Telegram: Game-winner Randy’ego Foye’a, Portland przegrało po raz szósty z rzędu

Washington Wizards 107-102 Milwaukee Bucks

Czarodzieje potrzebowali career-high 5 trójek Otto Portera, season-high 16 asyst Johna Walla, a przede wszystkim piorunującej końcówki, by zrewanżować się Kozłom za bolesną porażkę kilka dni temu. Gospodarze przegrywali w czwartej kwarcie już 10 punktami, kiedy zrobili run 15-2 i po raz siódmy w tym sezonie wygrali spotkanie, w którym przegrywali 10+ punktami. Było to także szóste kolejne zwycięstwo w domu dla podopiecznych Scotta Brooksa. Po stronie Bucks Tony Snell trafił najlepsze w karierze 6 trójek, ale nie trafił tej najważniejszej, która dałaby remis w samej końcówce spotkania. Wizards trafiali ze skutecznością 51% z gry, w tym 41% za trzy punkty (12/29).

Wizards (14-16): Porter 32 (13/18 FG, 13 zb), Beal 22 (5 ast, 4 zb), Morris 18 (4 zb), Wall 18 (16 ast, 7 TO)
Bucks (14-15): Antetokounmpo 22 (12 zb, 7 ast), Snell 20 (4 zb), Monroe 16 (5 zb), Parker 14 (6 zb, 4 ast, 4 TO)

Orlando Magic 112-102 Memphis Grizzlies

W drugim z rzędu meczu bez swojego najlepszego strzelca Evana Fourniera, Orlando udało się wygrać różnicą 10+ punktów. Tym razem historią meczu było 30 punktów Aarona Gordona, który trafił wszystkie 4 swoje rzuty za trzy punkty. Cała drużyna Franka Vogela pracowała niemal jak w zegarku, bowiem pięciu graczy zapunktowało w double-figures, a cała drużyna rzucała ze skutecznością 51% z gry, trafiając przy tym 13 z 26 rzutów zza łuku. Grizzlies nie potrafili pozbierać się po tym, jak gospodarze przejęli inicjatywę już na samym początku spotkania, budując sobie 25-punktowe prowadzenie do przerwy. Niedźwiadki przegrały walkę na tablicach 42-53 i oddały 17 punktów po kontratakach. Swoje 1300. spotkanie w NBA rozegrał Vince Carter.

Magic (15-18): Gordon 30 (11/15 FG), Ibaka 16 (6 zb), Payton 16 (7 ast, 4 zb), Meeks 13, Vucević 13 (9 zb), Biyombo 10 (12 zb)
Grizzlies (20-13): Conley 17 (4 ast), Daniels 16 (4 zb), Randolph 13 (5 zb), Gasol 11 (4 zb)

Brooklyn Nets 120-118 Charlotte Hornets

Randy Foye okazał się dość niespodziewanie bohaterem spotkania przeciwko Charlotte Hornets, trafiając równo z syreną trójkę, dającą nowojorczykom zwycięstwo przerywające ich pięciomeczową serię porażek. Obwodowy Nets był na parkiecie tylko ze względu na kontuzję Jeremy’ego Lina, który w trzeciej kwarcie doznał urazu ścięgna udowego. Brooklyn odrobił w trzeciej kwarcie 14 punktów straty runem 15-0, lecz w końcówce stał pod ścianą, przegrywając jednym oczkiem po rzucie Cody’ego Zellera z ostatnią akcją do ich dyspozycji. Dzięki Foye’owi udało im się ostatecznie jednak zakończyć trzymeczową serię wygranych Szerszeni. Podopieczni Steve’a Clifforda wygrali walkę w zbiórkach (52-42) i w pomalowanym (52-36), lecz pozwolili Nets trafić 53% ich rzutów, w tym 15 za trzy punkty.

