Ahh, ten Derrick Rose. 2 dni temu zdobywał 50 punktów, dziś wszyscy zastanawialiśmy się w jakiej będzie formie w starciu z mistrzami a ten łapie kontuzje. Rockets ogrywają nie bez problemów Nets i przełamują w końcu passę porażek. Wizards natomiast dostają solidny oklep od Thunder u siebie w hali i są obecnie jedną z najsłabszych drużyn w lidze.
Orlando Magic – Los Angeles Clippers 95:120 (22:22, 22:35, 28:30, 23:33)
Żadnych problemów z pokonaniem Magic nie mieli goście z Los Angeles. 28 punktów z ławki w 21 minut miał Lou Williams. Tobias Harris (21pts, 7reb, 8-10fg) jak zwykle swoje dorzucił. Montrezl Harrell (10pts, 12reb) miał double-double, podobnie jak zastępujący Marcina Gortata w pierwszej piątce Boban Marjanovic (10pts, 11reb). Polak nie zagrał w tym spotkaniu ani minuty. W ekipie gospodarzy najlepszym zawodnikiem był Nikola Vucevic (22pts, 11reb).
Brooklyn Nets – Houston Rockets 111:119 (32:25, 29:31, 25:35, 25:28)
Passę 4 porażek z rzędu przerwali w końcu Houston Rockets ogrywając na wyjeździe Brooklyn Nets. Bez Jamesa Hardena nie było im jednak łatwo tego dokonać. Do przerwy przegrywali, przełamanie nastąpiło dopiero w trzeciej kwarcie, którą wygrali 35-25. Przewodniczącym był oczywiście Chris Paul (32pts, 7reb, 11ast). Tym razem nie zawiódł Carmelo Anthony (28pts, 9-12fg, 6-9fg3). „Melo” tylko wrócił na ławkę rezerwowych i już daje produktywne minuty. Wniosek zatem jest prosty. Trochę bardziej aktywny niż ostatnio postanowił być Clint Capela (22pts, 13reb, 5ast). Caris LeVert (29pts, 10-17fg, 4-6fg3) ponownie był najlepszym zawodnikiem w szeregu swojej drużyny.
Washington Wizards – Oklahoma City Thunder 111:134 (30:35, 20:44, 35:31, 26:24)
To już 5 porażka z rzędu Wizards. Ekipa ze stolicy wciąż zajmuje ostatnie miejsce w konferencji wschodniej posiadając najgorszą obronę w całej lidze. Dziś potwierdzili to zawodnicy Thunder, którzy zdobyli aż 134 punkty. Mecz zakończył się po trzech kwartach a kluczowa była odsłona numer dwa wygrana przez gości 44-20. 57% skuteczność z gry, 34 asysty, 15 trafionych trójek, gdzie do tej pory podopieczni Donovana byli ekipą najsłabszą w lidze pod względem rzutów zza łuku To tylko potwierdza moje wcześniejsze słowa na temat obrony Wizards. Russell Westbrook (23pts, 12ast, 4stl) swoje odklepał. W końcu zaczął trafiać Paul George (17pts, 6-12fg, 4-6fg3). Najlepszy mecz sezonu rozegrał Jerami Grant (22pts, 9-11fg, 2-3fg3). Zadebiutował Dwight Howard (20pts, 7-8fg, 23min). Fajnie się oglądało jego pojedynek ze Stevenem Adamsem (15pts, 6-7fg, 23min). Najlepszym punktującym po stronie gospodarzy był Bradley Beal (27pts, 10-16fg, 4-7fg3).
Chicago Bulls – Indiana Pacers 105:107 (37:22, 21:38, 22:27, 25:20)
Na pewno na łatwiejszą przeprawę w Chicago liczyli zawodnicy Pacers. „Byki” postawiły jednak trudne warunki i dopiero rzut Darrena Collisona (14pts, 4reb, 4ast) na 18 sekund do końca dał zwycięstwo przyjezdnym. Gospodarze mieli szansę na wyrównanie a nawet i na zwycięstwo ale nie potrafili umieścić piłki w koszu w ostatnich sekundach spotkania. Najlepiej punktującym graczem Pacers był Victor Oladipo (25pts, 14reb, 5ast). Myles Turner (18pts, 7-10fg) wyrównał swój rekord kariery w blokach (6). Justin Holiday trafił 5 trójek i miał 19 punktów. 20 „oczek” dołożył Zach LaVine a niespodziewanie z ławki odpalił młody Antonio Blakeney (22pts, 9-13fg, 3-5fg3).
