Wyniki i statystyki dzień #149: Szaleństwo Hornets i Kemby Walkera, Rockets znów wygrywają

Cześć ekipa! Kolejny dzień, a raczej noc z NBA za nami. Sześć spotkań do przeanalizowania, więc lecimy!

Wczoraj Dwight Howard zanotował kapitalny występ (dzisiaj nie wystąpił z powodu zawieszenia za złapanie 16 przewinienia technicznego, jako pierwszy zawodnik w lidze w tym sezonie tego dokonał). 32 punkty i 30 zbiórek nie zdobywa się codziennie. Pozazdrościł mu chyba tego jego kumpel z drużyny – Kemba Walker, który dzień po tym wielkim spotkaniu środkowego Hornets, zanotował mecz niemalże perfekcyjny. Wlepił rywalom ogólnie 10 trójek (w tym 7 do przerwy) a grał jedynie 28 minut (w czwartej kwarcie już nie wszedł na parkiet). Miał 46 punktów, kosmiczne 13-18 z gry, 10-14 zza łuku oraz 10-10 z wolnych (+47, najwięcej w zespole Jeremy Lamb +51 w 26 minut). Szkoda, że mecz zakończył się blow outem i nie było potrzeby grania starterami w ostatniej odsłonie, jestem ciekawy z jaką linijką zakończyłby zawody rozgrywający Hornets. Wygrana różnicą 61 punktów, chyba najwyższa w sezonie, nie? Nie przypominam sobie wyższej. Jedyny mecz jaki kojarzę to Spurs – Suns wygrany przez tych pierwszych 48 punktami bodajże. (Edit. Walker jest także pierwszym zawodnikiem w historii organizacji, który przekroczył granicę 1000 trafionych trójek).

Kolejny mecz, kolejny blow out. 76ers bez żadnych problemów ograli na wyjeździe Magic. Ben Simmons nie rzuca. Próbuje jedynie z bliskich oraz pewnych pozycji. W tym meczu oddał 4 rzuty, trafił 3 z czego dwa to były wsady sam na sam z koszem. Ogólnie miał 6 punktów, do tego dołożył 11 zbiórek i 10 asyst. Gdyby zagrał w czwartej to pewnie miałby kolejne triple-double. Joel Embiid zagrał 20 minut w których miał 17 punktów, 9 zbiórek oraz 3 asysty.

CP3 dostał wolne. Brodzie nie siedziało a i tak koniec końców Pistons wyjeżdżają z Houston z opuszczonymi głowami. Rockets rzucali jedynie na 35% z gry, przegrali zbiórkę 66-52. Wstyd, Panie Van Gundy. Nic nie dało triple-double Blake’a Griffina (21-10-10) czy double-double Andre Drummonda (17-20). Harden do przerwy miał trafiony jeden rzut z gry. Po czterech kwartach miał zaledwie 11 punktów i co? Jajco. W dogrywce – MVP Mode On i pozamiatał ogórków. Zdobył 10 z 12 punktów swojej drużyny. W pojedynkę wygrał z „Tłokami”, którzy zdobyli 8 „oczek”. Nie zmienia to jednak faktu, że mecz słabszy strzelecko (4-20fg, 0-8fg3) ratowało go umiejętne (często naciągane) wymuszanie wolnych (13-18FT)

