Telegram: Blowout w meczu dnia, Curry pobił kolejny rekord

stephen curry

Philadelphia 76ers 84-109 Utah Jazz

Gordon Hayward, Rodney Hood oraz Derrick Favors poprowadzili Jazz do trzeciego wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie. Do przerwy wynik nie wyglądał dla Sixers tragicznie, bowiem różnica wynosiła dziewięć oczek, a rezultat brzmiał 52-43. W trzeciej kwarcie goście zaliczyli run 10-0 i od tamtej pory – powiększając przewagę – w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Jazz byli bardzo skuteczni (50.6%, 11/19 3PT), rzucili więcej oczek z pomalowanego 48-34, osiągnęli 15 punktów po szybkich kontrach, a przede wszystkim zdobyli 17 punktów po 18 stratach popełnionych przez gospodarzy. Sixers nadal pozostają bez wygranej w bieżących rozgrywkach.

sixers

jazz

 

Washington Wizards 106-114 Houston Rockets

Ogromną rolę w zwycięstwie Rakiet odegrał James Harden. Co prawda o pierwszej kwarcie, po której Czarodzieje prowadzili 30-23, Brodacz chciałby z pewnością zapomnieć. Trafił w niej tylko 1 z 4 rzutów z gry i zanotował aż pięć strat. Po drugiej partii goście wygrywali dzięki dobrej grze w defensywie i nieskuteczności gospodarzy. W trzeciej części meczu byliśmy świadkami trzynastu zmian prowadzenia. Kluczowa dla losów spotkania okazała się finałowa odsłona, gdy Harden jeszcze bardziej zaangażował się w poczynania ofensywne drużyny i od stanu 95-94 dla Wizards był jednym z autorów runu 12-0. Gospodarze nie zdołali dogonić Rockets, a dodatkowo pod koniec meczu za drugie przewinienie techniczne z boiska wyleciał John Wall. Na pocieszenie lider Czarodziei stał się tego wieczora zawodnikiem z największą liczbą asyst w historii organizacji. Goście byli skuteczniejsi z gry (51.9%) oraz zza łuku (17/37 3PT), a także lepiej dzielili się piłką (28 asyst).

wizards

rockets

Charlotte Hornets 122-100 Indiana Pacers

Charlotte Hornets zanotowali najlepszy start sezonu w historii organizacji, wygrywając u siebie z Indiana Pacers. W pierwszej połowie gospodarze rzucili 75 punktów i nie roztrwonili wypracowanej przewagi do końca meczu. Do zwycięstwa Charlotte przyczynił się bardzo aktywny od pierwszych minut Kemba Walker, któremu wtórował Michael Kidd-Gilchrist. Ten ostatni był niezwykle skuteczny, trafiając wszystkie swoje próby z gry oraz z rzutów wolnych. Niestety, w trzeciej kwarcie MKG doznał urazu pleców i nie mógł kontynuować zawodów. Hornets lepiej dzielili się piłką (30 asyst), zaś głównym czynnikiem ich tryumfu było to, że wymusili na Pacers 18 strat piłki, po których zdobyli aż 35 punktów.

hornets

pacers

 

Chicago Bulls 112-80 Orlando Magic

Chicago Bulls prowadzili w pierwszej połowie różnicą nawet siedemnastu punktów, ale już na początku trzeciej kwarty spotkania, po celnej trójce Evana Fourniera, goście z Florydy zdołali zbliżyć się do Byków na pięć oczek i na tablicy świetlnej w United Center widniał wynik 63-58 na korzyść gospodarzy. Jednak do końca tej odsłony meczu Bulls zaliczyli run 25-5, po czym przypieczętowali zwycięstwo w finałowej partii, przerywając serię trzech porażek z rzędu. Podopieczni Freda Hoiberga wygrali pojedynek w strefie podkoszowej, gdzie zdominowali batalię o zbiórki 56-39 i uzyskali zdecydowanie więcej punktów z pomalowanego 60-32. Ponadto częściej stawali na linii rzutów wolnych (25/31 FT), osiągnęli 23 oczka po szybkich kontrach, a dodatkowo niepotrzebnie pomocną dłoń wyciągnęli rażący nieskutecznością Magic – 38.8% celnych rzutów z gry.

