Koniec sezonu regularnego to bardzo dobry moment na pierwsze podsumowania, więc zaczniemy je od rozdania naszych nagród za sezon regularny 2016-17. Tym razem na oficjalne informacje na temat tego, kto otrzyma daną nagrodę będziemy musieli poczekać aż do końca play-offów, kiedy to NBA zorganizuje specjalną galę rozdania statuetek. Wtedy też dowiemy się kto otrzyma m.in. nagrody dla najlepszego debiutanta i zawodnika, który zrobił największy postęp. My te wyróżnienia przyznamy już dziś – czas na nasze wybory Rookie of the Year oraz Most Improved Player, a także piątek All-Rookie.
MOST IMPROVED PLAYER
Jacek Gniedziejko: James Johnson. Jeszcze na początku sezonu myślałem, że Johnson nie potrafi dobrze kozłować, a teraz kończy RS na poziomie 12 punktów, 4 zbiórek, 3 asyst, 1 przechwytu i 1 bloku (takie średnie lub lepiej ma tylko trzech innych koszykarzy – Giannis, Durant i Cousins). Swoją wszechstronnością łatał dziury, gdy Spoelstra nie mógł korzystać z niektórych koszykarzy. Broni, rzuca za trzy, rozgrywa jako skrzydłowy. Niesamowity postęp z miesiąca na miesiąc.
Paweł Mocek: Giannis Antetokounmpo. Od początku sezonu był graczem, o którym mówiono, że może zdobyć tę nagrodę i chyba tylko Nikola Jokić zbliżył się do niego w wyścigu po Most Improved Player. Greek Freak grając praktycznie tyle samo minut poprawił swoją zdobycz punktową z 16.9 do 23.1 na mecz, poprawiając też się nieznacznie w asystach, zbiórkach, blokach, przechwytach oraz skuteczości z gry, za trzy punkty i z linii rzutów wolnych. Jego i tak już wysoki wskaźnik Win Shares wzrósł o kolejne 5.3, podobnie jak Net Rating (o 3.8 w górę). W tym roku po raz pierwszy został wybrany do All-Star Game i od razu w roli gracza pierwszej piątki. Poprowadził Milwaukee Bucks do play-offów pomimo kontuzji swoich dwóch najlepszych kolegów z drużyny – najpierw Khrisa Middletona, a następnie Jabariego Parkera.
Mateusz Połuszańczyk: Giannis Antetokounmpo. Po prostu zrobił największy postęp w stosunku do minionych rozgrywek. Poprawił się w każdym elemencie gry, co zresztą jest widoczne w statystykach: 22.9 PTS (52.1 FG%, 27.2 3PT%, 77 FT%), 8.8 REB, 5.4 AST, 1.9 BLK, 1.6 STL. Wprowadził Milwaukee Bucks do play-offów z szóstym najlepszym bilansem na Wschodzie. Dodatkowo po raz pierwszy w karierze został wybrany do All-Star Game i – moim zdaniem – nie ostatni.
Woy: Isaiah Thomas, za awans do Meczu Gwiazd oraz liderowanie Celtom, poprowadzenie ich do 50. zwycięstw i zyskanie przydomku „Pan czwarta kwarta”. Thomas zyskał rzeszę fanów i ogromny szacunek.
ROOKIE OF THE YEAR
Jacek Gniedziejko: Dario Sarić. Wbrew pozorom, świetną końcówką kwietnia, Malcolm Brogdon mógł jeszcze powalczyć o tą nagrodę, ale opuścił pięć spotkań z rzędu i chyba wszystko już jest przesądzone. Od początku kwietnia, Sarić tylko trzy razy nie kończył meczu z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, a miał też wielki mecz na 32 „oczka” z Chicago Bulls. Jak już wspominałem nieraz, nagroda dla najlepszego debiutanta i tak pozostanie w Philadelphii.
