Już w niewiele ponad minutę po wejściu na parkiet, Nene musiał opuścić boisko, odnosząc kontuzję pachwiny. Bardzo szybko dotarła wówczas informacja, że nie powróci już w Game 4, a zaraz później odwieziono go do szpitala na badanie rezonansem magnetycznym, co nie wróżyło rzecz jasna nic dobrego. Dziś wiemy już wszystko – środkowy Houston Rockets zerwał lewy mięsień przywodziciela i nie wróci do gry w trakcie tegorocznych playoffów.
Zespół w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że szuka najlepszego sposobu rehabilitacji dla Brazylijczyka, przez co nie wiemy na razie czy przejdzie on operację i kiedy możemy spodziewać się go z powrotem na parkiecie. 34-latek w tym sezonie borykał się już z urazami uda, pachwiny, barku i palca, a jednak mimo to zagrał 67 spotkań w rundzie zasadniczej.
Trener Mike D’Antoni będzie teraz prawdopodobnie grał więcej podstawowym środkowym Rockets Clintem Capelą, jednak będzie musiał zastąpić kimś minuty Nene w ustawieniach rezerwowych, bo był on właśnie zmiennikiem Szwajcara. Szkoleniowiec Rakiet może pokusić o wprowadzenie do rotacji niedoświadczonego Montrezla Harrella, który ma za sobą niezłe momenty w sezonie regularnym (58 spotkań), bądź – tak jak w meczu numer cztery – próbować grać więcej Ryanem Andersonem na pozycji numer 5 i zamiast Harrella grać Samem Dekkerem na „czwórce”.
Strata Nene jest niewątpliwie problemem dla D’Antoniego, bowiem był solidnym wsparciem ofensywy Rockets w tym sezonie – w 67 spotkaniach zaliczał średnio 9 punktów na skuteczności wynoszącej 62% z gry. W serii z Thunder był jedną z najważniejszych części rotacji, zdobywając 13.6 punktu i 6.6 zbiórki na mecz, trafiając 84% swoich rzutów. W trzech meczach przeciwko Spurs nie szło mu już aż tak dobrze, a w Game 3 nie trafił nawet żadnego rzutu z gry.
Przepraszam za komentarz i liczę na wyrozumiałość i brak bana. Pięknie kurwa !!
nie przesadzaj, Harrell może dać tyle samo a może i więcej, nie wiele to zmieni
W Spursach wypadł Parker, w Rockets wypada Nene, więc jest 1:1 :) W serii też remis, tylko że 2-2.
Rakiety grają wąską rotacją, ciekawe czy nie zabraknie im sił gdy dojdzie do prawdopodobnego przecież nr 7 ze Spurs.
sprawa jest prosta, magiczna zasada kto przegrywa game 5 przegrywa serię, nie ma co kalkulować, obie ekipy mają teraz spotkanie must win, uważam że ta walka to bardziej o prestiż bo w następnej serii z GSW nie mają większych szans ani jedni ani drudzy
Parker ma raczej większe znaczenie dla SAS niż Nene dla Rockets, więc nie widzę tego nie uznałbym tego za 1:1. Inna sprawa że kontuzje się zdarzają więc nie ma co gdybać i trzeba grać. Mecz nr 5 będzie ważny ale jeszcze o niczym nie przesądzi, bo tutaj każdy może wygrać na wyjeździe i jak pokazuje seria wiele zależy od tego czy Houston siedzi trójka.
Harrel a Nene to taka różnica jak między Simmonsem a Leonardem :P Wąska rotacja może ma paliwa na jeszcze 2-3 mecze, ale jeśli nawet uda się awansować to w WCF sweep. Chociaż where amazing happens :D