bulls

magic

 

Oklahoma City Thunder 97-85 Miami Heat

Niepokonani na własnym parkiecie pozostają koszykarze Oklahoma City Thunder, którzy tym razem wygrali z Miami Heat. Grzmoty prowadziły do przerwy 55-47. Na początku trzeciej kwarty gościom udało się zmniejszyć różnicę do czterech oczek. Wtedy do roboty wzięli się gospodarze z Russellem Westbrookiem na czele, zaliczając run 20-0. Thunder do końca trzymali bezpieczną przewagę nad Heat i nie dali sobie wyrwać zwycięstwa. Warto podkreślić wspaniałą dyspozycję rezerwowego Enesa Kantera, który zdobył 24 punkty i zebrał z tablic 10 piłek w zaledwie 21 minut. Zawodnicy OKC świetną postawą w defensywie zatrzymali przyjezdnych na skuteczności zaledwie 36.9% trafionych rzutów z gry.

thunder

heat

 

Los Angeles Clippers 114-82 Detroit Pistons

Teoretycznie najciekawiej zapowiadająca się potyczka zakończyła się jeszcze przed przerwą. W pierwszej kwarcie gospodarze zdobyli siedemnaście punktów z rzędu, co było częścią runu 24-2. Do znakomitej dyspozycji starterów dostosowali się rezerwowi, którzy w drugiej partii doprowadzili do wyniku 47-19. Clippers zakończyli tą część meczu następnym runem 10-0 i w efekcie rezultat po dwudziestu czterech minutach brzmiał 62-32. W drugiej połowie koszykarze z Miasta Aniołów sukcesywnie powiększali swoją przewagę. O jakimkolwiek powrocie do gry ze strony Pistons nie było mowy. Clippers byli niesamowicie skuteczni (53.9%, 13/23 3PT), lepiej dzielili się piłką (28 asyst) i nieznacznie wygrali walkę o zbiórki 46-39.

clippers

pistons

 

Golden State Warriors 116-106 New Orleans Pelicans

Jeśli ktoś chce zapytać, czy Stephen Curry po meczu w LA, gdzie nie ustrzelił żadnej z dziesięciu prób z dystansu, zdoła się odbudować, to odpowiedzi udzielił dzisiejszej nocy sam zainteresowany. Curry pobił rekord NBA w ilości trafionych rzutów zza łuku w jednym spotkaniu, rzucając 13 na 17 za trzy! Zwycięstwo gospodarzy jest – a jakżeby inaczej – głównie zasługą aktualnego MVP ligi. Poza tym Warriors zdecydowanie lepiej operowali podaniami (35 asyst) oraz wymusili na rywalach 20 strat piłki, po których zdobyli 25 punktów. Curry? Co tu dużo gadać? To trzeba zobaczyć.

warriors

pelicans

 

Komentarze do wpisu: “Telegram: Blowout w meczu dnia, Curry pobił kolejny rekord

  1. Kurde zabrakło zwycięstwa Wizards do maxa w typerze..
    Szóstki trzeci rok z rzędu zaczynają od bilansu 0-6, trust the proces ;) Ciekawe kiedy oni zaczną wygrywać, nawet jak Embiid zacznie grać po 36 minut to może nie wystarczyć.