Nets (8-22): Bogdanović 26 (4 zb), Kilpatrick 23 (5 zb, 4 ast), Lopez 21 (5 zb, 5 ast, 3 blk), Lin 17 (4 ast)
Charlotte (17-14): Batum 24 (5 zb, 5 ast, 3 stl), Lamb 17 (4 zb), Zeller 15 (9 zb), Walker 15 (6 ast), Kaminsky 13 (5 zb), Kidd-Gilchrist 12 (10 zb)

Detroit Pistons 106-90 Cleveland Cavaliers

LeBron James nie zagrał w tym spotkaniu i na tym można by skończyć relację. Bez swojego lidera zespół Cavaliers nie ma żadnego sensu i w trzecim spotkaniu, w którym odpoczywał Cavs zaliczyli trzecią porażkę. Pistons udało się przez to przerwać pięciomeczową serię porażek w meczu, w którym Cleveland nigdy nie prowadziło. Pistons budowali spokojnie swoje prowadzenie przez trzy kwarty i w czwartej kontrolowali już przebieg wydarzeń przy bezpiecznym, dwucyfrowym prowadzeniu. Gospodarze trafili 16 z 28 rzutów zza łuku i tylko jednej trójki zabrakło im do wyrównania rekordu klubu. Goście grający piąty mecz w ciągu siedmiu dni popełnili aż 22 straty, które doprowadziły do 29 oczek Detroit. W drugim kolejnym meczu Tobias Harris wyszedł na parkiet w roli rezerwowego i po raz drugi z rzędu był najlepszym strzelcem drużyny.

Pistons (15-18): Harris 21 (6 zb, 4 ast), Caldwell-Pope 18, Morris 15 (5 zb), Leuer 13 (5 zb), Jackson 13 (6 ast, 6 TO), Drummond 11 (17 zb, 4 ast)
Cavaliers (23-7): Irving 18 (8 ast, 5 zb), Love 17 (14 zb, 5 TO), Frye 11 (4 zb)

Chicago Bulls 90-85 Indiana Pacers

Nikola Mirotić był kluczowy na finiszu spotkania i mimo słabego rzutowo spotkania Chicago udało się przerwać swoją serię trzech porażek z rzędu. Po dobrej pierwszej połowie w wykonaniu Bulls, goście zbliżyli się do nich w czwartej kwarcie i dopiero rzut naturalizowanego Hiszpana dał im 3-punktowe prowadzenie na 21 sekund przed końcem. W następnym posiadaniu Pacers piłkę przejął Dwyane Wade i było po meczu. Byki, które przed tym spotkaniem przegrały 9 z 12 ostatnich meczów trafiały tylko 39% swoich rzutów, ale i tak wystarczyło to na Indianę, która zaliczyła trzecią kolejną przegraną. Pacers są już 4-12 na wyjazdach i przegrali swój piąty z rzędu mecz w United Center. Po prawie dwumiesięcznej absencji do składu Chicago wrócił Michael Carter-Williams (nie zapunktował w 19 minut gry).

Bulls (15-16): Wade 21 (5 ast), Mirotić 20 (7 zb), Butler 16 (5 ast, 4 zb)
Pacers (15-17): Brooks 19 (7 ast, 4 zb), Turner 16 (8 zb), George 14 (8 ast, 4 TO), Young 12 (6 zb, 3 stl), Jefferson 11 (6 zb)

New Orleans Pelicans 111-104 Dallas Mavericks

Gospodarze męczyli się z Dallas Mavericks do samej końcówki, jednak w ostatnich dwóch minutach 6 punktów i ważny blok na Harrisonie Barnesie zaliczył Anthony Davis, a Pelikanom udało się odnieść trzecią wygraną w 4 ostatnich meczach. Liderowi Pelicans wydatnie pomógł Langston Galloway, który trafił wszystkie 5 swoich prób zza łuku. To dzięki niemu gospodarze odjechali Mavs w trakcie czwartej kwarty, jednak goście odpowiedzieli runem 11-2 i doprowadzili do wyrównanej końcówki. Na finiszu Mavs zaliczyli jednak okres prawie 4 minut bez trafienia rzutu z gry i nie udało im się powstrzymać Davisa. Pelikany wygrały zaledwie 12 z 33 pierwszych meczów sezonu, ale są tylko o 3 wygrane za ósmymi na Zachodzie Sacramento Kings. Dallas trafiało 49% rzutów z gry.

