1. Oba zespoły zagrały zaledwie 25 spotkań w drodze do Finałów, ale która z drużyn miała trudniejszą przeprawę w playoffach swojej konferencji?
Jacek Gniedziejko: Warriors. Przeprawa była by oczywiście bardziej „widoczna” w wynikach, gdyby w serii z Jazz grał George Hill, a w samych finałach konferencji nie połamał się Kawhi Leonard. To właśnie supergwiazda Spurs była odpowiedzią na Warriors i gdyby zdrowie pozwoliło, to jestem przekonany, że widzielibyśmy siedem spotkań. Poza tym GSW mimo problemów kadrowych rywala nie wygrywali różnicą 40 punktów.
Paweł Mocek: Golden State Warriors. Sporo mówi się o tym, że Wojownikom stawali na drodze rywale z kontuzjowanymi ważnymi graczami – Jazz z Georgem Hillem oraz Spurs z Kawhi’em Leonardem. Należy sobie jednak przypomnieć, że Cavaliers grali z Toronto Raptors i Boston Celtics, w których składzie grali z kontuzją, a następnie w ogóle nie grali ich rozgrywający, będący jednocześnie kluczowymi zawodnikami, a więc Kyle Lowry i Isaiah Thomas. Warriors mieli delikatnie trudniejszą przeprawę – pomimo jednego meczu rozegranego mniej – grając z dość niewygodnymi rywalami, którzy nawet bez swoich gwiazd potrafiły w niektórych momentach sprawić im problemy (Spurs w pierwszych połowach Game 1 i Game 3, Blazers w Game 3, Jazz w spotkaniach w Salt Lake City).
Woy: Cavs pomęczyli się z Pacers, w tym samym czasie Warriors odpierali ataki Blazers. Druga runda okazała się krótkim spacerem dla obu ekip. Zwłaszcza Cavs dostali przestraszonych Raptors. Finały konferencji to już nieco więcej wysiłku, dla Warriors w pierwszym meczu ze Spurs, a dla Cavs w trzecim i jedynym przegranym meczu. Jeśli ktoś coś lub kogoś stracił to Warriors Steve’a Kerra. Z graczy, wiemy, że Andre Iguodala nie jest w 100% fit.
2. LeBron James gra prawdopodobnie najlepszą koszykówkę w swojej karierze. Czy Warriors uda się go spowolnić?
Jacek Gniedziejko: Mogą, ale nie muszą. Teoretycznie jest Durant, Iguodala i Draymond Green, a w praktyce mieli to też zrobić m.in. Jae Crowder i przed wszystkim Paul George. Skończyło się na absolutnej dominacji LeBrona. Poza tym przeraża fakt, że widzimy najprawdopodobniej jego „prime” dopiero w wieku niespełna 33 lat. Warriors powinni starać ograniczyć się całą resztę. Zresztą jest jeszcze Kyrie Irving, czyli koleś, który kocha takie mecze i jest stworzony do gry na wielkiej scenie.
Paweł Mocek: Nie. Poziom gry LeBrona w tych playoffach to inna liga w stosunku do któregokolwiek z innych zawodników – także Warriors. Natomiast James może sam nieco się spowolnić, bo w porównaniu z ostatnimi Finałami, będzie musiał tracić dużo więcej energii po bronionej stronie parkietu. Broniąc Draymonda Greena/Harrisona Barnesa mógł swoją rolę sprowadzać do „pomocnika” w obronie, ale teraz praktycznie nie ma możliwości, by mógł ukryć się gdzieś przed kryciem Kevina Duranta. Cavs mogą oczywiście kombinować z wystawieniem na KD J.R.’a Smitha, ale wówczas Kyrie Irving musiałby grać przeciwko Stephenowi Curry’emu, a obrona na piłce nie jest jego dobrą stroną. Z tego względu uważam, że Irving będzie niezwykle ważnym elementem układanki Cavs w tych Finałach, by nieco odciążyć Jamesa z roli głównego play-makera.
