Charlotte Hornets 99-112 Miami Heat
Goran Dragić zdobył 33 punkty, a cały zespół Heat trafił najlepsze w historii organizacji 21 rzutów za trzy punkty, wygrywając bardzo ważne spotkanie z Charlotte Hornets. 26 punktów zdobył James Johnson, który sam trafił 6 z 7 prób zza łuku, a Miami ponownie jest w play-offowej ósemce, bowiem mając taki sam bilans co Indiana, posiadają nad nimi tie-breaker. Za to dla Hornets ta porażka jest niemal końcem ich marzeń o wejściu do fazy posezonowej, mimo że jeszcze przed tym meczem mieli tylko 2 mecze straty do Indiany. W trzeciej kwarcie po faulu technicznym Hassama Whiteside’a, Heat zrobili run 14-0, dzięki któremu udało im się zbudować dwucyfrowe prowadzenie. W czwartej kwarcie Dragić i Johnson zapewnili zwycięstwo gościom, którym do końca sezonu pozostały cztery spotkania.
Hornets (36-43): Batum 24 (7 ast), Walker 18 (5 ast), Williams 15 (12 zb), Kaminsky 13
Heat (38-40): Dragić 33 (4 ast), Johnson 26 (4 zb), Richardson 19 (6 zb, 5 ast), Whiteside 13 (20 zb, 3 blk), Johnson 12
Detroit Pistons 102-105 Toronto Raptors
Po opuszczeniu 18 spotkań z kontuzją nadgarstka Kyle Lowry w wielkim stylu powrócił do gry, rzucając 27 punktów i prowadząc Toronto Raptors do wyjazdowego zwycięstwa nad Detroit Pistons. Po tym jak Raptors stracili wczoraj 20-punktowe prowadzenie w meczu z Indianą, tym razem to oni odrobili dokładnie taką samą stratę z pierwszej połowy. Jeszcze wchodząc w czwartą kwartę, gospodarze mieli 12 punktów przewagi, jednak Raptors dogonili ich i przejęli prowadzenie na samym finiszu spotkania. Jonas Valanciunas miał 11 ze swoich 19 punktów w czwartej kwarcie, ale nie trafił rzutu wolnego na 7 sekund przed końcową syreną, dzięki czemu Pistons mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do remisu, której na szczęście dla Toronto nie wykorzystali. Raptors mają obecnie jedno zwycięstwo więcej niż Washington Wizards, jednak także jeden rozegrany mecz więcej. Pistons są o 3 mecze za play-offową ósemką i już niemal oficjalnie odpadli z rywalizacji.
Pistons (35-43): Smith 16 (6 ast, 4 zb), Harris 16, Morris 15, Baynes 12 (7 zb), Drummond 11 (14 zb)
Raptors (48-31): Lowry 27 (10 ast, 5 zb), Valanciunas 19 (5 zb), Joseph 15 (5 zb), DeRozan 12 (10 ast, 4 zb), Patterson 10
Boston Celtics 91-114 Cleveland Cavaliers
W być może najważniejszym meczu sezonu w kontekście zdobycia pierwszego miejsca na Wschodzie w sezonie regularnym, Cleveland Cavaliers wybili Boston Celtics z głowy myśl o przewadze parkietu w serii finałów konferencji. LeBron James miał 36 punktów, dodał do tego 10 zbiórek i 6 asyst i poprowadził Cavs do łatwego zwycięstwa, które ponownie dało mistrzom NBA fotel lidera. Dzięki wygranej, Cleveland ma także tie-breaker nad podopiecznymi Brada Stevensa. Cavaliers przejęli mecz na dobre już w drugiej kwarcie, którą otworzyli runem 22-4, a potem tylko powiększali różnicę i w trzeciej odsłonie wynosiła ona już 29 oczek. Dla Celtics 26 punktów zdobył Isaiah Thomas. Cavs grali bez Tristana Thompsona (uraz kciuka), który zakończył swoją serię 447 kolejnych meczów bez absencji.
