Minnesota T’Wolves (4-4) – Utah Jazz (4-3) 128:125
PKT: Rose 50, Towns 28, Wiggins 19 oraz Gobert 22, Mitchell 26, Crowder 18
- ci którzy nie wierzyli w Derricka Rose’a musieli bądź muszą przecierać oczy ze zdumienia
- zawodnik, który ostatnie lata spędził najwięcej czasu w gabinetach lekarskich zanotował rekord kariery w postaci 50 pkt
- Rose trafił 19 z 31 rzutów z gry (4/7 za trzy), do tego dołożył 8 z 11 rzutów wolnych i zablokował ostatni rzut Dante Exuma
- Wolves grali na 58% skuteczności z gry (gdzie ta obrona Jazz?) i 48% z dystansu
- KAT zanotował 28 pkt i 16 zb pod nieobecność najlepszego kolegi, Jimmy’ego Butlera ;-)
- Minnesota wygrała dwa mecze z rzędu z Lakers i Jazz i mimo problemów kadrowych wypada całkiem pozytywnie (brak Jeffa Teague’a)
- Donovan Mitchell oddał 26 rzutów, trafiając 10 z nich i zaliczając 26 pkt
Brooklyn Nets (3-5) – Detroit Pistons (4-3) 120:119
PKT: Dinwiddie 25, Harris 23, LeVert 19 oraz Griffin 25, Drummond 24, Jackson 21
- po bardzo udanym początku sezonu Pistons doznali już trzeciej porażki
- niespodziewanie na Brooklynie minimalnie lepsi, po dogrywce i o punkt, okazali się Nets
- Tłokom nie pomogło: 25 pkt i 9 zb Blake’a Griffina czy 24 pkt i 23 zb (!) Andre Drummonda
- Pistons popełnili 16 strat i rzucali na poziomie 41%
- 8/23 z gry – to wynik Reggiego Jacksona (mimo 21 pkt)
- 6 graczy gospodarzy zapisało dwucyfrowy wynik punktowy na swoim koncie, co świadczy o większej zespołowości w grze ekipy Kenny’ego Atkinsona
- statystyka asyst 26 do 16 dla Nets
- Spencer Dinwiddie (niechciany w Pistons) trafił 5 z 9 oddanych trójek, Joey Harris zanotował 4 celne z 7 oddanych
- trójka Dinwiddiego na 7 sek przed końcem dogrywki dała Nets trzecią wygraną, 25 pkt to jego rekord sezonu (4 trójki trafił w ostatnich 17 minutach meczu)
New York Knicks (2-6) – Indiana Pacers (5-3) 101:107
PKT: Hardaway Jr. 37, Trier 14, Vonleh 14, Dotson 13 oraz Sabonis 30, Oladipo 24, Young 13
- trzy kwarty grane na styku i niespodziewanie Knicks długo trzymający się w walce o zwycięstwo
- czwarta kwarta kluczowa dla wyniku meczu, w której Pacers zwyciężyli 30-20
- Knicks przed porażką nie uchroniło 37 punktów Tima Juniora. Hardaway trafił 7 z 11 oddanych trójek (wszyscy chcą być jak Klay :-)
- gwiazdą meczu okazał się bardzo solidny Domantas Sabonis, autor 30 pkt i uwaga przy skuteczności z gry 12/12 (!)
- kluczowym elementem w grze obu ekip okazała się skuteczność z gry; 43 % Knicks przy 52 % Pacers
- po stronie Knicks zawiedli Europejczycy ; Ntilikina miał 2/8 z gry, Kanter 3/11
- Pacers wygrali walkę na deskach 41-35 , dubletem zapisał się Thad Young (13/10)
Chicago Bulls (2-6) – Denver Nuggets (6-1) 107:108
PKT: LaVine 28, Carter Jr. 25, Blakeney 15, Holiday 15 oraz Jokic 22, Millsap 19, Harris 16
- Bulls chcieli zmazać plamę po wysokiej i rekordowej przegranej (połowie) przeciwko Warriors
- o mały włos by ta sztuka im się nie udała, w dogrwyce – niestety dla nich – kluczową dobitkę zaliczył Paul Millsap (19 pkt)
- 28 pkt znów najlepszego strzelca Byków – Zacha LaVine’a czy punktowy career high – 25 – Wendella Cartera Jr nie wystarczyły na kolejnego rywala z Zachodu
- Nikola Jokić z 22 pkt i 12 zb był o asystę od triple double
- Bulls trafili 16 trójek , ale przegrali walkę na tablicach 43-56 i doznali już 6.porażki
- Nuggets zaliczyli 10 bloków
Golden State Warriors (8-1) – New Orleans Pelicans (4-3) 131:121
