Milwaukee Bucks (29-33) 112-98 Philadelphia 76ers (23-40)
Milwaukee Bucks pokonali na wyjeździe Philadelphia 76ers, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Goście zbudowali dziewiętnastopunktową różnicę po layupie Malcolma Brogdona na około cztery minuty do zakończenia drugiej kwarty, a na półmetku zawodów prowadzili 60-43. Przez trzecią oraz czwartą odsłonę przyjezdni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, powiększając swoją przewagę, która w trzeciej partii wzrosła nawet do 26 oczek. Bucks rzucali ze skutecznością 49.4% (14/33 3PT), zatrzymali przeciwników na 43.8% (8/30 3PT), a także wymusili na rywalach 14 strat piłki, co zaowocowało 20 zdobytymi punktami.
New York Knicks (26-38) 113-105 Orlando Magic (24-40)
New York Knicks wygrali na wyjeździe z Orlando Magic, odnosząc dwudzieste szóste zwycięstwo w tym sezonie. Gospodarze zaliczyli mocne otwarcie i po upływie siedmiu minut prowadzili 22-8, ale dobra postawa przyjezdnych w drugiej kwarcie sprawiła, że po pierwszej połowie przegrywali tylko 54-51. W trzeciej partii miejscowi zaczęli przejmować inicjatywę, jednak o losach spotkania zadecydowała finałowa ćwiartka, w której nowojorczycy zanotowali run 23-4, wygrywając tą część meczu 28-13. Drużynie z Florydy nie pomogła absencja kontuzjowanego Carmelo Anthony’ego, ani czwarte triple-double w karierze Elfrida Paytona (16pkt, 11zb, 10ast). Knicks częściej stawali na linii rzutów wolnych (27/28 FT), podczas gdy oponenci wykorzystali 16 na 24 próby osobiste. Ekipa z Big Apple wymusiła na rywalach 13 strat piłki, po których zdobyła 23 oczka, a ich ławka ograła rezerwowych Magic 50-32.
Miami Heat (30-34) 106-98 Cleveland Cavaliers (42-20)
Miami Heat pokonali na wyjeździe Cleveland Cavaliers, odnosząc trzydzieste zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. To był smutny debiut Andrew Boguta w nowych barwach. Australijczyk opuścił plac gry już po 58 sekundach z uwagi na kontuzję lewej nogi (prawdopodobnie złamanie). Goście wypracowali czternastopunktową przewagę dzięki dobitce Wayne’a Ellingtona na nieco ponad siedem minut do zakończenia drugiej partii i po pierwszej połowie byli na czele 62-52. Kluczowa dla losów rywalizacji okazała się trzecia kwarta, wygrana przez drużynę z Florydy 27-19. Podczas ostatniej odsłony przyjezdni przetrwali ataki mistrzów NBA i mogli się cieszyć końcowym sukcesem. Świetne zawody rozegrał Dion Waiters, autor 29 oczek. Heat byli skuteczni zza łuku (16/35 3PT), podczas gdy przeciwnicy trafili 9 na 27 prób dystansowych. Ponadto podopieczni Erika Spoelstry lepiej operowali podaniami (23-15 w asystach), wymusili na rywalach 17 strat piłki, po których zdobyli 16 punktów, a ich ławka ograła rezerwowych Cavaliers 29-18.
Golden State Warriors (52-11) 119-111 Atlanta Hawks (34-29)
Golden State Warriors wygrali na wyjeździe z Atlanta Hawks, doświadczając ich trzecią porażką z rzędu. Gospodarze osiągnęli piętnastopunktową przewagę po trafieniu z półdystansu Ersana Ilyasovy w pierwszych fragmentach drugiej kwarty, by schodzić na przerwę przy nieznacznie korzystnym dla siebie wyniku 66-61. Na początku trzeciej partii Wojownicy zaliczyli ucieczkę 22-8 i – pomimo nacisków Jastrzębi – nie oddali prowadzenia do końca spotkania. Warriors rzucali ze skutecznością 47.1% z gry (20/44 3PT), zaś skuteczność rywali wyniosła 46.3% (13/28 3PT). Ponadto podopieczni Steve’a Kerra lepiej dzielili się piłką (33-19 w asystach), a ich zawodnicy odwodowi pokonali rezerwowych Hawks 55-37.
Chicago Bulls (31-32) 95-109 Detroit Pistons (31-32)
Detroit Pistons pokonali na własnym parkiecie Chicago Bulls, dzięki czemu zrównali się z nimi bilansem. W szeregach Byków zabrakło kontuzjowanych Rajona Rondo oraz Dwyane’a Wade’a. Goście świetnie weszli w mecz, wygrywając premierową odsłonę 26-14, lecz pod koniec drugiej kwarty siły się wyrównały i po do przerwy na tablicy świetlnej w hali The Palace of Auburn Hills widniał rezultat 55-51 dla podopiecznych Freda Hoiberga. W trzeciej partii obserwowaliśmy walkę kosz za kosz. Na początku finałowej ćwiartki Tłoki zanotowały run 12-3 i wygrały tą część spotkania 30-16. Pistons lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 48-37 oraz uzyskali zdecydowanie więcej oczek z pomalowanego 58-32.
