Czwarta i przedświąteczna odsłona rankingu debiutantów, która doczekała się kolejnych przetasowań na różnych pozycjach. Króluje naturalnie Joel Embiid, natomiast swojej pozycji nie utrzymał za to Jamal Murray. Do rankingu wrócił Jaylen Brown a nawet pojawiło się kilka nowych twarzy. Zaczynamy!
#1 Joel Embiid, C, Philadelphia 76ers
17.6 punktów, 7.5 zbiórek, 2.5 bloku, 45.9% z gry, 42.2% za trzy, 76.8% z rzutów wolnych
Embiid wystąpił w czterech z siedmiu ostatnich spotkań Sixers, grając średnio niespełna 27 minut. Nie bał się brać gry na siebie, nie bał się rzucać za trzy (w tych dwóch tygodniach z dużo gorszym skutkiem)… po prostu starał się być ciągle tym samym zawodnikiem, który będzie robił wiele dobrego dla swojego zespołu w każdym meczu. W ostatniej potyczce udało mu się zanotować career-high na poziomie 5 asyst. Troszkę dziwne, że żaden inny debiutant nie potrafi wykorzystać faktu, że Embiid nie gra regularne w każdym meczu.
#2 Dario Saric, SF/PF, Philadelphia 76ers (awans o cztery miejsca)
9.6 punktów, 5.8 zbiórek, 39.3% z gry, 38.4% za trzy, 75.6% z rzutów wolnych
W ciągu dwóch tygodni tylko dwa razy Sarić zszedł poniżej 40% z gry. Dalej jest zagrożeniem z dystansu – 37.5% z gry w ostatnich sześciu meczach. Jeśli ktoś ma wątpliwości czy Dario zasłużył na drugie miejsce, to warto przypomnieć, że jest drugi spośród debiutantów pod względem punktów i zbiórek (lepszy jest tylko Embiid).
#3 Malcolm Brogdon, SG, Milwaukee Bucks (awans o jedno miejsce)
7.6 punktu, 2.2 zbiórki, 3.0 asysty, 41.1% z gry, 44.2% za trzy, 89.7% z rzutów wolnych
47.1 % z gry i 65.4 % z dystansu (średnio prawie 3 próby na mecz) w ostatnich 10 meczach. Cały czas stara się robić dużo dobrych rzeczy – jak career-high 7 asyst w ostatnim meczu przeciwko Bulls – przy czym trzeba zaznaczyć, że nawet jeśli danego dnia nie wychodzi, to Brogdon ciągle jest plusowym graczem (wskaźnik +/- na +20 w przeciągu całego sezonu).
#4 Jamal Murray, SG, Denver Nuggets (spadek o dwa miejsca)
9.6 punktu, 2.9 zbiórki, 2.1 asysty, 38.1% z gry, 35.7% za trzy, 82.9% z rzutów wolnych
Trzy mecze (na osiem) z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, w tym jedna potyczka na +20 oczek. Jego forma jest jednak bardzo niestabilna – tak samo jak niestabilna jest dyspozycja Denver Nuggets. Jednej nocy jego zespół jest -20 z tankującymi Mavs, po czym lada dzień ogrywają Blazers. Mimo wszystko Jamal dwa tygodnie temu był drugi, dlatego też niżej nie mógł spaść.
#5 Marquese Chriss, PF, Phoenix Suns
6.8 punktu, 3.3 zbiórki, 42.9% z gry, 30.0% za trzy, 65.1% z rzutów wolnych
Ostatnie dwa mecze Chrissa to potyczki w pierwszej piątce, a jedno z nich zakończyło się double-double (14/12), które przełożyło się na wygraną z Knicks. Jest coraz lepiej, gdy skrzydłowy Suns gra coraz więcej minut. Jeśli zawodnik utrzyma taki poziom (albo będzie jeszcze lepszy) to nie mam nic przeciwko aby znajdował się w moim top 5.
#6 Buddy Hield, SG, New Orleans Pelicans
8.1 punktu, 2.4 zbiórki, 1.2 asysty, 37.8% z gry, 31.6% za trzy, 86.7% z rzutów wolnych
Buddy Hield wraca do rankingu z hukiem po dobrym meczu w Oklahomie i przeciwko Clippers, oraz po starciu z Indianą Pacers, które było na razie jego najlepszym w karierze. Dwa tygodnie temu Hield zawiódł i znalazł się poza top 10, lecz kilka ostatnich spotkań pozwoliło uwierzyć, że zawodnik wraca do swojej optymalnej formy. Career-high na poziomie pięciu asyst z LAC i pięć trójek rzucone ekipie Paula George’a. Oby tak dalej Buddy!
#7 Domantas Sabonis, PF, Oklahoma City Thunder (spadek o cztery miejsca)
6.3 punktu, 3.4 zbiórki, 1.4 asysty, 45.1% z gry, 42.6% za trzy, 50.0% z rzutów wolnych
Słabsze dwa tygodnie Sabonisa, które spowodowało utratę miejsca na podium. Dosyć łatwo był ogrywany w pojedynkach 1 na 1. Ma dosyć duże problemy z faulami, przez co szybko ląduje na ławce. Ostatnio nie gra tak dużo w czwartych kwartach czy crunch time. Jak pisałem w poprzedniej odsłonie, Billy Donovan nie chce już teraz rzucać go na głęboką wodę, ale od Sabonisa możemy wymagać więcej. Na razie to było za mało, aby pozostał w top 3.
