1. Co muszą poprawić Sixers by za rok zagościć w finale konferencji ?
PAWEŁ KOŁAKOWSKI: Po pierwsze nie wiemy jaki będzie układ sił w NBA w następnym sezonie, bo na rynek trafi wielu dobrych FA. Sixers w tym roku wrócili do PO po wielu latach tarcia po dnie ligi. Dla młodych Sixers to czas zbierania doświadczenia, i właśnie tego im zabrakło w starciu z Celtami. Boston ma niezwykle szeroką rotację, ale jeśli popatrzycie na skład Philly to tutaj potencjał na podobną głębie jest ogromny. Trzeba teraz tylko odpowiednio dbać o nasionka, żeby rosły jak najszybciej…
ADRIAN ROJEK: Myślę, że te play offy wiele nauczyły tę drużynę. Przede wszystkim młodzi zyskali cenne doświadczenie, które w kolejnych latach będą mogli wykorzystać. Mecze z Celtics były wyrównane, decydowały detale oraz końcówki w których te cenne minuty zebrane w przeszłości by się przydały. Co będzie z tą ekipą w przyszłym sezonie? Ciężko powiedzieć, jest wiele spekulacji. Możliwe dołączenie LeBrona czy wymiana Fultz + pick na jakiegoś all-stara. Na pewno przy zdrowiu musi pozostać Embiid, Simmons w lato potrenować rzut a Fultz (o ile nadal będzie w tym zespole) szlifować formę w offseason bo ten jego debiutancki sezon to taki jakby falstart jeśli chodzi o początek jego kariery.
KUBALA: Szóstki jak dla mnie muszą nabrać doświadczenia i umieć rozgrywać mecze (a zwłaszcza ich końcówki) z chłodną głową. Ich młodzi gracze oczywiście nadal będą się rozwijać, co jest plusem. Ale przeciwnicy też nie śpią – Boston przecież ograł ich bez swoich dwóch gwiazd. Wiele zależy według mnie od tego, jak będzie się prezentował Ben Simmons. W serii z Celtics miał najgorszy wskaźnik +/- ze wszystkich grających. Cyferki to jedno, ale, jeżeli ma być supergwiazdą, musi swoją postawą sprawiać, że drużyna gra lepiej – i że nie jest gorsza od rywali, gdy Ben jest na parkiecie
ALAN JAGUSZEWSKI: Głowę. I nie mówię tutaj o narracji pt.”rookies, zapłacili frycowe”. Niezrozumiałe błędy jak podawanie w ręce przeciwnika, straty w łatwych sytuacjach na low poście w końcówce, selekcja rzutowa (niektóre rzuty Simmonsa miały takie same szanse powodzenia jak rzut oddany przez któregokolwiek z kibiców, ot liczenie na szczęście ze 15 razy odbije się od obręczy i wpadnie). Do tego JJ Redick, Ersan Ilyasova i Marco Belinelli, fajnie że potrafią coś dać z dystansu (choć jak pokazała seria z Celtics nie zawsze) ale w innych aspektach gry już nie jest kolorowo, zwłaszcza w obronie są dziurą, mam więc nadzieję że management 76ers nie wpadnie na pomysł płacenia kilkunastu mln któremuś z nich za następne lata gry, te pieniądze trzeba lepiej spożytkować. A najłatwiejszą odpowiedzą na całe to pytanie jest: dodać all stara, najlepiej LeBrona albo PG13.
