Los Angeles Lakers (18-36) 121-107 New York Knicks (22-31)
Los Angeles Lakers wygrali na wyjeździe z New York Knicks, odnosząc osiemnaste zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Goście zbudowali 27-punktową przewagę po trafieniu spod kosza Juliusa Randle na około cztery minuty do zakończenia pierwszej połowy, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie wyniku 61-45. Przez trzecią oraz czwartą kwartę Jeziorowcy kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, utrzymując wysokie prowadzenie do syreny obwieszczającej koniec spotkania. Lakers lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 55-40 oraz uzyskali znacznie więcej punktów z pomalowanego 64-38. Ponadto wymusili na rywalach 16 strat piłki, po których zdobyli 23 oczka.
Cleveland Cavaliers (35-15) 140-135 Washington Wizards (30-21)
Cleveland Cavaliers pokonali na wyjeździe Washington Wizards i – odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu – przerwali ich serię siedemnastu meczów bez porażki na własnym parkiecie. Jedna z tych potyczek, które intensywnością oraz atmosferą na widowni przypominała play-offy. Na przestrzeni całego spotkania byliśmy świadkami 16 zmian prowadzenia i 15 remisów. Po obu rzutach wolnych wykorzystanych przez Johna Walla, na trzy sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry, wydawało się, że jest już pozamiatane. Tymczasem szaloną trójkę odpalił LeBron James, doprowadzając do dogrywki. Co prawda, na początku doliczonych pięciu minut lider Cavs musiał opuścić boisko za popełnienie szóstego przewinienia, ale i to nie przeszkodziło gościom w odniesieniu wygranej. Bohaterem aktualnych mistrzów NBA został Kyrie Irving, którzy rzucił 11 z 20 punktów drużyny w trakcie dogrywki, walnie przyczyniając się do końcowego sukcesu przyjezdnych. Wracając do Jamesa – 32 oczka i 17 asyst (career-high). Skrzydłowy ekipy z Ohio został pierwszym zawodnikiem w historii NBA, który znalazł się w czołowej 20 wszechczasów w trzech kategoriach: punktów (ósma lokata), asyst (trzynaste miejsce), przechwyty (dwudziesta pozycja). Cavaliers byli bardzo skuteczni zza łuku (19/38 3PT), podczas gdy rywale trafili 12 na 29 prób z dystansu.
Oklahoma City Thunder (30-23) 90-93 Indiana Pacers (29-22)
Indiana Pacers wygrali przed własną publicznością z Oklahoma City Thunder, odnosząc siódme zwycięstwo z rzędu. Goście wypracowali piętnastopunktową przewagę po obu rzutach wolnych wykorzystanych przez Victora Oladipo na niespełna cztery minuty do zakończenia drugiej kwarty, by do przerwy prowadzić 52-41. Na przełomie trzeciej oraz czwartej ćwiartki gospodarze zaliczyli ucieczkę 12-4 i nie oddali bezpiecznego rezultatu do zakończenia zawodów. W ostatniej minucie przyjezdni mogli wyrównać, lecz koncertowo pudłował zza łuku Russell Westbrook. Ławka Pacers ograła rezerwowych Thunder 35-23.
Los Angeles Clippers (31-21) 109-118 Toronto Raptors (32-21)
Toronto Raptors pokonali na własnym parkiecie Los Angeles Clippers, doświadczając ich trzecią porażką z rzędu. Goście zaliczyli szybki start 17-6 już po czterech minutach, ale bardzo dobra postawa miejscowych sprawiła, że po premierowej odsłonie to właśnie oni byli na czele 35-31, a do przerwy prowadzili 70-60. Przez trzecią oraz czwartą kwartę podopieczni Dwane’a Caseya sukcesywnie powiększali swoją przewagę, która w ostatniej partii wyniosła nawet 20 oczek. Znakomite zawody rozegrał – powracający po kontuzji – DeMar DeRozan, autor 31 punktów, a kroku dotrzymywał mu Kyle Lowry (24 oczka). Koszykarzom z Miasta Aniołów nie pomógł świetny występ Blake’a Griffina, który zanotował piąte triple-double w karierze (26pkt, 11zb, 11ast). Raptors częściej meldowali się na linii rzutów wolnych (26/29 FT), podczas gdy przeciwnicy wykorzystali 12 na 18 prób z charity stripe.