Woy: Oczywiście, że są w stanie go spowolnić. Mamy tercet Durant, Green, Iguodala, oni zadbają o to. Dodatkowo dojdzie presja wyniku na LBJu, przewaga parkietu Warriors i konfrontacja z teoretycznie najsilniejszym zespołem w lidze. Warriors nie wchodzą do finału by wygrać, w moim przekonaniu będą dążyć do sweepa. Byli dwa razy, nie pękną.
3. Stephen Curry oraz Klay Thompson w ostatnich dwóch Finałach nie prezentowali się z najlepszej strony. Czy Golden State potrzebują dobrej formy ich obu, by wygrać mistrzostwo?
Jacek Gniedziejko: Nie. Wystarczy dobra dyspozycja jednego z nich. Jestem pewien, że pierwszy skrzypce będzie w Golden State grał Durant i raczej więcej powinno się oczekiwać od Curry’ego. Wiadomo, jeśli obaj z Thompsonem odpalą, to Cavs mają problem, jednakże Steph nie ma w tym roku wymówek. Jest zdrowy, Warriors są wypoczęci jak nigdy i głodni zemsty za zeszłoroczne finały.
Paweł Mocek: Nie. Uważam, że wystarczy dobra forma choć jednego z nich, a jeśli obaj wpadną w trans, Cavaliers będą mieli poważne problemy. Oczywistym jest oczekiwanie więcej (w Finałach) od Curry’ego, który tym razem nie ma już żadnych przeszkadzających mu kontuzji i jest ostatnio w świetnej dyspozycji. Thompson jest niezwykle wszechstronnym zawodnikiem i Warriors potrzebują nie tylko, by trafiał swoje rzuty, ale także żeby spowolnił Kyriego Irvinga i zaryzykowałbym tezę, że wywiązanie się właśnie z tego drugiego zadania będzie ważniejsze w kontekście pokonania Cavs.
Woy: Warriors, przy absencji Kerra, potrzebują maksymalnej formy wszystkich gwiazd. Spotykają się najsilniejsze zespoły ligi, więc trzeba wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, by na koniec serii nie przeżyć rozczarowania. Wystarczy jeden przegrany mecz w swojej hali i może okazać się, że będzie on kluczem do serii. Curry i Thompson muszą dać najwięcej z siebie i postarać się o wysoką skuteczność. Warriors będą dążyć do przewag na obwodzie. Inne rzeczy przy grze 1:1 omówiłem w 5 pytaniu.
4. Jak ważnym aspektem będzie dla wyniku Finałów brak Steve’a Kerra na ławce trenerskiej Warriors?
Jacek Gniedziejko: Może być kluczowa. To jest wielki finał, gdzie często mecze wygrywa właśnie trener swoimi decyzjami oraz reakcjami na wydarzenia z parkietu. Wszyscy wiemy jaki jest Mike Brown, chociaż nie można mieć do niego większych zastrzeżeń za serię przeciwko Spurs. Sam trener ma wiele do wygrania, bo poza mistrzostwem, może także zyskać większy szacunek u swoich zawodników.
Paweł Mocek: Ważnym, ale nie bardzo ważnym. W kilku spotkaniach m.in. z Utah Jazz Mike Brown pokazał, że brakuje mu trochę refleksu z wprowadzaniem usprawnień, jednak w końcówce serii ze Spurs nie można było mieć do niego już większych zarzutów. Pomocnym jest też fakt, że Kerr podróżuje już z drużyną i jest w szatniach przed meczem, w przerwie oraz po nim. Brak Kerra jest niewątpliwie ciosem dla jakości prowadzenia drużyny, ale jednocześnie jest aspektem motywacyjnym, bowiem zawodnicy chcą wygrać tytuł dla swojego niezdolnego do pracy trenera, z którym tak świetnie się dogadują.