WOY: Simmons i Fultz muszą nadal pracować nad sobą, a zwłaszcza nad jakością rzutu. Embiid musi nabrać pokory i sprawdzić, że kluczowych momentach nie trafia. Trener Brown częściej sięgać po warsztat Popovicha i podpatrywać jak prowadzi młodych graczy najlepszy senior trenerski w NBA. W Sixers zabrakło mi wszystkiego – niczym w Orlando Magic 1995 – kiedy Magia grała pięknie i gościła w finale NBA. Do rzeczy; trenera wyciągającego wnioski. Obrońców – obwodowych dzielących się piłką i rozciągających defensywę rywala, a nie oddających w każdej akcji rzuty w pierwszej wolnej chwili. Mądrości i spokoju ze strony rozgrywających, którzy mają przewagę (czytaj Simmons) a nie potrafią postawić kropki nad „i” czyli zwycięstwem. Kontroli tempa grym dyktowania swojego stylu. Korzystania z jasnych przewag; skoro Embiid jest w gazie czemu nie gramy stale na niego? Skoro Simmons potrafi ograć jeden na jeden niemal każdego Celta, czemu nie korzystamy z mis-matchów? Ten trzeci mecz, pierwszy w Filadelfii jest podręcznikowym przykładem jak można przegrać rywalizację m.in . psychicznie/mentalnie. Sixers muszą wyciągnąć nauki z tej porażki, bo rywal był do pokonania mimo słabego wyniku 1-4. Dla mnie ten zespół pokazał 75% swoich możliwości. Naprawdę na równi byliby w stanie bić się z Cavs.
2. Czego zabrakło Jazz by nawiązać bardziej wyrównaną walkę z Rockets ?
PAWEŁ KOŁAKOWSKI: Siły ofensywnej. Rockets grając większość serii na przeciętnej skuteczności na dystansie i tak łatwo wygrywali mecze. Musiałbym sporo nagiąć rzeczywistość, żeby powiedzieć, że Rubio odmieniłby wynik tej rywalizacji. Ogromne wrażenie zrobił na mnie Joe Ingles, którego wcześniej nie doceniałem. Mea Culpa. Facet był najjaśniejszą postacią Jazz w mojej opinii (prezentował najrówniejszą formę). Gdybym miał szukać braków to na pewno mało punktów Goberta, który został nakryty czapką (dosłownie i w
przenośni) przez Clinta Capele. Raczej na urlop do kraju Helwetów francuski środkowy się nie uda w najbliższym czasie…
ADRIAN ROJEK: Na pewno kontuzja Rubio była dla nich ciosem ale i tak uważam, że nawet gdyby Ricky pozostał zdrowy to „Rakiety” awansowałyby do finału konferencji. Choć być może gdyby nie uraz Hiszpana oraz później jego zmiennika (Exuma) to Jazz wyrwaliby z jedno spotkanie więcej. Ogromny szacunek dla Snydera oraz jego podopiecznych za to jaką zanotowali drugą część sezonu oraz za występ w playoffs ale Rockets po prostu mieli więcej argumentów oraz zwyczajnie lepsze indywidualności, które potrafiły zadecydować o losach danego spotkania.
KUBALA: Dobrej postawy wszystkich graczy. Donovan Mitchell udowodnił, że będzie wielką gwiazdą, ale nie dość, że ekipa z Salt Lake City straciła Ricky’ego Rubio, to do tego fatalnie grał Rudy Gobert. Mieli zatem problemy na dwóch newralgicznych pozycjach – rozgrywającego i centra. A Rockets tego nie wybaczają – ktoś z dwójki Harden/Paul raz po raz niszczył obronę Jazz. Podobnie pod koszem, gdzie Capela po obu stronach parkietu zdominował Goberta. Jestem jedną z osób, którzy nie są zwolennikami talentu Rudy’ego, bo jest to gracz bardzo jednowymiarowy. W Utah niemal na pewno przydaliby się wolni agenci, którzy wypełniliby luki. Nie wiadomo, czy w składzie utrzymają Derricka Favorsa. Dużo więcej muszą dać Exum oraz Burks. Jazzmani mają potencjał i zbierają doświadczenie – czas to powoli przekuwać w sukces większy niż druga runda.
