EuroBasket 2017: Przegrywamy z Grecją i żegnamy się z turniejem

Walki Polakom odmówić nie można. Jednak to Grecja, która dotychczas w tym turnieju zawodziła pokazała, że jest drużyną z wyższej niż my półki. Może wpłynął na to brak A.J. Slaughtera, może po prostu świetna gra Nicka Calathesa. Żegnamy się z turniejem po przegranej 95-77.

STATYSTYKI

Od samego początku widać było, że dla obu ekip był to mecz o wszystko. Pierwsze akcje odzwierciedlały sytuację w tabeli. Po trzech intensywnych minutach prowadziliśmy już 11-10. Nikt nie dawał za wygraną, jednak to Polska łamała wszystkie schematy obronne Greków i była nie do zatrzymania przy rzutach zza łuku. W samej pierwszej kwarcie Polacy trafili 4 z 6 prób za trzy. Z dobrej strony pokazał się również Łukasz Koszarek, który rozdał 4 asysty. Po pierwszej części gry prowadziliśmy 29-23.

W pierwszych minutach drugiej kwarty mieliśmy problem z wyprowadzeniem ataku. Grecy, z drugiej strony zaczęli grać obwodem i kąsali nas rzutem za trzy. Gdy trafili 9 punktów z rzędu bez odpowiedzi Polaków, Mike Taylor musiał poprosić o czas. Na parkiecie w końcu pojawił się Thanasis Antetokounmpo, jednak bez fajerwerków. Skuteczni zza łuku Papanikolau i Calathes nie dawali za wygraną i Grecja do połowy prowadziła 49-43.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od fantastycznej dyspozycji Damiana Kuliga. Poprzednie mecze musiały bardzo na niego wpłynąć, bo dzisiaj grał swoją koszykówkę. Łukasz Koszarek również zapomniał o błędach w meczu z Finlandią i celnie trafiał za trzy. Jednak gdy nasz podstawowy rozgrywający musiał usiąść na ławkę z powodu problemów z faulami, piłka trafiła w ręce lidera reprezentacji Polski – Adama Waczyńskiego. Ten szybko oddał piłkę do Damiana Kuliga, który po raz kolejny trafił za trzy. Po 3 kwartach Damian miał już 26 punktów. Polacy trzema punktami wygrali trzecią kwartę i po trzydziestu minutach mieliśmy 70-67 na korzyść Greków.

Czwartą kwartę rozpoczęliśmy bez Koszarka i było widać problem na rozegraniu. Z kolei podstawowy rozgrywający Grecji – Nick Calathes (24pkt, 10ast) był nie do zatrzymania. Z przodu cały czas byli Grecy, to oni dyktowali warunki w walce o zbiórki dzięki grze środkowego Sacramento KingsGeorgiosa Papagiannisa(8pkt,8zb). Na 5 minut przed końcem przegrywaliśmy 82-73 i nic nie wskazywało na to, że mogłoby się coś zmienić. Przegraliśmy doświadczeniem, zbiórkami i rzutami za trzy punkty. Przegrane z Finlandią i Francją odbiły się na nas porażką z reprezentacją Grecji, która pomimo bardzo słabej predyspozycji w grupie, przejdzie z 4 miejsca i zmierzy się z reprezentacją Litwy.

Komentarze do wpisu: “EuroBasket 2017: Przegrywamy z Grecją i żegnamy się z turniejem

  1. Od patrzenia na grę Karnowskiego to aż oczy bolą. Gość kompletnie nie ma dynamiki ( co nie dziwi patrząc na to jaki jest zapuszczony), ale jednocześnie nie ma rzutu i techniki, co akurat miało być jego silną stroną. Gdzie ten jego legendarny przegląd pola? Chyba wszyscy przecenili tego chłopa, a jego niby „talent” jaki pokazał na MŚ juniorów wynikał tylko z jego przewagi fizycznej nad rówieśnikami.
    Co do gry naszych na tych mistrzostwach mieliśmy chyba za duże oczekiwania. Poza bardzo dobrym Waczyńskim i momentami niezłym Kuligiem nie mamy po prostu zawodników na międzynarodowym poziomie. Ponitka również nie pokazał nic ciekawego, a jego kozioł to momentami wyglądał jakby gość miał mobilność ociężałego kloca.