Utah Jazz (33-19) 120-95 Atlanta Hawks (30-22)
Utah Jazz wygrali na wyjeździe z Atlanta Hawks, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Goście zbudowali siedemnastopunktową różnicę po trafieniu Dante Exuma na nieco ponad sześć minut do zakończenia drugiej kwarty, ale dzięki mocnemu finiszowi Jastrzębie przegrywały po pierwszej połowie 54-50. Losy rywalizacji rozstrzygnęła trzecia ćwiartka, wygrana przez przyjezdnych 37-23. Bardzo dobrym występem może pochwalić się Gordon Hayward, który rzucił 30 oczek. Jazz rzucali ze skutecznością 61.3% z gry (10/26 3PT), zatrzymali oponentów na 44.6% (6/17 3PT) oraz znakomicie operowali podaniami (31-16 w asystach). Ponadto lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 44-30, a także zdobyli więcej punktów z pomalowanego 58-44.
Philadelphia 76ers (18-33) 96-113 Detroit Pistons (24-28)
Detroit Pistons pokonali u siebie Philadelphia 76ers, doświadczając ich czwartą porażką z rzędu. Gospodarze wypracowali dziewięciopunktową przewagę po trafieniu Arona Baynesa na niespełna dwie minuty do zakończenia pierwszej połowy, by schodzić do szatni przy korzystnym dla siebie rezultacie 55-46. O ostatecznym wyniku zadecydowała trzecia kwarta, w której miejscowi uzyskali nawet 26 oczek różnicy i wygrali tę odsłonę 34-21. Pistons lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 60-41 oraz osiągnęli więcej punktów z pomalowanego 66-50. Ponadto wymusili na rywalach 13 strat piłki, po których zdobyli 19 oczek.
Phoenix Suns (16-36) 106-111 New Orleans Pelicans (20-32)
New Orleans Pelicans wygrali na własnym parkiecie z Phoenix Suns, przerywając serię czterech porażek z rzędu. Gospodarze osiągnęli dziesięciopunktową przewagę po trafieniu E’Twauna Moore’a z dalekiego półdystansu na początku drugiej kwarty, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie wyniku 47-42. W trzeciej partii siły się wyrównały, a w trakcie finałowej ćwiartki Słońca odskoczyły na pięć oczek i utrzymywały bezpieczną różnicę. W ostatniej części meczu miejscowi zaliczyli run 8-2, zaś ostateczny rezultat ustalił Anthony Davis, wykorzystując sześć rzutów wolnych w ciągu trzydziestu sekund przed upływem regulaminowego czasu gry. Davis zgromadził na swoim koncie 34 oczka. Pelicans wymusili na rywalach 16 strat piłki, po których zdobyli 16 punktów.
Miami Heat (22-30) 115-113 Minnesota Timberwolves (19-33)
Miami Heat pokonali na wyjeździe Minnesota Timberwolves, odnosząc jedenaste zwycięstwo z rzędu. Po celnej trójce Gorana Dragicia tuż przed przerwą goście zbudowali czternastopunktową przewagę 71-57. W ciągu trzeciej oraz czwartej kwarty gospodarze mozolnie odrabiali straty i po akcji 2+1 Andrew Wigginsa na 22 sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry przegrywali tylko 114-113. Faulowany Hassan Whiteside trafił jedną z dwóch prób z charity stripe, ale to wystarczyło do świętowania kolejnej wygranej, bowiem do dogrywki nie zdołał doprowadzić Wiggins, pudłując z półdystansu. Świetne zawody rozegrał wspomniany Dragić, który rzucił 33 oczka, wliczając 7 trójek (career-high). Heat byli niesamowicie skuteczni zza łuku (15/28 3PT), podczas gdy przeciwnicy trafili 5 na 11 prób z dystansu.
