Po kilku latach wątpliwych sukcesów Phil Jackson postanowił zadbać o marketing drużyny i postawił latem na dobrze znane w koszykarskim środowisku nazwiska – Derricka Rose’a oraz Joakima Noaha. To w połączeniu z kilkoma innymi transferami m.in. Courtneya Lee i Brandona Jenningsa dało teoretycznie nadzieje na powrót do playoffów, choć stawiano też sporo znaków zapytania – na przykład o wysokość kontraktu Noaha bądź postawę ławki rezerwowych. Po obiecującym starcie Knicks z tygodnia na tydzień grali coraz gorzej, a do problemów na parkiecie doszły jeszcze problemy spoza boiska. Prezydent klubu zaczął otwartą kampanię, która miała zmusić Carmelo Anthony’ego do zrezygnowania z klauzuli no-trade, właściciel drużyny wyrzucił z trybun i zawiesił legendę drużyny Charlesa Oakleya, a zawodnicy publicznie krytykowali powrót do grania ofensywy trójkątów przez Jeffa Hornacka. Zamieszanie z każdej strony nie wpłynęło dobrze na wyniki i ostatecznie nowojorczycy zaliczyli kolejny sezon rozczarowań i dalej czekają na playoffy.
Mój typ przed sezonem: 27-55, 12. miejsce w konferencji
Sezon 2016/17: 31-51, 12. miejsce w konferencji
Bycze wsparcie
Latem do drużyny dołączyli dwaj gracze, na którym oparte były sukcesy Chicago Bulls z początku dekady – Derrick Rose oraz Joakim Noah. 28-letni rozgrywający nie zawiódł oczekiwań, bowiem nie były one zbyt wysokie. Zaliczył swój najlepszy ofensywnie sezon od rozgrywek, w których odniósł swoją pierwszą kontuzję zerwania ACL i choć przez liczbę izolacji bardziej niż zawodnika na pozycji numer 1 przypominał rzucającego obrońcę, to potrafił być efektywny na parkiecie. Bez niego Knicks zdobywali o 5.5 punktu na 100 posiadań mniej (większa różnica niż w przypadku np. Carmelo Anthony’ego), a sam Rose zaliczał średnie na poziomie 18 punktów i 4.4 asysty na mecz, trafiając ze skutecznością 47.1% z gry. Dużo gorzej radził sobie za to Joakim Noah, który nie robił praktycznie żadnej różnicy po bronionej stronie parkietu i trudno było znaleźć powód, dla którego więcej od niego nie miałby grać debiutant Willy Hernangomez. Francuz swój sezon zakończył kontuzją kolana, a pod koniec rozgrywek okazało się jeszcze, że po jej wyleczeniu będzie musiał przez 20 meczów pauzować przez zawieszenie spowodowane naruszeniem anty-narkotykowej polityki ligi. Trudno też tu nie wspomnieć o jego monstrualnym, 72-milionowym, 4-letnim kontrakcie, przez który nowojorczycy będą jeszcze przez długi czas zastanawiali się jak można się go pozbyć.
Melodrama
W trakcie sezonu Phil Jackson zorientował się, że jego ruchy latem nie zapewnią drużynie awansu do playoffów, a już na pewno nie stanie się drużyną walczącą o mistrzostwo i postanowił, że to już najwyższy czas na przebudowę w Nowym Jorku. Dość trafnie wydedukował, że by ją rozpocząć, najpierw Knicks powinni pozbyć się Carmelo Anthony’ego i niezwłocznie przystąpił do działania. Publiczne wypowiedzi, kryptyczne tweety i odpowiedzi samego zainteresowania dawały wyraźny sygnał, że Knicks szukają nowego domu dla swojego gwiazdora. Jackson nie miał jednak wpływu na jedną najważniejszą rzecz – rezygnację przez Melo z klauzuli no-trade, która pozwalała mu zablokować każdą ewentualną ofertę transferu za niego. Anthony niemal na złość prezydentowi klubu powiedział, że z niczego nie będzie rezygnował i pomimo wstępnych rozmów z kilkoma drużynami, Knicks nie mieli szansy na jego wymianę przed trade deadline. To jednak najprawdopodobniej nie koniec Melodramy, która może znaleźć swój koniec już w tegorocznym offseason.
Łotewska przyszłość
Jackson po oddaniu Anthony’ego będzie chciał zbudować nową drużynę wokół Kristapsa Porzingisa, w którym widzi podstawę zespołu na lata. Po dobrym, choć nie rewelacyjnym sezonie debiutanckim, w następnym spodziewano się sporego postępu w grze Łotysza i trochę lepszego przygotowania fizycznego, dzięki któremu mógłby grać na pozycji centra. Porzingis co prawda poprawił swoje statystyki i stał się ważniejszą częścią ofensywy Knicks (wskoczył do ustawień rezerwowych, w których był go-to-guyem), ale nie zaliczył też aż takiego postępu jak chociażby Karl-Anthony Towns. Jego potencjał jest gdzieś dużo wyżej i kibice klubu z Manhattanu mogą czuć się nieco zawiedzeni, że jeszcze nie pokazuje pełni swoich możliwości. Wszystko jest jednak na dobrej drodze – w 66 meczach zaliczał średnio 18 punktów, 7.2 zbiórki i 2 bloki, trafiając ze skutecznością 45% z gry i 35.7% za trzy punkty.
