New York Knicks 114-119 Boston Celtics
Gospodarze przegrywając 9 punktami na niewiele ponad minutę do zakończenia spotkania znikąd zrobili szybko run 11-2 i zaskoczeni Celtics musieli z powrotem wziąć się do roboty. Najważniejszą trójkę na 47 sekund przed końcową syreną trafił Marcus Smart, a w obronie dobrze spisali się Avery Bradley (wymusił stratę Carmelo Anthony’ego) oraz Al Horford (zablokował rzut Kristapsa Porzingisa) i ostatecznie udało im się wygrać pierwszy, świąteczny mecz. W przeciągu całego spotkania Boston prowadził, jednak nie potrafił sobie wypracować większej przewagi, co odbiło się w postaci zaciętej końcówki. Knicks są już 22-29 w swoich świątecznych meczach. Celtowie pokonali nowojorczyków już po raz czwarty z rzędu.
Knicks (16-14): Anthony 29 (7 zb), Rose 25 (5 zb), Porzingis 22 (12 zb, 4 blk, 5 TO)
Celtics (18-13): Thomas 27 (4 ast), Olynyk 16 (7/9 FG), Crowder 16 (6 zb), Horford 15 (7 zb, 5 ast, 3 stl), Smart 15 (7 ast)
Cleveland Cavaliers 109-108 Golden State Warriors
Deja vu? W drugim z rzędu meczu pomiędzy tymi drużynami to rzut Kyriego Irvinga okazał się być tym decydującym. Po powrocie gospodarzy do gry w czwartej kwarcie (przegrywali na jej początku 14 punktami), na 3.4 sekundy przed końcem rozgrywający Cavs trafił rzut po obrocie nad Klayem Thompsonem, a po drugiej stronie parkietu Kevin Durant upadł (jak sam twierdzi przy pomocy Richarda Jeffersona) i Wojownikom nie udało się już oddać dobrego rzutu. Pojedynek Kevina Duranta i LeBrona Jamesa na pewno nie zawiódł, natomiast (ponownie) w meczu między tymi drużynami zabrakło znaczącego udziału Stephena Curry’ego. Zwycięska seria Warriors została zatrzymana na siedmiu meczach. Była to także ich pierwsza porażka w starciach z zespołami konferencji wschodniej.
Cavaliers (23-6): James 31 (13 zb, 4 ast, 5 TO), Irving 25 (10 ast, 6 zb, 7 stl), Love (6 zb)
Warriors (27-5): Durant 36 (15 zb), Thompson 24, Green 16 (4 zb, 4 ast, 6 TO), Curry 15
San Antonio Spurs 119-100 Chicago Bulls
Najlepsze w sezonie 33 punkty LaMarcusa Aldridge’a pomogły San Antonio Spurs wygrać mecz po tym, jak zmarnowali duże prowadzenie ze startu spotkania. Byki przegrywały już bowiem różnicą 20 punktów (gospodarze trafili 82% swoich rzutów w pierwszej kwarcie), by w połowie trzeciej kwarty odrobić straty i nawet objąć prowadzenie. Potem było już jednak tylko gorzej i nie wystarczyło już nawet 10 punktów w czwartej kwarcie od Dwyane’a Wade’a, który wystąpił już w 12 spotkaniu w święta Bożego Narodzenia (lider, jeśli chodzi o aktywnych zawodników). W całym spotkaniu ofensywa podopiecznych Gregga Popovicha działała jak należy, trafiając 56.5% rzutów z gry, w tym 9/18 za trzy punkty.
Spurs (25-6): Aldridge 33 (15/20 FG, 9 zb), Leonard 25 (10 zb, 4 ast, 3 stl), Parker 13 (8 ast, 4 TO), Gasol 12 (7 zb)
Bulls (14-16): Wade 24 (6 ast), Butler 19 (5 zb), Gibson 12 (7 zb), Mirotić 11 (5 zb, 3 stl)
Oklahoma City Thunder 112-100 Minnesota Timberwolves
Russell Westbrook rozdał 10 ze swoich 15 asyst w drugiej połowie i zakończył swoją serię meczów na 40+ punktów, ale ponownie poprowadził Thunder do zwycięstwa. To głównie dzięki niemu zarówno Enes Kanter, jak i Steven Adams zakończyli mecz z kolejno 20 i 22 punktami. Po wyrównanej pierwszej połowie gospodarze dzięki tej trójce odskoczyli w połowie czwartej kwarty na 13 punktów i Timberwolves nie potrafili już wrócić do meczu. Karl-Anthony Towns zdobył 26 punktów, ale tylko 10 w drugiej połowie, kiedy to dobrze bronił go Adams. Thunder trafili 51% swoich rzutów, wygrali walkę na tablicach 51-42 i odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu.