Dallas Mavericks (20-31) 87-110 Denver Nuggets (23-28)
Denver Nuggets wygrali przed własną widownią z Dallas Mavericks, przerywając ich serię czterech meczów bez porażki. Gospodarze zwyciężyli w drugiej kwarcie 30-13 i prowadzili na półmetku rywalizacji 59-37. W trzeciej odsłonie przewaga miejscowych wyniosła nawet 27 oczek, lecz goście zamknęli tę część spotkania runem 18-6, a podczas ostatniej partii zbliżyli się do podopiecznych Mike’a Malone’a na 13 punktów. Wtedy drużyna z Kolorado uskuteczniła zryw 7-0 i spokojnie kontrolowała przebieg meczu. Nuggets lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 49-29 oraz zdobyli więcej punktów z pomalowanego 50-36. Ponadto uzyskali 23 oczka po szybkich kontrach.
San Antonio Spurs (39-12) 74-89 Memphis Grizzlies (32-22)
Memphis Grizzlies pokonali u siebie San Antonio Spurs, przerywając ich serię trzech zwycięstw z rzędu. Na przestrzeni całego spotkania obserwowaliśmy 14 zmian prowadzenia oraz 6 remisów. Kluczowa dla losów rywalizacji była czwarta kwarta, wygrana przez gospodarzy 20-9. Grizzlies częściej stawali na linii rzutów wolnych (21/25 FT), podczas gdy przeciwnicy wykorzystali 10 na 18 prób z charity stripe. Ponadto podopieczni Dave’a Fizdale’a wymusili na rywalach 17 strat piłki, po których zdobyli 19 punktów.
Chicago Bulls (26-26) 112-107 Sacramento Kings (20-32)
Chicago Bulls wygrali na wyjeździe z Sacramento Kings, odnosząc dwudzieste szóste zwycięstwo w tym sezonie. Goście już w premierowej odsłonie zbudowali osiemnastopunktową przewagę, a po pierwszej połowie byli na czele 60-45. W trzeciej partii różnica wzrosła do 27 oczek. Podczas ostatniej kwarty gospodarze zbliżyli się do Byków i po celnej trójce i punktach spod kosza DeMarcusa Cousinsa na około 30 sekund przed upływem regulaminowego czasu gry wynik brzmiał po 107. Wówczas sprawy w swoje ręce wziął D-Wade, który najpierw trafił z półdystansu, następnie zaliczył przechwyt przy wznowieniu i popisał się wsadem, a na koniec dorzucił jeszcze jedno oczko z charity stripe (faul techniczny Cousinsa). Wade rzucił w sumie 31 punktów. Bulls wymusili na rywalach 17 strat piłki, po których zdobyli 21 oczek.
Najlepszy mecz sezonu w Washingtonie. Piękne widowisko. Nie chce wyjść na jakiegoś fanboya Wiz ale ta drużyna ma potencjał na EFC i na miejscu CLE zacząłbym się trochę martwić. Dzisiaj wygrali dzięki rzutowi który wpada raz na sto razy a Wiz do bycia naprawdę groźna ekipa potrzebują silniejsze ławki rezerwowych z rozgrywającym na czele. Będzie się działo w play-offach
Kolego, z ilu nicków piszesz? bo ja mam trzy…
Jak to trzy o.O
Podpisuje się nikiem edukator1. Czasem z dużej czasem z małej.
Kiedy pisze z komorki mój nik wypełnia się automatycznie w zakładce podpis więc nie wiem jak to możliwe że mówisz o trzech… :(
Nie wiem z ilu nicków nadajesz, ale masz rację – mają ogromny potencjał i Brooks nie zamierza go zmarnować. :)
Co do Wizards, to naprawdę ten sezon jest dla nich dziwny. Jeszcze do grudnia, przeplatali porażki ze zwycięstwami, jeśli dobrze pamiętam, byli poza PO. Mówiono też, że Brooks nie zdał egzaminu, że ławka rezerwowych jest zbyt słaba, że Beal jest przepłacony, Marcin powinien stamtąd uciekać, a Wizards w swojej byle jakości przypominają Bulls.
Sam pisałem podobne rzeczy.
A teraz Wizards razem z Celtics są drugą siłą konferencji, postawili trudne warunki Cavaliers, którzy myślę, w tym meczu z potencjalnym match-upem w play-offach, się nie oszczędzali.
Może Brooks jednak ma pomysł na tą drużynę.