PKT: Curry 37, Durant 24, Thompson 18 oraz Holiday 28, Mirotic 26, Moore 21
- atak Warriors ugrillował kolejną obronę – Pels. 43 pkt w pierwszej kwarcie, 4 zwycięstwo na własnym parkiecie (4-0) i 6. z rzędu
- Steph Curry nadal świetnie się bawi i w 8.meczu trafił minimum 5 trójek (7/11) przy 37 pkt
- Klay Thompson tylko z 18 pkt i jedną trójką (przy 4 próbach)
- Anthony Davis przy powrocie do gry tylko na 17 pkt i przy 7 zb
- Warriors z 50% skuteczności w rzutach zza łuku (16/32)
- najlepszym graczem Pels okazał się Nikola Mirotić przy 26 pkt i 12 zb
- Pels po świetnym początku sezonu przegrali już 3 mecze
Los Angeles Lakers (3-5) – Dallas Mavericks (2-6) 114:113
PKT: James 29, Kuzma 18, Ingram 17 oraz Matthews 21, Barnes 19, Barea 15
- Jeziorowcy w kolejnym meczu po prostu się męczyli. Znów grali falami i po udanym początku spotkania (38-21), dali się dogonić podczas drugiej odsłony
- na zwycięstwo Lakers mocno zapracował LeBron James z 29 pkt i 6 as
- na wysokiej skuteczności grali podkoszowi Lakers, McGee (16 pkt i 15 zb) oraz Kuzma (18 pkt) co dało łącznie 58% z pola gry
- znów w pierwszej piątce wybiegł Lonzo Ball, autor 12 pkt i 7 as
- kłopotem obu ekip okazały się straty ; 20 Lakers i aż 23 Mavs
- Lakers drugi mecz z rzędu zagrali nową piątką (rozpoczynali sezon z KCP, potem zmienili go na Harta, teraz grają już bez typowej dwójki) – z Ingramem, Jamesem i Kuzmą na pozycjach 2-4
- 14 pkt 7 as i 5 zb na tyle zapracował Luka Doncić
- DeAndre Jordan miał aż 6 strat, przy 10 pkt i 12 zb
Phoenix Suns (1-6) – San Antonio Spurs (5-2) 90:120
PKT: Warren 21, Bridges 16, Ariza 14 oraz DeRozan 25, Aldridge 24, Belinelli 14
- Ostrogi zgniotły Słońca już w pierwszej połowie, wygrywając ją 21 pkt
- biorąc pod uwagę fakt trzech kontuzji na pozycji nr 1 w Ostrogach, zespół Popa jest rewelacją rozgrywek
- DeMar DeRozan czuje się jak ryba w wodzie, 25 pkt i 10/12 z gry
- Spurs 55% skuteczności z gry, 92% z rzutów wolnych
- 39% z gry Suns i przegrana deska – 35-47
- DeAndre Ayton 13 pkt i 8 zb (6/13 z gry)
- Spurs wygrali szósty mecz z rzędu, Suns przegrali 6. z rzędu
Dobrze, że Sabonis nie jest w OKC. Pewnie teraz plują sobie w brodę, bo by więcej dawał niż Abrines.
A Rose’owi zawsze będę kibicował.
tak jak ja.
Sabonis to młody, wysoki europejczyk, co oznacza, że dopiero dorasta. Będzie lepszy, oczywiście jeśli ominą go kontuzje.
Rose – nie wiem, czy to nie najtańszy zawodnik w ostatnich latach, który rzuca 50 pkt. Przy problemach zdrowotnych i personalnych w tej drużynie Rose ma szansę na mały renesans :) a zupełnie nie obciąża budżetu. Świetny ruch z jego pozyskaniem.
Ja patrzę jak rozwinął się w Lakers McGee. Dzisiaj utarł nosa Jordanowi. Wciąż mu się zdarzają „Shack’Fullki” ale przyjemnie oglądać jak broni i jak zdobywa punkty. Wreszcie ma się szansę pokazać, bo w Wojownikach był w ataku n-tą opcją, a w Lakersach jest trzecią-czwartą.
Śmiem twierdzić, że McGee miał ogromnego pecha w Denver, bo zbiegło się to akurat z początkiem programu Shaqa. Moim zdaniem Shaq zepsuł mu kawałek kariery, bo ugruntował w społeczności NBA reputację McGee, a to zawsze był typ walczaka. Robił błędy, ale zawsze dawał z siebie wszystko. Shaq podciął mu skrzydła, ośmieszył i całe środowisko przestało go traktować poważnie. Niemniej to jest bardzo dobry defensywny center, który potrafi grać pick&rolle i tak samo dobrze łapie alley-upy jak Gobert czy DeAndre Jordan.
pamiętasz go w Wizards? to był FREAK