Trwa Offseason. Po przejściu Boogie’go do Warriors wielu uważa, że ten sezon można spisać na straty. Nawet jeśli Dubs są murowanym kandydatem do kolejnych Pierścieni, to wiele zespołów ma przed sobą co najmniej interesującą przyszłość. Jedną z tych ekip są Orlando Magic.
Małe przypomnienie – na początku poprzedniego sezonu w tekście o przeklętych Clippers pisałem, że Magic przez ostatnie lata byli przeklęci, ale że zmierza to ku dobremu. Po świetnym rozpoczęciu rozgrywek spadli jednak na swój „standardowy” poziom, który prezentują od lat. To znaczy – cieniowali i walczyli o jak najwyższą pozycję w Drafcie.
Od bohatera do zera
Rok 2009. Magicy grają w Finałach NBA. Prowadzeni przez Dwighta Howarda (jego zmiennikiem był wówczas Marcin Gortat) ulegają Lakers Kobe’ego 1-4.
Rok 2010. Orlando odpada w Finałach Konferencji z Celtics.
Rok 2011. Magic odpadają w pierwszej rundzie.
Rok 2012. Po kolejnej porażce w First Round w Orlando decydują się oddać Dwighta do Lakers. W wielkiej wymianie, w której udział biorą aż 4 zespoły, Magic oddają Howarda i Jasona Richardsona oraz rezerwowych Earla Clarka i Chrisa Duhona. W zamian otrzymują: Arrona Afflalo, Ala Harringtona, Nikolę Vucevicia, rookie Moe Harklessa, Josha McRobertsa, Christiana Eyengę (tego, który rok później zagra w Stelmecie), 3 pierwszorundowe wybory w Drafcie oraz 2 drugorundowe.
Pamiętajmy, że wówczas Howard był jednym z najlepszych zawodników w Lidze: w ciągu 8 lat gry sześć razy był w Meczu Gwiazd, tyle samo w All-NBA, do tego pięciokrotnie trafiał do All-Defensive Team oraz (jako pierwszy gracz w historii) zdobywał nagrodę DPOY przez 3 kolejne sezony. Jednak mimo tego uważam, że Magic dostali w tej wymianie sporo. Co prawda wielu graczy się u nich nie sprawdziło (Eyenga, Harrington, McRoberts, Harkless). Ale mieli i wybory, i niezłych zawodników (np. Vucevic przez lata dawał im dużo w ataku). Był potencjał. Na ich nieszczęście – wielu grajków nie spełniło oczekiwań (McRoberts i Harkless ani razu w karierze nie przekroczyli średniej 10 oczek na mecz). Afflalo robił dobrą robotę, jednak został wymieniony na Evana Fourniera – nomen omen to akurat był dobry ruch.
A jednak – to inne błędne decyzje sprawiły, że w Orlando w sumie nie ruszyli z miejsca po tym transferze. Przez lata wybrali w Drafcie: Victora Oladipo, Dario Saricia czy Domantasa Sabonisa. Ci gracze odgrywają teraz ważne role w swoich zespołach – jednak na Florydzie się na nich nie poznali. Zwłaszcza sytuacja z Oladipo zakrawa o pomstę do nieba – wymienili go, wraz z Sabonisem i Ersanem Ilyasovą na Serge’a Ibakę – którego następnie wymienili za Terrence’a Rossa i wybór w 1 rundzie, który potem został wymieniony na pierwszo- i drugorundowy wybór w 2020 – odpowiednio od OKC oraz gorszy wybór z Nowego Jorku. Co prawda:
jeśli w 2020 OKC będzie najgorszym zespołem, to być może trade summa summarum się opłaci. Ale tak naprawdę oddali Oladipo, Sabonisa i Ilyasovę za Rossa i wybór w przyszłości. Eh…
Nowa Nadzieja
A jednak – wydaje się, że idzie ku lepszemu. Co prawda mają jeszcze kilka zapychających SC kontraktów. Pozbyli się Bismacka Biyombo (postawili na przyszłość opartą na Mo Bambie), ale w zamian będą jeszcze musieli znosić kontrakt Timofeya Mozgova (2 lata, 32.7 mln $). Ponadto jest jeszcze 10.5 mln $ w tym sezonie dla Terrence’a Rossa. Prócz tego jednak ich sytuacja nie wygląda źle – z umowy schodzi w następnym roku także Vucevic, zaś Aaron Gordon i Evan Fournier mają kontrakty na odpowiednio 4 i 3 lata. Prócz tego w składzie są zadaniowcy: DJ-a Augustin, Jonathan Simmons czy (świeżo pozyskany) rozgrywający Jerian Grant oraz młodzi, którzy mają być przyszłością – silny skrzydłowy Jonathan Isaac i wspominany chwilę temu środkowy Mohamed Bamba. Prócz tego kilka mało znaczących, jednorocznych kontraktów.
W tym sezonie raczej nie zakontraktują już nikogo więcej (poza graczami na minimalnych umowach). Powoli czyszczą Salary Cap, zaś za rok będą już w stanie podpisać jakieś wielkie nazwisko. Jeżeli Bamba rzeczywiście rozwinie się tak, jak niektórzy oczekują, to zestaw Fournier – Gordon – Isaac – Mo, uzupełniony jakimś dobrym rozgrywającym (Grant, jeśli się rozwinie?), naprawdę mógłby namieszać.
