Philadelphia 76ers 101-94 Miami Heat
Philadelphia 76ers wygrali czwarty mecz z rzędu na własnym parkiecie, pokonując Miami Heat. Po wyrównanej pierwszej połowie wynik brzmiał 46-45 na korzyść gospodarzy. Losy rywalizacji rozstrzygnęły się dopiero w finałowej odsłonie spotkania. Na osiem minut przed upływem regulaminowego czasu gry trójką z rogu boiska popisał się Gerald Henderson i było 85-80 dla Szóstek. Na niespełna pięć minut przed końcem do remisu po 89 doprowadził Hassan Whiteside, dobijając niecelny rzut Gorana Dragicia. Gospodarze odpowiedzieli jedenastoma punktami z rzędu, a po obu wykorzystanych próbach z charity stripe przez Joela Embiida osiągnęli przewagę siedmiu oczek, 98-91. Zawodnicy Szóstek nie dali już sobie wyrwać zwycięstwa. Sixers byli skuteczniejsi od rywali (47.4%, 11/26 3PT, 16/20 FT).
Washington Wizards 106-101 Phoenix Suns
Bradley Beal poprawił swój rekord kariery pod względem ilości zdobytych punktów, rzucając 42 oczka, czym poprowadził Washington Wizards do czwartego zwycięstwa w bieżących rozgrywkach. O wyniku spotkania znowu zadecydowała końcówka. Na nieco ponad minutę przed upływem regulaminowego czasu gry John Wall zebrał piłkę po zablokowanej próbie Marcina Gortata i popisał się akcją 2+1. Następnie lider Czarodziei trafił z półdystansu, a chwilę później wykorzystał swoje obie próby z linii rzutów wolnych, ustalając wynik spotkania. Wizards wymusili na rywalach aż 21 strat, po których uzyskali 19 punktów. Ponadto osiągnęli 25 oczek po szybkich kontrach.
Charlotte Hornets 90-105 Memphis Grizzlies
Memphis Grizzlies odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu, pokonując na wyjeździe Charlotte Hornets. Goście rozpoczęli od szybkiego prowadzenia 16-4, by do przerwy wypracować sobie przewagę dwudziestu czterech oczek. W pierwszej połowie osiągnęli znakomitą skuteczność na poziomie 58% z gry i trafili 10 z 16 rzutów zza łuku. Świetne zawody rozegrał Mike Conley, autor 31 punktów oraz wtórujący mu Marc Gasol, który po raz kolejny pokazał szeroki wachlarz możliwości w ofensywie. Szerszenie tej nocy nie potrafiły znaleźć odpowiedzi na próby dystansowe Grizzlies (12/26 3PT).
Indiana Pacers 83-120 Golden State Warriors
Golden State Warriors pokonali na wyjeździe Indiana Pacers, odnosząc tym samym już ósme zwycięstwo z rzędu. W pierwszej kwarcie Wojownicy zaliczyli run 15-4, zaś pod koniec drugiej odsłony zanotowali kolejny 13-4, co pozwoliło im prowadzić do przerwy różnicą dziewiętnastu oczek, a wynik brzmiał 61-42. W drugiej połowie goście kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, sukcesywnie powiększając przewagę, której nie roztrwonili aż do końca spotkania. Warriors częściej stawali na linii rzutów wolnych (27/32 FT), wygrali rywalizację na tablicach 60-49, a także zdecydowanie lepiej operowali podaniami (31 asyst).
Detroit Pistons 96-99 Houston Rockets
Houston Rockets odnieśli dziewiąte zwycięstwo w bieżących rozgrywkach, pokonując na wyjeździe Detroit Pistons. Tłoki wypracowały w pierwszej kwarcie nawet dwunastopunktową przewagę, ale siedem oczek z rzędu Jamesa Hardena pod koniec drugiej odsłony sprawiły, że wynik brzmiał 51-46 na korzyść gości. W trzeciej partii Rakiety osiągnęły jedenastopunktowe prowadzenie, lecz na początku finałowej ćwiartki gospodarze zaliczyli run 8-0 i było 85-82 dla Pistons. Dopiero ostatnia minuta wyłoniła zwycięzcę. Co prawda, Harden wykorzystał tylko dwie z czterech prób z linii rzutów wolnych, lecz Drummond nie trafił żadnej i to przyjezdni mogli się cieszyć ostatecznym rezultatem. Rockets nieznacznie wygrali walkę o zbiórki 46-39, a także rzucili więcej punktów z pomalowanego 46-32.
Milwaukee Bucks 93-89 Orlando Magic
Milwaukee Bucks przerwali złą passę trzech porażek, wygrywając na własnym parkiecie z Orlando Magic. Goście rozpoczęli mecz od runu 16-2, ale po punktach Jabariego Parkera z pola trzech sekund, równo z syreną kończącą pierwszą połowę, przegrywali 49-44. Pod koniec trzeciej kwarty Magic znowu zaliczyli run 12-0 i wynik brzmiał 74-69. Na początku finałowej odsłony runem 16-2 odpowiedzieli gospodarze, osiągając najwyższe tego wieczora prowadzenie 85-76. Podopieczni trenera Franka Vogela nie zamierzali spocząć na laurach, odpłacając dziewięcioma oczkami z rzędu. Walka cios za cios rozstrzygnęła się dopiero w ostatnich dziewięćdziesięciu sekundach. Najpierw kluczowy blok na Ibace zanotował Giannis Antetokounmpo, a później faulowany przy rzucie za trzy był Parker, który trafił zaledwie jedną z pięciu prób z charity strpie w ostatnim fragmencie meczu. Jednak to i świetna postawa Giannisa (21pkt, 10zb, 10ast) dzisiaj wystarczyło do odniesienia sukcesu. Bucks wymusili na rywalach 25 strat piłki, po których zdobyli 25 punktów. Dodatkowo uzyskali aż 27 oczek po szybkich kontrach.
