Orlando Magic (8-12) 105 – 88 Philadelphia 76ers (4-15)
Okafor i Embiid nie pomogli. Obaj centrzy zanotowali double-double, ale nikt poza nimi w Sixers nie przekroczył progu dziesięciu oczek. Dzięki temu Magic spokojnie kontrolowali przebieg spotkania. Aaron Gordon rzucił season-high.
Magic: Gordon 20, Ibaka 16, Green 16
Sixers: Embiid 25 (10 zb.), Okafor 16 (13 zb.), Covington 9
Sacramento Kings (7-12) 92 – 97 Boston Celtics (11-8)
Wyrównane spotkanie podparte pojedynkiem centrów. DeMarcus Cousins i Al Horford prowadzili swoje zespoły, z tym, że Horford otrzymał większe wsparcie (w postaci drugiej połowy Isaiaha Thomasa). Decydujący dla losów spotkania okazał się być run 10-0 Celtics w czwartej kwarcie.
Kings: Cousins 28, Collison 13, Gay 13
Celtics: Horford 26, Thomas 20, Crowder 16
Los Angeles Lakers (10-11) 80 – 113 Toronto Raptors (13-6)
Świetny mecz Raptors. Ofensywa działała jak należy, a defensywa zatrzymała Lakers na ich najgorszym występie w tym sezonie. Raptors już po dwóch kwartach mieli ponad dwadzieścia punktów przewagi, którą powiększyli jeszcze w czwartej.
Lakers: Ingram 17, Clarkson 14, Williams 13
Raptors: Lowry 24, DeRozan 16, Powell 16
Minnesota Timberwolves (5-14) 114 – 118 New York Knicks (10-9)
Tym razem bez dogrywki, ale wciąż pod przewodnictwem Melo. W NYK zabrakło Joakima Noah, a zastępujący go Kyle O’Quinn okazał się być kluczową postacią spotkania, równocześnie grając swój najlepszy mecz w sezonie. Wolves mimo przegrywania dziesięcioma punktami po trzech kwartach szybko dogonili Knicks, ale to gospodarze zachowali zimną krew w końcówce.
Wolves: LaVine 23, Towns 20, Bjelica 17
Knicks: Anthony 29, Rose 24, O’Quinn 20 (13 zb.)
Cleveland Cavaliers (13-5) 105 – 111 Chicago Bulls (11-7)
W cieniu przegranego zakładu Jamesa z Wadem, Bulls mieli autostradę pod kosz Cavs. Gospodarze zdobyli 78 punktów z pomalowanego oraz zdominowali ich na zbiórce, odsyłając Cavs z trzecią porażką z rzędu. Jimmy Butler i Dwyane Wade otrzymali duże wsparcie od Taja Gibsona i Rajona Rondo. Pierwszy zagrał najlepszy mecz w sezonie, drugi zanotował triple-double.
Cavs: James 27 (13 ast.), Irving 20, Love 15
Bulls: Butler 26, Wade 24, Gibson 23 (11 zb.)
Los Angeles Clippers (16-5) 114 – 96 New Orleans Pelicans (7-13)
Dobry początek Pelicans i tyle można o nich powiedzieć. Sfrustrowani udanym startem NOP Clippers wrzucili wyższy bieg od drugiej kwarty, na który gospodarze nie mieli odpowiedzi. Back-to-back z meczu z Cavs na drugim krańcu kraju nie miał widocznego wpływu na grę gości. Gwoździem do trumny gospodarzy był przegrany pojedynek Anthony’ego Davisa z Blakiem Griffinem.
LAC: Griffin 27 (10 zb.), Crawford 21, Paul 17 (13 ast.)
NOP: Davis 21, Moore 15, Jones 14
Detroit Pistons (11-10) 121 – 85 Atlanta Hawks (10-10)
Zapaści Hawks ciąg dalszy, przez co spadli oni do 0.500. Po całkiem wyrównanej pierwszej kwarcie, przegrali oni drugą i trzecią 63-33, rozpoczynając ostatnią odsłonę z 33 punktami na minusie. Pistons wygrali 5 z 6 ostatnich spotkań.
Pistons: Caldwell-Pope 23, Harris 18, Leuer 16
Hawks: Schroder 17, Muscala 11, Hardaway Jr. 11
Washington Wizards (6-12) 105 – 107 San Antonio Spurs (16-4)
Wizards postraszyli SAS, którzy dalej wydają się być odmienną drużyną w AT&T Center. Świetnie grał Bradley Beal, a wiele nie ustępował mu John Wall, który w tym spotkaniu dyrygował zespołem. Spurs ciągnęło trio Leonard/Gasol/LMA, ale kluczową postacią okazał się być Manu Ginobili. Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero 6 sekund przed końcem, kiedy to Kawhi trafił zwycięski rzut.
