NBA planuje zmiany w All-Star Game od 2018 roku
Adam Silver powiedział, że w przyszłorocznym All-Star Game powinniśmy się spodziewać zmian w porównaniu do obecnej formuły meczu gwiazd. Komisarz NBA przyznał, że po tegorocznym zwycięstwie Zachodu nad Wschodem odbył rozmowę na ten temat z Chrisem Paulem.
Chris powiedział: 'Musimy to naprawić’. W powietrzu unosi się ogólne wrażenie, że generalni menedżerowi i trenerzy w skrócie mówią: 'Spokojnie, nie zapominajcie, że to tylko zabawa’.
Silver i Paul rozmawiali m.in. o możliwości wyboru zawodników pierwszej piątki przez kapitanów drużyn oraz o włączeniu do All-Star Game rzutu za cztery punkty.
W meczu gwiazd gra się dla dobrej zabawy. Słyszycie ludzi mówiących o rzutach za 4 punkty i to nie stanie się w NBA, ale być może w All-Star Game, być może będzie kilka miejsc na parkiecie, z których trafienie będzie liczyło się za 4 punkty, być może rzut z połowy w ostatniej minucie będzie liczył się za 10 punktów. Nie mam pojęcia. Być może to dość szalone pomysły.
Namawiam ludzi do kontaktu na email Adam@NBA.com. Zmienimy coś w przyszłym roku. Nie będzie w tym meczu intensywności rodem z play-offów, ale zawodnicy powinni się [choć trochę] starać.
[źródło: Ohm Youngmisuk/ESPN]
ale co ma do tego Silver? przecież on nie gra w tym meczu, tylko zawodnicy…
No może jeszcze rzut karłem za 20 punktów, albo rzut oddawany przez babę z brodą za 30. Róbmy show.
Harden nie będzie rzucał Currym czy Thomasem, to by mogło skończyć się kontuzją ;-)
Ale to proste, koszykarze muszą grać o coś :)
Sportowcy mają rozwiniętą potrzebę rywalizacji, jeśli wynik meczu nie będzie miał znaczenia, nadal będziemy świadkami cyrku. Z kolei jakaś forma gratyfikacji zwycięskiego zespołu być może zawodnicy zechcą o ten wynik powalczyć, wprowadzić minimum obrony, rywalizować w końcówce spotkania. Oczywiście wszyscy rozumiemy ideę zabawy, niemniej w latach 90. ASG traktowano chyba trochę poważniej, o czym najlepiej świadczą wyniki. To był mecz pokazowy, ale wciąż jednak mecz, a nie festiwal strzelecki z tyczkami w defensywie.
Boję się jednak, że podane cytaty świadczą o chęci zwiększenia jeszcze atrakcyjności, aniżeli o podwyższeniu poziomu sportowego ASG.
Jeżeli zawodnicy (i trenerzy) nie będą podchodzili poważnie do tego typu meczów to żadne zmuszanie nic nie da. A w dzisiejszej NBA podchodzi się poważnie już tylko do pieniędzy. Gigantycznych pieniędzy, więc to nie dziwi. Ten biznes musi pierdyknąć, żeby znowu był sportem. A na to się nie zanosi. Targetowanie się na dzieci zawsze będzie dawało siano, bo dzieci durne są, jak to dzieci, łykną wszystko.
follow the money my friend :)
Ruszaja temat bo ogladalnosc pewnie spada wiec kasy mniej. Kiedys libilem ASG i czekalem na niego z niecierpliwoscia, obecnie nie ogladam od jakichs 5 lat. Zawodnikow nie zmusza do grania na serio wiec zaczna wymyslac jakies durne rzuty z polowy. To samo ze SDC, kiedys udzial brali topowi zawodnicy ligii i wygrac ten konkurs to bylo cos. A teraz? Biora jakichs bench warmerow i nawet sie tego ogladac nie chce na powtorkach.
Dokładnie. Żal oglądać. Z całego all star weekendu obejrzałem skrót 4 min skill challange i 2 min slums dunku.
Powinni wprowadzic rozwiazanie rodem z MLB. Kto wygra tego konferencja ma home advantage w finale.
Fajne rozwiązanie. Gorzej jak Wesbrook celowo przegrsa mecz, żeby Kevin miał pod górkę ;)
Skoro tak to trenerami powinni byc ci trenerzy których drużyny przewodzą konferencji na tym etapie rozgrywek (czyli drużyn które mają potencjalnie największe szanse na finał).
Gorzej jak Westbrook dla statystyki będzie rzucał cały czas Currym z połowy, w końcu +10 to „nie w kij dmuchał”.. ;)
E tam, dać po bańce na głowę zwycięskiej drużyny i wtedy zaczną bronić bo będą mieli co ;)
Przegrani powinni robic pompki z kare … to profesjonalisci wiec nie wiem … moze 100 byloby dla nich odczuwalne…
Gdy gralismy w szkole na wf-ie w kosza lub w noge, to przegrana druzyna stawiala napoje dla kazdego z wygranej druzyny. Natomiast na podworku gralo sie o krate browara i kazdy byl zmotywowany jakby gral o mistrzostwo swiata :-) Liga musi po prostu lepiej zmotywowac zawodnikow, zeby grali o cos a nie o pietruszke.