Thunder (19-12): Westbrook 31 (15 ast, 7 zb, 5 TO), Adams 22 (6 zb), Kanter 20 (4 zb, 4 ast)
Timberwolves (9-21): Towns 26 (8 zb), LaVine 16, Wiggins 23, Muhammad 15
Los Angeles Lakers 111-102 Los Angeles Clippers
Nick Young i Timofiej Mozgow pomogli Jeziorowcom przerwać 11-meczową serię porażek z Los Angeles Clippers. Seria ta była najdłuższą dla Lakers przeciwko jakiejkolwiek drużynie od czasu ich przenosin do Los Angeles, a także najdłuższą aktywną dla Clippers. W szeregach gości (czysto teoretycznych, bo grali we własnej hali) zabrakło zarówno Chrisa Paula, jak i Blake’a Griffina, lecz nie było tego aż tak widać w pierwszej połowie. Dopiero po przerwie Lakers w trzeciej kwarcie kompletnie przejęli inicjatywę i wypracowali sobie 18-punktowe prowadzenie, którego już nie oddali. W składzie Lakers siedmiu graczy zdobyło dwucyfrową zdobycz punktową. Dla podopiecznych Luke’a Waltona było to dopiero drugie zwycięstwo w ostatnich 14 spotkaniach.
Lakers (12-22): Young 19 (5/7 3PT), Mozgov 19 (8/11 FG), Russell 14 (5 zb, 4 ast), Williams 14, Randle 13 (8 ast, 7 zb), Deng 13 (12 zb)
Clippers (22-10): Redick 22, Crawford 22, Speights 15 (4 zb)
Mecz GSW-Cavs genialne widowisko, tylko okrutnie się wściekałem patrząc na liczne farfocle sędziów. Rażąca w oczy niekonsekwencja i fatalne błędy w ocenie najprostszych kontaktów. Pół biedy, że te gafy zdarzały się na obie strony. Durant musiał czuć w ostatniej akcji kiepską dyspozycję sędziów, postanowił, że się przewróci i licząc na swą gwiazdorską reputację i to, że kryje go kozioł ofiarny sędziów w dzisiejszym meczu – Jefferson dostanie osobiste. Na szczęście chociaż w ostatniej akcji sędziowie byli na wysokości zadania i nie dali się nabrać :) A o psychice Duranta mówi to kiepsko, skoro w decydującej akcji szuka półśrodków, a nie ufa własnym umiejętnościom.
Mecz SAS-Chicago jako fana Spurs bardzo mnie zasmucił :( Drugiej połowy nie miałem już siły oglądać w całości i wygrana jest, ale pierwsza źle świadczy o Spurs. LMA zagrał idealną pierwszą połowę, być może najlepszą w życiu, Leonard również bardzo dobrze i mimo dnia konia dwóch liderów ekipy, meczu u siebie, nie byli w stanie odskoczyć przeciętnym Bulls, gdzie taki zawodnik jak Mirotić był demonem atakowanej deski i kandydatem na obrońcę roku… 5 punktów przewagi ledwie… W takim razie jak staną naprzeciw GSW, HOU czy LAC co muszą zrobić, żeby wygrać serię ? To wygląda jakby nie było żadnego marginesu błędu. I niestety tu duży kamień do ogródka Popovicha, bo od momentu ostatniego mistrzostwa dla Spurs rozczarowuje mnie dramatycznie. Personalnie ma najlepszy zespół NBA zaraz po GSW i Cavs, a odpada w 1 i 2 rundach. Ma do dyspozycji zespół kompletny, w którym jest i wielkie doświadczenie (Parker, Ginobili, Gasol) i świetny atletyzm (Simmons, Leonard) i wybitny talent (LMA, Leonard) i czołowi defensorzy ligi (Green, Leonard) i strzelcy (Mills, Green, Leonard, Ginobili, Bertans) i nieco siły podkoszowej (Dedmon), świetny zupełnie niewykorzystywany rookie (Murray) i zawodnicy do grania z kontry (Mills, Leonard, Simmons, Green) i wirtuozi ataku pozycyjnego (Gasol, Parker, LMA, Ginobili). Co najważniejsze nie jest to zlepek indywidualności wrzucony nagle do jednej organizacji, tylko zespół którego