Woy: Ważnym, a nawet bardzo ważnym. Reakcje na wydarzenia na parkiecie, analiza na gorąco wydarzeń na parkiecie i przeciwdziałania, rotowanie składem i odnoszenie się do zagrań rywala. Dodatkowo respekt wśród graczy w momencie, kiedy nie idzie. Brown ma bardzo dużo do stracenia. Warriors jeszcze więcej…
5. LeBron vs. Durant? Kyrie vs. Steph? A może Love vs. Green? Który z bezpośrednich pojedynków pomiędzy zawodnikami będzie miał największe znaczenie w tej serii?
Jacek Gniedziejko: Oczywiście, że LeBron vs Durant. James to wielka zmora KD w dotychczasowej karierze, gdzie przysłowiową „wisienką na torcie” są finały z 2012 roku. Jestem przekonany co do dyspozycji Duranta, który będzie chciał mieć jak najwięcej do powiedzenia w tych finałach. Poza wydaje się, że LeBron będzie zmuszony właśnie do krycia Kevina, który musi go męczyć, męczyć i jeszcze raz męczyć. Specjalnie pominąłem pojedynek Irving vs Curry, bo nie sądzę, że będą kryć siebie wzajemnie.
Paweł Mocek: LeBron James vs. Kevin Durant. Kyrie vs. Steph to będzie raczej pojedynek korespondencyjny, bowiem żadna z drużyn nie chce kryć jednego z nich tym drugim – zajmą się tym off-guards (Klay Thompson i J.R. Smith). Kevin Love jest w najlepszej formie od czasu dołączenia do Cavaliers i Draymond Green będzie miał nie lada orzech do zgryzienia, próbując zarówno go spowolnić, jak i łatać dziury w defensywie Golden State. Ale to nie oni będą głównymi aktorami tego spektaklu. Tak jak pisałem wcześniej – James będzie wręcz zmuszony kryć Duranta, nawet jeśli na początku Tyronn Lue wystawi go w obronie na kimś innym. Durant ma z nim do wyrównania rachunki z Finałów 2012 i – mam nadzieję – będzie chciał mieć jak największy wpływ na ofensywę Warriors. By wygrać mistrzostwo, zarówno Cleveland, jak i Golden State będą potrzebowali więcej niż tylko fenomenalnych występów Jamesa czy Duranta, ale to są dwaj z trzech najlepszych graczy na świecie i ze wszystkich indywidualnych pojedynków, to właśnie ich będzie miał największy wpływ na wynik tej serii.
Woy: O parę LBJ – KD jestem spokojny, będziemy świadkami wielkiej rywalizacji, na wysokim poziomie, cios za cios, atak za atak. Durant musi być w grze i męczyć Jamesa. Irving – Curry, tutaj Kyrie musi być hot i starać się jak najbardziej absorbować Stepha w obronie, zawiązując ataki Cavs. Steph natomiast musi grać dużo lepiej niż przed rokiem, powinien być regularny by zdobyć tytuł. Najważniejszym punktem Cavs będzie solidny i równy Kevin Love. Musi trafiać i dawać zbiórki, bez niego nie będzie Mistrzostwa. Draymond Green z kolei jest kluczem w defensywie Cavs i przy pomocy w obronie na LeBronie. Ciekawe czy wytrzyma pod względem mentalnym kolejne starcie z LeBronem?
Fajnie chłopaki to omówiliście. Szkoda, że nie daliście na koniec swoich typów. Ja obstawiam jednak Warriors na 4-2.
przecież typowali w zapowiedzi…
W zapowiedzi to chyba inny skład typował. Chociaż pewnie Woy i Paweł pewnie tak. Natomiast kolegi Jacka jakoś nie kojarzę.
nawet komentowałeś
http://www.enbiej.pl/2017/05/29/zapowiedz-finalow-nba-2017-golden-state-warriors-vs-cleveland-cavaliers/
Tak, ale głosu Jacka Gniedziejko nie ma ;).