W meczu Lakers – Pelicans działo się wiele. W pierwszej połowie zawodnicy myśleli chyba, że są na All-star game, zero obrony, 144 zdobyte punkty przez obie drużyny. Spotkanie było wyrównane, od początku do końca. Czterech zawodników, starterów Lakers zdobyło minimum 20 punktów (Randle 23, Kuzma 22, Lopez 23, Caldwell-Pope 28). „KCP” trafił 8 trójek w tym spotkaniu na 11 oddanych prób a Kyle Kuzma dołożył od siebie 4. Oczywiście tylko Lonzo Ball ze starterów nie zdobył dwudziestki, nawet z dziesiątki nie wyszedł. A właśnie, nikt nie ucierpiał tam w hali? Na meczu ponad 18 tysięcy ludzi, było ryzyko ale chyba wszystko w porządku. Lonzo zamiast piłką rzucał cegłami w tym meczu, dlatego pytam. 2-15 z gry, 1-12 zza łuku, pisałem w ostatnim power rankingu, że będą śmiechy z jego rzutów jeżeli nic się nie zmieni. Mógłby wziąć przykład z kolegi Bena Simmonsa, też nie potrafi rzucać ale się tym nie chwali. Nie licząc skuteczności to do niczego nie można się przyczepić. 13 zbiórek, 9 asyst, 2 bloki – zrobił swoje ogólnie, hehe. Pels ostatecznie obronili własny parkiet i odnieśli tym samym 43, ważne zwycięstwo w kontekście walki o play offs. Double-double Rondo (24-10), 26 „oczek” dołożył Holiday, ale wszystkim oczywiście przewodził standardowo Anthony Davis – 33 punkty, 9 zbiórek, 3 przechwyty, 2 bloki.

Trzecie spotkanie pomiędzy Jazz oraz Mavericks w sezonie oraz trzecie zwycięstwo ekipy z SLC. Wielkie strzelanie, szczególnie w pierwszej kwarcie oraz połowie. Obie drużyny trafiły łącznie 29 rzutów za 3 punkty (Mavs 17, Jazz 12). Świetnie dysponowany ten niziutki Barea (23pts, 8ast, 9-15fg, 5-7fg3), wspierany przez Barnesa (21pts, 5-6fg3) oraz wchodzącego z ławki Ferrella (20pts). Dirk Nowitzki dzisiaj skromnie, 4 punkty oraz zbiórka ale było to kolejne ważne spotkanie dla niego. Zagrał 25 minut co tym samym sprawiło, że w karierze ma już rozegrane 50437 minut i co za tym idzie, wyprzedził Kevina Garnetta w tej kategorii i awansował na trzeciej miejsce w historii. Przed nim już tylko Karl Malone (54852 minuty) oraz Kareem Abdul-Jabbar (57446 minut). W Jazz każdy dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa. To już 41 w sezonie! Ricky Rubio 22 punkty, 8-14 z gry, 4-8 zza łuku, 5 przechwytów. Mitchell 26 punktów ale te jego lay upy są mistrzowskie, uwielbiam patrzeć jak z łatwością wjeżdża pod kosz i wykańcza skutecznie. Gobert oddał tylko 4 rzuty w meczu, nie było potrzeby na więcej. Trzy z nich trafił. Ogólnie zakończył mecz z 11 punktami oraz 7 zbiórkami ale w obronie zagrał wybitnie – 2 przechwyty oraz 5 bloków. Jingle Joe zaczął niemrawo. W pierwszej kwarcie nie oddał rzutu ale zanotował aż 7 asyst. W drugiej już jednak dał o sobie znać. Dwie trójki oraz 10 punktów. Spotkanie zakończył z wynikiem 18 punktów, 7 zbiórek, 10 asyst, 7-10 z gry oraz najwyższym w meczu +20. Favors miał 19 punktów, 7 zbiórek oraz 5 asyst a ławka w postaci Crowdera, Jerebko, Exuma oraz O’Neala dołożyła 23 „oczka” od siebie.

No i na koniec hicior dolnej części tabeli. Hawks kontra Kings. Justin Jackson w trzeciej kwarcie zdobył 11 ze swoich najlepszych w karierze 20 punktów i poprowadził „Królów” do tryumfu nad „Jastrzębiami”. Schroder po swoim koncercie z Jazz w którym zdobył 41 punktów dziś już nie zagrał aby przypadkowo Hawks nie przyszło czasem na myśl znowu wygrać.

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!