Za nami 32 noc z najlepszą ligą świata a w niej 8 spotkań w tym prawdziwy hit na wschodzie czyli pojedynek dwóch głównych kandydatów do gry w finałach konferencji – Raptors oraz Celtics. W pierwszym meczu tych drużyn w obecnych rozgrywkach lepsi okazali się ci pierwsi, tym razem jednak spotkanie odbywało się w TD Garden. Zapraszam na relację.
Boston Celtics (9-6) – Toronto Raptors (12-4) 123:116 (30:27, 24:25, 24:30, 29:25, 16:9)
43 punkty, 11 asyst oraz 18 trafionych rzutów z gry to dorobek Kyrie’ego Irvinga. Najistotniejszą statystyką jednak są liczby rozgrywającego Celtics z końcówki czwartej kwarty oraz dogrywki bo takowa była potrzebna by rozstrzygnąć kto wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko. W ostatnich 8 minutach podstawowego czasu gry Kyrie zdobył aż 18 punktów. Mało? To proszę – w dogrywce brał udział przy każdej udanej akcji swojej drużyny w ofensywie w postaci punktów lub asysty. Takiego Irvinga kibice Celtics chcieliby oglądać zawsze, MVP i lider zespołu to za mało powiedziane. Cóż, niby to tylko jeden mecz ale ogólnie były zawodnik Cavaliers z meczu na mecz powoli się rozkręca. Dobrze widzieć Gordona Haywarda (15pts, 5reb, 5ast, 4stl) grającego niemal 40 minut. W ekipie Raptors zadanie wypełnił Kawhi Leonard (31pts, 15reb), zabrakło jednak skuteczności w grze Kyle’a Lowry’ego (14pts, 3-12fg, 1-6fg3).
Indiana Pacers (9-6) – Miami Heat (6-9) 99:91 (18:27, 32:16, 22:24, 27:24)
Druga kwarta wygrana przez Pacers 32-16 okazała się być kluczem do zwycięstwa w pojedynku z Heat. Najlepszym punktującym gospodarzy był wchodzący z ławki Tyreke Evans (23pts, 10reb, 5-7fg3). Słabszy mecz tym razem przytrafił się liderowi Pacers – Victor Oladipo miał tylko 8 punktów na skuteczności 3-12 z gry. Co może cieszyć fanów ekipy z Indiany to fakt, że mimo słabszej postawy „Dipo” ich zespół potrafił zagrać dobrą koszykówkę i wygrać mecz. Josh Richardson (28pts, 7-10fg3) kontynuuje swoją bardzo dobrą dyspozycję w tym sezonie. Hassan Whiteside (12pts, 17reb) z kolejnym double-double na koncie.
Philadelphia 76ers (10-7) – Utah Jazz (7-8) 113:107 (38:24, 16:28, 32:32, 27:23)
Sixers pozostają niepokonani w meczach rozgrywanych u siebie. To już 8 kolejne zwycięstwo we własnej hali podopiecznych Bretta Browna. Tym razem ekipą, którą ograli byli zawodzący póki co Utah Jazz. Jimmy Butler (28pts, 7ast, 12-15fg) w niezły sposób przywitał się z kibicami swojego nowego zespołu. Ben Simmons (10pts, 8reb, 8ast) był bliski triple-double a Joel Embiid (23pts, 7reb) kontynuuje festiwal rzutów osobistych (8-9ft). W obozie przyjezdnych wyróżnił się Donovan Mitchell (31pts, 4stl) i to niekoniecznie pozytywnie. Owszem, zdobył 31 „oczek” ale statystyka zero asyst nie powala a tym bardziej skuteczność z gry (13-35fg) o rzutach zza łuku nie wspominając (1-11fg3). Rudy Gobert (12pts, 10reb) zakończył zawody z dubletem ale podobnie jak wcześniej Andre Drummond czy Hassan Whiteside nie pograł sobie za długo przy „JoJo”.
