Z tekstem pod tytułem „Nowy rozdział” miałem być gotowy na weekend (jak również z kolejnym , który przed weekendem trafi przed Wasze oczy). Niestety, zmora wszystkich blogerów i dziennikarzy dopadła tym razem i mnie…padł twardy dysk (zupełnie jak w pewnej , często puszczanej, polskiej piosence)…Zamysł został, ale od kilku dni sporo się wydarzyło, zatem czas na kolejną porcję refleksji.
Za nami dwa święta , te bardziej amerykańskie – Halloween – oraz – bardziej polskie – Wszystkich świętych. Z tej drugiej okazji warto przypomnieć 5 nazwisk, które pożegnał koszykarski świat w ostatnich miesiącach:
Nate Thurmond (74 lata) – zmarł na białaczkę
Sean Rooks (46 lat) – choroba serca
Bryce Dejean-Jones (23 lata) – zginął od strzału z broni palnej
Dwyane „Pearl” Washington (52 lata) – przegrał walkę z rakiem
Andrew Smith (25 lat) – przegrał walkę z rakiem
Jak przypomnicie sobie moją krótką, przedsezonową zapowiedź – pożegnaliśmy dinozaury – a nowe nazwiska mają przejąć ligę na lata – i nie chodzi tutaj o dobrze nam znanych Curry’ego , Jamesa czy Duranta. Bardziej o Lillarda, DeRozana, Leonarda, George’a i Westbrooka. Jednak nie dla wszystkich zawodników początek sezonu odbywał się w kolorach tęczy, nie dla wszystkich ekip jest to dobry początek…
Każdy z nas w życiu coś sobie przedsięwziął , odciął kawałek życia grubą kreską lub pogonił wraz z ambicjami do przodu i zaczął nową przygodę. Jedni rozpoczęli nową pracę, drudzy przeszli w nowy związek, trzeci zmienili miejsce zamieszkania, a młodsi fani rozpoczęli studia. Są też tacy, którzy od jutra zerwą z papierosami, kolejni rozpoczną dietę – cud, a na samym końcu , ci najmniej ambitni wybiorą się na siłownię by rozpocząć akcję „plaża 2017 z nową klatą” :-). Zawsze jest jakiś powód by dać sobie bodziec do działania, zaszczepić w sobie „bakcyla”.
Do rzeczy; Sixers kończą z tankowaniem i choć bilans tego nie pokazuje (0-3), to Joel Embiid już zyskuje sympatię fanów Szóstek. Dodatkowo , poważnie za rozgrywanie w Filadelfii wziął się Sergio Rodriguez. Więcej, Bryan Colangelo dokonał już pierwszej sezonowej wymiany, pozyskując Ersana Ilyasovę. Być może , niedługo doczekamy się wymiany z udziałem Nerlensa Noela ?
Gorzej idzie Scottowi Brooksowi, jego nowi – przemeblowani Wizards – którzy tak bardzo pragną wrócić do play off jeszcze nie wygrali. Następnej nocy będzie szansa na przełamanie serii dwóch porażek, dodatkowo na lepszy mecz dla Marcina Gortata.
Nadal – bez polotu – patrzymy na Knicks…Klątwa Filozofa Jacksona i upartych trójkątów nadal wisi nad Rambisem, Fisherem, Hornackiem. ( Zaraz pojawi się nasze redakcyjne „5-na-5” , gdzie rzucam hasło „nie od razu Rzym zbudowano…”, gdzie nawiązuję do cierpliwości) Aż chce się rzucić mięsem : PHIL POLUZUJ LEJCE! Talentu w N.Y. trochę się zebrało i szkoda byłoby kończyć sezon z wynikiem zbliżonym do 30stki (i lokalnego rywala , Nets).
W Miami era post-Wade’owska , już z dwoma wygranymi , z ogrywającą się młodzieżą. Spo z 400stną wygraną na koncie. Nie tęskniący za Wadem, Boshem i … Jamesem. Z podobnym bilansem (2-2), mocno przebudowani , silniejsi teoretycznie – Pacers. Odwieczni rywale w drodze do finału konferencji nadal pracują nad optymalnymi rozwiązaniami i wykorzystaniem potencjału ludzkiego.
Pistons radzący sobie bez Jacksona, wygrywający 2 z 3 spotkań i bez jeszcze optymalnej formy swoich topowych zawodników jak Drummond czy Caldwell-Pope. Jedna z najmłodszych ekip ligi szuka swojego rytmu, a niezadowolenia z gry podopiecznych nie kryje Stan Van Gundy.
