Jak poinformował Shams Charania, Dwyane Wade podjął ostateczną decyzję i 73. sezon będzie jego ostatnim w lidze i w karierze. Flash podpisze z Żarem roczną umowe na wartość 2.4 mln USD by rozegrać swój 16.sezon. W minionych rozgrywkach Wade reprezentował barwy dwóch klubów – najpierw Cleveland Cavaliers, następnie Miami Heat i zdobywał średnio 12 pkt na mecz.
Flash długo wahał się z podjęciem decyzji, rozwając po drodze ofertę z ligi chińskiej. Ostatecznie trzykrotny Mistrz NBA i MVP finałów 2006 zgodził się wrócić pod skrzydła Erika Spoelstry i Pata Riley’a. Zarówno Heat jak i Wade mają nadzieję na awans do fazy play offs.
W minionych rozgrywkach Żar zakończył sezon 2017/18 na pierwszej rundzie play off i przy porażce 1-4 w serii przeciwko Philadelphi 76ers. Być może przy zmianie układu sił i przy odejściu LeBrona Jamesa na zachód NBA uda się w kolejnym sezonie wejść do drugiej rundy? W off-season i jak na razie Heat nie dokonali żadnych większych ruchów transferowych i Erik Spoelstra będzie korzystał z dotychczasowego zasobu graczy.
Wade, super kariera, fajny gość, ale ten sezon będzie pewnie raczej objazdówka w stylu ostatniego roku Bryanta. Tyle, że Wade już bardziej sfatygowany niż Kobe (no i jednak nie ta sama klasa) i nie ma co liczyć na 60pktowe pożegnanie. Całe Miami ogólnie nie wygląda ciekawie patrząc przez pryzmat przyszłości. Whiteside nie bardzo ma chyba chęci do rozwoju, Dragic już swój sezon życia ma za sobą, samiec alfa Waiters przegrywa pojedynek ze swoim ego, Olynuki,Johnsony i inne Ellingtony to może i nie najgorsi gracze- ale ligi nimi nie zwojujesz. Młodzi Winslow (już w sumie nie taki młody) i Adebayo też nie wyglądają na przyszłych HOF. W takim składzie drużyna za słaba na poważną walkę i za mocna na wysoki numer draftu. No chyba, że gorący klimat zachęci jakiś FA w przyszłe wakacje. Pozdro
bardziej sfatygowany? Koleś zapominasz, że Kobe był po operacji achillesa. Co do Waitersa to zapominasz, że też leczył kontuzję. Wywód słaby
Oczywiście, że Kobe był po ciężkiej kontuzji, ale jego arsenał zagrań + rutyna pozwalała zdobywać mu ponad 17pkt na mecz w ostatnim swoim sezonie mimo utraty atletyczności. Wade bazował całą karierę na fizyczności i kiedy mu jej brakuje jest cieniem gracza ze swojego prime time’u.
Przy Waitersie pozostanę przy swoim – ten koleś jest naprawdę średni, a ego ma co najmniej all-stara. Kontuzja tu nic nie zmienia. Poza tym tych kontuzji ma całkiem sporo. Średnio gra koło 50 meczy na sezon (przez 7 lat swojej zawodowej kariery). Powodzenia przy budowaniu zespołu na takim gościu.
Kobe w swoim ostatnim sezonie był jednym z najbardziej nieefektywnych zawodników w całej lidze. Jego selekcja rzutowa wołała o pomstę do nieba, a każdy mecz z jego udziałem przemieniał się w cyrk. Wade gdyby dostał tyle samo minut i rzutów co Kobe, z pewnością zdobywałby nie mniej punktów, tylko w przeciwieństwie do Bryanta woli kierować się dobrem zespołu, a nie własnym ego.
Lakers potraktowali Bryanta jak legendę pozwalając mu do samego końca być nr. 1 w drużynie i wcale źle na tym nie wyszli bo przy okazji zebrali kilka ciekawych picków, Miami Wade-a już tak dobrze nie potraktowało a po jego odejściu zespół i tak czeka całkowita przebudowa. I który zespół lepiej na tym wychodzi?? Wade może i jest stary ale to cały czas najlepszy zawodnik w drużynie myślę że mógłby dostać od organizacji więcej niż wchodzenie z ławki i grę za minimum dla weterana bo Miami w tym sezonie i tak gra o nic.
Nie wiem czy jesteś kibicem LAL ale te lata na dnie przez traktowanie Kobe jako legendy to wcale nie było fajne doświadczenie. Kiedy zdobywali mistrzostwa też mogli być kimś w rodzaju dzisiejszych GSW gdyby nie ego Kobe. Można budować zespół jak Boston i nie popadać w przeciętność tym bardziej na takim rynku. Wade dostał po dupie w Miami fakt ale za to w Chicago pokazał twarz, której nie chcę pamiętać bo kładzie się cieniem na jego całej karierze. Teraz wrócił do swoich, dogadali się, skończy u siebie – myślę, że to spoko rozwiązanie dla wszystkich.
Zostawmy te dywagacje nt przyszłości Miami, czy porównania do KB – who cares…
Odchodzi fenomenalny, niezwykle widowiskowy gracz (mój drugi najbardziej ulubiony odkąd oglądam NBA, a to już blisko 30 lat!), który Finały 2006 wygrał w pojedynkę, w stylu jakim robił to MJ
Do tego osobowość, styl, lojalność, etyka pracy – szacun DWade!
Koszulka z numerem 3 wisi u mnie od lat:-)
Ja niespecjalnie za nim przepadam od momentu, w którym poruszył temat kapuchy za granie na Olimpiadzie. Pewnego rodzaju gwiazdorstwo wyszło także w Chicago i prawdopodobnie w Cleveland, gdzie mu się odechciało. Tak czy inaczej wielki, wielki zawodnik, na pewno w top-5 wszech czasów na pozycji SG.