Wczoraj było dalej niż bliżej, ale dzisiaj wszystko zakończyło się pomyślnie dla obu stron. 34-letni Brazylijczyk Nene Hilario przystał na warunki 3-letniego kontraktu i małej podwyżki, w porównaniu do pierwszej oferty, sprzed 24 h. Podkoszowy weteran za kolejne trzy sezony wśród Houston Rockets zarobi 11 mln USD.
Nene w przeszłości grywał przez 10 lat w Denver Nuggets i przez 4 w Washington Wizards. Następnie dał się namówić na jeden sezon gry w Houston Rockets. W nowym systemie Rakiet i pod kierunkiem Mike’a D’Antoniego poszło mu na tyle dobrze, iż sternicy klubu byli zainteresowani umową długoterminową. Daryl Morey proponował do wczoraj umowę 3-letnią na 10 mln USD, natomiast Nene oczekiwał 4-letniej umowy. Ostatecznie skończyło się na wyższych finansach i porozumieniu obu stron.
W ostatnim sezonie, dokładający do repertuaru granie dystansowe, Brazylijczyk, notował średnie 9 pkt i 4 zb. Jego postawa miała wyraźny wpływ na najlepszy wynik Rockets od sezonu 2014/15 i powrót teksańczyków do ligowej lity Zachodu. W nowym sezonie Nene dostanie jako wsparcie Chrisa Paula i P.J. Tuckera. Czy jest zatem szansa na pierwszy sezon w historii klubu z 60.wygranymi?
Byłoby ekstra, ale nawet jeśli będą groźniejsi z cp3, to początek sezonu będzie trudny
Aż kurde sprawdziłem, faktycznie nawet z w mistrzowskich sezonach HOU nie miało 60-ciu zwycięstw ;-)
http://www.basketball-reference.com/teams/HOU/
No pewnie;-)
Mam nadzieje, że RS potraktują w miarę ulgowo – i tak raczej załapią sie do top3 Zachodu. Co by nie mówić, Rockets w obecnej formie sa ekipą dość wiekową. Doświadczenie na Play offy jest, ale żeby wystarczyło zdrowia…
Nie celowałbym w 60 wygranych :) Zresztą przy tak wyrównanym zachodzie będzie ciężko. Śrubowanie rekordów w RS nie daje pierścieni :) zapytajcie Kerra i spółkę :)
Mam podobne zdanie.
CP3 młodszy nie będzie, a na siłę żyłowanie rekordu mija się z celem. Pewnie Pringels będzie chciał walczyć o 2-3 lokatę, aby dopiero w finale spotkać się z GSW i to powinien być taki mini-cel na sezon Rockets. Nie mniej twierdzę, że Zachód będzie bardzo wyrównany i zespoły z miejsc 2-8 będzie dzielić dużo mniej zwycięstw, a niżeli było to w latach poprzednich.
skład jest fajnie zbilansowany, Paul – Tucker – Capela oraz Ariza to dobre ustawienie defensywne. Z kolei o opcje ofensywne możemy być spokojni:-) Dodatkowo, Rockets nadal celują w Melo.
Jeszcze bym celował w Thabo – mimo wszystko defensywka na wysokim poziomie i jako zmiennik JH13 pasowałby jak ulał. Takie czarne charaktery by się przydały typu Matt Barnes, James Johnson, Sullinger – coś w ten deseń :)
Nie wygląda to różowo, jak na razie rotacja 8-osobowa, jedna kontuzja i ławka – i tak krótka – przestaje istnieć. A salary cup z gumy nie jest… Żeby tylko oddanie Dekkera i Harrella nie odbiło się czkawką…
Wygląda, wygląda. Tucker i Paul to wsparcie dla defensywy, w dodatku obecność CP3 sprawia, że nawet przy nieobecności na parkiecie Hardena zespół będzie grał swoje. Sam Harden też zostanie odciążony z zadań ofensywnych. Melo jest teraz bliżej Rockets niż Cavs.
Do poziomu nie mam zarzutów, tylko do ilości, 3 z ławki, którzy mogą wejść i zrobić różnicę to trochę jednak mało – tak jak pisałem: przy kontuzji chociażby jednego zostaje tylko dwóch na ławce! Reszta to zapchajdziury, nie ma żadnego nawet przyzwoitego, jeszcze jeden średniak by się przydał
spoko spoko – akurat Rockets mają dobre oko do no nameów – patrz Pat Beverly :) czy wcześniej Carl Landry, Chucky Hayes, Cuttino Mobley, Sam Mack, Aaron Brooks czy Chandler Parsons – bardziej martwił bym się o gwiazdy, żeby wytrzymały trudy sezonu :)
W poprzednim sezonie to nie ławka, ale defensywa i przeciążenie Hardena były największymi problemami Rockets.
Krótka ławka = przeciążenie starterów. Ale defensywę rzeczywiście wzmocnili a Paul odciąży Hardena. Oby jeszcze jakiś no-name odpalił.