Hawks, zaczęli sezon powyżej oczekiwań krytyków. Mike Budenholzer nie ma problemu z wykorzystaniem Howarda, zastąpieniem Horforda i o dziwo , danie nowego kredytu zaufania Hardaway’owi Jr.
W końcu , na Wschodzie, Fred Hoiberg, już bez cienia Thibsa za plecami, ze swoimi nowymi gwiazdami – Wadem i Rondo. Z nową rolą Taja Gibsona, który po latach bycia szóstym, siódmym czy ósmym, jest w końcu piątym (może czwartym). Bullsom nie przeszkadza w grze oddawanie trójek…3-0 to najlepszy start od schyłku ery Jordana.
Po drugiej stronie Ameryki, zaskoczyć nie mogą swoich fanów Suns i Pelicans. Pojedyncze super występy Davisa nie ratują meczów New Orleans. Miało być po nowemu, jest po staremu…
Zmiana ogniw w drużynie (Parsons , Pachulia) nie wyszła – na razie – na dobre w Dallas. Mistrz z 2011 jeszcze leży na deskach , obserwując wyższe loty rywali (Matthews i Nowitzki jeszcze w wakacyjnej dyspozycji rzutowej). Konkurencja nie śpi…
W Kalifornii panuje Luke Walton, który wygrał inaugurację , przez moment był lepszy niż Steve Kerr i jego Warriors, ale im dalej w spotkania, tym więcej porażek….już trzy, przy jednej wygranej. Nie ma Kobego, nie tęskni za koszem (co wiemy z doniesień) a wyniki bez zmian…
W Denver , Minnesocie , Sacramento – trochę się działo w off-season – mieszano w składach, dobierano talentu koszykarskiego, zmieniano trenerów. Efekty? Starty zbliżone do ostatnich dwóch lat. 1 zwycięstwo, 2 wygrane i bilans ujemny. Oczywiście , mocno spłycone , ale trafione. Na efekty będzie trzeba poczekać.
W końcu topowa ósemka, bardzo zbliżona do ostatnich play off, ci na których najczęściej stawiano , są w niej. Odmienieni Grizzlies, stawiający na strzelców (Lillarda i McColluma) Blazers, odmienieni z nowym rozgrywającym i kolejnym trenerem – Rockets i wzmocnieni weteranami (ex Spurs) – Jazz. Wszyscy na podobnym poziomie, będą się tasować miejscami w trakcie rozgrywek. No i w końcu ten ligowy pick – Warriors, Spurs, Clippers…i Thunder. CZEKAJCIE!…THUNDER??!! Przecież stracili Duranta i nadal w czołówce?….No tak ! tylko , że Russell już to przerabiał i stara się udowodnić , że wejście do play off to nie ’mission impossible’. Billy Donovan bierze mocny udział w wyścigu po COTY. Sternicy nie próżnują i kontraktują graczy na długie lata, szukając wabika na Westbrooka. Niby nowy początek, nowy rozdział, a taktyka i wykonawcy podobni. Ten #1 (może nowy numer 1 do MVP sezonu) mocno w swoim stylu rozpoczął sezon, z dwoma triple double. Znów niczym Magic!
Magia trwa, magia NBA przepływa z nocy na noc, dając nam kolejne spodziewane i niespodziewane wyniki, nowe rekordy, nawiązując do ery dinozaurów (czy nawet kamienia łupanego). Nasuwają się kolejne wnioski. Tydzień za nami , a my nadal niewiele wiemy, czy nasza drużyna się przełamała czy utrzyma wysoką formę, a może odbije się od dna? Jedno jest pewne, jeszcze za wcześnie by kogokolwiek skreślać. Za tydzień będziemy trochę mądrzejsi :-) jak to z biegiem czasu;-) 71. rozdział NBA się tworzy!
Bardzo fajny tekst
Nie ma Kobego, nie tęskni za koszem (co wiemy z doniesień) – mogę prosić źródło?
Wystarczy prześledzić podstawowe źródła
http://www.sportando.com/m/en/usa/nba/216183/kobe-bryant-is-not-missing-playing-basketball-not-even-a-little-bit.html
Bardzo przyjemnie sie to czyta. Czekamy na wiecej Woy!