Toronto Raptors 105-102 Denver Nuggets
Najbardziej wyrównany mecz obejrzeliśmy w Toronto, gdzie miejscowi Raptors pokonali Denver Nuggets. Niewiele na to wskazywało po pierwszej połowie, w której stroną dominującą byli gospodarze, wygrywając do przerwy 62-49. W trzeciej kwarcie dziewięć punktów zdobył Danilo Gallinari, dzięki czemu goście zaliczyli run 9-0. Odpowiedź Raptors była natychmiastowa. Dziewięć oczek DeRozana i buzzer-beater na zakończenie tej odsłony spotkania dawały miejscowym czteropunktową przewagę przed ostatnim aktem meczu 88-84. Pierwsze prowadzenie (od początku premierowej odsłony) ekipa Mike’a Malone’a objęła po rzucie za trzy Wilsona Chandlera na niespełna dziewięć minut przed syreną obwieszczającą koniec spotkania. Od stanu 99-93 dla Nuggets, Raptors rzucili sześć kolejnych punktów, doprowadzając tym samym do remisu. Przy wyniku 103-102 na korzyść gospodarzy pod kosz z impetem wtargnął Kyle Lowry, ustalając ostateczny rezultat. Głównym czynnikiem sukcesu Raptors okazały się punkty z pomalowanego 58-46, świetne zawody w wykonaniu DeRozana i Lowry’ego, a także ich doświadczenie w wychodzeniu z opresji.
Raptors: DeRozan 33 (13/23 FG, 5zb), Lowry 29 (10/20 FG, 5zb, 7ast, 3stl), Valanciunas 12 (6/12 FG, 9zb), Carroll 10 (4/8 FG).
Nuggets: Barton 16 (5/7 FG, 2/2 3PT), Gallinari 16, Mudiay 16 (6zb), Nurkić 13 (18zb, 5blk), Nelson 13 (5/9 FG, 3/4 3PT).
Brooklyn Nets 88-118 Chicago Bulls
W hali Barclays Center Byki rozgromiły Siatki, odnosząc trzecie zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. W pierwszej kwarcie goście wypracowali sobie przewagę osiemnastu punktów, która wzrosła w drugiej odsłonie nawet do dwudziestu pięciu oczek. Duża w tym zasługa Jimmy’ego Butlera, Taja Gibsona oraz rezerwowego Isaiaha Canaana – autora trzech celnych trójek w tej części meczu. Trzeba dodać, że Canaan zmienił Michaela Cartera-Williamsa, który doznał kontuzji lewego kolana na początku drugiej ćwiartki. Do przerwy wynik brzmiał 65-44 na korzyść gości. W drugiej połowie Bulls kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie i pewnie wygrali z ekipą Nets. Goście lepiej dzielili się piłką (26 asyst), choć popełnili również bardzo dużą ilość strat (20), co zaowocowało 20 zdobytymi punktami przez gospodarzy. Bulls wygrali walkę o zbiórki 58-45 i zatrzymali Nets na fatalnej skuteczności z gry (34.4%), a zwłaszcza zza łuku, skąd Siatki trafiły zaledwie pięć prób (5/31 3PT).
Nets: Bogdanović 15 (5/11 FG, 2/4 3PT), Lin 14 (6/10 FG, 4stl), Lopez 13, Kilpatrick 13.
Bulls: Butler 22 (6/10 FG, 2/3 3PT, 6zb), Mirotić 16 (4/10 3PT, 10zb, 3blk), Canaan 15 (5/7 FG, 3/4 3PT, 6ast) Gibson 14 (7/9 FG, 11zb), Wade 12 (3stl).
Atlanta Hawks 106-95 Sacramento Kings
Niepokonani w tym sezonie zasadniczym pozostają koszykarze Atlanta Hawks, którzy tym razem zwyciężyli z Sacramento Kings. Jastrzębie przed przerwą zdołali zbudować przewagę nawet trzynastu oczek po trafieniu z dystansu Kyle’a Korvera na dziewięć minut przed końcem tej partii meczu, ostatecznie schodząc do szatni przy dziewięciopunktowym prowadzeniu 53-44. W trzeciej kwarcie za odrabianie strat wzięli się goście. Dzięki dobrej postawie Rudy’ego Gaya, Arrona Afflalo, Matta Barnesa oraz celnej trójce Garreta Temple na dziewięć sekund przed zakończeniem tej ćwiartki, przed finałową odsłoną Kings wygrywali 81-79. Kiedy w ostatnim akcie spotkania, na niespełna cztery minuty przed końcem, ponownie z dalekiego dystansu przymierzył Korver wynik brzmiał 98-88 dla Hawks. Jastrzębie nie roztrwoniły bezpiecznej przewagi do końca meczu. Gospodarze znacznie częściej meldowali się na linii rzutów wolnych (29/47 FT), wymusili też na rywalach 19 strat, po których zdobyli 24 punkty.
