W czwartkową noc przed nami pięć meczów, w tym pierwsze spotkanie pomiędzy dwoma pewnymi byłymi kolegami z drużyny od czasu odejścia jednego z nich do drużyny wicemistrza NBA.
Oklahoma City Thunder (4-0) @ Golden State Warriors (3-1), 3:30
Rewanż za finały konferencji zachodniej będzie miał dodatkowy smaczek z powodu, który jest znany praktycznie każdemu kibicowi NBA. Russell Westbrook odwiedzi w czwartek Kevina Duranta, z którym przez 8 lat odnosił mniejsze bądź większe sukcesy w Oklahomie City Thunder. Myślę, że można się było spodziewać, że wchodząc w piąty mecz sezonu, jedna z tych ekip będzie niepokonana… ale ze świecą szukać kogoś, który stawiał, że będą to akurat podopieczni Billy’ego Donovana.
Thunder są w back-to-backu po zaskakującym zwycięstwie na wyjeździe z Los Angeles Clippers, w którym Westbrook miał 35 punktów i 10 strat. Mimo tego, że grają dzień po dniu, jakoś nie chce mi się wierzyć, że po gwiazdorze Thunder będzie widać jakiekolwiek zmęczenie. Po falstarcie Golden State Warriors zaliczyli trzy kolejne wygrane, w tym ostatnie na trudnym terenie w Portland i ani myślą kończyć swojej serii zwycięstw. Panie i Panowie, let the games begin!
Sacramento Kings (2-3) @ Orlando Magic (1-3), 1:00
W pierwszych pięciu meczach sezonu DeMarcus Cousins zaliczył już 3 faule techniczne, a w ostatnim spotkaniu z Miami Heat w samej czwartej kwarcie popełnił 6 przewinień i nie mógł pomóc swojej drużynie w dogrywce. Kings przegrali pierwsze dwa spotkania na wyjeździe w swojej serii wyjazdowej i będą chcieli wygrać z Magic, którzy do tej pory nie zachwycają. Przyjście Franka Vogela, Bismacka Biyombo i Serge’a Ibaki miało wzmocnić ich defensywę, tymczasem po pierwszym tygodniu rozgrywek Orlando ma szóstą najgorszą defensywę w lidze.
Indiana Pacers (2-2) @ Milwaukee Bucks (2-2), 1:00
Jeff Teague wciąż szuka swojego miejsca w ofensywie Pacers i na pewno z czasem będzie lepiej. Na razie jednak średnie 8.3 punktu na mecz na skuteczności 22% z gry nie są tym, na co liczył Larry Bird ściągając go do Indianapolis. W starciu z Milwaukee stanie naprzeciwko dobremu defensorowi Matthew Dellavedovie, a także debiutantowi Malcolmowi Brogdonowi, który jak do tej pory świetnie wypełnia lukę po odejściu Michaela Cartera-Williamsa i ostatnio wydatnie pomógł zespołowi wygrać z Pelicans.
Denver Nuggets (1-2) @ Minnesota Timberwolves (1-2), 1:00
Obie drużyny zagrają bez ważnych postaci w swoim zespole. Denver wciąż bez Gary’ego Harrisa i Darrella Arthura, a także bez Willa Bartona (kontuzja kostki), a u Timberwolves zabraknie Ricky’ego Rubio. Nuggets przegrali dwa ostatnie mecze różnicą trzech punktów lub mniejszą (z Portland i Toronto), a Minnesota dopiero w swoich trzecim meczu udało im się wygrać pierwszy mecz po świetnym meczu Zacha LaVine’a.
Boston Celtics (3-1) @ Cleveland Cavaliers (4-0), 1:00
Po raz pierwszy w tym sezonie dojdzie do spotkania mistrzów z pretendentami do ich detronizacji w konferencji wschodniej. Niestety Celtics będą pozbawieni dwóch ważnych zawodników – Ala Horforda (wstrząśnienie mózgu) oraz Jae Crowdera (kostka), przez co ich szanse na zagrożenie Cavs w tym spotkaniu znacząco się obniżyły. Zespół z Cleveland szuka pierwszego od 1977 roku startu sezonu z bilansem 5-0. Ostatni raz LeBron James wystartował tak sezon w 2011 roku, w rozgrywkach, w których po raz pierwszy zdobył mistrzostwo NBA.
Niech mi lepiej ktoś powie czy Madżiki dziś w nocy wygrają, bo chcę mieć maksa na Typerze :-). Z cienką Filadelfią co prawda wygrali, aczkolwiek męczyli się niemiłosiernie.
ja myślę że Sacramento z nimi gładko wygra chociaż ta agresywność DeMarcusa martwi…ale myślę że mają więcej ambicji niż Orlando na początku sezonu :)
Ja myślę, że zawodnicy Orlando ambicję też mają, tylko im Gucio wychodzi jak narazie.
Szkoda ze OKC gra dzień po dniu, byłoby jeszcze ciekawsze widowisko. Obawiam się ze może braknąć paliwa w ostatniej kwarcie. Russell z Kevinem na pewno zbiją piątkę przed jak i po meczu xD
Też myślę, że zbiją piątkę a nawet się uściskają i dadzą sobie po buziaku.
Go Kings Go!