Pomysł na grę i chemia w zespole niewątpliwe jest jednakże będę się upierał że ławka rezerwowa jest fatalna i Marcin (w swoim stylu) powiedział prawdę że jest jedną z najgorszych w lidze. Z wzmocnień przedsezonowych sprawdza się tylko Smith który pewnego poziomu nie przeskoczy. Nie może tak być że w najlepszym gościem z ławki jest Kelly Ourbe który posturą przypomina pierwszoroczniaka z high schoolu. Problemem jest taki ze Trey Burke i Satoramsky grają słaaaaaaaaaaaaaaaabo i nie zdobywają pkt a własnie tego potrzebuję drużyna kiedy pierwsza piątka odpoczywa na ławce. Sytuacji nie rozwiąże też Mahimi który wraca do zdrowia (???) bo jakkolwiek jest dobry w defensywie to raczej pierwszą opcją w ataku nie będzie.
Erni musi zrobic jakies ruchy i mam przeczucie że WIZ pozyskają klasycznego six mana z ławki który będzie gwarantowac stablinośc ofensywna (y)
Behemot to samo IP…
W życiu nie używałem takiego niku. Szczerze powiedziawszy to mocno mnie zmartwiles z tym IP wtf…
Jesteś pewny ze to ten sam numer? Bo przysięgam ze nigdy nie podpisywalem się tak postami
IP może być wspólne dla grupy użytkowników np korzystających z usług jednego providera który rozdziela później adres na lokalnych użytkowników, czyli po Ip nie można jednoznacznie zidentyfikować użytkownika
jest dokładnie tak jak pisze @Michał – jeśli mieszkasz na osiedlu/osiedlu domków gdzie dostawca internetu dla danej grupy przypisuje jeden zewn adres IP [każdy user ma swój wewn. numer ale z siecią łączą się poprzez jeden wspólny zewn.] – niczym to nie wadzi nikomu chyba że jak w moim wypadku nie mogłem zalogować się do PSN na ps4 bo cały adres zewn był zablokowany przez Sony dla całego osiedla i teraz muszę mieć swój własny adres zewn. przez co płacę więcej za usługę :/
Co Wy macie z tą „charytatywną linią”?! To zdanie mozna by napisać po prostu: „Grizzlies częściej stawali na linii rzutów wolnych – 21/25 FT, a Spurs 10/18 FT.” I nie trzeba używać tego kulawego sformułowania. Dlaczego ta linia ma być niby charytatywna? Wolna, karna, sędziowska, ok ale charytatywna?! Przecież zawodnicy typu Harden dzięki rzutom wolnym regularnie podnoszą swoją średnią punktową.
Przepraszam. Jak można z tą linią rzutów wolnych? Po prostu tak mi zostało z pracy ze Stevem Kerrem na antenach TNT, ESPN. Szkoda, że został trenerem. Dużo ciekawych sformułowań miał będąc ekspertem. Właśnie dlatego charity, ponieważ to powinny być łatwe punkty dla każdego zawodnika (dla Hardena jak sam mówisz są), ale nie muszą. Pozdrawiam! :)
Charytatywność polega na dawaniu czegoś dobrowolnie, a nie dawaniu za karę jak jest to w przypadku rzutów wolnych. To już bardziej pasowałoby rzuty karne.
Także sformułowanie mocno nietrafione. Żadna drużyna nie oddaje dobrowolnie punktów przeciwnikowi. No, chyba, że chce przegrać.
Mecz sezonu w Waszyngtonie. Rewelacyjny Lebron, choć jakby nie ten niesamowity rzut, byłby grillowany. Najpierw blok Gortata, a potem ta akcja na 4 sekundy przed końcem.
a James czasem za linię nie wylazł z tym swoim rzutem?
Nie wlazł, spokojnie. Natomiast w akcji 4 sekundy przed końcem LBJ się mocno zdziwił, tylko nie wiem, czy bardziej z tego powodu, że nie trafił, czy że mu tego trójskoku nie zagwizdali.
Za linie nie wypadł ale we wcześniejszej akcji, gdzie spudłował lejapa, zrobił kroki ale wiadomo, że kroków mistrzom się nie gwiżdże ;)
Czemu Butler nie grał?
Uraz stopy (o ile się nie mylę). Pozdrawiam! :)
4 bloki VC, aż się oko cieszy. Idealny przykład jak zagospodarować weterana.