  2. Ja w ostatniej chwili zmieniłem na wygraną Houston i mam maksa :)

  3. Jak to miało być? Houston mieli nie bronić? Mieli mieć po 10 asyst w meczu? Proszę o powolne odszczekiwanie.

  4. Tylko Iggy potrafi grać 30 minut, mieć 0/4 z gry i wskaźnik +/- na poziomie +20 :)

  5. Niech ktoś mi pomoże.Rejestruję się, podaję nazwę i email, dostaję maila z linkiem, wchodzę w niego a tam zamiast opcja zmiany hasła pisze coś takiego : Odnośnik do resetowania hasła wydaje się być niesprawny. Proszę zawnioskować o nowy odnośnik poniżej. Niech moderatorzy mi coś podpowiedzą…

  6. W końcu doczekałem się maksa. Kwasiłem, kwasiłem, aż w końcu wykwasiłem :-). Może pójdzie się trochę do góry :-).

  7. Oglądałem meczyk HOU-WAS i zmartwił mnie trochę Gorti. W końcu jak Wizards potrzebowali punktów nie trafił 2 osobistych (nie wytrzymał ciśnienia), potem sfaulował Hardena i ten stanął na Charity Stripe i zamiast zdobyć 2 pkty, to stracili 2, czyli akcja na -4 points. Później w ostatniej minucie Wall podkręcił akcję, podał do Gortiego, Gorti chciał zabawić się w Wall i równie szybko odegrać piłkę do kogoś innego, no więc odegrał błyskawicznie piłkę jak gdyby był to gorący kartofel do najbliższego, pech chciał, że był to zawodnik Houston. I ostatecznie skończyło się piątą porażką Czarodziejów. PS. Zawsze myślałem, że Czarodzieje w bajkach to grupa społeczna bazująca na inteligencji (w przeciwieństwie do rycerzy). Niestety 'pomyślunku’ w grze czarodzieji nie dostrzegam. PPS. Nie tak chyba Scott Brooks wyobrażał sobie przygodę w Waszyngtonie. PPPS. Wszyscy śmiali się z Wittmana, a to wcale nie wygląda lepiej(jeśli nie gorzej). Finish.

  8. Najpierw o Rakietach. Widać, że Harden jest szczęśliwy z nowej pozycji. Cieszy go gra a jednocześnie okazuje się, że facet wcale nie jest takim „samolubem” i świetnie potrafi obsłużyć piłką kumpli z zespołu. Wygląda to naprawdę efektownie a może się przełoży na efektywności. Zobaczymy.
    Oglądałem cały mecz Byków i mecz GSW.
    Widać, że ekipy są niezgrane. Mają wzloty i upadki w jednym meczu. Byki grali do pewnego meczu fenomenalną koszykówkę w ofensywie. Szukanie pozycji, ruch bez piłki, dzielenie się piłką, selekcja rzutów na najwyższym poziomie i nagle … wszystko się sypie włącznie z obroną a Orlando prawie wyrównuje wynik. Następnie znów zryw i odjazd na kilkanaście pkt. Jednak myślę, że jeśli Byki się bardziej zgrają to będzie to wyglądało znacznie, znacznie lepiej.
    Dokładnie tak samo z GSW. Gra kosz za kosz i nagle run bodaj 21 pkt. Wszystko im wychodzi, bronią jak w zeszłym sezonie i nagle … wszystko siada – zła selekcja rzutów, forsowanie akcji indywidualnych, gubienie się z kryciem – Pelicans dochodzą do remisu. Nagle Curry odpala kolejne „trójki” Klay zaczyna trafiać, Igła zaczyna bronić i robi się 12 przewagi z niczego w 4 kwarcie. Uważam, że również w tej ekipie potrzebne jest dużo większe zrozumienie między graczami i zgranie, żeby zaczęli grać w bardziej skuteczny sposób i czuć się bardziej komfortowo.
    Kończąc dodam coś o Curry. Facet pokazał, że ma „jaja koszykarskie”. Tylko najwięksi po bardzo słabych występach potrafią w kolejnym meczu zapomnieć o wszystkim i zagrać mecz z 46 pkt. oraz zrobić rekord rzutów za 3.

Comments are closed.