Gordon Hayward złamał palec lewej dłoni i opuści około 6 tygodni. Najlepszy strzelec Utah Jazz z ubiegłego sezonu (19.7 punktów na mecz) opuści więc około miesiąc rozgrywek sezonu regularnego. Zespół z Salt Lake City zdecydowanie poprawił tego lata głębię swojego składu, natomiast strata Haywarda, szczególnie na początku sezonu może być bardzo dotkliwa. Za rok 26-latek ma możliwość odstąpienia od obecnej umowy i zostanie wolnym agentem.
[źródło: Chris Haynes/ESPN]
Cleveland Cavaliers i J.R. Smith pozostają około 4-5 milionów dolarów na sezon od porozumienia w sprawie nowej umowy. Obwodowy mistrzów NBA chciałby zarabiać około 15 milionów dolarów na sezon, co jest mniej więcej średnią wartością dla zawodnika wychodzącego w pierwszej piątce, jeśli liczyć kontrakty podpisane tylko w tym offseason. Cavs chcą mu zapłacić około 10-11 milionów dolarów.
[źródło: Joe Vardon/Cleveland Plain Dealer]
Sacramento Kings odrzucili ofertę Milwaukee Bucks, w ramach której do ich zespołu trafiłby Michael Carter-Williams w zamian za Bena McLemore’a. Kozły zaproponowały Kings tę wymianę zaraz po kontuzji Khrisa Middletona, który opuści praktycznie cały sezon. Sacramento przydałaby się poprawa jakości na pozycji rozgrywającego, na której mają obecnie Darrena Collisona oraz mających niegwarantowane kontrakty Ty’a Lawsona i Jordana Farmara.
[źródło: Marc Stein/ESPN]
Zwolnieni:
- Tony Wroten – Memphis Grizzlies
„Gordon Hayward złamał palec lewej dłoni”
Jak się w tym pre-sezonie posypie Durant albo LeBron – odpukać w niemalowane jak mówiła moja babcia ;) – to może tępaki z władz NBA zrozumieją, że jego rozgrywanie jest bez sensu.
Jak na razie praktycznie tylko jedna kontuzja w trakcie pre-season – Gary’ego Harrisa – została odniesiona w trakcie meczów, a nie w trakcie treningów, jak pozostałe (Middleton, Simmons, Reggie Jackson, Hayward, Josh Richardson). Czyli z obozów przygotowawczych też powinno się zrezygnować?
Najlepszym pomysłem byłoby dołożenie z 50 meczów do RS, rozciagniecie rozgrywek na cały rok i calkowita rezygnacja zarówno z obozów przygotowawczych jak i meczów przedsezonowych.
Oczywiście złamanie palca to wina tego, że jest za dużo spotkań… Ludzie weźcie nie podpinajcie takich kontuzji pod te gadki. Złamać palec można na każdym głupim treningu albo nawet w łóżku.
Nie wnikamy, co i kto robi w łóżku… Sparingi przedsezonowe to odwieczna forma przygotowań do sezonu. Trzeba zgrać drużynę, poznać zagrywki czy ustawić i wkomponować nowych graczy. Każda liga kosza, nożnej, ręcznej czy siatkówki lub hokeja to robi…
8 meczy pre-season to 10% RS, duzo jak na mecze ktore nie maja znaczenia a dodaja szanse kontuzji i zmeczenie zawodnikow. Mowimy w tym momencie razem o 90 meczach przed PO. To powinna byc normalna czesc sezonu. Jedni sa bardziej zgrani i dotarci, inni mniej, nawet im 20 meczy przed-sezonowych nie pomoze.
@gniewkosynrybaka – preseason to konieczne przetarcie D-ligowców i nowych nabytków w drużynach i weterani grają na ćwierć gwizdka, gdyby wchodzić twardo w sezon, kontuzji byłoby znacznie więcej.
@pop: SPoko, wiem o co chodzi w preseason, ale nie jest to jakis moj wymysl zeby to skrocic lub calkowicie wyeliminowac. Na ktoryms z wczesniejszych Insider’ow podalem kilka linkow z wypowiedziali Silvera i paru trenerow (w tym Pop’a ;) o checi zmian w preseason i ograniczenia ilosci meczy, wiec liga widzie problem przemeczenia i kontuzji.
a to ok, zwracam honor ;-) to co mówi Pop to dla mnie wyrocznia, z resztą wcale mnie to nie dziwi, nie raz krytykował zagęszczony kalendarz, z drugiej strony do Phoenix wysłał Leonarda z młodymi a praktycznie podstawowy skład został w domu w oczekiwaniu na mecz z Hawks, więc jakoś sobie sam potrafi rozrzedzić ten preseason ;-D
W NBA już od dłuższego czasu toczą się dyskusje na temat ilości meczów w roku kalendarzowym. Liga letnia, preseason, sezon, all star weekend, playoffs, mecze pokazowe… tego jest zdecydowanie za dużo. Pytanie, gdzie przyciąć? Widzę dwie możliwości:
* Liga letnia i preaseaon – to bardzo ważny czas dla każdego zespołu. W offseason często dochodzi do tylu zmian, że – jak napisał Woy – drużyna musi się zgrać, dotrzeć, dopracować zagrywki. Ciężko byłoby zrezygnować z okresu przygotowawczego, choć może faktycznie należałoby pomyśleć o jego skróceniu.
* Sezon regularny – już od dłuższego czasu toczą się w Stanach dyskusje na ten temat i osobiście zaczynam skłaniać się ku opinii, że optymalnym rozwiązaniem mogłoby być skrócenie regular season do 60 meczów per team lub wręcz nawet o połowę. Argumentów co najmniej kilka: liga byłaby jako całość łatwiejsza do „ogarnięcia” – teraz jest zbyt dużo meczów, by było to możliwe. Być może z powodu mniejszej liczby gier, wzrosłoby zainteresowanie meczami drużyn ze środka i dołu tabeli, a nie wyłącznie najciekawszymi wydarzeniami danej nocy. Mniejsze ryzyko kontuzji zawodników. Gracze bardziej wypoczęci na playoffs, czyli wyższy poziom decydującej fazy rozgrywek. Mniejsze ryzyko „wypalenia” formy w trakcie sezonu.