  2. Eee tam… Perdola… :)
    Wczoraj sprzedano Rockets za 2.2 mld $ teksanskiemu biznesmenowi. O tym warto napisac. Pierwsze wypowiedzi nowego wlasciciela budza wielkie zaufanie do jego osoby.

  3. Wbrew wszystkiemu, widzę pozytywy :) Bez gwiazdy, bez dobrego trenera byliśmy na styku. Teraz tylko kwestia w którą stronę to pójdzie. Gorzej już nie będzie, a do lepszego wcale wiele nie potrzeba (przynajmniej w kontekście ME, gdzie nie gra 2/3 najlepszych graczy w czołowych druzynach)… Troche to przewrotne, ale liczę, że na przyszłych ME dojdziemy duzo dalej.

  4. Gralismy bardzo dobrze jak na możliwości które mamy, jak na zawodników, ich talent. Gralismy drużynowo z duzym zaangazowaniem. Ale nie starczyło umiejetnosci. Bez Gortata i Lampego bylo jeszcze trudniej. Nie było kogoś kto pociągnie w ważnych momentach. Waczynski Ponitka grali dobrze ale brakowało regularnego wsparcia od kogos jeszcze. Karnowski pokazał ze nie jest graczem na pierwszą piątkę kadry. Kulig Cel czy Gielo mieli momenty ale brakło regularnosci. Sokolowski czy Zamojski to solidni gracze ale raczej uzupełnienie. Jak zawsze bez szkolenia ani rusz.

  5. Karnowski padaka, aż się dziwię, że chciał grać w enbiej a się nie dziwię, że nikt go nie zatrudnił. Może w tej hiszpańskiej lidze zrobią z niego ludzi i się chłop trochę ogarnie. Następne ME za 4 lata więc prędko naszych nie zobaczymy na większej imprezie a może do tego czasu pączek się ogarnie i pojawi się jakiś nowy zdolny rozgrywający.

  6. Faktycznie w każdym przegranym meczu graliśmy do czasu jak równy z równym, ale mimo to nie widzę u nas za wiele pozytywów z tej imprezy. Nasi najmłodsi gracze to Ci z rocznika 93 czyli już 24 letni, a więc gracze praktycznie w pełni ukształtowani. Patrząc na młodsze roczniki i ewentualne wzmocnienie reprezentacji w przyszłości to z rocznika 94 mamy chyba jedynie Szymkiewicza, z 95 Żołnierewicza (tu zmarnowane talenty Jeszke i Witlińskiego). Z młodszych roczników Bender, Ponitka ,Kolenda, Balcerowski, Siewruk. Pewnie jeszcze paru innych rokujących chłopców, ale wyniki drużyn młodzieżowych nie mogą napawać optymizmem. W większości innych reprezentacji są gracze około 20 letni, którzy już przebijają się do składu a u nas słabo pod tym względem. Popularnośc kosza u nas jest tak mierna, że selekcja odbywa się z naprawdę niewielkiej populacji (mimo, że jako naród jest nas ok 38mln a takiej Słoweni ok 2 mln to grających w koszykókę jest pewnie porównywalnie). Tu na początku się problem zaczyna (ogólnie szkolenie młodzieży) i później są tego wyniki w seniorskiej drużynie.

