Miami Heat (24-30) 108 – 99 Brooklyn Nets (9-45)
Streak trwa dalej! Miami pokonując Brooklyn wygrało swoje 13 spotkanie z rzędu, Nets serwując dwunastą porażkę z rzędu. Spotkanie było wyrównane przez pierwszych 24 minut, a Nets prowadzili po nich czteroma punktami. W trzeciej kwarcie gospodarzom udało się uciec na jedenaście punktów (67-56) na 7:24 przed końcem, ale run 18-5 Miami wyprowadził ich na prowadzenie 74-72. W czwartej kwarcie, przy stanie 83-83, talizman Heat – Okaro White, wyprowadził ich na prowadzenie, którego już nie oddali.
Heat: J. Johnson 26, Dragić 21, T. Johnson 18
Nets: Lopez 30, Foye 15, Bogdanović 10
Denver Nuggets (24-29) 131 – 123 New York Knicks (22-33)
Ofensywne show, w którym najjaśniej błyszczał Nikola Jokić. Serb rzucił 40 punktów, co jest jego Nowym rekordem kariery. Nuggets we wszystkich czterech kwartach przekroczyli 30 punktów, a kluczową dla ostatecznego wyniku okazała się trzecia, wygrana 36-22. To właśnie w tej kwarcie Jokić rzucił 18 punktów. To wszystko Nuggets osiągnęli będąc osłabieni brakiem Gallinariego, Farieda oraz Mudiaya. Przekroczyli próg 120 punktów po raz ósmy w ostatnich 16 spotkaniach.
Nuggets: Jokić 40, Chandler 19, Harris 16
Knicks: Anthony 33, Porzingis 17, O’Quinn 16
San Antonio Spurs (41-12) 103 – 92 Detorit Pistons (25-29)
Łatwe i przyjemne spotkanie dla Spurs. Ostrogi rozpoczęły z wysokiego C, w pierwszych dwóch kwartach uciekając Detroit. Powoli budowali przewagę, by drugą odsłonę zwieńczyć runem 12-2, a połowę przewagą 60-41. Pistons przewagę nieco zmniejszyli, ale ani razu nie zagrozili Spurs na poważnie. SAS nie przegrywali nawet raz w tym spotkaniu.
Spurs: Leonard 32, Aldridge 19 (11 zb.), Dedmon 17 (17 zb.)
Pistons: Harris 16, Smith 15, Jackson 12
Los Angeles Lakers (19-37) 122 – 114 Milwaukee Bucks (22-30)
Wysiłki Giannisa (career high) nie pomogły. Przybici utratą Jabariego Parkera Bucks stracili aż 47 punktów w pierwszej odsłonie, dając Lakers przewagę, której już nie zmarnowali. Jeziorowcy rzucali w niej z 82% skutecznością. Ogólnie Lakers trafili 10 z 16 trójek w pierwszej połowie oraz 69% rzutów z gry. Błyszczał Nick Young. Bucks ożyli dopiero w czwartej odsłonie, kiedy udało im się uciąć straty do zaledwie pięciu punktów. Jednak na więcej zabrakło im czasu. To 12 porażka Bucks w ostatnich 14 spotkaniach.
Lakers: Young 26, Williams 21, Randle 15
Bucks: Antetokounmpo 41, Brogdon 18, Beasley 15
Golden State Warriors (45-8) 122 – 107 Memphis Grizzlies (33-23)
Udana zemsta Warriors i najdziwniejsze triple-double sezonu, ba, w historii ligi. Green zanotował 12 zbiórek, 12 asyst oraz 10 przechwytów, rzucając tylko 4 punkty. Jest to pierwsze triple-double w historii ligi bez dwucyfrowej zdobyczy punktowej. Dzięki Greenowi Warriors z łatwością zdominowali Grizzlies, a Q4 wchodząc z 26-punktową przewagą.
Warriors: Thompson 36, Durant 24, Iguodala 22
Grizzlies: Conley 20, Gasol 17, Randolph 17 (13 zb.)