Ale pewnie jest tak, ze Adam Silver z gory nakazuje graczom grac na luzie, zeby nikt nie doznal kontuzji. A wiadomo, gdy gracz pokroju all star nie gra, to sa mniejsze wplywy z reklam itp. dla klubu i ligi.
Być może małpiszonom wyrosną włosy na jajkach i będą mieli więcej ambicji, żeby ten mecz wygrać, rywala poniżyć, wracać do obrony i brać w niej aktywny udział. Bo inaczej nie widzę sensu rzgrywania tej błazenady.
I niech wraca głosowanie przez kibiców w 100%, bo my jesteśmy pracodawcami w tym cyrku. Później dochodzi do absurdów, że All Star Zaza Pachulia zostaje wyeliminowany, bo pewnie nie jest czarny, a za niego do ASG wchodzi jednowymiarowy DeAndrzej „brak honoru” Jordan.
Rozwiązanie jest trywialne. Małpiszony z przegranej drużyny oddają 10% z kontraktu przeciwnikowi w następnym sezonie. Kwota jak na Olstary niewielka, a będzie z nich beka. Myślę, że od razu małpiszony będą wyżej skakać.
Wrestling. Tak to się skończy, wszystko na niby i nie piszę tu tylko o Allstar, które zawsze było szitem (no, z paroma wyjątkami kiedy się pospisnały Dżordany).
Podczas ostatniego meczu New York Knickerbockers vs Golden State Warriors przeprowadzono pewien, jak to określili komentatorzy, „eksperyment socjologiczny”. Otóż, w pierwszej połowie nie było muzyczek, puszczania z głośników czegokolwiek ani podjudzania do czegokolwiek. Nie wiem jaki cel to miało, panowała w sumie cisza, ale jeżeli władze w NBA uznały, że czas skończyć z tandetnym piknikiem na trybunach to jest to ruch dobry. Jednak żeby ponownie wyrobiła w sobie publika odruchy naturalnego kibicowania potrzebny jest czas. Dużo czasu. Nie wiem czy liga tą cisze wytrzyma. Spróbowali z łobuzującymi maskotkami, żeby przełamać pedalską atmosferę i chyba nie wszyło. Muszą szukać dalej.
Jeżeli za jakiś czas jakiś cymbał podpisze kontrakt opiewający na 1 mld USD (niemożliwe ? Żebyście się nie zdziwili) czas będzie wyłączyć światło.
Można by wprowadzić nagrodę dla najlepszego obrońcy, najlepszego z ławki. Może staraliby się bardziej.
Ja bym dał coś więcej:
1. Jak mówi @Batman „Powinni wprowadzic rozwiazanie rodem z MLB. Kto wygra tego konferencja ma home advantage w finale.”
2. Remisy rozstrzygać na korzyść drużyn z wygranej konferencji (nie ma tak dużo tych remisów). Trenerom zaczęłoby też bardziej zależeć na wygranej w ASG
Potencjalne narazenie na kontuzje oznacza zas ze jak taki lbj skonczy sezon bo zlamie noge na asg to znowu bedzie mniej kasy z pozniejszych meczow i playoofow. Wiec kolo sie zamyka.
Druga sprawa ze dla samego zawodnika jest to potezne ryzyko straty wielu mln dolcow. Sam bym mial wyebke na ten mecz jakbym byl w ostatnim roku kontraktu i czekalaby mnie nowa tlusciutka umowa.
Rzuty za 4+ punkty, z połowy itp. to brzmi jak prima aprilis. Jak wpadną ze dwa z rzędu to jest fajnie i jest zabawa ale gdy je będą ceglić na potęgę (a na pewno będą) to zacznie się kabaret. A wiem co mówię, byłem niedawno na show harlem globtrotters, panowie przez jakiś czas nie mogli się wstrzelić dalekimi rzutami i efekt był żenujący.
Wystarczy, że cała ekipa przegranej drużyny weźmie udział w konferencji prasowej i przez np. 2 godz. wszyscy koszykarze będą do dyspozycji mediów ;)
Nie głupi pomysł :)
Jeśli pieniądze to wszystko na czym tym ludziom zależy to może wprowadzić regułę że drużyna która przegra oddaje 50% miesięcznego wynagrodzenia na cele charytatywne plus to co napisał @Batman
Chyba jedyny dobry pomysł to byłoby przekazanie uposażenia przez przegranych na cele charytatywne, obawiam się jednak, że szybko znaleźli by wyjście z tej sytuacji i przekuliby na swój sukces (tak jak większość światowych fundacji, które są maszynkami do zarabiania pieniędzy). Kwestia przewagi parkietu moim zdaniem nie wchodzi w grę, gdyż byłaby zwyczajnie niesprawiedliwa dla tych zespołów, których członkowie nie uczestniczyliby w all stars, a przecież nie wykluczałoby to udziału w playoffs. Być może rozwiązaniem byłoby wprowadzenia dla zwycięskiej konferencji możliwości podpisania (tylko na jeden rok w umowie takie rozwiązanie) wolnego agenta bez wpływu na salary cap, albo do jakieś kwoty np 3 mln, co obowiązywałoby tylko na etap reszty sezonu i playoffs.