  7. A podsumowując występy naszej drużyny: Koszarek – to dla mnie taki przykład perfekcyjnej solidności i nic poza tym – ani nie jest specjalnie szybki, ani nie ma przeglądu pola jak Rubio, czy rzutu chociażby Pluty, ani to wysoki – praktycznie nie daje żadnej przewagi zespołowi. Tyle, że w kraju lepszej jedynki od dłuższego czasu nie mamy. AJ Slaughter – kurde jak już naturalizujemy amerykańskiego gracza to weźmy postarajmy się o przynajmniej półkę wyżej, bo On nie daje nam żadnego upgrejdu w stosunku do Koszarka. Rzucający i skrzydłowi : Ponitka i Waczyńscy -nasi liderzy mnie najbardziej zawiedli, grali bardzo przeciętnie jak na swoje możliwości, Sokołowski,Zamojski,Gruszecki – wszyscy grali bez większych przebłysków; wysocy: Cel – dla mnie to taki PF chyba z braku lepszej opcji, Gielo – grał na miarę swoich możliwośći; Kulig – jedynie mecz z Grecją na poziomie; Hrycaniuk – przykład jak niesprawiedliwa jest koszykówka: od tego pana umiejętności koszykarskie ma lepsze nie jeden 15 letni gracz (a piłkę lepiej łapią już 8 latkowie), ale jest duży i chyba to wystarczy; Karnowski – dla mnie największy zawód jeżeli chodzi o rozwój chłopaka. Pamiętam jak za młodego rywalizował z Valenciunasem jak równy z równym, ale w czasach występów w NCAA nie zrobił żadnego postępu. Ba wydaję mi się, że kiedyś Przemek potrafił więcej jeżeli chodzi o rzut z półdystansu i dystansu. W tej chwili jest po prostu duży i w miarę dobrze operuje w pomalowanym jak już dostanie piłkę. To zdecydowanie za mało żeby myśleć o NBA. Chłopak musi mocno schudnąć i pracować nad rzutem wzorem Marca Gasola , tyle że to powinien zrobić przez te 5 lat w Gonzadze, bo teraz już może być po ptakach.

  8. Nie miałem niestety okazji obejrzeć ale powrócę do wcześniejszego meczu z Francją (o którym tutaj nie wspomniano niestety).

    Osoba trenera Taylora bo chyba tak nazywa się ten pan to jakaś karykatura, on ma w ogóle papiery do tego zawodu? Jedyne co od niego słyszałem „jest dobrze”, „jest ok” i głaskanie zawodników po głowach, Francja zbliża się na 5 punktów… „it’s great” wtf?! Co to za typ?! Zaznaczam że był to chyba jeden z najżałośniejszych występów Francji w koszykówce… strzelam że chyba w całej historii tego sportu w tym kraju…

    Zawodnicy, u większości (wyłączając chyba Adama Waczyńskiego) zauważyłem brak jakiegokolwiek zainteresowania, niemal brak respektu wobec tego co gada ten ich trener, co bardzo źle świadczy o zawodnikach (mimo że trener to idiota)… ale przejdźmy do naszych gwiazd (niedoszłych, które nawet nie zaczęły nigdy być gwiazdami):

    Ponitka – facet bez charakteru, z tendencjami do idiotycznych przypadkowych zagrań, raczej sprawia wrażenie obrażonego że w ogóle gra z kolegami, taki jakby czuje się lepszy? Chociaż nie jest nawet średni…

    Big Karn ;-) heh raczej Fat Joke (nie mylić z Fat Joe!) Kevin Seraphin wskakuje na 10 minut na boisko i w przeciągu tego czasu ośmiesza naszego „polskiego Marca Gasola” ;-D Big Karn plącze się o własne nogi, przewraca nieporadnie i przygląda co jakiś czas jak to się zbiera piłkę z tablic (bo chyba go nie nauczyli w USA)

    AJ Slaughter – no ok, dobrze że mamy tego typka bo wyniki byłyby na skraju 50 punktów z naszej strony, gość raczej gra dla siebie