Hawks: Howard 18 (5/9 FG, 11zb, 4blk), Schroder 17 (5ast), Korver 17 (6/11 FG, 5/8 3PT), Millsap 13 (14zb, 8ast, 3stl), Bazemore 11 (3stl).
Kings: Gay 22 (8/13 FG, 5ast), Cousins 14 (12zb), Barnes 14 (4/8 3PT, 5zb), McLemore 12 (5/11 FG).
Los Angeles Clippers 116-98 Phoenix Suns
Los Angeles Clippers zdecydowanie pokonali Phoenix Suns, choć końcowy rezultat niezupełnie odzwierciedla to, co się działo na parkiecie. Suns musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Devina Bookera. Znakomicie w pierwszej połowie spisywał się Blake Griffin – autor 15 punktów w tej części rywalizacji. Clippers pod koniec drugiej kwarty zaliczyli run 18-3 i na przerwę schodzili z przewagą dwunastu oczek 48-36. W trzeciej kwarcie, za sprawą Brandona Knighta, gościom udało się zmniejszyć różnicę i wynik na tablicy świetlnej wyglądał o wiele lepiej, 57-56 na korzyść Clippers. Jednak dzisiaj Słońca było stać tylko na ten pojedynczy zryw i z akcji: „Cukierek albo psikus” nici. W finałowej odsłonie koszykarze z Miasta Aniołów przejęli kontrolę nad spotkaniem, z minuty na minutę powiększając prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Gospodarze wymusili na rywalach aż 21 strat piłki, częściej stawali na charity stripe (30/38 FT), a także zdobyli więcej punktów z pomalowanego 52-40.
Clippers: Paul 24 (8/15 FG, 2/4 3PT, 5zb, 8ast), Griffin 21 (4/7 FG, 11zb, 5ast), Jordan 19 (8/10 FG, 11zb), Crawford 14 (5/10 FG), Redick 13.
Suns: Knight 18 (2/4 3PT), Warren 15, Len 13 (5zb), Bledsoe 12 (8zb, 5ast).
Szkoda mi Suns , w każdym meczu są nieźli ale czegoś brakuje … Moim zdaniem powinna nastąpić wymiana z udziałem Bendera … Moze za Farieda
Ta wymiana nie ma sensu, Denver nie potrzebuje kolejnego podkoszowego, a Suns nie po to wybierali go w drafcie żeby po kilku meczach gościa oddawać.Bulls jak na razie zamykają buzię krytykom, zobaczymy jak będzie im dalej szło. Mocno trzymam za nich kciuki !
Obejrzałem 2 spotkania Bulls w tym sezonie i jestem naprawdę pod wrażeniem. Pomijając już fakt 3-0 to ich naprawdę dobrze się ogląda, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich sezonów.
Rondo świetnie uruchamia ścinających Wade’a i Butlera, dodatkowo jest bardzo zaangażowany w obronie. Wade to klasa sama w sobie i chyba nie trzeba więcej nic mówić. Butler po prostu robi swoje. Rzuci co mecz 20 pkt na dobrej skuteczności doda 5 zbiórek i ogrom pracy w defensywie, lecz ja najbardziej jestem zadowolony z zawodnika, który najbardziej zyskał na nowym rosterze Bulls, a mianowicie Gibsonem. Taj świetnie się czuje w końcu jako gość, który coś znaczy w ataku. Za czasów Thibsa był genialnym defensorem i gościem od zbiórek w ataku. Jak nie zebrał piłki na atakowanej desce to nie miał co liczyć na punkty, wyjątkiem ścięcia po p&r. Przy tercecie B-W-R ma ogrom miejsca na 5-6 metrze, a przy jego dynamice jest to zabójczą bronią. Oczywiście nie będzie rzucał 20 pkt co mecz, bo to nie jego zadanie, ale solidne 12-8 co spotkanie powinno dać Bykom naprawdę wiele. Jedynym zgrzytem póki co jest postawa Lopeza. Jest trochę zagubiony i wydaje się za wolny do dynamicznej gry pozostałej czwórki. Czasami mam wrażenie, że Lopez dalej chce kontynuować akcję pomimo już zdobytych punktów przez zespół:).
