1. Ben Simmons czy Brandon Ingram? Który z pierwszych wyborów wywarł lepsze wrażenie?
Paweł Mocek: Ben Simmons. Pierwszy wybór w drafcie pokazał dokładnie to czego oczekiwałem – umiejętność szybkiego rozpoczęcia akcji po zbiórce i fantastyczną wizję parkietu. To niesamowity pakiet talentu, który musi dodać do swojego repertuaru rzut z pół- i dalekiego dystansu. Nie mogę doczekać się, kiedy zobaczę go na parkiecie w listopadzie, w starciu ze starszymi rywalami.
Dominik Kędzierawski: Obaj byli tacy jakich się spodziewałem. Ingram nierówny, ale z przebłyskami wielkiego talentu, w dodatku straszący ogromnymi rękoma. Nie miał problemów z byciem w cieniu Russella. Simmons za to bez rzutu, ale z niesamowitą wizją i przeglądem pola. Zgodnie z przewidywaniami był świetny na kontrze. Emanował także charakterystyczną dla niego butą, popisując się efektownymi podaniami. Celował w efektowność, kosztem efektywności, więc tutaj również bez zaskoczonia. Reasumując, póki co skłaniam się w stronę Simmonsa.
2. Kto wywarł największe wrażenie?
Paweł Mocek: Kilka typów. Z debiutantów chyba Kris Dunn, który zagrał niestety w tylko dwóch spotkaniach ze względu na wstrząśnienie mózgu. Poza nim zawodnicy znani już z parkietów NBA: Trey Lyles z Utah Jazz, Jordan McRae z Cleveland Cavaliers, D’Angelo Russell z Los Angeles Lakers i Norman Powell z Toronto Raptors.
Dominik Kędzierawski: podobał mi się Dunn. Świetnie zgrywał się z Tyusem Jonesem, który był głównym rozgrywającym, ale chciałbym zobaczyć Dunna jako pierwszego dyrygenta. Pozywtyne wrażenie wywarł również Marquesse Chriss. Thon Maker grał o wiele lepiej niż sądziłem, zwłaszcza na zbiórce, ale nazbyt łatwo łapał faule. Jaylen Brown był soldiny (ceglił niemiłosiernie, ale 16/6 i łatwość z jaką dostawał się na linię mogła się podobać). Dobrze wyglądali również Jamal Murray (zwłaszcza pod koniec), Dejounte Murray (SAS zrobią z niego naprawdę dobrego zawodnika) oraz duet z Kings: Malachi Richardson i Skal Labissiere. Malachi potrafił stworzyć coś z niczego, a Skal wyglądał dobrze po obu stronach parkietu, ukazując dobry rzut i odrobinę rim protection. Obaj mają wiele do nauki, ale ich występy nawołują do optymizmu.
Znacznie większe wrażenie wywarła na mnie delegacja z drugiej rundy. Tyler Ulis był świetny, potwierdzając opinię iż gdyby nie wzrost, byłby wyborem w top 5. Cheick Diallo również prezentował się powyżej oczekiwań, notując trzy, bądź cztery double-dougle, wnosząc do tego ogromną energię i solidną defensywę. Ivica Zubac w barwach LAL prezentował się bardzo dobrze. Patrick McCaw i Kay Felder również mieli parę dobrach występów.
Ale gwiazdami byli drugoroczniacy: D’Angelo Russell, Emmaniel Mudiay, Tyus Jones, Trey Lyles, Terry Rozier, Kelly Oubre, Bobby Portis, Cameron Payne, Larry Nance, Christian Wood, Norman Powell. Wszyscy prezentowali się bardzo dobrze.
Paru zawodników, takich jak Jordan McRae i Semaj Christon (czwarty rok w NBA/trzeci rok), Jonathan Gibson, Arinze Onuaku prezentowało się imponująco. UFA Shane Long miał swoje momenty. Najbardziej jednak podobał mi się Brandon Paul. Bardzo dobrze zbierał (193 cm wzrostu), grał z werwą zarówno w Orlando jak i LV. W moim przekonaniu zasłużył na niegwarantowany kontrakt.