trzon, gra ze sobą najdłużej w całej NBA, a zmiany personalne od lat są jedynie kosmetyczne, ława jest szeroka, a liderzy mogą grać w PO wypoczęci bardziej od liderów innych drużyn. A mimo to spisują się zdecydowanie poniżej możliwości, nie mówię o sezonie regularnym, ale o PO. Jakoś byłoby dla mnie zrozumiałe, choć to nieprofesjonalne, gdyby po mistrzowskim sezonie stracili motywację, ale leci 3 rok, liderzy są naprawdę głodni sukcesu, szczególnie LMA, a tu nic. A najbardziej do zyczenia pozostawia sposób prowadzenia drużyny przez Popa podczas najważniejszych meczy. Potrafią przegrywać wygrane mecze po zupełnie nielogicznych decyzjach :(
No dobra, wyrzuciłem co mi leżało na sercu, można dalej świętować ;p Pozdrawiam
Ja też jestem fanem SAS, udzielasz się na spurs.pl.? Jeśli nie to zapraszam :)
Co do meczu Spurs – Bulls się nie zgodzę, pełna kontrola Spurs w całym spotkaniu, Bulls prowadzili niecałe chyba pół minuty 3 punktami, Spurs ani przez moment nie odczuli dyskomfortu jakiegokolwiek zagrożenia ze strony byków, połowę 4 kwarty grali kompletnie na luzie. „przegrywają” w 1 i 2 rundzie, tak się składa że obejrzałem obie serie zarówno z Clippersami (walka do ostatniej sekundy i rzut po faulu ofensywnym Paula) jak i serię z Thunder, (bardzo zaciętą, wbrew obiegowej opinii części kibiców) nie jest wstyd odpaść w 1 czy 2 rundzie jeżeli przeciwnik stawia twarde warunki, przeszliby Clippersów to zdobyliby mistrzostwo, stawiam za to głowę. „tu duży kamień do ogródka Popovicha” równie dobrze możesz rzucać kamieniami w Jezusa, Gandhi czy Matkę Teresę, Pop nie popełnia błędów, a nawet jeśli je popełnia to i tak ich nie popełnia ;-) Pozdrawiam, obejrzałem mecz Spurs-Bulls w całości, żeby była jasność, na marginesie Butler w stosunku do Leonarda kiepściutko wypadł.
Jedyne co można powiedzieć o meczu Cavs-Warriors to żałosne sędziowie praktycznie przez cały mecz, czyli od początku twardszego grania obu zespołów w defensywie. Raz sędziowie bawili się w aptekarzy a drugim razem nie widzieli wręcz ewidentnych fauli, co dotyczyło obu drużyn. Jednak taka postawa sędziów zawsze się mści i tak stało się w samej końcówce meczu, gdzie Warrors zostali po prostu oszukani. Faul Irvinga na Igle nie zauważyłby tylko niewidomy + zrobili to sędziowie tego meczu. Faul Jeffersona na KD nie był tak widoczny, bo zrobił to ręką, którą opierał na KD, ale z drugiej strony Jefferson nie popchnął KD, aż tak sprytnie jak Air z Jazz {plus obecnie mamy zupełnie inne zasady w NBA} a w ostatniej akcji meczu sędziowie powinni mieć oczy wokół głowy a oni chyba patrzyli już ale na gwizdek.
Ja nie widziałem faulu na KD pod koniec meczu. Poprostu był kontakt a że Durant stracił równowagę to gdzie tu faul?
Tutaj masz stop klatkę, gdzie widzisz nieprzepisową obronę:
http://www.youtube.com/watch?v=005p1lZC4Ts. Po pierwsze noga Jeffersona blokuje ruch Duranta. Po drugie ręka Jeffersona na udzie Duranta z ruchem w kierunku gracza: „gracz używa jednej lub obu rąk lub ręką utrudnia ruch do przodu, w bok gracza ofensywnego” = nielegalna obrona. Masz więc „body contact” i przy obecnych przepisach w NBA jest jedna, jedyna opcja, czyli gwizdek i faul.
jak czytam to nikt nie widzial nadepmniecia KD w ostatniej akcji meczu… sedziowanie porazka.