Ps. Wczoraj jego brat na desce się nie popisał..
Jeszcze kilka spostrzeżeń odnośnie Hawks. Tak jak sądziłem są cholernie mocni. Howard jest wręcz boostem względem Horforda. Jastrzębie mają już jednego wysokiego, który świetnie rozgrywa, kozłuje i rzuca zza łuku. Sądzę, że wręcz Howard może pomóc Millsapowi by jeszcze lepszym zawodnikiem. W końcu ma więcej miejsca (pamiętacie grę Thibsa Noahem z Gasolem jak oboje wychodzili na 5-6 metr?).
Generalnie stwierdzenie, że Millsap-Howard to najlepsze defensywne duo pod koszem nie będzie kłamstwem prawda?
Jak Hoiberg obejmował Bulls, to nie byłem jego fanem tym bardziej, że nie weszli do PO i naprawdę słabo to wyglądało. Pozbycie się Rose’a i zatrudnienie, też mojej sympatii mu nie przydawało. Po początku sezonu muszę posypać głowę popiołem i jako wierny kibic Bulls to uważam, że coś z tego może być.
Z innej beczki. Jest jakiś powód dla którego w dzisiejszym typerze pierwszym podanym meczem jest Magic-76’s, a nie Rockets – Cavs. Pytam z ciekawości, bo raczej podajesz „normalną” kolejność z NBA.com.
Clippers wyglądają coraz lepiej.
jako fan Bulls cieszę się z postawy wade-a oczywiście, ale martwi mnie mizerna obrona. Widać, że chłopaki porozrzucali się za 3 (Wade, Rondo, Mirotic, McDermott), co zawsze było mankamentem zespołu, ale z kolei nie za dobrze na deskach. Niby Lopez wygląda przyzwoicie, ale nie ma w tym jakiejś pasji. Wciąż brakuje mi jakiegoś prawdziwego walczaka. Dobrze wygląda współpraca na linii Wade-Butler, ale Rondo jakby mało widoczny.
3 mecze wyglądają dobrze, ale to dopiero początek.
Wielu w USA śmiało się z Hoiberga, ale ja dawałem mu kredyt zaufania, bo ten facet rozumie nowoczesną koszykówkę. Dostał wreszcie zawodników, którzy może nie są idealni dla jego koncepcji gry, ale ich wielkim plusem jest po pierwsze olbrzymie doświadczenie – Rondo, Wade – a przede wszystkim wybitne IQ taktyczne. Polecam zwrócić uwagę, jak Hoiberg często rozmawia przy ławce z Rondo uszczegóławiając zapewne określone rozwiązania na boisku.
Byki po pierwsze zaczęli grać naprawdę świetną kontrę i porządny szybki atak. W tym względzie Rondo świetnie przyśpiesza grę swoimi podaniami. Dodatkowo Butler-Rondo-Wade dzielą się szybko piłką a to zostawia trochę miejsca podkoszowym co wykorzystuje Gibson.
Nie można również zapominać o mocnej ławce Byków. Mirotic, McDermot oraz świetnie odnajdujący się w taktyce Hoiberga Canaan dają dużą moc z ławki i to widać na tle drugich składów innych drużyn. Portis czy Valetine to gracze mający sporo talentu, więc gra drugiej piątki może wyglądać jeszcze lepiej.
Na pewno jest sporo do poprawy jeszcze w obronie, która na razie bazuje bardziej na zaangażowaniu oraz indywidualnych umiejętnościach Butlera, Wade’a czy Gibsona, ale przecież to dopiero 3 mecz sezonu.
Na pewno ostateczne oceny trzeba zostawić na starcia Byków z najmocniejszymi na Wschodzie i Zachodzie, ale na razie wygląda to bardzo dobrze i Byki są zdecydowanym kandydatem na PO a nawet na powalczenie o miejsca 3-5 z Bostonem, Hawks, Pistons.
@pop
Przygotowałem rozpiskę na cały tydzień, żeby mi automatycznie wchodziło na stronę. Widocznie w międzyczasie zamienili mecze. Będę musiał sprawdzać przed opublikowaniem.