Paweł Mocek: Malcolm Brogdon. Absolutny steal ubiegłorocznego draftu w wykonaniu Bucks. Wybrany dopiero z 36. numerem 24-latek w bardzo dobrym stylu wprowadził się do NBA i wraz z Dario Sariciem wyróżniał się wśród tegorocznych debiutantów (Joel Embiid grał w innej stratosferze, ale wystąpił w zaledwie 31 spotkaniach). To jednak Brogdon w mojej opinii prezentował bardziej stabilną postawę i jak na debiutanta był bardzo przydatnym graczem two-way dla Milwaukee. Tak bardzo przydatnym, że w drugiej części sezonu zastąpił w pierwszej piątce Matthew Dellavedovę. Oznacza to, że będzie niedługo startującym rozgrywającym w play-offowej drużynie. Z nim na parkiecie Kozły zdobywają o 4.1 punktu na 100 posiadań więcej, a sam Brogdon miał Win Shares na poziomie 4.1, co było najlepszym wynikiem wśród debiutantów.
Mateusz Połuszańczyk: Dario Sarić. Jeszcze kilka miesięcy temu bez zawahania wskazałbym na Joela Embiida, ale Kameruńczyka z walki o trofeum dla debiutanta roku wykluczyła kontuzja. Jego miejsce w wyścigu po tę nagrodę zajął Sarić. Chorwacki skrzydłowy potwierdził, że jest gotowy na poważną koszykówkę w wydaniu NBA. Odnalazł się w lidze i nie ma najmniejszych kompleksów przed grą przeciwko najlepszym zawodnikom na świecie.
Woy: Dario Sarić, za przebicie kontuzjowanego rywala i kolegi z drużyny Joela Embiida. Za kilka zwycięstw bez Kameruńczyka i skorzystanie z transferu do Hawks Ersana Ilyasovy. Dzięki obu najlepszym rookie, w kolejnym sezonie Sixers powinni bić się o play off. P.S. Faktycznie wybór Sarića jest sprawiedliwy, gdyż Embiid wszedł do NBA 2 sezony wcześniej, mając okazję na mocne przygotowanie do gry.
ALL-ROOKIE TEAM
Jacek Gniedziejko:
1st Team: Malcolm Brogdon – Jamal Murray – Buddy Hield – Dario Sarić – Joel Embiid
2nd Team: Jaylen Brown – Brandon Ingram – Marquese Chriss – Domantas Sabonis – Willy Hernangomez
Paweł Mocek:
1st Team: Malcolm Brogdon – Jamal Murray – Buddy Hield – Dario Sarić – Joel Embiid
2nd Team: Caris LeVert – Rodney McGruder – Jaylen Brown – Brandon Ingram – Willy Hernangomez
Mateusz Połuszańczyk:
1st Team: Malcolm Brogdon – Jamal Murray – Marquese Chriss – Dario Sarić – Joel Embiid
2nd Team: Yogi Ferrell – Buddy Hield – Rodney McGruder – Ivica Zubac – Willy Hernangomez
Woy:
1st Team: Malcolm Brogdon – Yogi Ferrell – Jaylen Brown – Dario Sarić – Joel Embiid
2nd Team: Jamal Murray – Buddy Hield – Brandon Ingram – Domantas Sabonis – Thon Maker
Zaawansowane statystyki chyba jednak przemawiają za Brogdonem :)
Osobiście patrzę na potencjał i ewentualnie awans w przyszłości.
Saric jednak dawal wiecej druzynie
a najwiekszy postep zrobil na mnie Jokic
Chyba pozostaje mi się zgodzić. Po Giannisie, jego warunkach fizycznych i oceniając możliwości tego gracza, można było spodziewać się gry na jeszcze wyższym poziomie. Z kolei Jokic jest dla mnie ewenementem – ten gość zdaje się być jeszcze inteligentniejszym graczem niż Pau Gasol, widzi na parkiecie bardzo dużo, świetnie podaje, dobrze rzuca i odnoszę wrażenie, że robi to wszystko ze sporą łatwością. Polecam materiał z SB Nation na jego temat.