Niesamowitych emocji dostarczył nam jeden z meczów, w którym Król Czwartej Kwarty przypomniał nam, dlaczego zasługuje na to miano. Isaiah Thomas przejął mecz z rąk Johna Walla i wygrał Game 2 w Bostonie, a na drugim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych Golden State Warriors spokojnie kontynuują swój marsz do trzecich z rzędu Finałów NBA. Gramy!
Boston Celtics 129-119 Washington Wizards
w serii 2-0 dla Bostonu
Isaiah Thomas spędził wczoraj kilka godzin w gabinecie dentstycznym, gdzie wstawiano mu stracony w Game 1 ząb, jednak nie przeszkodziło mu to, by w dniu urodzin swojej zmarłej siostry zdobyć 53 punkty, w tym 29 w czwartej kwarcie i dogrywce i wygrać ten mecz dla Boston Celtics. Pierwsza połowa była niemal żywcem przeniesiona z meczu numer jeden – Wizards zaczęli mecz jak natchnieni, trafiali w pierwszej kwarcie 62.5% z gry, John Wall rozbijał obronę Bostonu mając w pierwszej odsłonie 19 punktów i 6 asyst, a goście po 12 minutach mieli na swoim koncie 42 punkty i prowadzili trzynastoma. Wszystko zaczęło się jednak ponownie zmieniać, gdy na boisku pojawili się rezerwowi – Celtics szybko odrabiali straty, a na niewiele ponad 8 minut przed końcem drugiej kwarty Scott Brooks musiał wstawić z powrotem swoich starterów. Comeback Celtics jeszcze raz się udał i na przerwę schodzili przy trzypunktowym prowadzeniu Waszyngtonu.
W trzeciej części meczu Czarodzieje zaliczyli run 14-0, ale po zderzeniu głowami Otto Portera i Thomasa temu pierwszemu zaczęła lecieć krew z nosa, Markieff Morris w tym samym posiadaniu popełnił swój czwarty faul i obaj musieli zejść z boiska. Boston wykorzystał ich brak i jeszcze raz wrócił do meczu, a czwarta kwarta należała tylko do jednego człowieka. Thomas zdobył w niej 20 punktów, trafiając ważny rzut zawsze wtedy, kiedy Boston tego potrzebował. Na 33 sekund przed końcem Otto Porter trafił trójkę dającą dwupunktowe prowadzenie Wizards, Thomas odpowiedział dwoma rzutami wolnymi, Wall w ostatnim posiadaniu czwartej kwarty nie trafił rzutu nad Marcusem Smartem, a Bradley Beal rzutu po dobitce i mecz musiał rozstrzygnąć się w dogrywce. W niej rozpędzony Thomas dodał kolejne 9 oczek i nie dał żadnych szans Czarodziejom, którzy w ostatniej minucie dodatkowego czasu gry nie zdobyli ani jednego punktu.
Thomas był zaledwie o punkt od wyrównania należącego do Johna Havlicka rekordu organizacji w liczbie punktów zdobytych w jednym meczu playoffów. W ostatnich 14 latach nikt nie zdobył w meczu fazy posezonowej tylu punktów (55 Allena Iversona w 2003). Thomas dostał ponownie wsparcie od Ala Horforda, który miał double-double 15 punktów i 12 asyst. Dla Wizards 40 punktów i 13 asyst zdobył Wall, ale miał tylko 5 w czwartej kwarcie i dogrywce, w których wyglądał na nieco zmęczonego. Pomagali mu Marcin Gortat – 14 punktów i 10 zbiórek – oraz Morris – 16 punktów – ale obaj w dogrywce popełnili swoje szóste przewinienia. Zabrakło za to Beala, który wstrzelił się dopiero na początku czwartej kwarty, choć i tak trafił w meczu tylko 4 z 15 rzutów z gry i popełnił 6 strat.
