Philadelphia 76ers 99-104 Memphis Grizzlies /2OT
Philadelphia miała szansę na wygranie trzeciego meczu z rzędu, co nie zdarzyło się im od prawie trzech lat i mieli na to kilka szans w końcówce regulaminowego czasu gry. Grizzlies odrobili 11 punktów straty w drugiej połowie, jednak do wyłonienia zwycięzcy były potrzebne aż dwie dogrywki. W drugiej jej części nie zagrał będący wciąż na ograniczeniu minutowym Joel Embiid (i tak minimalnie je przekroczył – 27 minut) i Sixers nie potrafili bez niego poradzić sobie z gośćmi z Memphis. Sixers popełnili w całym spotkaniu aż 27 strat, a obie drużyny nie grzeszyły skutecznością (38.4% Memphis, 37.6% Philadelphia).
76ers (4-11): Ilyasova 22 (12 zb), Covington 19 (10 zb, 3 stl, 3 blk), Bayless 18 (6 ast, 6 zb), Embiid 12 (11 zb, 3 blk, 7 TO)
Grizzlies (10-5): Gasol 27 (4 zb, 4 ast, 3 stl, 3 blk, 5 TO), Conley 25 (9 ast, 9 zb), Randolph 11 (6 zb)
Charlotte Hornets 114-119 San Antonio Spurs
W pierwszych trzech kwartach miało miejsce aż 28 zmian prowadzenia i przy wyniku 84-84 wszystko mogło się zdarzyć. Ostatecznie jednak trójki Danny’ego Greena i trafione wszystkie cztery wolne przez Tony’ego Parkera (Spurs ponownie błyszczeli na linii – 18/20) dały ósme kolejne zwycięstwo wyjazdowe gościom, którzy w meczach poza domem wciąż są niepokonani. W trzeciej kolejnej porażce Szerszenie wygrały walkę na tablicach (44-34) oraz w punktach w pomalowanym (56-36), natomiast nie pomogło im popełnienie aż 16 strat i 25 punktów San Antonio po nich.
Hornets (8-6): Walker 26 (9 zb, 7 ast), Kaminsky 13 (8 zb, 5 ast), Batum 13 (7 zb, 5 ast, 5 TO), Belinelli 12 (4 zb)
Spurs (12-3): Leonard 30 (14/21 FG, 5 zb, 4 ast), Aldridge 23 (7 zb, 4 ast), Green 16
Orlando Magic 87-92 Phoenix Suns
Dzięki bardzo solidnej defensywie, Phoenix Suns udało się w całym spotkaniu zatrzymać gospodarzy na 36% z gry i 28% za trzy punkty. Tym samym zakończyli też swoją serię wyjazdową zwycięstwem, legitymując się w jej trakcie bilansem 2-4. Cała piątka podstawowych graczy Słońc zanotowała dwucyfrową zdobycz punktową (Tyson Chandler wciąż nie gra ze względu na śmierć matki, przez kontuzję zabrakło także T.J.’a Warrena).
Magic (6-9): Fournier 25 (4 zb), Vucević 21 (10/15 FG, 13 zb), Augustin 12
Suns (5-11): Len 17 (12 zb), Bledsoe 16 (9 zb, 5 ast), Knight 12
Cleveland Cavaliers 137-125 Portland Trail Blazers
Pamiętacie 37-punktową kwartę Klaya Thompsona? Wczoraj Kevin Love był zaledwie o 3 oczka gorszy od zawodnika Warriors i ustanowił rekord NBA w liczbie punktów w pierwszej kwarcie (34). Trafił w niej 11 z 14 swoich rzutów, w tym 8 z 10 za trzy punkty. W dużej mierze dzięki niemu, Cavaliers pobili także rekord organizacji w liczbie trafionych trójek w jednym spotkaniu (20), a LeBron James zdobył swoje 44. triple-double w karierze (przesuwając się jednocześnie na 17. miejsce na liście najlepiej asystujących graczy w historii ligi). Blazers nie wystarczył świetny mecz Damiana Lillarda, który 25 ze swoich 40 punktów zdobył w drugiej połowie, zakończyli swoją serię wyjazdową z bilansem 1-4 i spadli poniżej granicy 50% zwycięstw. W dziewiątym kolejnym meczu nie zagrał Al-Farouq Aminu.