Brooklyn Nets (11-51) 122-109 Memphis Grizzlies (36-28)
Brooklyn Nets wygrali na wyjeździe z Memphis Grizzlies, doświadczając ich trzecią porażką z rzędu. Gospodarze osiągnęli ośmiopunktową przewagę po punktach spod kosza Tony’ego Allena na niespełna pięć minut do zakończenia drugiej kwarty. Run 7-0 w wykonaniu Siatek pod koniec pierwszej połowy umożliwił im objęcie prowadzenia, ale na półmetku rywalizacji to drużyna z Tennessee była minimalnie na czele 57-56. Po wyrównanej trzeciej partii miejscowi nadal byli na prowadzeniu. W finałowej ćwiartce, od stanu 104-103 dla Grizzlies, goście uskutecznili ucieczkę 13-2 i nie dowieźli korzystny wynik do końca. Nets rzucali ze skutecznością 53.4% z gry (14/30 3PT), zatrzymali oponentów na 44.2% (10/25 3PT), wymusili na rywalach 16 strat piłki, po których zdobyli 30 punktów, uzyskali 28 oczek po szybkich kontrach, a ich ławka ograła rezerwowych Grizzlies 56-33.
Indiana Pacers (32-31) 88-100 Charlotte Hornets (28-35)
Charlotte Hornets pokonali przed własną publicznością Indiana Pacers, odnosząc dwudzieste ósme zwycięstwo w bieżącej kampanii. Gospodarze zbudowali 24-punktową przewagę po celnej trójce Kemby Walkera na nieco ponad trzy minuty do zakończenia pierwszej połowy, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie rezultacie 58-37. W trzeciej kwarcie goście zaliczyli run 10-0, ale Szerszenie szybko się pozbierały i kontrolowały bezpieczny wynik do końca zawodów. Hornets znacznie częściej meldowali się na linii rzutów wolnych (19/21 FT), podczas gdy przeciwnicy trafili zaledwie 2 na 3 próby osobiste. Ponadto podopieczni Steve’a Clifforda wygrali w zbiórkach 50-41 oraz wymusili na rywalach 16 strat piłki, po których zdobyli 15 oczek.
Houston Rockets (44-20) 110-112 San Antonio Spurs (49-13)
San Antonio Spurs wygrali u siebie z Houston Rockets, odnosząc ósme zwycięstwo z rzędu. Goście wypracowali szesnastopunktową przewagę po trafieniu z półdystansu Jamesa Hardena pod koniec premierowej odsłony, jednak świetna postawa miejscowych w drugiej kwarcie sprawiła, że do przerwy przegrywali oni tylko 54-47. Przez całą drugą połowę byliśmy świadkami zażartej batalii. Dopiero na 25 sekund przed upływem regulaminowego czasu gry celną próbą zza łuku popisał się Kawhi Leonard, za chwilę zablokował Brodacza, a następnie wykorzystał oba rzuty wolne, pieczętując tym samym wygraną gospodarzy. Rewelacyjnym występem może pochwalić się właśnie Leonard, który rzucił 17 z 31 punktów drużyny w tej części meczu (39 na przestrzeni całego spotkania), walnie przyczyniając się do triumfu Ostróg. Po drugiej stronie warto wyróżnić wspomnianego Hardena (39pkt, 12ast). Spurs wymusili na rywalach 12 strat piłki, po których zdobyli 16 punktów.
Sacramento Kings (25-38) 96-108 Denver Nuggets (29-34)
Denver Nuggets pokonali przed własną publicznością Sacramento Kings, doświadczając ich piątą porażką z rzędu. Gospodarze osiągnęli dwunastopunktową przewagę po celnej trójce Garry’ego Harrisa na niespełna pięć minut do zakończenia drugiej kwarty, zaś po pierwszej połowie na tablicy świetnej w hali Pepsi Center widniał rezultat 57-50. Kluczowa dla losów spotkania była trzecia ćwiartka, wygrana przez miejscowych 33-23. Pod nieobecność Nikoli Jokicia (przeziębienie) świetne zawody rozegrał Wilson Chandler, który – uzyskując 36 oczek – ustanowił swój nowy rekord kariery pod względem ilości zdobytych punktów. Nuggets rzucali ze skutecznością 49.3% z gry (13/30 3PT) i zatrzymali rywali na 43.4% (6/16 3PT).
New Orleans Pelicans (25-39) 83-88 Utah Jazz (40-24)
Utah Jazz wygrali na własnym parkiecie z New Orleans Pelicans, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Gospodarze zbudowali osiemnastopunktową przewagę po trafieniu Raula Neto na początku drugiej kwarty, a po pierwszej połowie prowadzili 43-34. Podczas trzeciej oraz czwartej odsłony miejscowi nie spuszczali z tonu, utrzymując korzystny wynik aż do syreny obwieszczającej koniec spotkania. Jazz rzucali ze słabą skutecznością 40.7% z gry (10/27 3PT), ale jeszcze gorzej wypadli przeciwnicy – 35.7% (10/33 3PT).