ALAN JAGUSZEWSKI: Talentu, najzwyczajniej w świecie. Dodatkowo nie oszczędzały ich kontuzje, jak doskonale pamiętamy grali serię bez Rubio, w trakcie wysypał się Exum, który świetnie bronił Hardena i nawet trafiał trójki a na koniec tego wszystkiego, w decydującym momencie G5, którym mogli zawrócić bieg tej serii, urazu doznał Donovan Mitchell. Z całą sympatią dla Joe Inglesa i Rudy’ego Goberta ale to nie są ludzie, którzy w pojedynkę dadzą Ci finał konferencji. Ale i tak trzeba ściągać czapki z głów przed sezonem Jazzmanów, mam nadzieję na dalszy rozwój tego zespołu pod wodzą Snydera.
WOY: Ciężko się nie zgodzić z przedmówcami; talentu na pewno, zdrowia (Rubio, Exum czy w końcu Mitchell), doświadczenia oraz równej gry zadaniowców. Stałego wsparcia z ławki, bo ta wyglądała jak skacząca sinusoida. Najbardziej jednak siły ognia, w stylu Joe Johnsona z zeszłego roku, kiedy wchodził z ławki i brał na siebie ciężar zdobywania punktów w trudnych chwilach. W otwartej grze Jazz nie mieli szans z Rockets, ze względu na wyższą siłę ataku rywala. Podsumowując, Jazz zrobili więcej niż zakładaliśmy przed sezonem – czapki z głów i pełen szacunek.
3. Gdybyś miał wskazać MVP – COTY – ROTY patrząc na grę Play off to kogo byś wyróżnił w tych trzech kategoriach ?
PAWEŁ KOŁAKOWSKI: Zatrzymując się na obecnym etapie rozgrywek to: MVP: LeBron James, COTY: Brad Stevens ROTY: Donovan Mitchell
ADRIAN ROJEK: Gdybym miał uwzględnić występy w playoffs to MVP dałbym LeBrona, który praktycznie w pojedynkę wygrał serię z Pacers a następnie skarcił sweepem zwycięzcę wschodu. Trener roku zdecydowanie Brad Stevens, który dla mnie nim jest po samym RS a w playoffs tylko potwierdził, że jest to najlepszy szkoleniowiec tego sezonu. Pomimo wielu przeciwności stworzył ekipę, która zagra w ECF. Za najlepszego debiutanta uznałbym Mitchella ale to tylko uwzględniają PO. Potem byłby chyba Tatum.
KUBALA: MVP za Playoffs byłby oczywiście LeBron James – to nie wymaga nawet tłumaczenia, chyba każdy widział, co wyczynia. O ROTY biliby się Mitchell i Tatum – mimo, iż uwielbiam ekipę z Bostonu, to Donovan był tak rewelacyjny, że nie można wybrać nikogo innego. Zaś COTY to kolejny prosty wybór – Brad Stevens. Mając tak okrojony skład, był w stanie wygrać zarówno z Bucks, jak i z Sixers – chociaż wielu obstawiało, że już Giannis ich zniszczy. Nie zniszczył. Wisienką na torcie są zagrywki Stevensa zaraz po timeoutach. Brad jak dla mnie powinien zostać najlepszym trenerem również za sezon zasadniczy – chociaż jestem w stanie uznać argumenty innych, bo wielkiej „dominacji” z jego strony nie było. W Playoffs jednak nie ma jak na razie żadnej konkurencji.
ALAN JAGUSZEWSKI: COTY: Chyba nikt nie ma wątpliwości. Brad Stevens.
MVP: Brad Stevens. Oczywiście LeBron. One man army w 1 rundzie. Co robił w 2 rundzie z Toronto wszyscy widzieliśmy, zwłaszcza ten game winner w G4 pokazał jego formę, rzut z irracjonalnej pozycji, wpadł bez problemu. Król Wschodu.