Celtics (50-28): Thomas 26 (6 ast, 4 zb), Crowder 13 (4 zb), Horford 12 (7 zb), Olynyk 12 (4 zb)
Cavaliers (51-27): James 36 (10 zb, 6 ast), Irving 19 (5 ast), Love 15 (16 zb), Smith 12, Frye 10 (8 zb)
Houston Rockets 110-104 Denver Nuggets
James Harden zdobył 31 punktów, a Houston Rockets wygrali u siebie z Denver Nuggets, zapewniając już oficjalnie trzecie miejsce na Zachodzie w sezonie regularnym. Gospodarze już w pierwszej połowie zbudowali sobie dwucyfrowe prowadzenie, ale walczący wciąż o play-offy Nuggets nie zamierzali się poddawać. Dzięki runowi 18-7 w trzeciej kwarcie wrócili do meczu i w samej końcówce tracili do Rakiet tylko dwa punkty. Harden zdobył jednak 15 kolejnych punktów dla Houston, przy stanie 103-101 na minutę przed końcem trafił za trzy punkty, a niedługo potem dodał dwa rzuty wolne i zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo. Denver ma mecz straty do ósmych Trail Blazers i nie ma nad nimi tie-breakera, przez co musi się bardzo postarać, by mieć jeszcze szanse na wyprzedzenie ich.
Rockets (53-25): Harden 31 (10 ast, 7 zb, 3 blk, 4 TO), Nene 16 (4 zb), Ariza 15 (10 zb), Capela 15 (11 zb), Gordon 11
Nuggets (37-41): Gallinari 23 (5 zb), Harris 17, Chandler 16 (5 zb), Jokić 12 (19 zb, 9 ast, 5 stl), Faried 10
Memphis Grizzlies 100-103 Oklahoma City Thunder
Russell Westbrook był tym razem o jedną zbiórkę od triple-double, ale co ważniejsze poprowadził swój zespół do zwycięstwa, zdobywając 45 punktów i trafiając ważną trójkę na 14 sekund przed końcem. Celny rzut zza łuku Westbrooka (w całym meczu trafił aż 8 trójek) dał bowiem Thunder 4-punktowe prowadzenie, które potem ich lider obronił jeszcze na linii rzutów wolnych. Grizzlies grając bez Mike’a Conleya przegrywali różnicą 10 punktów w trzeciej kwarcie, jednak wrócili do meczu i wyrównali stan rywalizacji w czwartej odsłonie. Końcówka należała jednak do Westbrooka, który zdobył ostatnie 5 punktów Thunder. Po wygranej gości obie drużyny są już właściwie pewne swoich rozstawień przed play-offami – Thunder zajmą szóste miejsce i zagrają z trzecimi Rockets, a Grizzlies nie podniosą się już z siódmego miejsca i po raz drugi z rzędu w pierwszej rundzie zmierzą się ze Spurs.
Grizzlies (42-37): Gasol 23 (5 zb, 5 ast, 4 blk), Randolph 20 (9 zb), Allen 14 (7 zb, 4 ast), Harrison 12
Thunder (45-33): Westbrook 45 (10 ast, 9 zb, 5 stl, 7 TO), Oladipo 15 (5 ast), McDermott 10 (7 zb), Kanter 10 (5 zb)
San Antonio Spurs 95-102 Los Angeles Lakers
Los Angeles Lakers fantastycznie rozpoczęli spotkanie z San Antonio Spurs, zbudowane prowadzenie utrzymywali praktycznie cały mecz i łatwo poradzili sobie na wyjeździe z drugą najlepszą drużyną na Zachodzie. W pierwszej kwarcie Jeziorowcy zatrzymali gospodarzy na zaledwie 14 punktach, sami zdobywając ich aż 31. Przegrywając 12 punktami do przerwy, Gregg Popovich zdecydował się dać odpocząć w drugiej połowie Kawhi’owi Leonardowi i LaMarcusowi Aldridge’owi, czym ułatwił jeszcze zadanie gościom, którzy nie stracili już prowadzenia aż do samego końca. Można się tylko dziwić Lakers, którzy po wygranej mają już bardzo małe szanse na „wyprzedzenie” Phoenix Suns w walce o piłeczki pingpongowe w loterii draftu i będą do końca drżeć o to, czy uda im się zachować ich wybór (będą mieli 3. najgorszy bilans w NBA, a pick zostanie w Los Angeles, jeśli będzie w top3 loterii).