Indiana Pacers (29-24) 107 – 112 Washington Wizards (32-21)
2017 i postanowienie „nowy rok, nowy ja” okazały się być żywe w DC oraz Indianapolis. W pojedynku jednych z najlepszych zespołów bieżącego roku nie zabrakło walki. Całe spotkanie było jedną wielką walką i ciągłą wymianą punktów. Błyszczeli zarówno Paul George, a także John Wall. Ten drugi otrzymał jednak lepsze wsparcie, aniżeli PG13. To ten drugi otrzymał również okrzyki „MVP”. I to właśnie on miał udział przy 8 z ostatnich 9 punktów Wizards, przejmując spotkanie przy stanie 103-102 dla Pacers.
Pacers: George 31, Seraphin 16, Teague 13
Wizards: Morris 26 (10 zb.), Wall 26 (14 ast.), Beal 20
New Orleans Pelicans (21-33) 122 – 106 Minnesota Timberwolves (20-34)
Pojedynek AD i KATa oraz comeback Pels – czyli na dole tabeli też bywa ciekawie. Wolves po pierwszej kwarcie prowadzili 40-28, a ich największa przewaga sięgnęła nawet 15 punktów. Pelicans w grze trzymał Davis, który trafił 10 ze swoich 11 pierwszych rzutów. Wolves jeszcze prowadzili po pierwszej połowie, ale tylko czterema punktami. W trzeciej odsłonie Pelicans raz, a dobrze odjechali, zatrzymując gospodarzy, samodzielnie trafiając i przeważając na zbiórce. W czwartej kwarcie tylko to kontynuowali, podczas gdy Wilki słyszały gwizdy od fanów zgromadzonych w Target Center. Jrue Holiday wyrównał rekord strat organizacji, tracąc piłkę dziewięciokrotnie.
Pelicans: Davis 42 (13 zb.), Holiday 25 (12 zb.), Hield 17
Wolves: Towns 36, Wiggins 29, Rubio 15 (12 ast.)
Atlanta Hawks (31-23) 107 – 108 Sacramento Kings (22-32)
Słabszy mecz DeMarcusa Cousinsa, ale mimo tego Kings przeprowadzili udany comeback. Hawks prowadzili już 59-43 po pierwszej połowie. Czwartą rozpoczynali będąc wciąż dziesięć na plusie. Jednak to Cousins rzucił 7 punktów z rzędu na 2:10 przed końcem i wynik stał się sprawą otwartą. Na 1:14 Matt Barnes dał Kings prowadzenie 102-101, a po pięciu zmianach prowadzenia Darren Collison na 3.4 sekundy przed końcem ustalił floaterem wynik spotkania.
Hawks: Hardaway Jr. 28, Millsap 25, Schroder 20
Kings: Cousins 22 (11 zb.), McLemore 22, Collison 22
Chicago Bulls (26-28) 97 – 115 Phoenix Suns (17-37)
Pewna wygrana Suns. Słońca pokonały Bulls w każdej statystyce, mniej lub bardziej ważnej. Suns mieli trzynaście punktów przewagi po pierwszej połowie, a w decydującej odsłonie urosło to aż do 20 punktów. Bulls w Q3 zbliżyli się na 6 punktów, ale Suns spokojnie im odjechali z powrotem.
Bulls: Butler 20, Wade 18, Lopez 12
Suns: Booker 27, Bledsoe 23, Warren 16
O kurde Green kozak ale mogli mu troche chłopaki dopomóc chyba nie tak trudno dorzucic 6 punktów przy ustalonym wyniku. Ale widac że nie gra pod cyferki jak Westbrook ktoryemu ostatnio brakowalo asysty a byl sam na sam z koszem i oczywiscie… asystowal koledze a gadacie że taki egoista z niego :P
No pięknie Green zagrał. Takie statystyki nie zdarzają się każdemu. Ps. Nie lubię go jak wściekłego psa ;)
„Wikariuszem AD i KATa i comeback Pels” jakieś przejęzyczenie (przepalcowienie)? Czy głębszy przekaz, którego nie zrozumiałem?
Poprawione.
Autokorekta niekiedy przesadza:)
Ja za to po raz kolejny przypomnę złą magię MSG dla gospodarzy… To chyba aura Dolana.
Fajnie na desce ofensywnie zagrał Gortat, kilka ważnych piłek zbił na obwód. Bez tego mogli wtopić ten mecz.
Słabszy mecz Cousins powiadasz, jak dla mnie zagrał z wielkim zaangażowaniem i sercem – jego blok w ostatniej akcji meczu i dobra gra w obronie w całym meczu – a końcówka w jego wykonaniu, zagrał w końcu jak na prawdziwego lidera przystało