ROTY: Też wybór raczej oczywisty – Donovan Mitchell. Świetna seria z Thunder, z Rockets już trochę gorzej ale dużo więcej spoczywało na jego barkach więc i obrona przeciwnika była na nim skupiona. Fantastyczny rozwój na przestrzeni sezonu, czekam z niecierpliwością na to co da radę dodać do swojego arsenału w lato.
WOY: COTY – Tyronn Lue – nie przeszkadzał LeBronowi i budzącemu się zespołowi ;-) a tak na serio to oczywiście trenerowi Boston Celtics, Bradowi Stevensowi. Dobrałby dwóch graczy z PLK i pewnie też zagościłby w ECF. MVP – jest tylko jeden – LBJ – zdobywał więcej punktów, asyst i zbiórek niż Kyle Lowry i DeMar DeFrozen razem wzięci :-) ROTY u mnie wędruje do Jaysona Tatuma. Chłopak imponuje spokojem, wyczekał swoją szansę i znalazł swój czas. Przy tym prezentuje się jak weteran z 3-4 letnim stażem w play off. 7 spotkań na poziomie 20 pkt lub więcej w tym post-season. A miał być zmiennikiem choćby Gordona Haywarda.
4. Rockets z Warriors . Kto wygra i dlaczego?
PAWEŁ KOŁAKOWSKI: Osobiście uważam, że w finale zagrają Rockets z Celtics, ale uważam też, że do finałów konferencji trafiły cztery najlepsze drużyny w lidze (tak wiem, że Raptors mieli jedynkę na wschodzie, ale to o niczym nie świadczy). Patrząc na wypowiedzi zawodników i włodarzy Rockets na przestrzeni ostatniego roku, a także pamiętając o porażkach jakich doznawali w starciach z Wojownikami w ostatnich 5 latach to sytuację mamy jasną: oni na prawdę ich nie lubią. W tym roku zmontowali skład, który jest w stanie
nawiązać rywalizację z GSW, co udowadniają przez cały sezon. Grają równo, bez wahań formy. Mają All Starów w wysokiej formie, mają wielu role’sów, mają doświadczenie, dobrze bronią, ofensywnie najlepsza ekipa w lidze. Są zwyczajnie mocni. Jeśli obędzie się bez kontuzji w obozie z Teksasu to moim zdaniem Rakiety wygrają serię w sześciu lub siedmiu meczach. Kluczowa postać do sukcesu: Clint Capela i jego współpraca z duetem Paul-Harden.
ADRIAN ROJEK: Jak dla mnie przedwczesny finał NBA. Mam nadzieję, że już niedługo będzie taka możliwość aby dwie drużyny z jednej konferencji zagrały w NBA Finals. Tegoroczny pomysł Silvera ze zmianą jeśli chodzi o ASG oby był takim przedsmakiem tego co nam Adam zaserwuje już niedługo – czyli koniec z podziałem na konferencje. Seria Rockets – Warriors zapowiada się wybornie. Uważam, że po zaciętym boju to obrońcy tytułu wyjdą z tego starcia zwycięsko. Kontuzji nie ma w obu ekipach, na zmęczenie też zwalić nikt nie będzie mógł bo obie drużyny rozegrały po tyle samo spotkań. Ważne będzie sędziowanie oraz same czyste umiejętności koszykarskie, które według mnie „Wojownicy” mają najzwyczajniej w świecie lepsze.
KUBALA: Warriors. Bo Rockets ledwo są w stanie dotrzymać Dubs tempo w ataku – zaś Mistrzowie są również elitarni w defensywie. Przewaga własnego parkietu nie będzie miała dużego znaczenia. Wbrew oczekiwaniom nie będzie to aż tak wyrównana seria. Na tercet Curry-Klay-Durant Rakiety nie znajdą odpowiedzi. Wiem, że krótko, ale nie czuję potrzeby się nad tym rozwodzić – ja nie wierzę, że Houston jest w stanie ograć Warriors podczas całej serii. Już wynik „tylko” 4-2 dla Dubs będzie dla mnie zaskoczeniem.
