New York Knicks pozyskali niedawno na pozycję rozgrywającego Brandona Jenningsa i zrezygnowali z oferty kwalifikacyjnej dla Langstona Gallowaya, więc było jasne, że dla tego drugiego zabraknie miejsca w Madison Square Garden. Galloway znalazł już jednak nowego pracodawcę i będą nim New Orleans Pelicans. Podpisze on dwuletni kontrakt, jednak nie wiadomo jeszcze na jaką wartość.
Source: Langston Galloway and the New Orleans Pelicans have agreed to a deal.
— Michael Scotto (@MikeAScotto) 6 lipca 2016
W swoim drugim sezonie w NBA, Galloway był ważną częścią rotacji Knicks, występując we wszystkich 82 meczach sezonu, w których zaliczał średnio 7.6 punktu (39.3% z gry, 34.4% za trzy), 3.5 zbiórki i 2.5 asysty w 25 minut gry.
Dla Pelicans zatrudnienie Gallowaya oznacza w pewnym stopniu zapełnienie luki po stracie Erika Gordona. Oprócz niego, w trakcie tegorocznego offseason organizacja z Luizjany zatrudniła także Solomona Hilla i E’Twauna Moore’a.
Galloway pochodzi z okolic Nowego Orleanu, a Pelicans od jakiegoś czasu się nim interesowali, a więc jego wybór jest jak najbardziej zrozumiały.
To co się dzieje w Pelicans przypomina mi sytuację Lebrona w Cleveland do 2010. Nieudolny zarząd prawdopodobnie zmarnuje kilka lat prime Anthony’ego Davisa :-/
Nie krytykowałbym ich.
Biorą może i „słabe” nazwiska, ale są to zawodnicy mogący naprawdę porządnie się rozwinąć. Ponadto gryzą parkiet, co w przypadku Pelicans będzie OGROMNĄ zaletą (zwłaszcza w porównaniu do Gordona i Andersona).
Davis w końcu będzie miał w pełni zdrowy bark. Ma do tego PG na poziomie All-Star, także wreszcie zdrowego i superstrzelca, który się nie łamie i ma charakter (czego brak w Pelicans). Nie wspominając o Diallo który może okazać się ogromnym przechwytem, zwłaszcza parowany z Davisem.
Dla obserwatora niezainteresowanego Nowym Orleanem – tragedia i marnujemy Davisa. Dla mnie, jako osoby obserwującej bacznie zespoły z NOLA – świetne ruchy, przemyślane do tego. Owszem, w tej chwili Hill i Moore są przepłaceni, ale kto nie jest? Lepiej pozyskać ich, niźli wydać 20 milionów na Turnera, czy Parsonsa.
A w Pels potrzeba właśnie solidnych zawodników, nie supergwiazd. Mamy już trio, na którym można budować zespół: Holiday-Hield-Davis. (PG-SG-PF, brzmi znajomo? Z takiego jednego zespołu do którego przeszedł Durant). Mamy solidnych zawodników: Pondexter i Hill (aka Iggy i Barnes), Galloway (Barbosa), Moore (Livingstone?), Cunningham (Green dla ubogich).
Kończąc, nieudolny zarząd mieliśmy kiedy do Gordona ściągnięto i Holidaya i Evansa, robiąc nam tłok.
Teraz przynajmniej działają według planu, nawet jeśli tym planem jest kopiowanie Warriors.
Nie do końca się z Tobą zgodzę.
Większość rollsów Pels to są goście na 7-12 miejsce w rotacji.
Poza Davisem, chimerycznym i łamliwym Holidayem oraz Reke siedzącym od 2 lat na walizkach, nie mają w składzie zawodników do S5.
Pondexter, Hill, Galloway, Cunningham, Moore, Asik, Ajinca, Babic, to są wszystko zmiennicy i goście z końca ławy. Jakkolwiek by nie byli użytecznymi rollsami, to nie są zawodnicy na pierwszą piątkę w play-offowej drużynie.
Niby jest jeszcze Hield, ale to tylko rookie.
Jeśli mamy w rotacji wielką gwiazdę wchodzącą w swój prime, i chcemy budować mocną drużynę na PO to o sile rotacji nie mogą decydować rookies ani priorytetem nie powinno być ich ogrywanie. Nie w 5 sezonie Davisa, gdzie już powinien być obudowany młodymi zdolnymi z poprzednich draftów.
To jest też najgorsze. Że mamy młodą drużynę, która powinna kończyć przebudowę przez draft, a nie ma w rotacji nikogo wybranego w drafcie od wyboru AD w 2012 lol (nie licząć oczywiśćie Hielda sprzed miesiąca)!
Gratek, dobry długi komentarz
Dwa propsy od Woya jednego dnia ;-) Czyżby Piekło zamarzło? ;-)
raczej nie:-) właściwie czytam większość komentarzy i te celne zawsze propsuję