Cavaliers (11-2): Love 40 (12/20 FG, 8/12 3 PT, 8 zb), James 31 (13 ast, 10 zb, 3 stl), Irving 20 (6 ast), Frye 14 (4/6 3PT)
Trail Blazers (8-9): Lillard 40 (13/21 FG, 11 ast, 7 zb), Plumlee 19 (9/10 FG, 4 zb), Turner 17
Indiana Pacers 85-96 Atlanta Hawks
Atlanta Hawks weszli w spotkanie z dużą energią i od początku to oni kontrolowali przebieg spotkania. W trzeciej kwarcie Pacers zdołali zbliżyć się jeszcze na jeden punkt, ale run 19-2 Jastrzębi praktyczie pozbawił ich szans na zwycięstwo. Duet Dwight Howard-Paul Millsap zdominował strefę podkoszową (56-37 w zbiórkach i 48-34 w punktach w paint dla Atlanty). Indiana wymusiła aż 22 straty Hawks, jednak sama popełniła ich 20. Dla obu drużyn był to trudny mecz jeśli chodzi o trafianie zza łuku – Hawks 5/20, Pacers 7/27.
Pacers (7-9): Young 24 (10/13 FG, 7 zb, 4 ast), Ellis 19, George 18 (6/22 FG, 6 zb), Teague 11 (8 ast, 6 zb, 5 stl)
Hawks (10-5): Howard 23 (10/12 FG, 20 zb), Millsap 18 (11 zb, 5 ast, 4 stl, 3 blk), Muscala 13 (4 zb), Delaney 13
Brooklyn Nets 92-111 Boston Celtics
Celtics zrobili decydujący run 19-6 w trzeciej kwarcie i bez większych kłopotów poradzili sobie z Brooklyn Nets pozbawionych wciąż Jeremy’ego Lina. W składzie Bostonu ponownie nie zabrakło za to Ala Horforda i udało się im wygrać trzeci kolejny mecz (kiedy Horford gra, Celtics są w tym sezonie 5-1). Dla Nets była to już piąta kolejna porażka po tym, jak wystartowali sezon 4-5. Goście zatrzymali ich na 39.5% z gry i wymusili aż 19 strat nowojorczyków.
Nets (4-10): Kilpatrick 23 (3 blk), Booker 18 (8/13 FG, 12 zb, 4 stl), Bogdanović 14 (8 zb), Lopez 13 (4/14 FG)
Celtics (9-6): Thomas 23 (5 ast), Bradley 22 (7 zb, 5 stl), Horford 17 (8 ast, 5 zb), Crowder 15 (5 zb)
Detroit Pistons 107-84 Miami Heat
W spotkaniu dwóch świetnych młodych środkowych od samego początku inicjatywa leżała po stronie gospodarzy. Pistons prowadzili 15 punktami po pierwszej kwarcie, trafiali aż 68.1% z pomalowanego w pierwszej połowie i konsekwentnie powiększali prowadzenie, ostatecznie przerywając czteromeczową serię porażek. Miami przegrało 8 z ostatnich 10 spotkań i tylko jeden z ich podstawowych zawodników zapunktował w double-figures. W całym spotkaniu rzucali także tylko 36% z gry i przegrali walkę na tablicach (44-56) i w pomalowanym (32-60).
Pistons (7-9): Caldwell-Pope 22 (5 zb), Drummond 18 (9/12 FG, 15 zb, 4 stl, 4 blk), Harris 17 (6 zb)
Heat (4-10): T. Johnson 17 (7 ast), J. Johnson 15 (4 zb), McGruder 12 (4 zb)
Houston Rockets 102-115 Toronto Raptors
DeMar DeRozan zdobył 21 ze swoich 24 punktów w trzeciej, decydującej kwarcie, a Toronto Raptors przerwali swoją dwumeczową serię porażek. Rakiety runem 18-8 próbowali jeszcze wrócić do meczu w samej końcówce spotkania, jednak goście nie dali sobie wydrzeć wygranej i po raz pierwszy od dziewięciu spotkań wyjechali z Houston z tarczą. Rockets 14-krotnie trafiali zza łuku i to już 10 raz w ciągu ostatnich 14 meczów, kiedy mieli 10+ celnych prób za trzy punkty. Gospodarze popełnili niebagatelne 28 strat, z czego 12 było udziałem samego Jamesa Hardena.
