Boston Celtics dostawali dobre rzuty zza łuku od pierwszej kwarty serii z Cleveland Cavaliers i było kwestią czasu, gdy zaczną je trafiać. Na ich nieszczęście zrobili to po tym, jak w pierwszej połowie Game 3 Kawalerzyści wykorzystywali każdy błąd w komunikacji gości i wykorzystywali dobrą passę Kevina Love’a i Kyriego Irvinga. Na ich szczęście, najlepszy zawodnik na świecie wyglądał tego dnia jak zwykły śmiertelnik.
Po dziesięciu fantastycznych spotkaniach LeBron James wyszedł na parkiet przed własną publicznością i nie potrafił znaleźć swojego rytmu w ataku, szybko pozbywając się piłki. Choć na początku mogło to wyglądać dobrze dzięki dobrej strzeleckiej formie jego kolegów (gdyby ją utrzymali przez całe spotkanie i wygrali blow-outem, powstałaby tym razem narracja o Jamesie chcącym jak najbardziej uruchomić swoich partnerów), to w trzeciej kwarcie Cavs przestali trafiać i dali nadzieję Celtom, którzy obrócili ją w zwycięską pogoń za Kawalerzystami.
Brad Stevens polecił Jae Crowderowi i Jaylenowi Brownowi – którzy bronili w tym meczu Jamesa – by bardziej walczyli na zasłonach, a wysokim, by tylko wychodzili wyżej do zasłon Cavaliers i nie było już tylu zmian krycia, co nieco ograniczyło wejścia pod kosz czterokrotnego MVP. Nie usprawiedliwia to jednak braku prób penetracji Jamesa w izolacjach, czy szybszego rozgrywania pick-and-rolli, które zmuszałyby Celtów do switchów. LeBron popełniał straty, szukając swoich kolegów na radar, oddawał bardzo szybko piłkę i gubił się w obronnych rotacjach. W momencie, w którym już chyba powoli przestawaliśmy wierzyć w to, że pochodzi z naszej planety, James postanowił dać nadzieję reszcie ligi.
James nie powinien być zbytnio zmęczony meczem numer dwa, więc taki występ jest trudny do wyjaśnienia i jednocześnie możemy być na 99% pewni, że coś takiego nie powtórzy się już w tej serii. Nie powtórzy się także mecz z sześcioma trafionymi trójkami grającego w pierwszej piątce w miejsce kontuzjowanego Isaiaha Thomasa Marcusa Smarta. Niepokojące jest stracenie na własnym parkiecie 21-punktowej przewagi w trzeciej kwarcie, pomimo fantastycznej pierwszej połowy. Ale tak właśnie wyglądają Cavaliers, gdy są pozbawieni swojego lidera. LeBron James wziął na to spotkanie DNP – LeBron’s Decision.
Celtics wygrali spotkanie po game-winnerze Avery’ego Bradleya i świetnych trzech akcjach po time-outach Brada Stevensa – który wygrał w Game 3 rywalizację z Tyronnem Lue – w końcówce spotkania. Al Horford dostał piłkę bardzo blisko kosza w post, i przy świetnym spacingu Celtics nie miał problemów w zagraniu 1-na-1. W kolejnej akcji Jonas Jerebko dostał otwartą pozycję do rzutu za trzy (trafił, ale nadepnął na linię) i Celtics przy okazji zagrali 2-for-1, dzięki czemu po trafionym lay-upie Irvinga mieli czas na rozegranie ostatniej akcji. Zobaczcie co robią w tej sytuacji J.R. Smith i Iman Shumpert przy pierwszej zasłonie Bradleya dla Crowdera, po której ten pierwszy wybiega na czystą pozycję.
Oglądałem tę akcję kilka razy pod rząd i za każdym razem mnie rozbawiała. Stary dobry J.R. Smith. Podejrzewam, że trener Lue wydał dyspozycję „switch everything„, ale widać wyraźnie, że Shumpert szybko odczytał co chcą zagrać Celtics, trzymał się blisko Crowdera i pokazywał Smithowi, by został przy Bradleyu (Shump był zbyt daleko od obwodowego Celtics, w przypadku zmiany krycia, po wyjściu po zasłonie Horforda miałby także czystą pozycję). W takich sytuacjach decydują ułamki sekund i chłodna głowa i tego wyraźnie zabrakło.
Mózgu zabrakło za to Dewayne’owi Dedmonowi, który w ten sposób w Game 3 chciał pomścić stratę swojego lidera.
https://twitter.com/sitarzp/status/866314798648242177
Bezpośredni i celowy atak w kolano przeciwnika to nie jest ta droga panie Dewaynie. Tak jak napisał Maciek Staszewski w jednej z odpowiedzi do tego tweeta – całe szczęście, że Curry nie ruszył (komu by się chciało w garbage-time) za swoim zawodnikiem, bo mógłby wylecieć z gry na długie miesiące. Nie broniłem i nie będę bronił Zazy Pachulii, który w mojej opinii zasłużył – tak jak zawodnicy robiący tzw. Jalena Rose’a – na jednomeczowe zawieszenie. W ten sposób liga mogłaby choć w pewnym stopniu ograniczyć tego typu zagrania. To, co zrobił Dedmon zasługuje na zawieszenie na 5 spotkań.
Nie wiedziałem, że w Cavs gra KL – najlepszy gracz na świecie ;) dwie paczki przed kontuzją „Pana wielkie łapy” były na poziomie eMdżeJa. Faul rzeczywiście ostry nie pamietam żebym dostał takie kolanka specjalnie.
Tym razem chamstwo w czystej postaci. Nic więcej nie trzeba dodawać.
Dray Green non stop tak kombinuje ale tego nikt nie widzi…