Pelicans (12-21): Davis 28 (16 zb, 4 ast, 6 TO), Galloway 17 (5/5 3PT), Moore 16, Hield 14, Cunningham 11 (6 zb), Hill 10 (7 zb)
Mavericks (9-22): Williams 24 (9 ast), Matthews 17, Barnes 15 (7 zb), Nowitzki 10 (4 ast)

Houston Rockets 131-115 Phoenix Suns

James Harden potrzebował trzech kwart do zdobycia 32 punktów i 12 asyst, nie musiał grać w czwartej, a jego Houston spokojnie pokonało Phoenix w meczu, w którym ani razu nie musieli gonić podopiecznych Earla Watsona. Co więcej, przez większość meczu udało im się utrzymywać 20-punktowe prowadzenie i wchodząc w czwartą kwartę mieli aż 27 punktów przewagi. W trzecim kolejnym spotkaniu w miejsce kontuzjowanego Clinta Capeli w pierwszej piątce wyszedł Montrezl Harrell i trzeci raz z rzędu miał 10+ punktów. Rockets wygrali w tym miesiącu już 12 spotkań, co jest rekordem w historii organizacji, jeśli chodzi o wygrane w grudniu.

Rockets (23-9): Harden 32 (12 ast, 5 zb, 7 TO), Anderson 15 (5 zb), Harrell 14, Dekker 12 (4 zb), Beverley 11 (7 zb)
Suns (9-22): Bledsoe 24 (6 zb, 4 ast, 3 stl, 5 TO), Knight 21 (5 zb), Booker 16 (4 ast), Chriss 12 (5 zb), Bender 11 (13 zb, 3 stl), Warren 11 (4 zb)

Minnesota Timberwolves 104-90 Atlanta Hawks

Każdy z młodych liderów Minnesoty dołożył swoją cegiełkę do wygranej, a cały zespół złożył się na najlepsze w sezonie 15 trójek i Wolves spokojnie pokonali wizytujących ich Hawks. Jastrzębiom nie pomógł nawet powrót po kontuzji Dwighta Howarda i musieli uznać wyższość gospodarzy, którzy w trzeciej kwarcie runem 14-0 powiększyli swoją przewagę do 28 oczek, czego już nawet im nie udało się zmarnować. Zach LaVine trafił sześć trójek i był to już jego 12. w karierze mecz z co najmniej pięcioma trafieniami zza łuku. Gracze Mike’a Budenholzera popełnili w tym meczu aż 19 strat, które doprowadziły do 22 punktów Timberwolves.

Timberwolves (10-21): Towns 22 (8/8 FG, 11 zb, 4 ast, 3 blk), Wiggins 21 (4 zb), LaVine 21 (6/9 3PT), Dieng 14 (7 zb, 3 stl)
Hawks (15-16): Howard 20 (9/9 FG, 12 zb), Sefolosha 13 (5 zb), Humphries 12 (5 zb)

Portland Trail Blazers 91-95 Toronto Raptors

Problemów Portland Trail Blazers ciąg dalszy, tymczasem Toronto Raptors ustanowili rekord organizacji z siódmą kolejną wygraną na wyjeździe. Mimo nieobecności Damiana Lillarda (skręcona kostka) nic nie przyszło im łatwo w meczu, w którym żadna z drużyn nie wypracowała prowadzenia większego niż 6 punktów. W ostatnich pięciu minutach mimo ich problemów w ofensywie (33.7% z gry w całym meczu) zadziałała defensywa Raptors i rzutami wolnymi w końcówce goście doprowadzili do szóstej kolejnej porażki Portland. Podopieczni Dwane’a Caseya są obecnie w trakcie serii wyjazdowej, na której staną w szranki m.in. z Golden State Warriors i San Antonio Spurs.