#8 Brandon Ingram, SF, Los Angeles Lakers (awans o dwa miejsca)
7.9 punktu, 3.8 zbiórek, 1.8 asysty, 35.3% z gry, 29.0% za trzy, 71.0% z rzutów wolnych
Nawet nieobecność D’Angelo Russella utwierdziła mnie w przekonaniu, że przed Brandonem Ingramem masa ciężkiej pracy. Nawet pod nieobecność lidera Lakers, Ingram nie wyglądał tak jak sam by sobie tego życzył, a co dopiero kibice. Wszystko rozchodzi się o skuteczność z gry, a ona jest wręcz tragiczna jak na gościa, który jest już teraz nazywany „kolejnym Kevinem Durantem”.
#9 Isaiah Whitehead, PG/SG, Brooklyn Nets
6.7 punktu, 2.3 zbiórki, 3.0 asysty, 40.2% z gry, 25.0% za trzy, 79.2% z rzutów wolnych
Długo miałem wątpliwości co do Whiteheada, lecz mecze z Nuggets i Rockets przekonały mnie, że muszę po raz pierwszy umieścić jego nazwisko w moim rankingu. Zawodnik dostaje od Nets około 25 minut w każdym meczu, a to sporo czasu dla debiutanta, aby pokazał swoje możliwości. Mimo, że na razie to minusowy gracz, to na Brooklynie mogą mieć z niego pociechę.
#10 Jaylen Brown, SF, Boston Celtics
5.6 punktu, 2.0 zbiórki, 46.5% z gry, 37.5% za trzy, 62.2% z rzutów wolnych
Odsłonę zamknie powrót Jaylena Browna, który zawdzięcza to w głównej mierze kontuzji Isaiaha Thomasa. Skrzydłowy Celtics ma za sobą kilka ciekawych występów, jak ten przeciwko Orlando czy Oklahomie. Zawodnik od sześciu spotkań nie spadł poniżej 50% z gry, ale w poprzednim rankingu nawet się nie znalazł, więc teraz nie było szans aby umieścić go wyżej (chyba, że zagrałby na poziomie Joela Embiida czy nawet Buddy’ego Hielda). Miejmy tylko nadzieje, że Brad Stevens po powrocie Thomasa znajdzie jeszcze miejsce w rotacji dla swojego pierwszoroczniaka.
jak sie nazywa mix ogórka ze śmietaną? :)
Draft 2016 ?:)
Ta śmietana to Embiid? Bo nie łapie.
Chyba chodzi o mizerię. Przypomnę, że w jej skład wchodzą również szczypior, pieprz i sól, a tego draft 2016 jest póki co pozbawiony;)
Dominik, co roku piszesz, że aktualna klasa jest najsilniejsza od lat. Czy draft 2017 nie będzie znowu niewypałem?
Kiedyś napisałem, że do draftu powinni przystępować tylko seniorzy (no, góra juniorzy) i zdanie te podtrzymuję. Teraz mamy coraz więcej pierwszoroczniaków, niegotowych do gry w lidze, dodatkowo ze względu na wątłe warunki fizyczne podatnych na kontuzje. To może, aczkolwiek nie musi przyczynić się do zmarnowania kariery. Tylko gdybam, ale np. Oden w mojej opinii byłby teraz na szczycie, jakby przeczekał troszkę w Ohio State i nie forsował na siłe powrotu na parkiet. Jego talent znali przecież wszyscy i zostałby wybrany wysoko w np. 2009 roku… To tak ogólnie z mojej strony. Pozdrawiam
Póki co najsilniejszym draftem wydaje się 2014.
Top3 będzie przepotężne.
Wiggins, Parker, Embiid, a dalej są LaVine czy Randle.
Klasa 2015 wygląda przeciętnie, a 2016 póki co to padaczka.
Poza Embiidem straszna bida tegoroczni rookies.
Buddy Hield ostatnio fajnie gra oby tak dalej a będą z niego ludzie. Philadelphia dwa pierwsze miejsca w rankingu i weź tu nie tankuj ;)
Oczywiście:)
Ale spójrzmy jak np. przez Draft zostali zbudowani Bucks, toć to chyba idealny przykład na to, że można grać sensownie i wybierać mądrze.
2012 – #14 pick – John Henson
2013 – #15 pick – Giannis Antetokonumpo
2014 – #2 pick – Jabari Parker
2015 – #17 pick – Rashard Vaughn
2016 – #10 pick – Thon Maker
2016 – #36 pick – Malcolm Brogdon
Tak naprawdę od 5 lat Bucks co roku wyrywają kogoś sensownego mają tylko 1 wybór w top5 (Parker).
Takie wybory jak Giannisa czy Hensona są świetnymi dealami. W Bucks widać wyraźną tendencję w poszukiwaniu określonego typu zawodnika, którego będą mogli kreować po swojemu. Patrzą przede wszystkim na potencjał stąd wybory Parkera, Hensona, Giannisa czy teraz Makera.
Za rok mogą grać piątką wybraną w drafcie.
Giannis-Brogdon-Parker-Maker-Henson. Cóż za parametry fizyczne…