Druga noc w 71. sezonie najwspanialszej ligi świata za nami. Dla większości zespołów i zawodników to znów inauguracja, a dla nas rzut oka na kolejne nazwiska, drużyny, taktykę i trenerów (debiutantów). Część z nas, która zdecydowała się zarwać poprzednią noc miała dylemat – odsypiać pojedynki Cavs z Knicks oraz Spurs z Warriors czy już poczekać do weekendu , przedłużając bezsenność o kolejne 24 h. Co wieczór – przed każdą kolejną nocą teraz – staniemy przed dylematem : który mecz wybrać? Ulubionej drużyny, czy może szlagier?? A może poszukać szczęścia przy występie jakiejś pojedynczej gwiazdy, licząc na rekord?! Tak było właśnie poprzedniej nocy, z pewnością mało kto żałuje, że nie pospał.
Cofnijmy się najpierw o 32 lata, 27.października debiutował najlepszy center lat ’90-tych – Hakeem the Dream Olajuwon. Wysoki i bardzo zwinny, fantastycznie wyszkolony technicznie, center Rockets, o kocich ruchach, który dominował w dwóch kolejnych finałach – 1994 i 1995 – przeciwko Patrickowi Ewingowi i Shaqowi O’Nealowi.
Dlaczego zaczęliśmy od Olajuwona? Otóż minionej nocy kilku podkoszowych zagrało wybitne zawody. Zacznijmy od najdłuższej brwi NBA – Anthony’ego Davisa. The Brew był niesamowity, wyglądał jak dominator, nie robiący sobie zbyt wiele z obecności Jusufa Nurkića (zagrał dobry mecz z 23 pkt i 9 zb) , zdobywając aż 50 pkt i zbierając 16 pkt. Tylko co z tego, skoro reszta Pelikanów wyglądała na zbieraninę z niższej ligi?! Alvin Gentry nadal wg mnie nie jest trenerem , który panuje nad wszystkim (właściwie nie panuje nad niczym) , bowiem jego zespół przegrał zbiórkę z Samorodkami aż 34-58…Dodatkowo, Gentry, który wzorował się na ofensywie Phoenix Suns , Mike’a D’Antoniego, a potem dorabiał u boku Steve’a Kerra w Golden State Warriors (zresztą pomysłami na szybką i efektowną grą kupił Della Dempsa , kiedy ten go zatrudniał) i chciał zaszczepić najlepsze elementy obu zespół w teamie z Nowego Orleanu, nadal nie może skorzystać z pary Holiday-Evans. Efekt pierwszego meczu – 3/19 z dystansu – trzy trójki trafił też Danillo Gallinari. Ex rasowi shooterzy Cans grają w Houston…i zdecydowanie ich brakowało w pierwszej batalii sezonu. E’Twaun Moore i Lance Stephenson ?
Davis stał się czwartym graczem w wielkiej historii NBA, po Wilcie Chamberlaine’ie, Elginie Baylorze oraz Michaelu Jordanie, który rozpoczął sezon od 50tki.
Mały przerywnik jeśli chodzi o występy wysokich, przy osobie już wymienionej – Mike’u D’Antonim. Coach D zaczął swoją wesołą, ofensywną przygodę z Rakietami z Houston (i sam zastanawiam się kiedy wystrzeli je w kosmos? lub ewentualnie, czy Daryl Morey i Leslie Alexander nie katapultują go…). Pomysł #1 – James Harden ma piłkę w rękach i kieruje większością akcji Rockets. Jego cyferki po pierwszym meczu – 34pkt – 17as – 8 zb. Rekord kariery w asystach…ale Rockets dołem…Lakers ograli ich 120 – 114, wygrywając ostatnią odsłonę 30-18. W dodatku rolę Jokera wziął doskonale na swoje barki Jordan Clarkson. Combo, który miał mocne wsparcie w ostatnim sezonie w osobie ex head coacha – Byrona Scotta – ukradł show Hardenowi, dominując w ostatniej odsłonie i wrzucając do kosza rywali 12 z 25 pkt. Po pierwszym spotkaniu można powiedzieć, inwestycja i wysoki kontrakt Clarksona już się spłacają.
Swoją drogą czy młody Luke Walton nie obrał taktyki „zostawmy Hardena, dajmy mu się wyszumieć, a skupmy się na reszcie graczy”?
Świetnie zaprezentował się Julius Randle, trafiając 9 z 11 rzutów z gry, dodając 7 zb i 6 as. Kolejny wysoki, z wysokimi notami, na naszej kanapie. Debiutujący w Lakers – trener – Luke Walton, czuł oddech na plecach swojego taty – Billa i kto wie czy Luke nie tęsknił za Kobem Bryantem…Miałem wrażenie jakbym widział Kobego w grze, patrząc na 3 celne z 12 oddanych rzutów Nicka Younga (wyszedł w pierwszej piątce, jakby na przekór osobie D’Angelo Russella , z 20 pkt). Uwaga, sternicy Lakers tuż po wygranej przedłużyli o rok , wykorzystując opcje w kontrakcie, umowy Russella – Randle’a i Nance’a Jr.
