Po stracie swojej szansy na zatrudnienie Kevina Duranta, front-office Wizards postawił sobie kolejny cel, do którego będą dążyć w trakcie tegorocznego offseason. Ich priorytetem, poza podpisaniem nowej umowy z Bradleyem Bealem będzie pozyskanie Ryana Andersona – kolejnego zawodnika w typie stretch-four, który będzie lepszą opcją od Jareda Dudleya i Krisa Humphriesa z zeszłego sezonu.
Anderson był jednym z najlepszych rezerwowych ubiegłego sezonu, zaliczając 66 występów w barwach New Orleans Pelicans, gdzie zdobywał średnio 17 punktów i 6 zbiórek na mecz na skuteczności 36.6% za trzy punkty. Na pewno wzbudzi bardzo duże zainteresowanie na rynku wolnych agentów i według jednego z menedżerów drużyn, będzie chciał zarabiać coś w granicach 17 milionów dolarów za sezon.
Przez to, że nie będzie on tanią inwestycją, negocjacje te mogą być trudne dla zarządców Wizards. Cena za niego może jeszcze wzrosnąć, bowiem skrzydłowy Pelikanów ma w planach poczekać ze swoją decyzję na moment, w którym swój nowy (lub stary) klub będzie znał już trafi Kevin Durant. Dlaczego? Ponieważ kilka drużyn, które mają na celowniku przede wszystkim Duranta są także zainteresowane Andersonem.
Nie wiadomo więc, ile dokładnie może kosztować jego pozyskanie. Wizards będą mieli jednak około 30 milionów dolarów w cap space, więc jeżeli rzeczywiście mieliby tak agresywnie chcieć podpisać kontrakt z Andersonem, to powinno im się to udać. Sam zawodnik dostanie dużą podwyżkę w porównaniu z 8,5-milionowym kontraktem, który miał na ubiegły sezon.
Anderson był bliski odejścia z New Orleans Pelicans jeszcze przed trade deadline i jak informują źródła, nie miał nic przeciwko, by trafić do właśnie do Waszyngtonu. Ostatecznie jednak Czarodzieje zdecydowali się na pozyskanie Markieffa Morrisa z Phoenix Suns, ze względu na to, że Pelikany chciały za Andersona wybór w pierwszej rundzie draftu, a Wizards nie chcieli tyle oddać za zawodnika z kończącym się kontraktem.
Teraz powstaje jedno pytanie: Który z dwójki Anderson-Morris miałby grać z ławki rezerwowych. Anderson w swoich ośmiu sezonach w lidze zawsze był rezerwowym, jednak być może ma już dosyć wchodzenia z ławki. Poza tym, w Nowym Orleanie wchodził za Anthonym Davisem, który ma pewną pozycję w pierwszej piątce Pelikanów. Nie wiadomo także, jak na nową rolę -rezerwowego – zareagowałby impulsywny Morris.
Tak jak wcześniej informowaliśmy, Wizards będą także zainteresowani pozyskaniem stretch-four z Denver Nuggets, Darrella Arhura, jednak zainteresowanie Andersonem jest w ich przypadku dużo większe.
A wiadomo co z Morrisem? Czy zagra w następnym sezonie?
Jak nie zrobi dramy, to ma jeszcze 3 lata kontraktu z Wizards.
Wizards te 30 będą mieć chyba już po przedłużeniu Beala?