ALAN JAGUSZEWSKI: Warriors. Bo Rockets grają bardzo nierówno. Nie potrafią złapać właściwego rytmu, który pozwoli im zagrać całe spotkanie na wysokim poziomie, nie mówiąc już o dwóch z rzędu. Do tego dochodzą problemy Hardena w serii z Jazz, wiedząc że w finale konferencji czeka na niego Klay Thompson ciężko oczekiwać żeby miał łatwiejsze zadanie. Oczywiście, dyspozycja CP3 w G5 z Jazzmani daje nadzieję, że w końcu zobaczymy zabójczy duet Rakiet w gazie i będą w stanie wygrywać z Warriors ale mimo wszystko stawiam na obecnych mistrzów. W tej opinii utwierdzają mnie jeszcze takie momenty jak pierwsze minuty Q3 Hamptons Five w meczu nr 5 z Pelicans. To było czyste zło.
WOY: WARRIORS (4-2). Są zdrowi, każda z gwiazd wchodzi na wyższy poziom i podnosi swoją formę strzelecką. Draymond Green znów wygląda na bestię a Kevin Durant gra jak MVP Zachodu i będzie największą przewagą Mistrzów w tej serii. Zbyt ogromna siła talentu i zbyt wielkie doświadczenie w finałach wezmą górę. Dodatkowo Steve Kerr to lepszy analityk od Mike’a D’Antoniego.
5. Analogicznie. Celtics z Cavs. Kto wygra i dlaczego ?
PAWEŁ KOŁAKOWSKI: Na Wschodzie stawiam na Celtów, którzy dysponują tak elastycznym składem, że każdy z graczy Stevensa jest w stanie brać grę na swoje barki w ciężkich momentach. To olbrzymi komfort dla trenera, a do tego należy też dodać, że rotacja jest bardzo wyrównana. Nie widzę tego w Cavs, ale tutaj występuje czynnik Lebrona Jamesa. Nie odważę się napisać, że on może nie dać rady czegoś zrobić, bo pokazał już wielokrotnie, ze on może wszystko. Stawiam Celtów bo kadrowo są mocniejsi, ale mam świadomość, że
LBJ jest gościem, który weźmie piłkę i sam wprowadzi Kawalerzystów do finału. Bo czemu nie?
ADRIAN ROJEK: Nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że Sixers byliby bardziej niewygodnym rywalem dla LeBrona i spółki. Gdyby Celtics mieli do dyspozycji czy Irvinga czy Haywarda to obstawiałbym, że to oni zagrają w finałach a tak jednak mimo wszystko chyba kolejny rok z rzędu będzie to samo. Lider Cavaliers musi jednak otrzymać dostateczne wsparcie od swoich kolegów z drużyny, przynajmniej takie jakie dostawał w serii z Raptors. Inaczej Celtics ze Stevensem na czele mogą namieszać w planach „LBJ”.
KUBALA: Postawię chyba jednak na Cavs – chociaż całym sercem jestem za Celtami. Ale obiektywnie patrząc Playoff Lebron to za wiele dla młodej i, co kluczowe, okrojonej ekipy z Bostonu. Gdyby grali Irving i Hayward, to nie dawałbym Kawalerzystom szans – ale wiadomo, wtedy cały sezon wyglądałby inaczej. Mimo, że Celtowie zaskakiwali już wielokrotnie, to obstawiam, że to ekipa Jamesa dotrze do finału. Zwłaszcza, że LBJ ma solidne wsparcie (wreszcie) od Kevina Love’a. Będzie blisko (dopuszczam nawet Game 7), ale Bostonowi nieco zabraknie.