Wracamy do wysokich; człowiek #2 poprzedniej nocy to oczywiście Myles Turner. Drugoroczniak musiał nie czuć się najlepiej , kiedy w lato śledził doniesienia gazet na temat transferów Ala Jeffersona oraz Thadda Younga. Dwaj podkoszowi mieli stanowić o sile przebudowanych i bardziej fizycznie grających Pacers. Mimo wszystko Myles utrzymał miejsce w S5 u debiutującego w Indianie w roli pierwszego, Nate’a McMillana i zaserwował trenerowi-kolegom-fanom występ na poziomie 30 pkt – 16 zb – 4 blk. Debiutujący Jeffe Teague dołożył 20 oczek, Monta Ellis wrzucił dawnym kolegom 19 oczek i Mavericks zmuszeni byli uznać wyższość rywali, w mało emocjonującej dogrywce (130-121).
Skoro mowa o numerkach, to 400. wygraną w karierze wykręcił head coach Heat, Erik Spoelstra. Spo mógł liczyć na podkoszową Bestię Żaru – Hassana Whiteside’a (wykorzystującego absencję Bismacka Biyombo) i wysoko opłacany środkowy z Miami zakończył mecz z 18 pkt , 14 zb i 4 blk. Kolejny duży mecz, dużego gracza…
Warto wspomnieć o innym potężnym graczu, Giannisie Antentokuonmpo. Wprawdzie Grek był najjaśniejszą postacią zespołu Jasona Kidda, z 31 pkt i 9 zb, ale nie powstrzymał pędzących po zwycięstwo #1 Szerszeni. Hornets zagrali mocną defensywę w drugiej odsłonie, zatrzymując rywali na 17 pkt i tym samym budując przewagę. Roy Hibbert , kolejny wysoki w naszej wyliczance, udanie wrócił na Wschód, debiutując w nowej drużynie, z 15 pkt i 9 zb (to może się udać!). 23 pkt i 14 zb przy powrocie do gry zaliczył Michael Kidd-Gilchrist.
Nie wypadało nie napisać o najdłużej wyczekiwanym graczu ligi – Joelu Embiidzie. Maluszek z Sixers – licząc spotkania rozegrane podczas 2 pierwszych lat – trafił 6 z 16 rzutów z gry, rozgrywając 22 minuty, kończąc mecz z 20 pkt i 7 zb. Tylko 2 z 12 rzutów trafił inny WIELKI talent, Dario Sarić, ale mimo wszystko Sixers dali się mocno we znaki Oklahoma City Thunder (97-103). Dobra wiadomość dla fanów Szóstek , Sergio Rodriguez (był zadowolony po spotkaniu i pozytywnie wypowiadał się o swoim powrocie) jest rozgrywającym jak trzeba dla młodej ekipy (12 pkt i 9 as) i jeśli zdrowie dopisze oraz dostanie wsparcie Jeryda Baylessa to będzie szansa na więcej zwycięstw, niż w ostatnich 2 latach.
Nie wypada nie napomknąć o DeMarze DeRozanie i jego 40 oczkom wrzuconym Tłokom. Mistrz olimpijski z Rio trafił 17 z 27 rzutów z gry i dostał wsparcie od kolejnego wieżowca ostatniej nocy – Jonasa Valanciunasa. 32 pkt i 11 zb, przy świetniej skuteczności 10 z 15 gry Olbrzyma to najlepszy start w historii jego występów w NBA.
Na koniec z przymrużeniem oka – wyobraźcie sobie zespół połączony z ekip Gentry’ego i D’Antoniego – z Hardenem i Davisem na czele … dokąd by zaszedł? Który z trenerów odpowiadałby za obronę??
Co wiemy po drugim dniu? Wszyscy , albo przynajmniej duża większość graczy jest głodna gry. Wielkie pieniądze nie zmieniły nam Davisa, DeRozana czy Clarksona. Nadal chcą się pokazać z najlepszej strony i pierwszy mecz sezonu rozegrali jakby byli w contract year :-)
Nie lubię usprawiedliwiania Davisa (jak i każdego innego zawodnika z 50 pkt/ przegrany mecz) że drużynę ma do d..y, wina leży w największym stopniu po stronie Gentry ale Davis też nie koniecznie musi pchać się na każdą piłkę. Z drugiej strony w Denver mają solidną ekipę…
Myles Turner mnie zaskoczył nie wiedziałem że jest tak różnorodny ofensywnie, w ogóle Pacers na duży plus, Mavs nie byli lajtowym przeciwnikiem na pierwszy mecz.