Chodziły pogłoski o jego wyjeździe za ocean, do Europy bądź do Chin, natomiast jak na razie, Lance Stephenson jeszcze nigdzie się nie wybiera. Doszedł właśnie do porozumienia z New Orleans Pelicans w sprawie nowego kontraktu. Jakiś czas temu, Stephenson był w Nowym Orleanie i przeszedł work-out z drużyną Pelikanów.
Nie wiadomo jeszcze, czy kontrakt Stephensona jest gwarantowany, ale jeśli tak jest, to Pelicans będą mieli obecnie aż 16 zawodników na w pełni gwarantowanych umowach. Oznaczałoby to, że ktoś musiałby się pożegnać z zespołem i trudno określić, kogo mogliby zwolnić włodarze klubu. Quincy Pondexter i Dante Cunningham mają jeszcze bowiem kontrakty na dwa lata, a Alonzo Gee, Tim Frazier i Terrence Jones podpisali umowy tego lata. Jedyną opcją w takim wypadku pozostaje wymiana. Znajomy nam fan Pelicans ma już nawet swojego kandydata.
Tyreke is gonehttps://t.co/uzZYpUYlbx
— Rafał Kamieński (@rkamienski) September 9, 2016
Nawet jeśli uda mu się wejść do 15-osobowego składu Pelicans, Stephenson będzie miał poważną konkurencję na pozycjach 2-3. Oprócz wspomnianych Cunninghama, Pondextera, Gee oraz Tyreke’a Evansa, w zespole są także przecież nowo pozyskani E’Twaun Moore, Solomon Hill, Langston Galloway oraz Buddy Hield.
Dla Stephensona będzie to spore wyzwanie po serii niepowodzeń w barwach Charlotte Hornets, Los Angeles Clippers oraz Memphis Grizzlies. Sam fakt, że w ciągu ostatnich dwóch lat grał dla trzech klubów, a w kolejnym będzie występował w jeszcze innym bardzo dużo mówi o jego ostatniej dyspozycji.
Po odejściu z Indiany Pacers i podpisaniu 3-letniej, 27-milionowej umowy z Hornets kariera Stephensona szła już właściwie tylko do dołu. Po roku spędzonym w Charlotte, Szerszenie wymieniły go do Clippers za Matta Barnesa i Spencera Hawesa. Za kolejne pół roku, żeby zamienić go na Jeffa Greena, Doc Rivers musiał dać w pakiecie z nim wybór w pierwszej rundzie draftu 2019. Grizzlies nie zdecydowali się na wykorzystanie jego opcji drużyny i od tamtego czasu „Born Ready” był wolnym agentem. Stephenson dostaje prawdopodobnie ostatnią szansę i jeśli jej nie wykorzysta, być może będzie musiał poszukać swojego szczęścia za oceanem.
Przewidywalny był ten transfer, pisałem o LS przy opisie Southwest Division. Jak dla mnie to ostatni taniec Stephensona i wóz albo przewóz…
Teraz albo nigdy, Lance musi odpalić albo leci za Ocean
no to tylko absurdalnie miejsce dla niego: Evans, Moore, Hamilton i Hield to bardzo podobni zawodnicy, będzie musiał walczyć o minuty z nimi, a przy jego niełatwym charakterze jest duża szansa na nieświeżą atmosferę w szatni…
Gdyby trafił przykładowo do Tibsa, do Minneapolis, to ten pewnie lepiej by umiał wykorzystać Stephensona.
e tam Evans pewni szybko złapie kontuzję i jakiś doświadczony się przyda