ALAN JAGUSZEWSKI: Cavs. Czy może być bardziej oczywista odpowiedź niż fakt że ze względu na LeBrona? Na dodatek w serii z Raptors do gry zaczęli dojeżdżać jego koledzy, mowa tutaj zwłaszcza o Kevinie Love oraz strzelcach – Kyle’u Korverze oraz JR Smithie, to powinno wystarczyć Cavs żeby ograć maszynę Brada Stevensa, aczkolwiek myślałem że już 76ers pożegnają Boston, więc who knows? Osobiście nie miałbym nic przeciwko Celtics w finale, to byłoby piękne podsumowanie tego co robi Stevens z tym zespołem.
WOY: LeBron James i spółka. Co rundę mocniejsi, pewniejsi i skuteczniejsi. Grający lepszą koszykówkę. Celtics w wymianie ognia nie mają tylu atutów co Cavaliers. Sama obrona i geniusz Brada Stevensa nie wystarczą. Kluczem do serii oczywiście jest dyspozycja największej gwiazdy ligi. Jednak nie wierzę by zmęczeni Celtics i ograniczeni kadrowo przez kontuzje Zieloni ograli coraz pewniej poczynających sobie Cavs. Goście wygrają jeden mecz w TD Garden i po 4 spotkaniach – wg mnie – będą prowadzić 3-1. Maksymalnie seria potrwa 6 spotkań i znów obejrzymy finał jak przed rokiem, czy przed dwoma…
1. Dodać allstara, który pociągnie końcówki + nowy trener
2. Zdrowia i allstara (i za rok finał Boston-Utah)
3. Mvp -LBJ, Coty- LBJ, Roty- Tatum
4. Rockets, jak CP3 gra w finale konferencji to wierzcie, że co coś sie dzieje ☺
5. No dobra już nie będę pisał, że Koniczynki bo w Atenach oszaleją z radości. Celtics w 7 😁
MVP -LBJ COTY – B.S. ROTY – Profesor J.Tatum
1. Paul George / LeBron + doswiadczenie z tego roku powinno wystarczyc. Aha, no i pozbycie sie J.J Riddicka ;)
2. Zgoda ze talentu, moze gdyby zostal Hayward sytuacja bylaby troche inna.
3. LeBron / Stevens / Mitchell
4. Warriors. Sa zdrowi, w koncowce sezonu zamiast scigac rekordy odpuscili wiekszosc spotkan. Zaden z liderow nie rozegral nawet 75 spotkan. A wypoczeci i zdrowi Warriors sa poza zasiegiem reszty ligi.
5. Cavs. LeBron to Rycerz Jedi basketu, moc (i w koncu K.Love) jest z nim wiec jego Jedi mind tricks okaza sie silniejsze niz czary Stevensa.
Celtics w 5 meczach. Zobaczycie. Po dwóch meczach w TD Garden będzie 2-0 i w Cleveland drużyna się rozpadnie. LeBron wygra jedno spotkanie, ale koledzy będą mieli już pełne gacie i zero wsparcia z ławki od trenera. Stevens przeczyta Cavs i będzie po ptokach.
Chciałbym, i to bardzo. :D W sumie od początku sezonu marzy mi się finał Warriors – Celtics (skoro GSW – Spurs nie jest możliwy). ;)
Odn pkt 4 i 5 – Paweł Kołakowski odleciał nam pięknie ;) Albo był na wakacjach w trakcie półfinałów ;)
Boston – Cleveland 2-4
Houston – Golden State 2-4
Tak to realnie widzę, choć bardzo chciałbym zobaczyć inny finał niż CLE-GSW, więc trzymam kciuki za BOS i HOU :)
Ja chętnie obejrzę Rockets w finale. Jedyna drużyna która może wygrać wymianę z GSW
Ważne, aby był inny finał niż Cavs – Warriors, bo to już jest NAPRAWDĘ NUDNE
W sumie to i tak będzie tak jak Silver zaplanował :D
Jak będzie trzeba to LBJ rzuci 30 osobistych w meczu jakby reszta Cavsów strzelecko zaniemogła :)
czy Wy naprawdę sądzicie, że Boston w obecnym składzie (o ile wyeliminuje Cavsów) postawi się bardziej GSW w finale niż Cavsi? … rozumiem, że wiekszość z Was chce innego składu w finale, ale gdy do takiego dojdzie to GSW tak opyli Boston w pierwszych 3 meczach, że 4 nie będzie potrzebny…
Sixers potrzebują jeszcze trochę czasu. Trust the proces – w składzie mają wszystko co potrzebne,uruchomić Fultzs i zgrywać zespół. I w przyszłym roku co najmniej ECF.
