Podsumowania sezonu 2016/17: Chicago Bulls

Bez Derricka Rose’a i Joakima Noaha, za to z Dwyanem Wadem, Rajonem Rondo i wciąż Jimmym Butlerem – tak Bulls wkroczyli w nowy rozdział w historii swojej organizacji i właściwie nie wiadomo było, czego można się po nich spodziewać. Wygraniem 8 z pierwszych 12 spotkań zamknęli usta niektórym ze swoich krytyków, którzy jednak nie musieli długo czekać, by ponownie mieć okazję do wyrażenia swoich wątpliwości co do sposobu, w jaki został skonstruowany zespół. Duet Wade-Butler nie wywiązywał się z zadań liderów drużyny, trio samców alfa nie funkcjonowało dobrze na parkiecie, Bykom brakowało siły ognia zza łuku i po fatalnym grudniu szybko spadli poniżej granicy 50% zwycięstw. Z pierwszej piątki został wyrzucony Rajon Rondo i choć gra drużyny nieco się poprawiła, to i tak grali bardzo przeciętnie aż do meczu gwiazd. W przerwie w rozgrywkach zrobili wymianę z Oklahomą City Thunder, w której oddali Taja Gibsona i Douga McDermotta i jak można się było spodziewać – nie zmieniła ona oblicza zespołu. W połowie marca po przegraniu 7 z 8 kolejnych spotkań i kontuzji Wade’a, która miała go wyłączyć z gry do końca sezonu, Chicago miało 2 mecze do ósmego miejsca na Wschodzie. Z pomocą przyszedł im łatwy terminarz, wyśmienita forma Butlera oraz dobra gra wstawionego do wyjściowego ustawienia Rondo i role playerów, co pozwoliło podopiecznym Freda Hoiberga wygrać 7 z ostatnich 9 spotkań sezonu i dzięki tie-breakerowi wyprzedzić Miami Heat w wyścigu po playoffy. W pierwszej rundzie zaskoczyli faworyzowanych Boston Celtics wygrywając pierwsze dwa mecze w TD Garden, ale po stracie Rajona Rondo i poprawie dyspozycji Celtów nie mieli większych szans w kolejnych 4 meczach i po przegraniu Game 6 mogli udać się na wakacje.

Mój typ przed sezonem: 36-46, 9. miejsce w konferencji
Sezon 2016/17: 41-41, 8. miejsce w konferencji

Playoffs: 2-4 z Boston Celtics


Dobry start, grudniowe rozczarowania

Pomimo wielu sceptycznych opinii, Chicago bardzo dobrze rozpoczęło rozgrywki, zaliczając start z bilansem 8-4 i nie było widać zapowiadanych problemów ze spacingiem. To wszystko nie potrwało jednak zbyt długo. Fred Hoiberg miał problemy ze znajdywaniem właściwych ustawień, gracze którzy mieli robić różnicę nie prezentowali dobrej dyspozycji i rozpoczęły się także pierwsze nieporozumienia pomiędzy młodszymi zawodnikami, a liderami drużyny. W grudniu Bulls zaliczyli serię 11 porażek w 16 meczach, mając w tym czasie drugą najgorszą ofensywę w lidze, trafiając tylko 28.3% swoich rzutów za trzy punkty i spadli przez to poniżej granicy 50% zwycięstw. W konsekwencji ze swoim miejscem w pierwszej piątce (a w kilku meczach nawet w całej rotacji) pożegnał się Rajon Rondo, który nie utrzymywał zbyt dobrych relacji zarówno z trenerem, jak i z dwójką liderów Byków.

