństwa ;) Dzięki z góry :)

    1. Jeśli mowa o starciach z Rakietami a potem Bykami to liderami byli Penny i Shaq.
      Jednak o obliczu zespołu decydował oczywiście Penny.
      Jednak jeśli pytasz o to kto był takim Greenem Magiców to był to „szczupły” ;) Shaq i jego power dunki.

    2. Dzięki Autorze, to mi wystarcza. Czyli takie dwa młodziki z energią i polotem wbili się od razu do czołówki ligi. Nieźle. Może jeszcze dzisiaj poszperam, żeby pooglądać trochę staroci. Zawsze jakoś pomijałem ten okres w Orlando Shaqa. A to była naprawdę dobra ekipa. Pozdro! :)

  21. Bronek i tak już jest wielką gwiazdą NBA, w historii będzie obok takich jak Bird, Magic, MJ, Abdul Jabbar, itp. Jest niesamowitym atletą i niezwykle wszechstronnym graczem, ale brak mu odrobiny charakteru. Jak to już bywało zawodzi w kluczowych momentach.

    dajcie już spokój Kevinowi. Kiedyś tak samo wieszaliście psy na Boschu. Nie łatwo być trzecią opcją w zespole, a jeszcze trudniej jak się ma notorycznie kontuzje.

    1. Jest jeszcze jeden niedoceniany czynnik, który się w dyskusjach nie pojawia, bo mało kto o tym myśli, czyli jakość samej organizacji jako takiej, poczynając od właścicieli i GM a na specjalistach od sprzętu kończąc. LBJ zamienił świetnie prowadzoną przez Brylantowego Pata organizację, który wie jak się wygrywa, na Cleveland, tylko dlatego, że mógł tam rządzić i dzielić. Jak widać bycie boiskowym GM’em się nie sprawdza a Cavaliers to prostu jako organizacja są za słabi (o tym świadczy np. wybór trenera). Z tego samego powodu Durant, jak nie odejdzie z OKC, to mistrzem nie będzie.

  22. Cleveland zwyczajnie nie mają jak wygrać tej serii. Nie mają do tego odpowiednich ludzi, nie bronią na odpowiednio wysokim poziomie ani indywidualnie, ani zespołowo. To nie wina Jamesa, bo choć wychodzą jego braki (przede wszystkim rzut, ale też i spadek z wiekiem atletyzmu), to żaden gracz sam nie poprowadzi drużyny do wygrania z taką ekipą jak GSW. Wychodzi też słabość konferencji wschodniej.

  23. Tak jak wspomniał Saturn LBJ gwiazdą jest i będzie należał panteonu Hall Of Fame.
    Teraz go hejtujecie ale jak odejdzie na emeryturę to trzeba liczyć na młodzież bo wolę oglądać atletyczną grę Lebrona niż bieganie po zasłonach i trójki Kurry który niedługo opanuje rzut z połowy do perfekcji żeby się nie nabiegać za dużo.😎

  24. Kurcze, mój brat mnie napastuje od kilku dni żebym 100 zł już mu od razu wypłacił bo założyliśmy się na początku playoffs, kto wygra. Ja kibicowałem Spurs on postawił na Warriors. Czyli co, mam już rozbijać świnkę skarbonkę Panowie? ;)

Comments are closed.