Przecież KD został przydeptany i widać jaki nienaturalny krok zrobił lewą noga …
Sędziowanie w tym meczu to rzeczywiście stało na średnio – niskim poziomie
Przeciez jefferson nadepnal mu na noge i lekko odepchnal, faul byl oczywisty, g…no prawda z tymi ostatnimi 2 min w ktorych mozna przeanalizowac kazda akcje na video, dla mnie mecz przegrali sedziowie, nie skorzystali ze swojego prawa
Sędziowie porażka, czasami mam wrażenie, że ktos dużo obstawia w takich meczach ;) Patrząc na GSW, to jest coś o czym nikt nie pisał. Bez Curry’ego w ataku (grał świetnie na zasłonach itp.), oni nadal są zabójczy, dodajcie do tego Currego z poprawioną psychiką i robi się dla innych problem, skoro grając średnio, bez punktów Iggiego i Livingstona, potrafią zrobić kocił Cavs.
no tak, bo wszyscy cavs trafiali jak z nut… co ty pleciesz? widziałeś staty? cavs 38% z gry, dubs 48%. Równie dobrze można powiedzieć, że jakby cavs trafiali te proste rzuty, które przestrzelili to byłby blowout… jaki sens ma taka dyskusja? jakby curry trafiał? problem w tym że nie trafiał…
W tym meczu było wybitnie widać że jedna piłka to jednak za mało co potwierdza się również w całym sezonie. Curry bez piłki traci jej czucie.
Przy okazji sedziowania wypada tez wspomniec o bezsensownie odwizdanym techniku na jeffersonie za mrugniecie w strobe lawki warriors albo braku jakiejkolwiek reakcji na nieprzepisowa zmiane (curry zszedl bez wziecia czasu przez kerra!) przed ostatnia akcja.
czytam to co piszecie i znowu mam to samo wrażenie co po finałach – nikt z Was nie zada sobie pytania w jaki sposób GSW przegrało spotkanie prowadząc w 4 kwarcie 14 pkt – tylko biadolicie, analizujecie i narzekacie na prace sędziów :-)
To nie sędziowie wygrali to spotkanie dla Cavs – tylko GSW po raz kolejny dało Cavs sie dogonić i rzucić Irvingowi jego punkty.
Marek – piszesz, że GSW bez Currego w ataku potrafią zrobić kocił w Cle – poważnie ??? Przecież po to dołączył do nich Durant żeby rozjechali CAVS, a nie próbowali zrobić kocioł i przegrywać z nimi mecze – już mi sie nie chce pisać o braku JR i Andersena w kontekście Iggiego i Livingstona.
Autor – moim zdaniem też powinni odgwizdać faul na Durancie – ale z jakiegoś powodu tego nie zrobili – sędzią nie jestem – może Ty ??? Jest przepis – ok – ale interpretuje go sędzia – uważasz że Jefferson powinien dostać technika po swoim pierwszym dunku ??? Ale sędziowie tak to zinterpretowali – ja sie z tym nie zgadzam – ale nie piszę że popełnili błąd – tylko tak zinterpretowali tą sytuację do konkretnego przepisu – jakby tego nie odgwizdali też by było ok :-)
Problem w tym że dany przepis interpretuje sędzia, on to widzi i decyduje.
Wrzuciłeś filmik na YT http://www.youtube.com/watch?v=005p1lZC4Ts i twierdzisz że z zawartej w nim stop klatki widać:
1.”noga Jeffersona blokuje ruch Duranta” – poważnie uważasz, że to pokazuje ta konkretna stop klatka ??? ja widzę, że może biegnąć do przodu lub w lewo :-) przynajmniej na tej stop klatce :-)
2. „gracz używa jednej lub obu rąk lub ręką utrudnia ruch do przodu, w bok gracza ofensywnego” – poważnie ??? ta ręka której nie widać na tej stop klatce utrudnia ruch Duranta do przodu lub w bok ??? poważnie ??? jakbyś napisał, że go popycha do przodu to może mógłbym się zgodzić :-)
Reasumując – jakby sędziowie odgwizdali ten faul to na pewno bym nie protestował – ale tak jak pisałem zinterpretowali to tak a nie inaczej – ja np. uważam, że po tym jak Jefferson nadepnął KD i położył mu rękę na plecach – Durant przeanalizował, że najlepiej jak się wywróci bo sędziowie gwizdną faul :-)
Bo po pierwszym kroku mógł moim zdaniem dać radę i sie nie wywracać :-)
Ale to moje zdanie – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – co ciekawe dla Van Gundego faul, dla Marka Jacksona „good defense” – co pokazuje, że wszystko zależy od interpretacji :-)
Zakończenie meczu osobistymi dla KD i zwycięstwem Warriors byłoby głupotą, poza tym mecz był w Cleveland więc „prawo gospodarza”. Dunki Jeffersona mistrzowskie, a techniczny za te uśmieszki czy jakieś mruganie to nieporozumienie, natomiast zadziwia mnie fakt że Jamesowi się nie odgwizduje się technicznych za to jego srogie małpowanie na obręczy, nie pierwszy raz mu się to zdarza jakieś upomnienie by mu się przydało, chyba jest jakiś przepis o nie bujaniu się jak rezus na obręczy…
Martwi mnie natomiast że w obliczu kolejnego występu na poziomie superstar Westbrooka, wszyscy biadolą o co prawda wyrównanym ale nie aż tak dobrym meczu Cavs – Warriors.