1. Mi szczerze to wyglądało na tak samo łatwe serie dla obu drużyn.
2. LeBron i spowolnić? W sumie dałoby radę to zrobić, ale w takiej formie jaką prezentuje, to trzeba by dać nie 200, nie 300 a nawet 500% w obronie
3. Wypadałoby, żeby pokazali coś więcej niż ostatnimi razy, ale tutaj bardziej kluczowa będzie forma Duranta.
4. Wpływ będzie miało na pewno, ale nie wiem jaki.
5. The King vs Durantula. Nawet jeśli nie kluczowy, to w mojej opinii najciekawiej się zapowiadający pojedynek. Dwóch najlepszych graczy na swojej pozycji, a także w całej lidze bez podziału na pozycje. Obaj trafią do HoF. Już teraz obaj są w top 10 najlepszych 3 w historii. Obaj się albo zneutralizują, albo dojdzie do epickiego pojedynku, podobnego do pojedynku AI vs VC z playoffs z 2001 roku
To będzie nudne, bo Golden State Warrios ma najlepszą ofensywę i zwycięzca jest prawie pewny. Szkoda mu głównie Lakersów, którzy od kilku lat są cieniem drużyny, która odnosiła wielkie sukcesy, a teraz są pośmiewiskiem całej ligi.
Pośmiewiskiem całej ligi to byli jak trenował ich Scott. Ten sezon jest daleki od pośmiewiska moim zdaniem. Po pierwsze: Luke Walton, po drugie: młodzi zawodnicy, którzy, jak dotąd pozostawieni bez lidera z krwi i kości, ciągle się rozwijają (patrz: Ingram na początku sezonu i w końcówce). Przede wszystkim to dostaliśmy wstępny pokaz możliwości ofensywnych drużyny na początku RS. Liga nie ma recepty na tankowanie, żeby znaleźć się jak najwyżej w loterii, więc Lakers wykorzystali to. Nie wierzę, że nie postąpiłbyś tak samo prowadząc tę drużynę, skoro wszędzie trąbią, że ta klasa draftu jest najsilniejsza od lat. Przecież jeśli znaleźliby się poza top3, to oddaliby pick Philadelphii.
Bron jest w takiej formie, że będzie ciężko go spowolnić a już zatrzymać to nie ma mowy. Ja całą uwagę jednak przykładałbym w obronie na Kevina L. i K. Irvinga.
Moim skromnym zdaniem wyłączenie tych 2 graczy może dać jedyną szansę na pokonanie Cavs. Bron i tak swoje zrobi więc trzeba go męczyć ale nie skupiać się aż tak na nim i żadnych podwojeń bo tylko spowoduje dziury w obronie…
Jestem od zawsze sercem za GSW i chciałbym wreszcie w finale zobaczyć S.C. grającego jak MVP. 90% sukcesu w tym finale będzie w głowie, bo umiejętności poszczególnych zawodników są na bardzo wysokim poziomie. Chciałbym oczywiście wygranej GSW ale rozum podpowiada porażkę 2:4…Obym się pomylił.
Możesz wyłączyć dwóch z ataku ale zostają Korver, Frye i Smith.
Zazwyczaj najlepszy gracz wygrywa serię, więc…?
Przy zapowiedzi porownalem pierwsze piatki, teraz rezerwowych (mam nadzieje ze komentarz tym razem wstawi sie prawidlowo).
