Cleveland Cavaliers nie grali w koszykówkę od ponad tygodnia, ale zupełnie nie było tego widać w meczu numer jeden Finałów Konferencji Wschodniej. LeBron James zdobył 38 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst, Kevin Love dodał playoffowy career-high z 32 punktami i 12 zbiórkami, a broniący tytułu mistrzowie NBA pokonali na wyjeździe Boston Celtics 117-104 i pozostają niepokonani w tych playoffach.
James już po raz piąty z rzędu zdobył 35+ punktów. Dla Celtics po 21 punktów zdobyli Avery Bradley i Jae Crowder, a Isaiah Thomas zdobył 17. Boston spudłował jednak 11 z pierwszych 14 rzutów i Cavaliers szybko zbudowali swoje prowadzenie. Dzięki popisom Jamesa udało im się powiększyć je aż do 26 punktów jeszcze w pierwszej połowie i już wtedy było praktycznie po meczu. Celtics w pierwszych dwóch kwartach trafili tylko 35% rzutów z gry, w tym zaledwie 2 z 16 prób zza łuku.
W drugiej połowie gracze Bostonu zmniejszyli różnicę do 17 punktów dzięki runowi 11-3 na koniec trzeciej kwarty, ale i tak Cavs spokojnie kontrolowali przebieg spotkania w ostatniej odsłonie i nie dali Celtics wrócić do gry. Mecz numer dwa w piątek, również w Bostonie.
Celtics: Crowder 21 (8/13 FG, 8 zb, 5 ast), Bradley 21 (4 zb), Thomas 17 (10 ast), Horford 11 (8 zb, 6 ast), Green 11 (3/5 3PT), Brown 10 (5/7 FG, 9 zb)
Cavaliers: James 38 (14/24 FG, 9 zb, 7 ast), Love 32 (6/9 3PT, 12 zb), Thompson 20 (7/7 FG, 9 zb), Irving 11 (6 ast)
Wygląda na to, że „american dream” stacji telewizyjnych się spełni i czeka nas pojedynek LeBron James vs Kevin Durant.. ach te szybujące słupki oglądalności ;)
Naprawdę niech sędziowie przestaną odwalać taką manianę, bo tego się nie da oglądać.
W żadnym meczu GSW czy SAS na wyjeździe nie widziałem takiego gwizdania.
Rozumiem na własnych śmieciach zdarza się, ale na wyjeździe?!?
Jeśli Fizdale płakał po meczu 2 to co powinien zrobić Stevens, bo przecież on grał u siebie. Jeśli będzie grał na wyjeździe to co Celci dostaną 40 fauli a Cavs 50 FT.
Coraz częściej oglądając tę ligę zastanawiam się jaki wpływ na wszystkie wypadki mają gracze czy trenerzy? Nawet wczorajsza loteria wzbudza komentarze.
Hej Woy, jakie komentarze się pojawiły odnośnie draftu?
Nudne te finały jak flaki z olejem. Człowiek wstaje, zarywa nockę, idzie jak zombie do roboty a ogląda widowisko dla uposledzonych. Kiedy ludzie zaczną zauważać, że to już nie koszykówka a cyrk?
obawiam się, że ludziom w Stanach się to nadal podoba. Dla mnie osobiście brak obrony i modne small ball to droga przez mękę gdy to oglądam.
Przykro mi to mówić, ale przed rozpoczęciem pierwszego meczu w sezonie regularnym dla 90% kibiców było oczywiste, kto zagra w finale NBA. Odrobina radości w tym, że wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy (choćby Westbrook czy Rockets), ale koniec końców chyba tylko skrajni optymiści liczyli na niespodziankę w kwestii składu finałowego. Nie ma więc sensu narzekać, ja na przykład zacieram ręce na finał, nie po to by aktywnie kibicować, ale z uwagi na emocje, których z pewnością nie zabraknie – Warriors są głodni, a Cavs będą chcieli udowodnić, że ubiegłoroczne zwycięstwo nie było przypadkiem.
Żałuję tylko tego WCF, trzy sezony czekałem na taki pojedynek.
@Krzychair
Pozwól że zapytam:
1. Gdzie Ty widzisz brak obrony? Obrona drużynowa jest obecnie na wysokim poziomie, defensywa indywidualna natomiast prawdopodobnie na takim, na jaki pozwalają przepisy. Ale brak obrony? No chyba tylko gdy mówimy o Hardenie :) ale już gdy ogląda się Beverleya, wrażenia są wielokrotnie lepsze.
2. Smallball to droga przez mękę? Jasne, są gusta i guściki, ale osobiście nie widzę nic męczącego w oglądaniu szybkiej, widowiskowej koszykówki, która funkcjonuje w ramach skutecznych systemów. Od kilku miesięcy zarówno w Stanach jak i na tym blogu chwalony jest system D’Antoniego w Rockets i niemal wszyscy jednym głosem powtarzają, że bardzo dobrze się to ogląda. A gdy jeszcze za tym idą wyniki, to już w ogóle nie rozumiem zarzutów.
pisze o braku obrony właśnie ze względu na zmienione przepisy, ja rozumiem, ze to są gracze warci miliony dolarów, i każda ich kontuzja to strata kasy – ale bez przesady.