Oficjalnie przyznali, że powinnien byc technik za wiszenie na obręczy i osobiste dla Duranta https://twitter.com/ChrisFedor/status/813507193970589697
1. Sędziowanie w tym meczu było skandaliczne i od razu przypomniały mi się ostatnie finały. Żadnym pocieszeniem nie jest dla mnie fakt, że błędy były popełniane w obie strony. Mecz nie był wyjątkowo trudny, nie było aż tylu stykowych czy trudnych do oceny sytuacji. A mimo to sędziowie nie potrafili stanąć na wysokości zadania. Techniczny dla Jeffersona czy brak technicznego dla LeBrona to tylko najbardziej jaskrawe przykłady indolencji arbitrów spotkania.
2. Czy był faul czy nie – bez znaczenia. Sędziego nie da się winić, bo sytuacja zbyt trudna do oceny, a zdania, jak wiemy, podzielone. W każdym razie co było widoczne, to że Durant poczuł kontakt ze strony Jeffersona i postanowił zanurkować po osobiste. Jefferson naturalnie miał na celu lekkie wytrącenie z równowagi KD, ale ten spokojnie mógł ją utrzymać i oddać rzut. Piszę to jako osoba, która chciała zwycięstwa GSW w tym meczu.
3. Warriors przegrali mecz na własne życzenie i nikt mnie nie przekona że było inaczej. Na 9 minut przed końcem prowadzili 14 punktami, na nieco ponad 30 sekund wyszli na prowadzenie 108:105, a na 11 sekund popełniają błąd 24s. Do tego pozwalają Irvingowi ominąć trzech obrońców jak tyczki i zdobyć łatwe punkty spod kosza. Cavs po prostu wykorzystali sytuację.
4. Steph Curry chyba nadal nie może sobie poradzić z traumą z finałów i w sporej mierze jemu GSW „zawdzięczają” porażkę. Przepraszam, ale jest on obecnie uważany za jednego z najlepszych zawodników w lidze i po kimś takim można, a wręcz należy spodziewać się lepszej gry i większej motywacji. A Curry był niewidoczny, unikał kreowania gry, nie szukał jej i oddał mecz Durantowi. Poza tym zawalił ostatnie minuty Q4 pozwalając na prowadzenie gry Greenowi, który – o ile dobrze kojarzę – popisał się dwoma stratami po bardzo oczywistych podaniach. W tej sytuacji to Curry powinien na siebie brać ciężar rozgrywania. Swoją drogą, bardzo dziwna reakcja po trafionej trójce na 108:105. I w ogóle nie było w nim widać jakiejkolwiek motywacji do wygrania, w przeciwieństwie do Duranta, który od początku był nastawiony bojowo.
5. Cavs skorzystali w tym meczu z zaledwie 3 rezerwowych, którzy rzucili 25 punktów. W GSW zagrało aż 7 zawodników z ławki, którzy byli w stanie dodać od siebie 13 punktów. Najwięcej asyst (5) w Warriors miał… David West. Robi się coraz dziwniej? Najlepszy zbierający to Durant (15), a dalej są Pachulia (5) i Green oraz Iguodala (4). Iguodala zresztą w 24 minuty zdobył całe 0 punktów. Eksperci coraz częściej piszą o zbilansowanym ataku GSW, podczas gdy mecz z Cavs był tego zaprzeczeniem.
bardzo ładny, wyważony opis meczu
Może Curry (choć tego nie przyznaje) nie czuje sie dobrze ze stratą lidera? Nie oglądam GSW ale brak zaangażowania często następuje wtedy gdy tracisz coś na czym ci zależy i nie możesz sie z tym pogodzić. Oddajesz liderowanie ale nie czujesz się z tym dobrze, brakuje ci czegoś (tu możliwe różne scenariusze np. poklasku, satysfakcji) więc się wycofujesz.
To co wreszcie było faulem w „Nie faulu” Jeffersona?
Ja bym podyktował faul już za nadepnięcie na palce.