W lipcu dużo się mówiło o środkowym z Teksasu. Wybrany przez Magików z szóstym numerem w tegorocznym Drafcie ma być „kolejnym wielkim wysokim”. Nie tylko punktuje spod kosza i zbiera, ale również rzuca trójki. Na razie jednak, oczywiście, pokazywał to w Lidze Letniej, zatem należy na to patrzeć z przymrużeniem oka. Tym niemniej ma potencjał. Pytanie jednak – czy Magic nie zmarnują go? Po Dwightcie nie mieli nikogo, kto zostałby przez nich wydraftowany i u nich stał się gwiazdą. Dla wielu nadal są przeklętą organizacją. Pytanie jednak – czy na pewno? Przekonamy się zapewne w najbliższych latach, kiedy rozwijać będzie się ich „Big 3” – Isaac, Gordon i właśnie Bamba.
Kolejnym dobrym prognostykiem jest postawienie na Florydzie na Steve’a Clifforda. Co prawda nie ma on wielkiego doświadczenia, ale wydaje się, że da on młodym z Orlando warunki do rozwoju. A przynajmniej na to liczą włodarze Magic – że nie będzie próbował zabierać minut debiutantom, aby podstarzali weterani próbowali walczyć o wynik.
Powrót Magic?
I tak oto jesteśmy w 2018 roku. I teraz pytanie: czy ekipa z Orlando naprawdę jest już w stanie wrócić do poważnego grania?
Nie, jeszcze nie. Ale idą (wreszcie) w dobrym kierunku. A przynajmniej tak to wygląda.
Przez lata największym problemem Magików było to, że wybierali w Drafcie dobrych graczy, ale nie potrafili odkryć ich potencjału albo go właściwie wykorzystać. Na szczęście jednak ich passa do solidnych picków się nie skończyła – mają kilku porządnych graczy z ostatnich Naborów. I jeżeli będą w stanie cierpliwie się rozwijać (zamiast próbować nieudolnie przyspieszać pewne procesy – patrz trade Oladipo do OKC), to naprawdę coś może z tego być. Mo Bamba i Jonathan Isaac naprawdę są w stanie potwierdzić, że duet wysokich potrafi namieszać. Zwłaszcza od tego drugiego będzie się teraz oczekiwało więcej – był przecież szóstym numerem ostatniego Draftu, więc musi zacząć zdobywać więcej niż 5 punktów na mecz. A jest jeszcze Aaron Gordon, który, jeśli zacznie jeszcze lepiej rzucać za 3, to może wejść na poziom Meczu Gwiazd – i to nawet z pozycji niskiego skrzydłowego. Tylko: potrzeba do tego wszystkiego czasu. Ten w Orlando jest, ale trzeba go właściwie wykorzystać.
A wy – jak myślicie? Magic powstaną z kolan? Czy może kolejny raz zrobią coś głupiego i zaprzepaszczą to, co tam powstaje? Dajcie znać – i do następnego.
Magiczny Bambo w tytule, czy to zamierzone? Czy miało być Bamba, przepraszam że się czepiam ale brzmi nieco dwuznacznie
Naturalnie miało być Bamba. ;)
dobrze że nie jesteśmy w Ameryce, bo byś pracę stracił ;-)
Przepraszam ale ja nie widzę jakiegoś wielkiego potencjału. Issac rozczarował. Gość z takimi warunkami rzuca poniżej 38%. Generalnie czytałem opinie o największym buście poprzedniego draftu. Gordon zaczął grać i widać jakieś statystyki, bo dostał więcej minut. Ale ale…Skuteczność znów słaba 43%/33%/68%. Pytanie czy jego potencjału też nie zmarnowali siłując go przez 3 lata jako SF i czy nie powinien grać 30 minut od pierwszego sezonu?
Z tyłu jest gorzej Fournier ładnie rzuca ale w obronie jest bardziej delikatny niż Curry. DJ to porządny rozgrywający ale raczej taki stały backup. Nigdy nie zrobi 20 ptk/mecz lub 10 as/mecz, także ani z niego combo ani first-pass PG. Simmonsa lubię, Birch grał porządnie za te pieniądze ale reszta np. Ross, Hezonja była/jest do pozbycia…
Reasumując, ja nie widzę potencjału na „namieszanie”. Niech grają swoje i rozwijają zawodników, może coś będzie z duetu Goordon-Bamba ale to za 2-4 lata jak Gordon wskoczy na poziom all-star, Bamba będzie grał jak Capela z trójką Lopeza i rotacja się jeszcze z dwa razy przemieli.
majecha, Isaac to elitarny obrońca, największym to On może być ale graczem zeszłorocznego draftu, facet ma trójkę jest długi, zresztą mam podejrzenia że oni go ukrywali. Będzie z niego gracz
Hej. No właśnie zdania są bardzo podzielone. Oczekiwania były jak na drugiego Greek-freeka a gość grał niesamowicie nierówno.
Od zatrudnienia Clifforda i poprzez brak jakościowej jedynki . Off season w Orlando był bardzo slaby . Mając Isaacka Gordona i Vucevica uderzyli w Mo Bambe. Miało by to sens gdyby nie przedluzyli Gordona. W Orlando z chęcią ujrzalbym Doncica.