Trzecia odsłona rankingu debiutantów imienia Joela Embiida. Center Sixers jest wyraźne na misji i śmiało celuje w statuetkę najlepszego pierwszoroczniaka sezonu. Poza tym znacząco z formą wystrzelił Jamal Murray, natomiast poza top 10 niespodziewanie znaleźli się Jaylen Brown oraz Buddy Hield,
#1 Joel Embiid, C, Philadelphia 76ers
18.2 punktów, 7.8 zbiórek, 2.4 bloku, 48% z gry, 50% za trzy, 76.6% z rzutów wolnych
Embiid zagrał w czterech z sześciu ostatnich spotkań 76ers, rzucając przy tym 20.5 punkta. Dokłada do tego prawie trzy bloki i oddaje średnio trzy trójki w meczu. Joel chce robić na parkiecie wszystko, a jego nieobecność w dwóch pozostałych starciach zakończyły się blowoutami na korzyść rywali. The Process otrzymał nagrodę debiutanta miesiąca w konferencji wschodniej, a trzeba pamiętać, że zawodnik nie rozegrał jeszcze meczu na +30 minut.
#2 Jamal Murray, SG, Denver Nuggets (awans o trzy miejsca)
10.4 punktów, 2.1 asysty, 2.8 zbiórki, 39.3% z gry, 41.6%, 81.8% z rzutów wolnych
Świetne dwa tygodnie Jamala Murray’a, który na dobre wszedł do rotacji Denver Nuggets. Bardzo dobre występy w meczach z Jazz i Bulls. Wytrzymał crunch-time z Oklahomą, kiedy trafił trzy rzuty wolne doprowadzające do dogrywki. To wszystko zwieńczone przysłowiową wisienką na torcie – nagrodą za najlepszego debiutanta konferencji zachodniej.
#3 Domantas Sabonis, PF, Oklahoma City Thunder
6.9 punktu, 3.3 zbiórki, 46.7% z gry, 44.9% za trzy, 50% z rzutów wolnych
Trzy trójki w Denver czy 5/5 z gry w ostatnim meczu przeciwko Wizards? Sabonis ciągle jest tym samym Sabonisem – mobilny, zwinny, dobrze grający na dystansie i półdystansie. Trener Donovan nie rzuca młodego koszykarza na głęboką wodę i nie wpuszcza go w zaciętych końcówkach spotkań. Rotacja OKC pod koszem jest na tyle głęboka, że dla zespołu nie stanowi to żadnego problemu. O Domantasie nie pisze się w mediach praktycznie nic i nie jest to żadne zaskoczenie, gdy całe show robi Russell Westbrook.
#4 Malcolm Brogdon, SG, Milwaukee Bucks (awans o dwa miejsca)
7.7 punkta, 2.6 zbiórki, 2.5 asysty, 41.4% z gry, 41.7% za trzy, 90.9% z rzutów wolnych
Na inaugurację rankingu Brogdon był tuż za podium, przypuszczając jednak, że zawodnik szybko spadnie nawet z top 10. Dwa tygodnie temu prognozy zaczęły się powoli potwierdzać, bo o ile zawodnik nie zszedł ze swojego poziomu, tak konkurencja wyraźnie się poprawiła i koszykarz wylądował na szóstej lokacie. Dziś jednak wracam do punktu wyjścia. Malcolm ponownie potwierdza, że nie jest w NBA przypadkowo, a reszta rywali kompletnie się nie popisała i pozwoliła rzucającemu obrońcy uplasować się zaraz za podium. Ostatnie cztery mecze to średnio prawie 12 oczek (9/11 z dystansu). Świetna opcja z ławki Milwaukee.
#5 Marquese Chriss, PF, Phoenix Suns (awans o pięć miejsc)
6.0 punktów, 2.8 zbiórki, 43.3% z gry, 29.6% za trzy, 57.1% z rzutów wolnych
Nigdy bym nie przypuszczał, że Marquese Chriss po sześciu tygodniach w NBA, będzie na piątym miejscu w moim rankingu, jednocześnie grając w zespole, który zbytnio nie ma jasno wykreowanego planu. Co ciekawe, Chriss gra większe minuty w meczach, kiedy jego Suns wysoko przegrywają, W innym przypadku koszykarza nie widać zbytnio na parkiecie. Liczby jednak go bronią i chociaż nie powalają, to i tak na tle innych nie jest źle.