Spurs (60-18): Parker 14 (4 ast), Bertans 14, Leonard 11, Anderson 11 (7 zb)
Lakers (23-55): Ennis 19 (6 ast), Clarkson 17 (6 zb), Nance Jr. 15 (9 zb), Randle 11 (8 zb), Nwaba 10 (5 zb)
Phoenix Suns 111-120 Golden State Warriors
Dzięki wpadce Spurs i pewnej wygranej z Phoenix Suns, grający bez odpoczywających Draymonda Greena i Andre Iguodali Golden State Warriors zapewnili już sobie pierwsze miejsce w konferencji zachodniej, a także przewagę parkietu przez całe play-offy. Stephen Curry zdobył 23 ze swoich 42 punktów w pierwszej kwarcie, którą goście wygrali 41-18. Wydawało się, że Warriors spokojnie będą kontrolować mecz do samego końca, ale drugą odsłonę Słońca wygrały 34-17 i zbliżyły się jeszcze do Wojowników. Jeszcze na 5 minut przed końcową syreną gospodarze mieli tylko 3 punkty straty, jednak było to wszystko na co było ich stać. Warriors są pierwszą drużyną w historii NBA, która w trzech kolejnych sezonach wygrała 65+ meczów. Suns przegrali 13. kolejne spotkanie i przy wygranej Lakers są już prawie pewni drugiego miejsca w odwróconej tabeli.
Suns (22-57): Booker 21 (5 ast, 3 stl), Ulis 20 (6 ast, 5 zb, 4 TO), Dudley 19 (7 zb, 6 ast), Williams 16 (17 zb, 4 stl), Chriss 8 (11 zb, 4 ast)
Warriors (65-14): Curry 42 (11 ast, 5 zb), Thompson 22 (7 zb), McCaw 9 (5 zb, 4 ast, 3 stl)
Los Angeles Clippers 112-101 Dallas Mavericks
Blake Griffin zdobył 32 punkty, a Los Angeles Clippers prowadzili przez całe spotkanie z Dallas Mavericks i są już tylko o pół meczu za czwartymi w tabeli Zachodu Utah Jazz. 25 oczek dla gospodarzy dodał J.J. Redick, Chris Paul miał 22 punktów i 11 asyst, a Clippers wygrali już czwarte kolejne spotkanie. Podopieczni Doka Riversa rozpoczęli spotkanie od prowadzenia 22-6, w drugiej kwarcie powiększając je jeszcze do 18 punktów i choć Mavericks zbliżyli się potem jeszcze na 6 oczek, to dzięki Griffinowi Clippers zrobili kolejny run, który dał im 20-punktowe prowadzenie na początku ostatniej ćwiartki. Goście nie potrafili już wrócić do meczu i przegrali swoje szóste spotkanie z ostatnich siedmiu.
Clippers (48-31): Griffin 32 (6 ast, 4 zb), Redick 25 (3 stl), Paul 22 (11 ast, 5 TO), Jordan 11 (20 zb)
Mavericks (32-46): Barnes 15 (4 zb), Ferrell 14 (6 ast), Barea 14 (4 TO), Matthews 11 (6 ast, 5 zb), Mejri 10 (9 zb)
nie przepadam za bronisławem, ale chyba znowu wszystkich przechytrzyli :)
Nie ma co prawda jeszcze co prorokować że play-off będą wyglądały jak mecz z bostonem, ale wygląda na to że forma idzie ostro w górę. Chyba nikt się nie spodziewał takiego lania w dzisiejszym meczu
Kurs a Lakers @10 ktoś pograł? ;)
Pewnie gracze San Antonio :D
Dosyć przewidywalna porażka, wygrali 3 ważne mecze, pozostały tylko treningi, i tak nigdzie w tabeli się nie wybierają (i znają przeciwnika, kory też się nigdzie nie rusza), właściwie to nie spodziewałem się tych 60 wygranych w tym sezonie. Głupio przegrać z Lakers ale myślę że z tej porażki nie będą rozliczać Popa na przestrzeni historii NBA.
Oczywiście Cavs są znacznie lepsi (bardziej doświadczeni) od Celtics, ale ja bym nie przesądzał jeszcze kto wygra wschód. Bronków czeka jeszcze dwumecz z walczącą o PO Atlantą, morderczy pojedynek w Miami i na koniec pewnie zagra ławka z Toronto, więc daje im max 2 wygrane. Celtics najtrudniej mają dzisiaj w Atlancie, później Hornets (nie grają już o nic), Nets (tu ciekawa walka o pick) a na koniec Bucks. Oni pewnie nie zagrają rezerwami, więc ciągle 4 mecze do wygrania. Zobaczymy..