Dallas Mavericks – New York Knicks 106:118 (27:33, 32:23, 18:33, 29:29)
Myślę, że dość niespodziewane zwycięstwo wyjazdowe odnieśli Knicks, którzy minionej nocy ograli Mavericks 118-106. Dla Luki Doncica (18pts, 9reb, 6ast) i spółki była to już 6 porażka z rzędu. Goście wygrali trzecią kwartę 33-18 i później w ostatniej odsłonie ciężko było już to odrobić podopiecznym Carlisle’a. Dennis Smith Jr. (23pts, 8-14fg) był najlepiej punktującym zawodnikiem Mavs. Allonzo Trier (23pts, 8-10fg, 6-7ft) znacie? Gość grał w każdym meczu Knicks do tej pory i aż w pięciu spotkaniach przekroczył barierę 10 punktów, dziś pierwszy raz dwudziestkę. Pierwsze double-double w swojej karierze zanotował Mitchell Robinson (13pts, 10reb).
Utah Jazz – Memphis Grizzlies 100:110 (31:29, 29:24, 18:30, 22:27)
Wciąż powodów do radości swoim fanom w hali nie mogą dać zawodnicy Utah Jazz, którzy przegrali trzecie spotkanie u siebie nie wygrywając przy tym żadnego. Dziś mecz z Grizzlies rozpoczęli dobrze, wydawało się, że mają to pod kontrolą, że dowiozą ale wtedy nadeszła trzecia kwarta wygrana 30:18 przez gości. Donovan Mitchell nie zagrał, nie wiem jednak czy jest to wystarczające usprawiedliwienie na dzisiejszą porażkę Jazzmanów. Ricky Rubio (22pts, 11ast) popisał się double-double. 18 „oczek” z ławki dołożył Jae Crowder. Zastępujący w pierwszej piątce Mitchella rookie Grayson Allen miał 9 punktów w 27 minut spędzonych na parkiecie. Zawodnik meczu Mike Conley (28pts, 5reb, 5ast) rozegrał jedno z najlepszych spotkań w sezonie do tej pory, rozgrywający był jednak świetnie wspierany przez Marca Gasola (17pts, 10reb, 7ast, 4stl).
Phoenix Suns – Toronto Raptors 98:107 (26:23, 26:25, 19:29, 27:30)
Raptors próbowali ten mecz wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Przez dwie kwarty po prostu trzymali się swoich rywali, w trzeciej zbudowali sobie małą przewagę i w czwartej znowu grali niemalże kosz za kosz. Double-double ponownie na koncie Kyle’a Lowry’ego (11pts, 6reb, 12ast), który swoją drogą jest liderem w lidze pod względem asyst na mecz i to ze sporą przewagą nad resztą stawki. Kawhi Leonard miał 19 punktów, 6 zbiórek oraz 5 asyst w pół godziny, zszedł w końcówce meczu sugerując jakiś uraz stopy ale myślę, że to zejście zapobiegawcze, poczuł lekki dyskomfort i nie było sensu podejmowania ryzyka. DeAndre Ayton (17pts, 18reb) kontynuuje swoją dobrą formę. Po trzech meczach nieobecności wrócił Devin Booker (18pts, 4reb, 6ast). Suns z bilansem 1-7 zajmują obecnie ostatnie miejsce konferencji zachodniej.
Golden State Warriors – Minnesota Timberwolves 116:99 (36:32, 25:26, 22:29, 33:12)
Ostatnia kwarta wygrana przez mistrzów 33-12 zapewniła im 7 zwycięstwo z rzędu i 9 ogólnie. Warriors zmiażdżyli Timberwolves w walce na tablicach (61-39 w zbiórkach). Można śmiało powiedzieć, że jedyne co trzymało w tym meczu przy życiu gości to była statystyka strat. T-Wolves nie popełniali błędów własnych (5 strat z czego 4 w ostatniej kwarcie), „Wojownicy” odwrotnie (16 strat). O triple-double zahaczył Draymond Green (9pts, 9reb, 11ast). Tym razem najlepiej punktującym zawodnikiem był Kevin Durant (33pts, 13reb). Jimmy Butler wrócił i nie zachwycił. Dobrze pilnowany przez Klay’a Thompsona (22pts, 9-17fg, 4-7fg3) zanotował 0-8 zza łuku. A jak wrócił Butler to i automatycznie Karl-Anthony Towns (13pts, 11reb, 5-13fg) obniża swoje loty.
Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!
Wolves trzymali się naprawdę dobrze, grali zespołowo, bez strat, na duży plus młodziutki Okogie. Przetrwali pierwsze ciosy Warriors a potem było tylko lepiej, aż do końca trzeciej kwarty wynik był na styku i zanosiło się na wyrównany koniec, ale… wyszło jak wyszło :)