    Adam Waczyński – po prostu występ zdecydowanie poniżej moich oczekiwań w całym EuroBaskecie

    Damian Kulig – poniekąd sympatyczny typ, ale to chyba nie jest koszykarz, raczej koleś który czasami dostanie piłkę do rąk żeby ją wyrzucić na obwód

    Koszarek – no jest to dziwny zawodnik, nie wiem kompletnie co o nim sądzić, niby się stara, czasami coś rzuci, z braku laku chyba dobrze że jest bo nie wiem kto by miał go zastąpić

    Wynik z Francją jest bardzo mylący, bo zmanierowani pod wodzą „Chodzącego Niedźwiadka Diawa” partolili okrutnie a Taylor przypadkowo wyrzucił Aarona Cela na boisko (po kolejnych ośmieszeniach Karnowskiego) który z niczego zrobił 14 punktów ratując/utrzymując w pewnym momencie wynik.

    Mecz oczywiście zakończył się tradycyjną polską katastrofą i serią zagrań z „Latającego cyrku Monty Pythona” i pan Taylor kompletnie nie wie co robić więc się drapie po łysinie i myśli „it’s ok”

    Po tym wspaniałym pokazie umiejętności (nie liczę AJ’a bo nie grał akurat) nie uznałem za zasadne śledzić wyczynów naszej wesołej gromadki przeciwko Grekom, ale wierzę kolegom powyżej na słowo ;-)

  9. Widzialem mecze naszej reprezentacji z Islandia, Francja i Grecja. Musze powiedziec ze zal troche dupe sciska ze skonczylo sie tak a nie inaczej. Nie zgadzam sie do konca z przedmowcami ktorzy jada po naszych zawodnikach jak po lysej kobyle. Pewnie ze liczylismy na to ze Ponitka i Karnowski bardziej sie rozwina, pewnie ze fajnie byloby miec rozgrywajacego ktory potrafi przejsc przez pierwsza linie obrony przeciwnika i pewnie ze latwiej wygrywac jak sie ma w teamie kilku zawodnikow ktorzy potrafia rzucac za 3(nie tylko Waczynski) … ale chlopaki pokazali moim zdaniem charakter i na prawde bylo kilka zagran ktorych po polskiej reprezentacji bym sie nie spodziewal. Mam nadzieje ze Ponitka i Karnowski nie powiedzieli jeszcze ostatniego slowa ( w koncu Waczynski tez dosyc pozno „zaskoczyl” ). U innych tez byly przeblyski – Cel, Kulig, Sokolowski – moim zdaniem na plus. Zauwazylem natomiast ze nasi maja problem z wykanczaniem akcji po kontrach – dosyc dziwna przypadlosc jak waza sie losy meczu:) . No i dopoki byl cios za cios to jakos trzymali sie w grze , a grali z ekipami duzo wyzej notowanymi od siebie. Pozniej zabraklo kilku elementow ale generalnie ode mnie szacunek za wole walki. Pamietajcie ze koszykowka jest w tym kraju traktowana po macoszemu :) Pozdrawiam

    1. wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim, że oni stoją, słabo wychodzą do piłki, nie pokazują sie , są mało aktywni, nie zbiegają za plecy i nie stanowią zagrożenia w ataku. To przeczy nowym trendom koszykówki. Jak ktoś już weźmie piłkę to ją holuje. Zobacz jak miło dla oka i efektywnie grali Finowie w każdym meczu grupy, jest to szerokie granie czyli dobry spacing, duże dzielenie się piłką i przed wszystkim szybkie i doprowadzenie do pojedynków 1:1 z przewagą. To jest esensja koszykówki. To się ogląda z przyjemnością. A nasze chlopaki, jak trójka nie siadła z Francuzami lub jak Kulig nie miał dnia konia to zero pozytywów w ofensywie. Nawet najprosztych picków nie graliśmy, co zawsze było mocną stroną Koszarka.

Comments are closed.