3. Kto zagrał poniżej oczekiwań?
Paweł Mocek: Na pewno Buddy Hield, u którego bardzo było widać chęci, ale niestety nie wszystko mu wychodziło. Oprócz niego także Brandon Ingram, po którym spodziewałem się więcej już w fazie ligi letniej, ale gwiazdą drużyny Jeziorowców w trakcie Summer League był zdecydowanie Russell. Poza numerem 2. draftu, nie zachwycił mnie także numer 3 – Jaylen Brown.
Dominik Kędzierawski: najbardziej Dragan Bender. Nie trafiał rzutów, nie potrafił kończyć pod koszem, tracił dużo piłek. Zgodzę się niestety co do Hielda. Sam Buddy powiedział iż tak źle nie rzucał od dwóch lat. Miał czyste pozycje, potrafił takowe również wykreować, ale po prostu nie potrafił trafić do kosza. Do tego nie był jeszcze przystosowany do szybszego tempa gry. Rozgrywał przyzwoicie, ale miał problem ze stratami. Jego forma ogólnie była daleka od optymalnej. Hield powiedział iż jest zawiedzony swoim występem i uzna ją jako motywację. Jednak miał jeden świetny moment, mianowicie kiedy z Utah Jazz trafił cztery trójki pod rząd, czytając obronę Utah i ją pokonując w pojedynkę (co więcej, w tym momencie miał na koncie dwucyfrową liczbę spudłowanych rzutów). Zawiódł mnie także Denzel Valentine, który słabo rzucał i nie asystował wiele. Niczym nie wyróżnił się także Wade Baldwin. Zawiódł także Diamond Stone z Clipeprs.
4. Najwięksi wygrani?
Paweł Mocek: Indywidualnie – Jonathan Gibson z Dallas Mavericks, który kilkoma dobrymi występami zapewnił sobie gwarantowany kontrakt z organizacją z Teksasu i pewne miejsce w składzie na przyszły sezon. Drużynowo – zwycięscy Chicago Bulls, którzy po raz pierwszy i ostatni w tym sezonie będą mogli o sobie powiedzieć, że są mistrzami czegokolwiek.
Dominik Kędzierawski: Christian Wood. To dlaczego rok temu nie został wybrany w drafcie do dziś mnie dziwi. Zdjęcie zrozpaczonego Wooda było najsmutniejszym obrazkiem tego draftu. Po paru występach dla Sixers w minionym sezonie, w ich barwach zaczął ligę letnią w LV. Zaczął ją z wysokiego C, szybko zdobywając kontrakt z Charlotte Hornets. Podpisał dwuletni kontrakt i nie stoi na straconej pozycji w walce o rotację.
Drużynowo: Phoenix Suns. Nawet mimo słabszego Bendera, reszta młodzieży PHX bardzo dobrze rokuje i potwierdziła to podczas SL. Devin Booker, Tyler Ulis, Marquesse Chriss, Alan Williams. Oni wszyscy się prezentowali dobrze w Nevadzie.
5. Najwięksi przegrani?
Paweł Mocek: Nie mam konkretnych przegranych. Niektórzy zawiedli, ale jak dla mnie nie ma powodu, żeby kogokolwiek skreślać z powodu złego występu w trakcie ligi letniej.
Dominik Kędzierawski: Jest jeden – Ricky Rubio. Świetne wyglądał Dunn. Tyus Jones poczynił bardzo duży postęp i dobrze zgrywa się z Dunnem. Jak wiemy Hiszpan nie rusza się nigdzie z Minneapolis i znajdzie się w trudnej sytuacji, będąc zmuszonym do walki o minuty z będącymi na gali wznoszącej zawodnikami.
Fajne podsumowanie