Point Guard: Deron Williams > Shaun Livingston – przewaga Cavs, Livingston to bardzo solidny, inteligentny gracz, ale Williams to talent wiekszego, kalibru i byly all-star, ktory przez kontuzje nie moze juz grac na takich obrotach co kiedys, ale jego zadanie to dac odsapnac Irvingowi przez 10-15 minut, a na tyle zdrowia mu starczy
Shooting Guard: Iman Shumpert > Ian Clark / Patrick McCaw, Shumpert to dobry obronca i niewiele poza tym, ale to wystarczy zeby dac tu przewage Cavs bo Clark to najwyzej ligowy sredniak, ktorego rola wzrosla w stosunku do zeszlego roku tylko ze wzgledu na oslabienie lawki GSW, natomiast McCaw mial byc niby cichym stealem i troche takim nowym Sefolosha, ale jak na razie to sie nie materializuje
Small Forward: Kyle Korver < Andre Iguodala; przewaga GSW, Korver to byly all star, ciagle dysponuje swietnym rzutem za trzy, Iguodala to swietny obronca, tez byly all star i jeszcze niedawno jeden z najbardziej przydatnych graczy w lidze
Power Forward: Derrick Williams = David West – tutaj remis: bardziej atletyczny i duzo mlodszy jest Williams, ale West to byly all star, gra niewiele, ale bardzo skuteczny podczas tych minut ktore spedza na parkiecie
Center: Channing Frye = JaVale McGee – remis; jak na centra Frye ma swietny rzut, zarowno za trzy jaki i z linii wolnych wiec bardzo pasuje jako stretch five, McGee jest duzo slabszy technicznie, ale to jeden z najwydajniejszych zawodnikow w lidze w przeliczeniu na czas jaki spedza na boisku
Jaki jest cel tego komentarza, skoro nie odnosi się do pytań?
Oczywiście że zostaną wybitni strzelcy za 3 pkt, chodziło mi raczej o to aby nie podwajać Brona bo wtedy właśnie mogą zostać rozstrzelani za 3.
Bron swoje zrobi i tak, jedynie zmieniać co chwilę obrońcę, tak aby musiał się męczyć i ciągle przystosowywać do innego typu obrońcy. Nie podać na tacy żadnych schematów, niech ciągle musi kombinować. Najbardziej obawiam się nieprzewidywalności K.I. Jestem pod wrażeniem jego gry w tym sezonie i w pojedynkach 1na1 jest piekielnie trudny do powstrzymania. Zdobywa punkty nieszablonowo przez co nie wiadomo jak sobie z nim poradzić. Na szczęście (dla GSW oczywiście…) miewa kiepskie strzelecko dni…
Szkoda że obowiązki zawodowe (praca jednak ważniejsza) nie pozwolą mi oglądać spotkań na żywo. Ale chętniej będzie się człowiek budził wcześniej aby zobaczyć wynik.
Uzupelniajacy. Panowie wlasciwie wyczerpaliscie te piec pytan swoimi wypowiedziami, wiec trudno wymyslic cos nowego. Natomiast wydaje mi sie, ze w tym artykule jak i zapowiedzi finalow, kwestia lawki zostala praktycznie pominieta, mimo tego ze w dwoch ostatnich finalach rezerwowi wnosili duzo do rywalizacji. Stad moj komentarz, no chyba ze to pominiecie bylo celowe bo uznaliscie, ze rola lawki bedzie w tym roku marginalna albo przynajmniej duzo mniejsza – co tez oczywiscie moze okazac sie prawda.
– Livingston bije Derona Williamsa obroną, doświadczeniem w finałach oraz wszechstronnością. Dla mnie Williams jest poziom niżej, a wszelkie atuty Liva widzieliśmy przeciwko Spurs
– McCaw wychodził już w pierwszej piątce i miał jeden lub dwa świetne mecze w play off. Praktycznie gra bez respektu dla przeciwnika i korzysta z wolnych pozycji.
– Derrick Williams, widzieliśmy go bardzo rzadko w play off i finałach nie oczekuję dużych jego minut.
– Korver z Iguodala nie będą mismatchować. Bardziej Korver z McCawem, Thompsonem lub Clarkiem. Iggy z LeBronem, Shumpertem ew. Smithem.