Rockets (9-6): Harden 29 (15 ast, 6 zb), Anderson 13, Capela 12 (6 zb), Beverley 10 (10 zb, 4 ast)
Raptors (9-6): DeRozan 24 (9 ast, 5 zb), Carroll 20 (9/14 FG, 4 stl), Lowry 17 (9 ast), Joseph 17, Valanciunas 15 (16 zb), Ross 14
Dallas Mavericks 104-124 Los Angeles Clippers
Dirk Nowitzki powrócił do gry po ośmiu meczach nieobecności, natomiast w starciu najlepszej z najgorszą drużyną w lidze był tylko jeden faworyt. Clippers tym razem potrzebowali jednej porządnej serii punktowej (30-6 na przełomie drugiej i trzeciej kwarty), żeby czwarta odsłona spotkania nie była już do niczego potrzebna. Mavericks przegrali siódme kolejne spotkanie, co jest ich najgorszym wynikiem od lutego 1999 roku. 2-12 to drugi najgorszy start w historii organizacji, po 1-23 w sezonie 1993/94. W samej pierwszej połowie Clippers trafiali 61% z gry i trafili w niej 9 z 14 rzutów zza łuku. Ich ławka rezerwowych wypunktowała ławkę Mavs 63-45.
Mavericks (2-12): Barnes 22 (4 zb), Matthews 18 (4 zb, 5 TO), Anderson 12 (5 zb), Nowitzki 10 (6 zb)
Clippers (14-2): Rivers 22 (6/7 3 PT), Paul 18 (4 ast, 4 stl), Jordan 16 (8 zb), Speights 16 (12 zb), Crawford 15, Griffin 12 (7 ast, 6 zb)
Utah Jazz 108-83 Denver Nuggets
W niedzielę w spotkaniu tych drużyn lepsi okazali się Nuggets, jednak tym razem w składzie Utah Jazz nie zabrakło George’a Hilla, co wydatnie pomogło jego drużynie. Run 17-3 w trzeciej kwarcie ustawił to spotkanie dla Jazz, którzy przerwali 4-meczową serię porażek. Bardzo dobrze spisała się defensywa gospodarzy, która zatrzymała gości na skuteczności 31.8% z gry i tylko 30 punktach ze strefy podkoszowej.
Jazz (8-8): Hayward 22 (7 ast, 5 zb), Hill 22 (8/13 FG, 5 zb), Gobert 19 (6/8 FG, 13 zb), Hood 16 (6 zb)
Nuggets (6-9): Murray 23 (4 zb), Chandler 13 (9 zb), Jokić 9 (6 ast, 5 zb)
New Orleans Pelicans 117-96 Minnesota Timberwolves
Co tu dużo mówić – kolejny MVP-like występ w wykonaniu Anthony’ego Davisa w starciu z młodym i bardzo utalentowanym front-courtem Timberwolves. AD miał 45 punktów i 10 zbiórek i poprowadził swoją drużynę do szóstego zwycięstwa w ostatnich 8 spotkaniach. Z drugiej strony – kłopotów Minnesoty ciąg dalszy. Andrew Wiggins od trzech spotkań jest w fatalnej formie (wczoraj 2/19 z gry, 0 zbiórek i 0 asyst), a drużyna przegrała trzecie kolejne spotkanie. Ponownie decydująca była trzecia kwarta, którą przegrali aż 18 punktami. W całym meczu trafili tylko 3 z 17 prób zza łuku i pozwolili Pelicans na zdobycie 66 punktów w pomalowanym.
Pelicans (6-10): Davis 45 (17/27 FG, 10 zb), Jones 17 (7 zb), Moore 12 (6/9 FG), Frazier 11 (8 ast, 4 zb, 5 TO)
Timberwolves (4-10): LaVine 26, Dieng 13 (8 zb, 5 ast), Wiggins 13 (2/19 FG), Muhammad 11, Towns 9 (11 zb)
Golden State Warriors 149-106 Los Angeles Lakers
Anihilacja. Można chyba powiedzieć, że Wojownikom udał się rewanż za porażkę z Lakers, którą odnieśli na samym początku sezonu. 47 (!) asyst w całym spotkaniu to najlepszy wynik w historii organizacji i najlepszy w całej lidze od 1991 roku (Phoenix Suns mieli wówczas tyle samo). W samej pierwszej połowie Warriors rzucili Jeziorowcom 80 punktów i prowadząc po 24 minutach 31 punktami. Od tamtej porażki z Lakers w Los Angeles, Warriors wygrali już dziewięć kolejnych spotkań i nie słyszę już żadnych plotek o wymianie Klaya Thompsona oraz kompletnie nic o kłopotach Golden State z ławką rezerwowych (co za niespodzianka). Przy 47 asystach, Wojownicy popełnili także zaledwie 10 strat, trafili 19 rzutów za trzy i rzucali ze skutecznością 61.6% z gry. Z drugiej strony swój career-high w punktach zaliczył Brandon Ingram.