Minnesota Timberwolves 93-99 Boston Celtics
Ósme zwycięstwo w tym sezonie zanotowali koszykarze Boston Celtics, pokonując na wyjeździe zawodników Minnesota Timberwolves. Gospodarze przed rozpoczęciem finałowej odsłony mieli trzynastopunktową przewagę, ale run 17-0 na początku ostatniej ćwiartki w wykonaniu Celtów sprawił, że Wolves już się nie pozbierali. Boston wygrał w tej części meczu 31-12, pozwalając trafić gospodarzom zaledwie 5 z 25 rzutów z gry. Ławka Celtics ograła rezerwowych Wolves 31-14.
San Antonio Spurs 96-91 Dallas Mavericks
San Antonio Spurs odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu, wygrywając tym razem u siebie z Dallas Mavericks. W tym meczu losy ostatecznego rezultatu również decydowały się pod koniec rywalizacji. Przy stanie 92-91 na korzyść gospodarzy okazję na objęcie prowadzenia zmarnował Harrison Barnes, pudłując fadeawaya z półdystansu. Następnie obie próby z linii rzutów wolnych wykorzystał Manu Ginobili, za chwilę do remisu starał się doprowadzić Seth Curry, ale jego rzut był niecelny. Formalności z charity stripe dopełnił Danny Green i podopieczni Gregga Popovicha mogli świętować jedenastą wygraną w bieżących rozgrywkach. Spurs lepiej dzielili się piłką (24 asysty), wymusili na rywalach 17 strat piłki, po których zdobyli 16 punktów, a ich zawodnicy odwodowi zdystansowali wąską ławkę rezerwowych Mavericks 42-14.
Los Angeles Clippers 123-115 Toronto Raptors
Trzynastą wygraną w tym sezonie mogą się pochwalić koszykarze Los Angeles Clippers, którzy pokonali na własnym parkiecie Toronto Raptors. W drugiej połowie gospodarze wypracowali sobie nawet siedemnastopunktową przewagę, ale goście z Kanady nie poddali się bez walki i na dwadzieścia dwie sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry, po celnej trójce Kyle’a Lowry’ego, wynik brzmiał 119-115 na korzyść Clippers. Wtedy J.J. Redick wykorzystał wszystkie cztery próby z linii rzutów wolnych, ustalając tym samym ostateczny rezultat. Zawodnikom Raptors zabrakło czasu na całkowite odrobienie strat. Clippers byli skuteczniejsi od rywali (52.7%, 10/25 3PT, 35/42 FT) i wygrali walkę o zbiórki 42-32. Jedyne, co może martwić Doca Riversa, to fakt, że jego podopieczni 15-krotnie tracili piłkę, oddając po takich błędach aż 22 punkty.
Max. :)
o Maksie możesz sie pochwalić w odpowiednim wątku.
Chyba że tak jak Kolonko masz na imię Max to witamy i zapraszamy do komentowania postawy poszczególnych drużyn i zawodników.
U mnie 7/9 myślałem że Wiz wtopią i nie wiem dlaczego nie postawiłem na Grizz, ale mogło być gorzej
Ławka Spurs wygrała bo Dallas grali ławką. Pierwszy raz od 1999 r. (Orlando) w pierwszej piątce znalazło się 4 undrafted players. Mimo tego Mavs pokazali że potrafią bronić, nawet bez 5 ze swoich 8 najlepszych graczy, brawo Carlisle (Mavs 7 obrona w lidze). Niewiele zabrakło do zwycięstwa. Mam wrażenie że Spurs trochę się oszczędzali mając świadomość że grają 4 mecze w 6 dni. Dużo strat z obu stron, Spurs na początku 3 kwarty mieli aż 12 potem do końca tylko 1 i dzięki temu wygrali.
W Spurs nie grał Parker i Aldridge, co nie zmienia faktu, że Mavs należy oddać szacunek za ich niezłomność, w tak ponurej sytuacji kadrowej.
Już nie przesadzajmy z tą niezłomnością, to ich praca za którą dostają gigantyczne pieniądze, więc „niezłomność” jest ich obowiązkiem :)
Raptors wyszli szóstką w wyjściowej piątce?!
Sorki. Coś mi się popieprzyło :)
Oglądałem mecz Minnesoty. Chłopaki przez 3 kwarty grają nieźle, przychodzi 4 kwarta, mija prawie 7 minut, a tu 17:0 dla Bostonu(w czwartej kwarcie)! Źle to na razie wygląda, tym bardziej, że nie pierwszy raz w tym sezonie trwonią mozolnie wypracowaną przewagę.
Zazwyczaj przewagę trwonią już w 3 kwarcie, tak że zazwyczaj nie ma szans na odrobienie strat w ostatniej ćwiartce. Póki co jestem zawiedziony postawą Timberwolves, rozumiem że to wciąż bardzo młoda drużyna ale liczyłem na lepszą grę. Czego tam może brakować?
Weterana, który uspokoi gorące głowy na boisku i w szatni. Cóż, od tego powinien być trener, niemniej jednak potrzeba im kilku doświadczonych zawodników, którzy będą w stanie dociągnąć spotkanie do końca. Oczywiście to wszystko zaowocuje w przyszłości i za 2-3 lata Wilki mogą być nie do zatrzymania.