Odnośnie small ballu – skoro sa gusta i guściki to nie będę tego dyskutował – mnie się nie podoba i tyle.
jestem wychowany na koszykówce lat 90 – stad może przez sentyment – moje umiłowanie twardej obrony i tyle.
Moja opinia dotyczyła tego, że po Q1 mozna iść spać dalej, gdyż wtedy kończą się na dobrą sprawę emocje. 80% spotkań to taka różnica poziomów, że żałuje wstawania. Mecze łeb w łeb na palcach jednej ręki można policzyć. Pewnie przesadzam, ale takie mam wrażenia z tegorocznych PO, w sumie w sezonie było bardzo podobnie ( mecze na C+)
Seria Celtics z Wizards była super. Celtics z Bykami też mogłaby być, gdyby nie połamany Rondo. Generalnie emocje były, tyle że raczej w 1 i 2 rundzie, finały konferencji rzeczywiście w tym roku zapowiadają się koszmarnie.
Trzeba czekać na GSW – Cavs, tam się może dziać.
Sasoo w całości podpisuję się pod twoimi wypowiedziami. Chyba daruję sobie dalsze oglądanie i poczekam na finały, w których GSW skopie, mam nadzieję dupe Cavs.
Ja mam odwrotne życzenie :D
w sumie było podobnie w czasach Byków, zwłaszcza drugi 3peat…czy Lakers 2000+
od 1980 roku tylko ok. 11różnych klubów zdobyło mistrzostwo
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_NBA_champions
z resztą jak każdy prof.sport $$$ się liczy : /
Jeden ptaszek wiosny nie czyni, przed Cavs długa droga, widać było w meczu w Celtach zapaść, brak iskry, ale to normalne w przypadku dużego sukcesu, jakim był awans z Wizards, teraz mobilizacja będzie o wiele większa.
Może Spurs przynajmniej jeden honorowy u siebie wyszarpią, chciałbym żeby Aldridge chociaż na chwilę zamknął gęby krytykom w mediach, bo zaczyna się na niego taka nagonka jakby to on osobiście wszystko przegrał.
Jeżeli ktoś widział swego czasu serię przeciwko Pistons nie powinien dziwić się sędziowaniu meczów Cavs, LBJ rozgrywa najlepsze playoffs w karierze (podobno, nie będę sprawdzał) więc nie ma innej opcji żeby ktokolwiek inny zameldował się w finale
na zachodzie kontuzja Leonarda przekreśliła ostatnie mrzonki, chociaż miło było zobaczyć przynajmniej przez chwilę zdezorientowanych i zaskoczonych, z niemalże załzawionymi oczkami Warriors, jak często powtarzam było minęło, pozostaje wierzyć że za rok coś się zmieni…
Tylko panowie weźcie pod uwagę że teraz przez kilka lat może wszystko kręcić się wokół np. takiego scenariusza: James przegrywa w tym roku, za rok James idzie po rewanż za 2 lata Warriors idą po rewanż…
a pozostałym kibicom pozostaje reality z NBA Kardashian’s (rodzinka Ball’s) albo wspominki jak to było fajnie w czasach „prawdziwej koszykówki” w stylu Spurs, Jazz, Grizz czy whatever
a tak ogólnie zawsze tak było że przeciwko faworytom to trzeba naprawdę pokazać coś ekstra żeby wygrać cokolwiek i wiedzą o tym wszyscy kibice „słabszych” drużyn.
Tak czy inaczej uważam że Celtics spokojnie mogą ugrać 2 wygrane w tej serii, jest trener, są zawodnicy, jest dobra obrona i sporo trójek też umieją rzucać, pozdro dla wszystkich zielonych jestem z wami całym sercem
W NBA to nic nowego patrząc na legendarną rywalizację Celci – Lakers z wyjątkami jak mistrz dla Fila 76, którzy mieli nomen omen świetną ekipę, ale Celci ich generalnie gnoili pomimo równie mocarnego składu 76.
Ja liczę, że Leonard wróci chociaż na 1 czy 2 mecze w SAS, chyba że ta kontuzja zagraża powikłaniami i karierze to wtedy nie.
Zawsze jak słyszę, że sędziowie w NBA są w stanie wypaczyć wyniki całej serii, to uśmiecham się pod nosem. Jak chcecie prawdziwe wałki to zobaczcie co się dzieje w piłce, w LM, gdzie nie ma nawet powtórek wideo i sędziowie bezkarnie zaliczają dla przykładu dwa gole ze spalonego. W NBA najwyżej gwizdnie się killka fauli więcej i jak to niby ma wypaczyć mecze jak Cavs LeBrona póki co wszystkich miażdżą sporą różnicą?
Ja czekam na GSW Cavs, lepszych finałów nie wymyślił by nikt w tym roku.
@Marek
No taka prawda. Dwie najmocniejsze ekipy w NBA. Celtowie może i wygrali Wschód, ale w game 1 nawet nie nawiązali walki. Rockets może i byli rewelacją rs, ale w PO dostali szkolną lekcję od SAS. A Spurs to przede wszystkim Kawhi, bez niego zespół wydaje się być pogubiony tak, jakby grali 4vs5. Mam nadzieję na dobry finał.