Warriors (13-2): Curry 31 (11/18 FG, 9 ast, 5 zb), Durant 28 (11/15 FG, 6 zb, 5 ast), Thompson 26 (9/14 FG), Clark 21 (7/8 FG, 5/5 3PT)
Lakers (8-8): Ingram 16, Clarkson 16, Williams 16, Mozgov 12 (5/7 FG, 4 zb)
Sacramento Kings 116-101 Oklahoma City Thunder
DeMarcus Cousins raził podkoszowych Thunder zarówno spod kosza, jak i z dystansu (trzy trójki) oraz zdobył 13 punktów w trzeciej kwarcie, w której gospodarze odskoczyli Thunder na 22 oczka. W drugiej połowie dostał także wsparcie od Darrena Collisona i Rudy’ego Gaya, na co goście nie znaleźli już odpowiedzi. Russell Westbrook był ponownie bliski triple-double, lecz Oklahoma City Thunder wciąż nie może wyjść z dołka, w którym są już od około dwóch tygodni. Była to ich trzecia porażka z rzędu i siódma w ostatnich 9 spotkaniach po tym, jak wystartowali 6-1. W całym meczu trafili tylko 7 z 25 rzutów zza łuku i przegrali walkę na tablicach 45-58. Kings, grający ponownie w niskim ustawieniu popełnili aż 26 strat, co Thunder przeobrazili w 28 punktów z kontrataku.
Kings (6-9): Cousins 36 (14/28 FG, 13 zb), Collison 21 (6 ast), Gay 17 (9 zb, 4 ast), Koufos 9 (10 zb)
Thunder (8-8): Westbrook 31 (11 zb, 9 ast, 3 stl), Oladipo 18 (6 zb), Adams 11 (4 zb)
oj Broda, Broda znów dajesz pole do popisu krytykom :/ 12 strat? Serce krwawi, ale porażka z Tor wkalkulowana na tym etapie sezonu.
dorównał Kobemu w TD ze stratami :-/
co Ty gadasz? 4 zbiórki od quadruple double :D
A we wczorajszych zapowiedziach meczu LAL-GSW padła nadzieja, że LAL wygra :P
Ten mecz powinien być pokazywany szkoleniowo jak grać zespołowo.
a mi się wydaje że wynik jest następstwem zbyt otwartej koszykówki Lakers i ich obrony na poziomie zero, ale możecie mnie wyprowadzić z błędu, nie oglądałem tego meczu
Do momentu 2 runu GSW LAL „próbowali” bronić, ale spotkali się z dwoma problemami. Primo – GSW chciało im coś udowodnić po poprzednim meczu. Secundo – trio Curry-Thompson-KD po prostu siedział rzut z niemal każdej pozycji.
jak juz gdzieś wspominałem był to po prostu koszykarski odpowiednik meczu Borussia-Legia.
LAL dało radę bo przekroczyli 100 pkt ale Warriors…
Bardzo mnie cieszy dobra gra Howarda w Hawks.
Howard w Hawks gra na poziomie all star. Swoją drogą im więcej graczy nierzucających za 3, tym ciekawszy będzie mecz gwiazd. Ale czy ktoś ma jeszcze na to szansę oprócz Dwighta??? Wszyscy kurna rzucają z dystansu!
DeRozan ma fajne midrange game, ale trójką nie grozi.
Szykuje sie drugi po Hardenie defensive player of the year- Okafor. Gość nie gra zupelnie nic w obronie. Memphis wygrali ten mecz dzieki niemu ale tez dzieki sędziom. Embiid kiedy rzucał z syrena był wyraźnie faulowany no ale cóż. Taka jest dzisiejsza NBA.
Tak samo pisałem o Okaforze na innym forum że ma podobny talent do obrony co Harden. A do tego te zbiórki a raczej ich brak. Niech ine druzyny go biora jest w duzej promocji
Zapomniałbym ;-) 11/13 w typerze i uznaję to za dobry wynik, byłoby 12 ale myślałem że A.Davis nie będzie grał więc postawiłem przeciw NOP, (maksia bym nie zgarnął bo Rockets wydawali się mi faworytami).
Miałem identycznie z Davisem i też 11/13,i znowu uparcie na Pacers postawiłem :(
u mnie 10/13 czyli też nie jest źle, ważne że więcej niż połowa :P
Dodam tylko że to był 5 mecz w Kawhi z 30+ punktami w tym sezonie. Wcześniej miał tylko 4 takie w karierze. Jego 14 fgm w tym meczu to career high.