–
Przeczuwam easy win GSW. Z taką paką chyba nawet LeBron nie da rady.
Nie wiem dlaczego tak bardzo wierzycie w łatwą serię dla GSW? Statystyki, ofensywa itd. nie śledzę ich wnikliwie ale oglądając NBA od blisko 30 lat :) wiem, że w finałach wygrywa zespół, który ma lidera w formie. KD cenię, ale nie lubię uważam że to gość który dołączy do zastępów wybitnych zawodników bez większych osiągnięć zespołowych. Curry, Thompson ich styl mega mi się podobał ale w GSW w nowej formule to już nie moja bajka. Green to duże dziecko i jeśli miałbym obstawiać wynik jego konfrontacji z LBJ to uważam, że zostanie zmiażdżony psychicznie już w pierwszych 2 meczach. Nie jestem też wielkim fanem LBJ ale powoli zaczyna u mnie zajmować miejsce Jordana, Bryanta i wielu innych, których nie specjalnie lubiłem ponieważ byli najlepsi… Według mnie szanse w tych finałach to 50/50 i zdecydują detale. A co do GSW to są dla mnie takimi Latynosami NBA. Jak wszystko będzie się układać zgodnie z planem wygrają bez trudu. Niemniej jednak nawet drobne problemy mogą wybić ich z uderzenia, vide pierwszy mecz z SAS w tych PO.
@Woy Dziekuje za rzeczowy komentarz.
– co do Livingstona to zgoda, ze to pewniejsza opcja i gdybym szukal pg na caly sezon albo backup pg to wybralbym jego, zreszta ktorys z ekspertow (chyba Barkley) powiedzial, ze Livingston „never takes bad jumpers”. Z Williamsem jest duze ryzyko, ze moze sie polamac w kazdej chwili, natomiast wedlug mnie ma tez wiekszy upside i moze eksplodowac raz na jakis czas z bardzo dobrym wystepem, tak jak pod koniec sezonu przeciwko Miami. Wiec jesli zdarzyloby sie to w finale to taki mecz moglby zawazyc na serii – cos jak „wybryk” Fishera w game 3 w finalach siedem lat temu
– McCaw rzeczywiscie mial niezly wystep przeciwko Portland i bardzo dobry statystycznie closeout game vs Spurs, gdzie rzucil 18 punktow i mial pare asyst, ale duza tych zdobyczy byla przy prowadzeniu GSW +20, albo wrecz w garbage time. Uwazam, ze fizycznie nie jest jeszcze gotowy na finaly, ale mam nadzieje, ze ten nieco anorektycznie ;) wygladajacy mlodzieniec pokaze, ze nie mam racji
– rzeczywiscie Derrick Williams gra w playoffs duzo mniej w RS, natomiast minuty Westa minimalnie wzrosly, z tym ze nie spodziewam sie zeby zaden z nich odegral wieksza role (zreszta dalem na tej pozycji remis), no chyba ze po przesunieciu Greena na 5, okaze sie ze Durant nie daje rady w podkoszowych przepychankach z Thompsonem i Love, co jest malo prawdopodobne bo Durant w tym sezonie zrobil wiele zeby odczepic od siebie etykietke soft
– Przepraszam za wprowadzenie w blad; nie chodzilo mi o to, ze rezerwowi na wymienionych pozycjach beda sie mismatchowac czy w ogole kryc sie nawzajem, tylko ile moga potencjalnie wniesc swoimi umietnosciami
Do autora jakie staty miał Curry w 2015 ? Zagrał jeden słaby mecz i był zdecydowanie top 2 tej serii. Powtórzenie głupoty która ktoś powiedział to nie jes dobra metoda. Rzucał na dobrej skuteczności jeśli odliczyć mecz br 2 to już w ogóle w pozostałych chyba zawsze miał ponad 50% i +40% za trzy przy ponad 7 próbach w każdy meczu