#6 Dario Saric, SF/PF, Philadelphia 76ers (spadek o cztery miejsca)
9.1 punktów, 5.9 zbiórek, 37.1% z gry, 37.9% za trzy i 69.2% z rzutów wolnych
Bardzo przeciętne dwa tygodnie Dario Sarica w NBA, które spowodowały spory spadek z mojego rankingu. Na sześć ostatnich spotkań, Sarić tylko dwukrotnie zdołał rzucić 10 punktów. Ma ogromne problemy ze skutecznością, a w porównaniu do początku sezonu, jego cyferki poszły sporo w dół. Koszykarz ma wielkie szczęście, że występuje „tylko” w 76ers, którzy mimo takiej gry dają mu średnio prawie 25 minut w każdej potyczce, a szóste miejsce zawdzięcza tylko dobremu początkowi rozgrywek.
#7 Rodney McGruder, SG, Miami Heat
6.3 punktu, 3.2 zbiórki, 44.2% z gry, 34.8% za trzy, 70% z rzutów wolnych
Zaskoczeni? McGruder robi dobre rzeczy w Miami Heat. Rzucający obrońca miał nawet serię czterech spotkań z +10 oczkami, będąc przy tym na 50% z gry. Dodatkowo Erik Spoelstra dawał mu ponad 30 minut w każdym z tym meczów, przekonując się przy tym, że warto robić to częściej. W moim rankingu McGruder jest „debiutantem”, lecz jeśli utrzyma poziom to nie będę miał nic przeciwko, aby umieszczać go tu częściej.
#8 Brandon Ingram, SF, Los Angeles Lakers
7.7 punktu, 1.8 zbiórek, 3.6 asysty, 35.6% z gry, 28.6% za trzy, 75.5% z rzutów wolnych
Przy nazwisku Ingrama mógłbym skopiować tekst z poprzedniego rankingu. Zawodnik ma ogromny talent, ale bez masy i lepszych warunków fizycznych zniknie w tej lidze. Liczyłem szczerze, że pokaże się z duże lepszej strony, tym bardziej, że Lakers muszą sobie radzić bez D’Angelo Russella, lecz Ingram ma ogromne problemy z trafieniem do kosza. Jeszcze w meczu z Bulls, Thunder i Warriors wyglądało to nieźle i miałem zastrzeżenia, że po prostu za mało rzuca. Teraz gdy robi to częściej, to nie wiem czy jest to dobry pomysł. Jedno jest pewne – odpowiednio 3/18, 3/10, 4/10 i 1/9 z gry na pewno nie napawają dumą.
#9 Andrew Harrison, PG, Memphis Grizzlies
6.9 punktu, 2.1 zbiórki, 3.7 asysty, 31.9% z gry, 27.5% za trzy, 77.2% z rzutów wolnych
Jeśli nie jesteś pewny gry w zespole NBA, a jeden z najlepszych zawodników zespołu wypada przez kontuzje, to musisz wykorzystać swoją szansę, Tak zrobił Andrew Harrison, który robi grę Grizzlies pod nieobecność Mike’a Conley’a. Generalnie w Memphis mają problem, bo nie ma również Chandlera Parsonsa, a niezbyt szeroka rotacja wcale tutaj nie pomaga. Mimo wszystko Andrew już teraz może pochwalić się kilka fajnymi występami, jak tym z Minnesotą (13p/4z/7s), Toronto (career-high 21 oczek) czy z Orlando minionej nocy (11 punktów, 4 zbiórki i career-high 8 asyst).
#10 Pascal Siakam, PF, Toronto Raptors (spadek o jedno miejsce)
5.6 punktu, 3.8 zbiórki, 56.1% z gry, 66.7% z rzutów wolnych
Zawiódł Jaylen Brown, zawiódł Buddy Hield, dlatego dzisiejszy ranking zamknie Pascal Siakam z Toronto Raprots. Zawodnik ciągle cieszy się sporym zaufaniem ze strony Dwane’a Casey’a, odwdzięczając się mu niezłą grą z ławki. W wygranym meczu z Sixers zdołał nawet zanotować career-high na poziomie 11 punktów. W obliczy tragicznej gry wcześniej wspomnianej dwójki, ten wybór wydał się po prostu oczywisty.
Może niedługo też Whitehead sie zmieści bo coraz lepiej sobie poczyna
McGruder powinien być wyżej ;-)