Boston Celtics (40-24) 102-116 Los Angeles Clippers (38-25)
Los Angeles Clippers pokonali u siebie Boston Celtics, odnosząc trzydzieste ósme zwycięstwo w tym sezonie. W pierwszej połowie obie drużyny toczyły wyrównany bój i do przerwy rezultat brzmiał 46-43 na korzyść gości. Podczas trzeciej kwarty Celtowie zdołali odskoczyć oponentom na 13 oczek, ale gospodarze jeszcze przed ostatnią odsłoną objęli prowadzenie po trafieniu Blake’a Griffina. O losach rywalizacji zadecydowała czwarta partia, wygrana przez podopiecznych Doca Riversa 41-31. Clippers rzucali ze skutecznością 53.4% (9/20 3PT), zatrzymali przeciwników na 41% (10/35 3PT), wygrali w zbiórkach 47-37, a ich ławka ograła rezerwowych Celtics 45-33.
Portland Trail Blazers – Minnesota Timberwolves – mecz przełożony z powodu śliskiej nawierzchni.
Czyli Andrew nie pogra o majstra?
Widziałem mecz HOU SAS coś pięknego, a końcówka Leonarda …WOW – MVP coraz bardziej realne
jeśli SAS wygrają Zachód to Leonard powinien być MVP.
Fajnie, ale zobaczcie jak dwie armaty ławki Rakiet zawiodły. Przy ich zwyczajowej dyspozycji, z dzisiejszą formą Hardena byłby blowout na SAS.
Nie widziałem meczu, ale jeśli chodzi o highlights z meczu, to sędziowie moim zdaniem mogli zagwizdać faul przy dobitce Nene po bloku Leonarda na Hardenie.
ja sobie na spokojnie powtórkę obejrzę bo mecze wysokiego ryzyka live mi szkodzą, można dostać do głowy, już słyszałem że Harden coś tam płakał w komentarzach pomeczowych
@sasoo
Takie argumenty nie są wg mnie przekonujące, gdyż stanowią broń obosieczną. Zastanówmy się bowiem, jaki byłby przebieg meczu, gdyby Pau Gasol nie zawiódł(3/12 z gry), a Danny Green znów trafiał trójki jak 2-3 lata temu?
Sasso, to pokazuje, że SAS są zespołem bardziej zbilansowanym, fakt, o mniejszej sile rażenia, jednak to nie ma aż takiego wpływu na wynik końcowy, jak u Rakiet, gdzie te 3ki um muszą wpadać, bo na tym się opierają.
Beskid@
Gasol ma 37 lat i coraz częściej gra jak dzisiaj, Danny też jest cieniem samego siebie. Dwaj obwodowi Houston jednak rzadziej tak zawodzą jak dzisiaj. Zwłaszcza Lou. Równie dobrze możmy zauważyć ze Parker zagrał jeden z lepszych meczów sezonu.
@sasoo
Gasol akurat gra całkiem dobrze, ten mecz był w jego wykonaniu słaby, Green też większość sezonu wrócił do dobrej dyspozycji (był top5 3%), a dopiero w ostatnich meczach pudłuje.
W Hou zawódł LW natomiast Gordon tez nie będzie trafiał 60% 3P co mecz. Parker zagrał równie doby mecz jak Beverly, więc takie gdybanie co by było gdyby jest bez sensu. fakt jest że mecze SAS-HOU są na styku i może decydować dyspozycja dnia.
bert@
Podpisuje się pod tym co mówisz. A dodam tylko, że mimo wszystko to Houston ten mecz przegrali, a nie SAS wygrali.
IMO, mecz przegrali Harden i D’Antoni. Pierwszy za słabą drugą połowę, drugi za brak reakcji na wydarzenia na parkiecie.
Woy – Houston to prawie wyłacznie Harden :) Pringles ma nie przeszkadzać.
mecz zaliczam do top 5 sezonu, ale od trenera wymagam więcej niż „nie przeszkadzać” :-)
„Doświadczając ich…”, „odnosząc…” Szablon? Poza tym telegram super. Pozdrawiam:-)
Dziękuję za pochwałę i – jak zwykle – za uwagi. Masz rację – jest w tym trochę schematu. Wybrnę z niego… Właściwie nie wiem kiedy… Obawiam się, że nieprędko. Pewnie przy play-offach. Pozdrawiam! :)
+ 1, te telegramy są świetne, ale brakuje w nich trochę luzu, szaleństwa ;) Pozdrowienia dla autora.
HOU mocno zaczęli trafiali za 3 albo mijali pod kosz, natomiast im dłużej trwał mecz widać że na zmęczeniu już nie tak łatwo trafiać 3pkt. Harden większość punktów zdobył w pierwszych 3 kwartach jak bronił go Green, natomiast w ostatniej kwarcie przy Leonardzie już nie szło tak dobrze. Leonard odwrotnie im dłużej trwał mecz tym grał lepiej, a końcówka świetna. Dodać też trzeba dobry mecz Parkera, i dość słabe sędziowanie.