Trail Blazers (13-20): McCollum 29 (7 ast, 4 TO), Plumlee 13 (15 zb, 4 ast), Harkless 10 (5 zb, 5 TO)
Raptors (22-8): Lowry 27 (7 zb, 4 ast), DeRozan 20 (10 zb, 7 ast, 3 stl), Patterson 15 (8 zb), Valanciunas 12 (12 zb)

Los Angeles Clippers 102-106 Denver Nuggets

Tym razem oprócz Chrisa Paula i Blake’a Griffina w składzie Clippers zabrakło także J.J.’a Redicka i gospodarze przegrywali po pierwszej połowie już 17 punktami. Po dobrym starcie trzeciej kwarty udało im się odrobić straty, a w czwartej kwarcie nawet wyjść na 7-punktowe prowadzenie. W samej końcówce inicjatywę przejął jednak Nikola Jokić, który zdobył 10 punktów w samej czwartej kwarcie, w tym trójkę, która dała ponownie przewagę jego drużynie. Goście na finiszu przez 5 minut nie pozwolili Clippers na zdobycie punktów i mieli tylko jedną stratę w ostatniej odsłonie spotkania. Nuggets wygrali walkę na tablicach 56-45 i zdobyli 19 punktów po szybkich atakach.

Clippers (22-11): Crawford 24 (6 ast, 4 zb), Rivers 19 (5 ast, 5 TO), Jordan 12 (11 zb, 3 stl), Bass 11 (4 zb)
Nuggets (13-18): Jokić 24 (10 zb, 4 ast, 3 stl), Gallinari 23 (11 zb, 3 stl), Barton 23 (8 zb, 6 ast)

Sacramento Kings 102-100 Philadelphia 76ers

DeMarcus Cousins trafił trójkę dającą prowadzenie na 21 sekund przed końcem, a chwilę później także rzut wolny oraz zablokował rzut na zwycięstwo Joela Embiida prowadząc Kings do ich czwartego kolejnego zwycięstwa. Nie przyszło ono łatwo, bowiem poza zaciętą końcówką, gospodarze musieli jeszcze wracać do spotkania po trzeciej kwarcie, w który Philadelphia prowadziła 7 punktami. Na początku czwartej Sacramento zaliczyli szybko run 13-0, lecz do końca nie potrafili zamknąć spotkania, więc w końcówce zrobił to dla nich ich lider. Obie drużyny miały problem ze stratami – Sixers popełnili ich 22 (26 punktów Kings po nich), a gospodarze odpłacili się 19 błędami ze swojej strony (24 punktów gości). Do składu Króli po dwóch tygodniach absencji wrócił Rudy Gay.

Kings (14-17): Cousins 30 (7 zb, 5 ast, 3 stl, 5 TO), Gay 17 (9 zb, 4 TO), Lawson 12 (4 zb, 4 ast)
76ers (7-23): Embiid 25 (8 zb, 8 TO), Rodriguez 18 (5 ast, 3 stl), Ilyasova 17 (4 zb), Sarić 12 (9 zb)

Komentarze do wpisu: “Telegram: Game-winner Randy’ego Foye’a, Portland przegrało po raz szósty z rzędu

  1. Tak trochę nie w temacie ale Nba przyznało się do dwóch błedów na korzyść Cavs w meczu z GSW

  2. James nie gra Cavs przegrywa ale Leonard (nawet mimo gorszych stat) nadal jest wyżej w rankingu MVP. Nie rozumiem tego.

    1. Leonard jak nie gra to Spurs też przegrywają… a Cavs nie powinni frajersko przegrywać nawet bez Jamesa, tak samo Clippers z takim potencjałem nie powinni wszystkiego wtapiać jak CP3 zabraknie

  3. Gortat biega 41 minut po parkiecie i pozwala mu się oddać raptem 5 rzutów… Pomijając fakt, że w końcu paliwo w tym 33-letnim organizmie się skończy i przydarzy się kontuzja (odpukać) to zwyczajnie szkoda, że koleś grający na 57% skuteczności oddaje 5 rzutów.

  4. To samo zauwazylem. Szkoda ze nie gra z Westbrookiem. Mialby srednia 20 pkt na mecz a west na nim co najmniej z 5 ast.

    1. po prostu nie chcą grać na Gortata i nie grają, to nie on rozdaje tam karty, skoro trener nie widzi w tym nic złego, to na pewno nic się nie zmieni w tym względzie, jak mu nie pasuje to powinien gadać ze swoim agentem i władzami klubu, a jeżeli wszystko gra to niech trzyma język za zębami i wywiązuje się ze swoich obowiązków (takich jakie ma obecnie)

Comments are closed.