Celtics: Thomas 53 (18/33 FG, 5/12 3PT, 4 zb, 4 ast, 3 stl), Horford 15 (6/9 FG, 12 zb), Crowder 14 (7 zb, 4 ast), Bradley 14 (4 zb), Rozier 12 (6 zb, 4 ast), Smart 9 (5 ast, 4 zb), Olynyk 8
Wizards: Wall 40 (16/32 FG, 13 ast, 3 stl, 3 blk, 4 TO), Morris 16 (6 zb), Gortat 14 (6/8 FG, 10 zb), Beal 14 (5 zb, 4 ast, 6 TO), Porter 13 (9 zb, 4 ast), Oubre 12 (7 zb), Smith 10
Golden State Warriors 106-94 Utah Jazz
w serii 1-0 dla Golden State
Golden State Warriors mają za sobą tydzień odpoczynku i choć nie weszli jeszcze w swój normalny, rzutowy rytm, do dość łatwo poradzili sobie w meczu numer jeden z Utah Jazz. Wojownicy zaczęli spotkanie od prowadzenia 9-0, ale nie potrafili porządnie odjechać podopiecznym Quina Snydera prowadząc 12 punktami do przerwy (w pierwszej połowie mieli aż 18 punktów po kontratakach) i 11 punktami po zakończeniu trzeciej kwarty. Czwartą odsłonę wicemistrzowie NBA rozpoczęli jednak od runu 12-0 i utrzymywali wysokie prowadzenie aż do momentu, w którym obaj trenerzy opróżnili swoje ławki rezerwowych.
Stephen Curry zdobył 22 punkty w przeciągu trzech kwart, ale miał problemy z kostką, przez co w czwartej kwarcie po krótkim czasie gry został zdjęty z boiska. Świetną postawą po obu stronach parkietu wykazał się Draymond Green, dodając od siebie linijkę 17-8-6-2, Kevin Durant dodał swoje 17 oczek. Warriors trafili tylko 7 z 29 rzutów za trzy punkty i 3 z nich należały do Klaya Thompsona (15 oczek). Dla Jazz 13 punktów i 8 zbiórek miał Rudy Gobert, który popełnił także niesportowy faul na Greenie w czwartej kwarcie. Zabrakło dobrego meczu od Gordona Haywarda – 4/15 z gry, 12 punktów. Trener Snyder na potrzeby serii z Warriors zmienił swoją pierwszą piątkę i od samego początku meczu grał Joe Johnsonem w roli small-ballowej „czwórki”, zamiast Borisa Diawa.
Warriors: Curry 22 (7/11 FG, 7 zb, 5 ast), Green 17 (8 zb, 6 ast), Durant 17 (5 zb, 5 ast), Thompson 15 (6/13 FG), Pachulia 10, Livingston 9 (5 zb)
Jazz: Gobert 13 (8 zb), Hayward 12 (4/15 FG, 4 zb, 4 ast), Hood 12 (5 zb), Johnson 11 (5 zb)
Kto widział faul Gortata na IT?
Bukmacherzy
Wygarała drużyna lepsza, a Beal powraca do „swojego” grania, to była tylko kwestia czasu i (nie)wyczucia chwili ;-) chociaż i tak uważam że zieloni na zbyt wiele pozwalają przeciwnikowi
Horford i jego obrona dziś momentami to był żart. Kilka głupich podań, do tego jak biegnie w transition do obrony z zawodnikiem wizards tamten staje rzuca trójkę a Horford wraca do trumny gdzie nie ma nawet kogo kryć 5 razy Co najmniej to bylo. 15 łatwych punktów sprezentować to jest coś
W Bostonie wygrała przede wszystkim znowu drużyna. Coś czuję że seria może się skończyć w piątym meczu
A może czas odwrócić myślenie? Wizards byli dwukrotnie blisko, a w G2 bardzo blisko. W stolicy może być odwrotnie.
Na pewno w Waszyngtonie brakuje punktow z lawki. Pozytywnie zaskakuje tylko Oubre, reszta padaka. Mowie o dwoch meczach.
Oubre był na parkiecie -24 – to, że ciepnął coś i zaatakował kosz to nic w porównaniu jaki piach gra w obronie.
Wizards – Celtics prawdziwa walka jak na PO przystało. Wielki pojedynek IT i Walla. Wizards wypuścili z rąk wielką szansę. Celci mieli więcej energii i byli grali bardziej siłowo całą 2 połowę. Z Wizards zeszło powietrze i nie wykorzystali nawet szansy od losu w ostatnich sekundach – Bealowi się będzie ten mecz po nocach śnił.
Natomiast Wojownicy bawili się z Jazz jak mały kot z myszą.
Przegrali tablice 37-44, rzucali za trzy 24% i przy takiej samej liczbie rzutów z gry i tak mieli lepszą skuteczność, czyli nawet lepiej atakują pomalowane. Jazz grają za wolno to się przekłada na więcej strat, kontrataki. Nie widzę żadnego pomysłu, który mogliby zrealizować Jazz by wygrać z Warriors.