Washington Wizards (5-10) – Brooklyn Nets (7-9) 104:115 (30:26, 24:30, 25:35, 25:24)
3 zwycięstwa z rzędu to i tak był już niezły wynik jak na tegorocznych Wizards. Jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy i tak się stało i tym razem. Nets ograli ich w stolicy i to bez dużych problemów. 23 punkty w pół godziny uzbierał D’Angelo Russell. Jarrett Allen (16pts, 12reb) miał double double a asem z rękawa Kenny’ego Atkinsona tym razem okazał się być Spencer Dinwiddie (25pts, 8ast). Najlepszy na boisku w ekipie gospodarzy był Dwight Howard (25pts, 17reb), rozegrał on jednak zaledwie 27 minut ponieważ popełnił 6 fauli.
Memphis Grizzlies (9-5) – Sacramento Kings (8-7) 112:104 (29:28, 33:23, 25:27, 25:26)
Najlepszy mecz w karierze rozegrał czwarty wybór tegorocznego draftu (dość cichy do tej pory) Jaren Jackson Jr. Ten zaledwie 19 letni zawodnik miał 27 punktów (11-16fg), 6 zbiórek, 4 przechwyty oraz 2 bloki a jego Grizzlies odnieśli 9 zwycięstwo w sezonie pokonując minionej nocy Kings w FedExForum. Kings popełnili aż 21 strat ale i tak trzymali się nieźle, do końca. 23 punkty, 10 asyst oraz tym samym 4 double-double w sezonie powędrowało na konto De’Aarona Foxa.
Minnesota Timberwolves (7-9) – Portland Trail Blazers (10-5) 112:96 (29:21, 26:22, 28:24, 29:29)
Drugie zwycięstwo z rzędu Timberwolves odkąd odszedł Jimmy Butler i tym razem z topową drużyną zachodu, no proszę. Błyszczy Andrew Wiggins (23pts, 5reb, 4ast) a Derrick Rose (17pts, 7reb, 6ast) nie przestaje zaskakiwać. Nikt z ekipy gości nie przekroczył bariery 20 punktów, najbliżej do dokonania tego był CJ McCollum (18pts, 8-16fg). Słaby mecz rozegrał Damian Lillard (16pts, 5-18fg, 1-7fg3).
New Orleans Pelicans (8-7) – New York Knicks (4-12) 129:124 (16:32, 38:32, 34:32, 41:28)
Po urazie Anthony’ego Davisa (43pts, 17reb, 5ast) chyba już nie ma śladu. Podkoszowy Pels zdominował swoich rywali i poprowadził swój zespół do 8 zwycięstwa w sezonie. Jrue Holiday (24pts, 10ast) dołożył kolejny solidny występ od siebie a dublet z ławki zanotował Julius Randle (19pts, 11reb). Knicks jako zespół zdobyli zaledwie 15 asyst (ich rywale prawie dwa razy więcej). Najwięcej punktów w ekipie gości miał Tim Hardaway Jr. (30). Dzień konia miał wchodzący z ławki Trey Burke (24pts, 10-13fg, 26min), który powinien swoją drogą zagrać więcej, szczególnie, że wygrana była na wyciągnięcie ręki.
Milwaukee Bucks (11-4) – Chicago Bulls (4-12) 123:104 (27:40, 18:23, 46:17, 32:24)
Bucks pomimo problemów w pierwszej połowie to i tak odnieśli niezłe zwycięstwo a wszystko dzięki trzeciej kwarcie, którą wygrali prawie 30 punktami samemu zdobywając aż 46 punktów. Trzech zawodników gospodarzy przekroczyło granicę 20 punktów. Eric Bledsoe (25pts, 10-13fg), Khris Middleton (23pts, 10reb, 8ast) oraz Giannis Antetokounmpo (23pts, 13reb). „Kozły” trafiły aż 18 rzutów za trzy punkty na przyzwoitej 42% skuteczności. Przegrana zbiórka przez Bulls 55-36 okazała się być kluczem w tym starciu. Najlepszy w obozie „Byków” Jabari Parker miał 21 punktów oraz 8 zbiórek.
Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!
Wszyscy narzekają na transfery jak w przypadku Leonarda czy teraz Butlera – ale jak widać z wszystkim robi to na dobre…
Warto zajrzeć do Wielkiej ksiegi koszykówki – Isiah Thomas zdradza „sekret” – w zwyciężaniu w koszykówce wcale nue chodzi o koszykówkę… Ważniejszy jest chemia w drużynie. Leonard i Butler to doskonałe na to przykłady. I to zarówno dla drużyn do których przeszli jak ibdla tych które opuścili.