Trzech samców alfa

Sprowadzenie Rajona Rondo i Dwyane’a Wade’a do tercetu z Jimmym Butlerem było dość zastanawiające i bardzo szybko okazało się, że ten eksperyment nie miał zbyt dużych szans powodzenia. Do problemów powyższej trójki na parkiecie doszły także nieporozumienia poza nim, w konsekwencji czego w pewnym momencie w Bulls utworzyły się dwa obozy: jeden na czele z Wadem i Butlerem, a drugi z Rondo oraz młodymi zawodnikami, których ci pierwsi otwarcie krytykowali po nieudanych meczach. Fred Hoiberg próbował rozwiązać problem sadzając Rondo na ławce rezerwowych i choć w pewnym stopniu rozdzielenie ich minut pomogło Bykom, to nie poprawiło ich gry na tyle, by byli pewni awansu do playoffów. W marcu przez kontuzję Wade’a, Rondo wrócił do wyjściowego ustawienia i zarówno on, jak i Butler zaczęli w ostatnich tygodniach sezonu grać swoją najlepszą koszykówkę w całych rozgrywkach. 31-letni rozgrywający swoją najlepszą formę złapał w dwóch meczach playoffów, po których musiał niestety zakończyć swój udział w postseason ze złamanym kciukiem. Butler tak jak się spodziewano był najlepszym graczem Byków (bez niego na parkiecie Net Rating drużyny spadał o 10.1 punktu na 100 posiadań), zaliczał career-high w punktach (23.9), zbiórkach (6.2), asystach (5.5) i przechwytach (1.9) i został wynagrodzony trzecim kolejnym występem w All-Star Game. Swojego pierwszego sezonu w Chicago nie zaliczy za to do udanych Wade, który choć utrzymał swoje statystyki na poziomie podobnym do ostatnich rozgrywek, to był jednym z najbardziej minusowych graczy Byków (Net Rating Chicago był mniejszy o 4.5 punktu na 100 posiadań z nim na boisku).

Wątpliwa konstrukcja

Sprowadzenie Rondo i Wade’a nie było jedyną decyzją zarządu Chicago, która wzbudzała wątpliwości. Jedną z nich, było pozostawienie na stanowisku Freda Hoiberga, który nie potrafił poradzić sobie z zamieszaniem w swoim zespole i w swoim drugim sezonie nie wyglądał na trenera, który jest gotowy na prowadzenie drużyny z tak wyrazistymi indywidualnościami. 44-latek usłyszał nawet na zakończenie playoffów Bulls okrzyki „Fire Hoiberg!”, a w trakcie sezonu nieraz publiczność w United Center żegnała jego i resztę drużyny buczeniem. Duet Gar Forman – John Paxson zajmujący się sprawami personalnymi w drużynie wykonali też kilka innych ruchów, które mogły zastanawiać. Przed sezonem sprowadzili kolejnego nierzucającego za trzy rozgrywającego Michaela Cartera-Williamsa (któremu po sezonie kończył się w dodatku kontrakt) w zamian za Tony’ego Snella, a przed trade deadline pozyskali Camerona Payne’a (kolejnego rozgrywającego), Joffreya Lauvergne’a i Anthony’ego Morrowa za kończącą się umowę Taja Gibsona, Douga McDermotta oraz – nie wiadomo czemu – wybór w drugiej rundzie draftu. Dość powiedzieć, że żaden ze sprowadzonych w tych wymianach graczy w końcówce sezonu, ani w playoffach nie był członkiem regularnej rotacji Byków, a większość z nich tego lata będzie wolnymi agentami.

Kontuzja Wade’a i wyścig po playoffy

Gdy w połowie marca Dwyane Wade odniósł – jak zapowiadał zespół – kończącą jego sezon kontuzję łokcia, Bulls byli już poza pierwszą ósemką w konferencji i wydawało się, że w obliczu jego urazu będzie im jeszcze trudniej, by wrócić do gry o playoffy. Do pierwszej piątki wrócił wówczas jednak Rajon Rondo, który wreszcie spełniać oczekiwania, w najlepszą formę w całym sezonie wszedł Jimmy Butler, wsparcie dali gracze tacy jak Nikola Mirotić, Bobby Portis czy Paul Zipser, a Bulls z ostatnich 9 meczów sezonu wygrali aż 7 i tylnymi drzwiami weszli do playoffów. Pomógł im w tym bardzo łatwy terminarz na finiszu – wszystkie sześć ostatnich meczów rozegrali z ekipami, które właściwie już tankowały, lub były po prostu outsiderami (dwa mecze z Nets, po jednym z Sixers, Magic, Knicks oraz Pelicans).

