Cleveland Cavaliers 121-117 Toronto Raptors
Drużyny rywalizujące ze sobą w ostatnich finałach konferencji wschodniej spotkały się już po raz drugi i ponownie mecz był dość wyrównany od początku do samego końca. Na 59 sekund przed końcem Channing Frye trafił trójkę dającą Cavaliers prowadzenie i w kolejnych posiadaniach dobrze zadziałała ich defensywa, która nie pozwoliła Toronto na zdobycie punktów aż do 3 sekund przed końcową syreną. W meczu nie zagrali J.R. Smith i DeMarre Carroll. Cavs są 9-1 po raz pierwszy od sezonu 1976/77 i w dziesiątym kolejnym spotkaniu przekroczyli granicę 10 trafionych rzutów za trzy punkty.
Cavaliers (9-1): James 28 (10/15 FG, 14 ast, 9 zb, 5 TO), Irving 24 (5 zb, 4 ast, 5 TO), Frye 21 (7/10 FG), Love 19 (5/16 FG, 13 zb)
Raptors (7-3): Lowry 28 (9 ast, 5 zb, 4 stl), DeRozan 26 (10/27 FG, 6 zb, 4 ast, 3 stl), Ross 18, Valanciunas 14 (9 zb)
Miami Heat 90-93 Atlanta Hawks
Pomimo zdobycia niemal 17 punktów mniej niż wynosi ich sezonowa średnia, Jastrzębie znalazły sposób, by w ostatnich sekundach nie dać wyprzedzić się Heat. Miami ponownie dzięki defensywie (35% z gry Hawks w ostatnich sekundach) zbliżyło się na jeden punkt na 13.6 sekundy przed końcem, jednak po trafionych wolnych Dennisa Schroedera trójka Diona Waitersa tylko odbiła się od obręczy. Dla gospodarzy była to szósta kolejna porażka i ponownie różnicą mniejszą niż 4 punktów (przegrali tak w trzech z ostatnich czterech meczów). W całym sezonie Heat przegrywają średnio różnicą 6.9 punktu.
Heat (2-8): Whiteside 19 (25 zb), Richardson 19 (4 zb, 3 blk), T. Johnson 14, J. Johnson 13 (4 zb)
Hawks (8-2): Schroeder 18 (4 ast, 5 TO), Millsap 15 (6 zb, 4 ast), Hardaway 15, Muscala 14 (5 zb, 4 ast)
Minnesota Timberwolves 108-115 Charlotte Hornets
Minnesota Toma Thibodeau znowu to zrobiła. Po dwóch kwartach ich prowadzenie wynosiło 12 punktów, lecz decydująca trzecia kwarta kompletnie obróciła losy spotkania. Szerszenie po przerwie rozpoczęli od runu 15-2, całe 12 minut wygrali 36-17 i dzięki 12 punktom w czwartej kwarcie Franka Kaminsky’ego spokojnie utrzymali prowadzenie do samego końca spotkania. Timberwolves prowadzili w tym sezonie do przerwy w 8 z 10 spotkań i przegrali sześć z takich meczów. W tym spotkaniu gracze Minnesoty stracili piłkę aż 18 razy i pozwolili Hornets na trafienie 53.8% z gry.
Timberwolves (3-7): Wiggins 29, Towns 21 (8 zb, 4 ast), LaVine 19, Rubio 11 (8 zb, 8 ast)
Hornets (7-3): Walker 30 (12/19 FG, 6 ast, 5 zb, 5 stl), Kaminsky 20 (5 ast, 4 zb), Batum 16 (7 ast, 5 zb), Zeller 14 (9 zb)
Portland Trail Blazers 88-113 Chicago Bulls
Nawet bez Rajona Rondo (z dobrze zastępującym go w pierwszej piątce Jerianem Grantem), Chicago Bulls rozpoczęli bardzo dobrze spotkanie, korzystając m.in. ze słabej dyspozycji rzutowej Damiana Lillarda (dwa trafione rzuty z gry do przerwy). Po pierwszej kwarcie Trail Blazers przegrywali już 21 punktami i właściwie już nie zdołali powrócić do tego meczu. Byki wygrały trzecie kolejne spotkanie i kolejne pięć meczów zagrają także na wyjeździe.
Trail Blazers (7-5): Lillard 19 (5 zb, 4 ast), McCollum 17 (5 zb, 4 ast), Crabbe 15 (4 zb)
Bulls (7-4): Butler 27 (12 zb, 5 ast), Wade 19 (5 zb, 5 ast), Grant 18 (5 stl), Lopez 13 (11 zb), Gibson 12 (11 zb)
Los Angeles Lakers 125-118 Brooklyn Nets
Luke Walton po meczu miał zastrzeżenia do ofensywnej postawy swojej drużyny… pomimo zdobycia przez nią 125 punktów. Zespół z Miasta Aniołów nie potrafił zbudować sobie dużego prowadzenia, ale spokojnie kontrolowali mecz w czwartej kwarcie. Lakers wygrali siódme spotkanie w tym sezonie – w ostatnim osiągnięcie takiej liczby zwycięstw zajęło im ponad dwa miesiące. Jeziorowcy są także dwa mecze powyżej granicy 50% wygranych po raz pierwszy od kwietnia 2013 roku. Drugie triple-double w karierze zaliczył Julius Randle.
Lakers (7-5): Russell 32 (8 zb, 4 ast, 3 stl), Mozgov 20 (6 zb), Randle 17 (14 zb, 10 ast), Clarkson 13 (4 zb, 5 stl)
Nets (4-7): Lopez 30 (10 zb, 3 blk), Bogdanović 29 (11/18 FG), Booker 11 (10 zb)
„Raptors wciąż bez sposobu na Cavaliers” raczej akcja: „Sędziowie dla LeBrona”. Przegrała drużyna lepsza, nie pierwszy i nie ostatni raz w NBA…
Frye jest w rewelacyjnej dyspozycji rzutowej. Już w niedzielę, przeciwko Hornets, trafiał niczym w transie.
Hornets przegrali na własne życzenie. W ogóle nie odcinali Cavs od trójek. A w Clevleand widać pewność mistrzów.
nie odcinali, bo ci grali często 4-1 lub nawet 5-0 na obwodzie (Love i Frye w parze) szybko dzieląc się piłką i poszerzając pole gry, przy tym trafiając. Piłka chodziła wzorowo niczym po sznurku. Z drugiej strony jak się stawia na Hawsa , który nie trafia spod kosza lub zalicza „spaw” sam na sam z koszem…pewnie zagości u Shaqa.
Channing Frye jest w gazie, fajnie się ogląda jego rzuty :)
Portland Blazers zagrało słabo żeby nie powiedzieć beznadziejnie, wszyscy myśleli że to raczej Blazersi wygrają pewnie a tu kicha i jeden mecz nie wchodzi w typerze xdd…
Dokładnie.
J. Grant świetnie zagrał dla CHI, będę fanem tego pana. ;-)
Fakt Nie spodziewałem sie tego po nim. Odnoszę też wrażenie że Portis nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Co wchodzi na boisko to albo pudłuje z półdystansu albo fauluje w obronie. Ale może przewrażliwiony jestem.
Toronto nie ma nikogo do jakiejkolwiek obrony LeBrona, który robił w tym meczu co chciał w ofensywie. Jednocześnie ten sam problem występuje po drugiej stronie kosza, gdzie nikt nie wymusza większego wysiłku na LeBronie w obronie.
W ten sposób mamy odpowiedź po co GSW był Durant.