Wizards: Beal 23, Gortat 21 (18 zb.), Wall 17 (15 ast.)
SAS: Leonard 23, Gasol 19 (10 zb.), Aldridge 19
Houston Rockets (13-7) 128 – 110 Denver Nuggets (7-12)
Rockets nie wyglądali jak zespół świeżo po dwóch dogrywkach. 42 punkty w pierwszej odsłonie, do tego 31 w drugiej i Denver, choć próbowało, nie mogło się utrzymać.
Rockets: Harden 20, Anderson 18, Dekker 17
Nuggets: Chandler 24, Barton 17, Gallinari 16
Lordam, ostatnio wspominałeś, że Biyombo może być najlepszym defensywnym centrem w lidze. No to duże chłopaki z 76ers i ich wspólne 41p+23zb mają inne zdanie na ten temat ;-)
Oczywiście, ale co ma np. powiedzieć Kidd-Gilchrist, którego uważa się za topowego defensora, a Melo mu wsadził z przed twarzy 62 punktu, a miesiąc później Lebron dorzucił 61. Czy to oznacza,że MKG jest złym defensorem? Oczywiście, że nie :) Przy czym trzeba przyznać, że Fajne meczysko chłopaki z Filadelfii zagrali.
Good point, ale trzeba pamiętać, że Lebron i Melo to ofensywnie praktycznie kompletni gracze, którzy jak mają swój dzień to są nie do zatrzymania. Biyombo miał po drugiej stronie „tylko” rookie i drugoroczniaka, nie ważne jak uzdolnionych, ale wciąż młokosów.
Nie chodzi o to, że nie doceniam Biyombo jako defensora, bo jest świetny, ale odnoszę wrażenie, że często bywa przeceniany. W ostatnich PO było sporo porównań do Mutombo, a to jeszcze nie ta klasa.
Nowym mutombo to nie jest ale od momentu jak wszedł do Charlotte był świetnym defensorem. To co ważne bismack to nie tylko bloki Ale gra ciało w ciało. Co ważne gość ma dopiero 22 lata i dekadę przed sobą w swoim Prime. Ciężko znaleźć mlodziana który jest lepszy w defensywie. Wielką szansę ma embiid, ale jest troszkę za klocowaty. Ps. Połączyć embiida i biyombo i mamy potwora;)
24 lata, to jego 6 sezon w lidze. Był od początku świetnym obrońcą, ale moim zdaniem jego progres przez te kilka sezonów jest marginalny. Wiem, że to zbyt duże uproszczenie, ale zobacz jego staty per36.
Tak czy srak zgodzę się, że licząc tylko młode pokolenie, to chyba tylko Gobert reprezentuje podobny poziom wśród big manów (sorry AD).
Embiid ma potencjał, ale póki co jego przewagi po bronionej stronie wynikają w dużym stopniu z wielkiego cielska. To rookie, który nie grał 2 lata, więc wiadomo, że musi okrzepnąć.
No i za dużo bloków próbuje łapać :-)
@Dominik,
Gortat w tym meczu byl więcej niż dobry i to po obu stronach parkietu… uważam, że nie napisanie o nim ani słowa i jednoczesne wyróżnienie Gasola po drugiej stronie to jakieś nieporozumienie.
Też tak uważam świetny mecz Marcina
Woy naprawił na głownej :)
Detroit to drużyna tego tygodnia. Czekając na powrót Jacksona(a ten już możliwe że w niedzielę z Magic) są na bajecznej serii 3 wygranych na wyjeździe ze świetnymi drużynami – Hornets, Celtics – i zmiażdżona Atlanta. Wyrastają powoli na kolejną groźną ekipę zdolną do wygrywania z każdym przeciwnikiem
Wygrana Byków cieszy.
Jednak jeszcze bardziej cieszyło jak Wade robił switcha na kryciu, żeby pilnował go James a potem objeżdżał go raz z prawej, raz z lewej.
Wyglądało to jak słynny Gest – Palec Dikembe i Kenny Smith krzyczący „Nie, nie , nie” Lebron, „Nie, nie, nie”.
rewelacja :-)
Jako fan Byków – cieszy wygrana ale z bardzo słabo dysponowaną Cavs. Bulls oddają pierwszy celny rzut za 3 w połowie 3 kwarty a mimo to wygrali raczej spokojnie. Kapitalny mecz Rajona!
Gorti za Lopeza ;)
Popieram Lalkoskiego wiem że na głównej ale tu też trzeba rodaka pochwalić
O’Quinn przypomina walecznością Charlesa Oakley’a i stare dobre czasy z twardą grą NY. Brawo Knicks:)