Ławka
Jeden z największych znaków zapytania przed sezonem stawiano przy nowo skompletowanej ławce rezerwowych Knicks, na której znalazły się nowe nabytki zespołu – Brandon Jennings, Justin Holiday, Willy Hernangomez oraz Mindaugas Kuzminskas – a także „starzy” zawodnicy – Lance Thomas i Kyle O’Quinn. Choć niektórzy z zawodników spisywali się lepiej niż oczekiwano – najlepsze sezony w karierze zagrali O’Quinn oraz Holiday, a lepiej niż Noah spisywał się młody Hernangomez – to i tak ich ławka rezerwowych zdecydowanie od tych w zespołach walczących o fazę posezonową. Zabrakło wsparcia, szczególnie przy dość częstych kontuzjach Rose’a i Porzingisa i był to jeden z czynników, przez który nowojorczycy nie potrafili przez 48 minut rywalizować jak równy z równym z topowymi zespołami w lidze.
Trójkąty
Z przyjściem Jeffa Hornacka przyszła także nadzieja na rezygnację z używania ofensywy trójkątów, która nie tylko w dzisiejszej NBA nie ma zbyt dużych szans na powodzenie, ale też wyraźnie nie pasowała graczom Knicks, czemu dawali wyraz także w publicznych wypowiedziach. Na początku były trener Słońc odszedł od triangle offense, przenosząc swój system z Phoenix do Nowego Jorku, ale presja wywierana przez Phila Jacksona zrobiła swoje i trójkąty coraz częściej miały zastosowanie w meczach nowojorczyków, a po przerwie na All-Star Weekend na stałe zagościły w planie na mecze szkoleniowca klubu z Manhattanu. Efekty były dość proste do przewidzenia – po weekendzie gwiazd Knicks mieli 23. atak w lidze, zdobywając tylko 103.4 punktu na 100 posiadań i trafiali tylko 44.5% z gry i drugie najgorsze w lidze 31.5% za trzy punkty.
Offseason
Kontrakty gwarantowane: Carmelo Anthony, Joakim Noah, Courtney Lee, Lance Thomas, Kristaps Porzingis, Kyle O’Quinn, Mindaugas Kuzminskas, Guillermo Hernangomez
Kontrakty niegwarantowane: Maurice Ndour, Marshall Plumlee, Chasson Randle
Wolni agencji: Derrick Rose, Justin Holiday, Sasha Vujacić, Ron Baker (zastrzeżony)
Przewidywany cap space: $20.1 miliona (uwzględniając ofertę kwalifikacyjną Rona Bakera, do $25.5 miliona po rezygnacji z Bakera i wszystkich niegwarantowanych kontraktów)
Picki w drafcie:
- 1. runda
- 2. runda od Chicago (44. pick)
- 2. runda od Houston (58. pick)
Sezon Knicks kręcił się wokół plotek o wymianie Carmelo Anthony’ego i dopóki nie dojdzie ona do skutku, to zapewne się nie zmieni. Pytanie tylko, co mogą za niego otrzymać – najlepiej byłoby pozyskać wybór w pierwszej rundzie draftu, bądź młodego zawodnika z potencjałem, ale wiedząc, że Jacksonowi zależy na oddaniu Melo, drużyny handlujące z Knicks mogą próbować zaniżać cenę. Kolejnym celem włodarzy nowojorskiego klubu będzie to, czego szukali już ubiegłego lata – dobrego rozgrywającego. Derrick Rose ma za sobą niezły sezon, ale nie jest stricte rozgrywającym, a także nie jest idealnie pasującym graczem do ofensywy skupiającej się wokół Kristapsa Porzingisa. Knicks będą starali się zaspokoić swoją potrzebę albo przez draft, w którym będą mieli pick w pierwszej dziesiątce (a może wyżej), albo przez wolną agenturę. Na radarze nowojorczyków znajduje się podobno Jrue Holiday oraz Jeff Teague. Jeśli uda się im zmniejszyć nieco swój payroll przez wymianę Anthony’ego, mogą także postarać się o sprowadzenie kogoś na ławkę rezerwowych, kto pomógłby poprawić głębię składu. To będzie bardzo ciekawe lato w Wielkim Jabłku.
NYK można podsumować jednym słowem – ZAORAĆ!
Lub przenieść do Seatlle :D
Wzorcowy przykład jak nie prowadzić organizacji
Jeżeli chodzi o knicks, to ręce i ..stringi opadają.
Chyba każdy kibic Knicks po ruchach transferowych w zeszłym offseason miał nadzieję na dobre wyniki, a to dlatego, że powtarzano sobie w duchu, że D.Rose się odbuduje, Lee i Noah zapewnią dobrą defensywę, a Melo i Porzingis będą dostarczać mase punktów! Niestety życie zweryfikowało i wspomniani przez Pawła Mocka Holiday, Willy i Kyle byli jasnymi punktami, ale to tylko uzupełnienie składu! Kristaps to nie KATman i nie wiem czy będzie franchise playerem, a takie stawiane są mu wymagania. Co do Melo to szkoda, że zmarnowano 2 lata z jego kariery i nikt mi nie wmówi, że medale olimpijskie są dla niego ważniejsze od pierścienia. Szkoda, że Phil pozostał na stanowisku, bo w swojej roli się nie spełnił. Co mają Knicks? Trenera, który nie może realizować swojej taktyki, prezydenta-gm który mu nie pomaga, zepsutą renomę (wątpie aby KD albo CP3 tam przyszli), szalonego właściciela… Poprzednio pozytywem był Porzingis, teraz nie widzę żadnego. Budować od nowa bez sensu, przebudowa przez draft też kiepsko… Nie ma nadziei! Ktoś musi być najgorszy, padło na Knicks!