Jazz zabrakło siły ognia – ale na Houston w tym roku pod tym względem tylko GSW mają odpowiedź. No i może gdyby nie kontuzje to ugraliby jeszcze mecz więcej.
MVP – LeBron. Jedyna dla niego alternatywa to D.Green, ale za mało robi (bo nie musi) w ofensywie.
COTY – Stevens, bezkonkurencyjnie.
ROTY – postawię na Mitchella, chociaż Simmons też był świetny (szczególnie w pierwszej rundzie) no i to Tatuum gra dalej
GSW-HR. Jako kibic Warriors od czasów „Kredy” stawiam na nich. Obecne Houston jest mocne, ale na Wojowników jeszcze nie dostatecznie. Liczę na eksplozję formy Duranta, który jeszcze w PO dużo nie pokazał. Brodą zajmie się Klay i będzie pozamiatane.
BC-CC : chyba jednak Cavaliers i to max w sześciu meczach. Stawiam, że wyniki pojedynczych spotkań będą blisko ale w końcówkach doświadczenie Cavs i sia LeBrona zrobią różnicę. Ale w Finsle Warriors ich rozjadą.
rozumiem, że GSW w finale nie rozjedzie Bostonu?
Też, zauważyłem, że sędziowie i liga mają duży wpływ na wyniki. Sędziowie będą w kilku kluczowych akcjach bardzo skrupulatny i zinterpretują w taki sposób aby komuś pomóc lub zaszkodzić, albo nie dopatrzą się faulu, jak na PG w rzucie za 3. Czyli, jak w boksie jeśli mecz będzie na styku to decyzję sędziów ustalą lepszego.
James, Stevens, Mitchell
Celtics-Cavs 4:3
Rockets-warriors 1:4
Nie kibicuje LBJ, a do Bostonu mam duży sentyment (3 lata tam spędziłem, w Garden byłem) – ale obstawiać Celtów w tej serii się nie da:-))
Na zachodzie raczej Warriors
RUN AS ONE
serce mówi Boston
rozum mówi – zgadzam się z Woyem GSW 4-2 (będę za Rockets mimo wszystko), Cavs w 5ciu meczach powinni przejść do finału, jeżeli będzie inaczej to się zdziwię Baynes przypilnuje Love? Horford robi swoje ale to za mało na siłę doświadczenia i solidny core weteranów
(core wetów + James)
Toronto sie wlasnie pozegnalo z coachem. Po wygraniu RS i najlepszym sezonie whistorii. Jednak nie da sie przebolec sweepa z Cavs tak latwo.
Słaby ruch że strony Toronto raczej się osłabili tą decyzją powinni szukać wzmocnień i pozbyć się zawodzących ogniw.
Nie przesadzałbym z Celtami. Równie dobrze mogło być w tej chwili 3-2 dla Sixers. Różnicę stworzył Stevens, więc po sprawie. Jednak LeBrona nie powstrzyma. Podobnie jak D’Antoni Duranta i spółki, choć może Capela będzie tym plastrem? Wolałbym Houston, więc majaczę odrobinę ;-)
W końcu co opinia to inna, nikt z was ani ja nie wiemy co się wydarzy. Ale wg mnie prędzej LBJ przejdzie Boston niż GSW Houston. Obym się mylił, bo jestem fanem GSW. Ale coś mi mówi, że końcu trochę inny finał ;-)