Playoffs

Bulls wchodzili w playoffy praktycznie bez żadnej presji oczekiwań i podeszli do rywalizacji z Boston Celtics bez żadnych kompleksów. W pierwszych dwóch meczach wykorzystali słabą dyspozycję Celtów, którzy byli nieco oszołomieni po śmierci siostry Isaiaha Thomasa tuż przed rozpoczęciem serii. Dzięki dominacji na tablicach, dobrej defensywie i świetnej formie Rajona Rondo udało im się wygrać oba mecze w Bostonie. Przed Game 3 przyszła jednak informacja o kontuzji Rondo, która wykluczyła go z gry do końca playoffów i bez swojego rozgrywającego Byki nie wróciły już do tak dobrej dyspozycji z dwóch pierwszych spotkań. Brad Stevens zmienił wyjściowe ustawienie wstawiając do niego Geralda Greena, wyższy bieg wrzucili Al Horford, Avery Bradley i Thomas, gracze Bostonu robili dobrą robotę w obronie liderów Byków i po czterech kolejnych porażkach Chicago pożegnało się z postseason. Bez Rondo Bulls nie potrafili znaleźć intensywności, z jaką grali w Game 1 i 2, zawodzili także zarówno Jimmy Butler, jak i Dwyane Wade, a całemu zespołowi – jak przez cały sezon brakowało skuteczności za trzy punkty.

Offseason

Kontrakty gwarantowane: Jimmy Butler, Robin Lopez, Cameron Payne, Denzel Valentine, Jerian Grant, Bobby Portis, Paul Zipser

Opcja zawodnika: Dwyane Wade

Kontrakty niegwarantowane: Rajon Rondo, Isaiah Canaan

Wolni agenci: Nikola Mirotić (zastrzeżony), Anthony Morrow, Michael Carter-Williams (zastrzeżony), Joffrey Lauvergne (zastrzeżony), Cristiano Felicio (zastrzeżony)

Przewidywany cap space: $11.9 miliona (uwzględniając przyjęcie opcji zawodnika przez Wade’a i oferty kwalifikacyjne dla Miroticia i Felicio, do $59.9 miliona po odrzuceniu opcji przez Wade’a, rezygnacji z Miroticia, Felicio i wszystkich niegwarantowanych kontraktów)

Picki w drafcie:

  • 1. runda (16. pick)
  • 2. runda od Sacramento (38. pick)

Bulls zapowiedzieli, że chcą pozostawić w składzie Jimmy’ego Butlera oraz Rajona Rondo, a swoją opcję zawodnika ma przyjąć Dwyane Wade, przez co podstawa drużyny nie zostanie raczej zmieniona. Byki będą chcieli zatrzymać też w składzie zastrzeżonego wolnego agenta Nikolę Miroticia, jednak będzie to prawdopodobnie od sumy, jaką będą skłonni na niego wydać. Zakładając, że uda się zatrzymać zarówno jego, jak i Cristiano Felicio (pozostałych dwóch zastrzeżonych wolnych agentów – Michaela Cartera-Williamsa i Joffreya Lauvergne’a – Bulls powinni odpuścić), Byki w następnej kolejności powinni pomyśleć o sprowadzeniu bardziej doświadczonych graczy na pozycje 2-3, którzy daliby trochę siły ognia zza łuku. Będą mieli wystarczająco pieniędzy, by zachęcić jednego z lepszych role-playerów na rynku, a posiadają dodatkowo jeszcze 16. wybór w pierwszej rundzie draftu. Chicago powinno się także zastanowić nad wymianą jednego ze swoich rozgrywających, których obecnie w składzie mają aż czterech (pięciu, licząc Denzela Valentine’a, który jest combo-guardem). Pierwszymi kandydatami do oddania byliby w tym przypadku Jerian Grant oraz Cameron Payne.

Komentarze do wpisu: “Podsumowania sezonu 2016/17: Chicago Bulls

  1. dziękując za artykuł muszę nadmienić, że jest napisany tak bezstronnie, obiektywnie żeby nie powiedzieć, że poprawnie politycznie.
    Ja jako kibic Chicago mam największe uwagi do sztabu menadżersko-trenerskiego.
    Oddanie McDermotta i Gibsona to bardzo niemądre posunięcia. Szczególnie tego pierwszego, który ma ogromny potencjał i dobry rzut z dystansu, czego tak bardzo Chicago brakuje.
    Ja bym się pozbył zarówno Rondo jak i Wade-a i zaczął budować zespół od zera wokół Butlera, pozyskując młodych z potencjałem. Ja wiem, że to słabo marketingowo, ale za rok, czy dwa stanowili by prawdziwy zespół, a nie kilka rozkapryszonych gwiazd z wielkimi kontraktami.
    Niestety jak widać Hoiberg to nie jest facet z charyzmą, więc dopóki będzie w Chicago, to nic nie zbudują. W ich działaniach nie widać żadnego konkretnego pomysłu ani konsekwencji.

Comments are closed.