Na wstępie w imieniu całej redakcji Enbiej.pl chciałbym Wam wszystkim życzyć zdrowych, wesołych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Byście pod choinką znaleźli jak najwięcej emocji koszykarskich na nadchodzące miesiące. Wszystkiego najlepszego! A…no i nie zapomnijcie by wstawać od stołu na spacer lub inną aktywność ruchową.
Detroit Pistons (15-16) – Atlanta Hawks (9-23) 95:98 (21:28, 22:29, 23:22, 29:19)
PKT: Galloway 18, Jackson 16, Griffin 15 – Carter 18, Len 15, Bazemore 13
Na początku niespodzianka, która wstrząsneła wczorajszym typerem; Alex Len z 15 pkt i 17 zb przy asyście Jeremy’ego Lina (który znów pokazał odrobinę Linsanity w czwartej kwarcie) ograli wyżej notowanych Detroit Pistons. Tłoki przegrały przy bardzo bladej postawie Blake’a Griffina (4/14 z gry). Jastrzębie już do przerwy prowadziły 14 oczkami
Indiana Pacers (22-12) – Washington Wizards (13-21)105:89 (27:25, 26:21, 31:18, 21:25)
PKT:Turner 18, Sabonis 15, Bogdanovic 14 oraz Morris 16, Bryant 11, Green 10, Randle 10
- trzy dogrywki z meczu przeciwko Suns dały się mocno we znaki podopiecznym Scotta Brooksa. Wizards zabrakło pary w trzech pierwszych kwartach, wygranych przez Pacers aż 20 pkt. Wizards na wyjazdach wygrali tylko 4. razy w tych rozgrywkach i musieli sobie radzić z bardzo słabo dysponowanymi liderami – Johnem Wallem (1/7 z gry) i Bradley’em Bealem (2/11 z gry). Pod koszami dominowali Myles Turner (18 pkt i 17 zb) oraz Domantas Sabonis (15 pkt i 10 zb)
Boston Celtics (19-13) – Charlotte Hornets (16-16) 119:103 (29:26, 39:21, 26:20, 25:36)
PKT:Irving 25, Tatum 17, Morris 12 oraz Walker 21, Hernangomez 19, Lamb 14
- z wracającym do gry Alem Horfordem (10 pkt / 6 zb / 5 as) i fantyastycznym Kyriem Irvingiem (25 pkt i 9/12 z gry) Celtowie szybko zdobyli kontrolę nad spotkaniem przeciwko Hornets. W drugiej kwarcie uciekli na dodatkowe 18 oczek przewagi, która została nieco zniwelowana w finałowej kwarcie. Kemba Walker (21) i Willy Hernangomez (19) tylko praktycznie grozili faworytom z Bostonu, ale nic w tym dziwnego skoro Szerszenie wygrały tylko 4 mecze wyjazdowe. Ławka C’s wniosła do gry 49 pkt
Brooklyn Nets (16-19) – Phoenix Suns (8-26) 111:103 (38:31, 25:25, 28:18, 20:29)
PKT:Dinwiddie 24, Russell 18, Kurucs 16 oraz Ayton 26, Booker 25, Jackson 11
- trudy spotkania przeciwko Wizards było też widać w nogach graczy z Arizony. Siatki już w trzech kwartach zagrały na tyle solidnie, by zapewnić sobie 16. wygraną w sezonie. Spencer Dinwiddie z 24 pkt mocno napędzał ataki miejscowych. Po trzech odsłonach Suns byli praktycznie poza meczem, przegrywając je 17 pkt. Słońca trafiły tylko 3 trójki na 17%…DeAndre Ayton świetny mecz z 26 pkt i 17 zb (jednak sam on to za mało). 5 graczy Nets miało punktowe double figures
Cleveland Cavaliers (8-26) – Chicago Bulls (9-25) 92:112 (29:28, 30:26, 15:30, 18:28)
PKT:Nance Jr. 20, Clarkson 17, Osman 17, Burks 12 oraz Markkanen 31, Dunn 17, Holiday 15
- Pojedynek na
szczyciednie konferencji wschodniej, w którym gorą okazali się byli 6-krotni Mistrzowie ligi. Wiele w tym zasługi fińskiego Lauri Markkanena, autora 31 pkt. Lauri trafił 5 trójek i prowadził byczy szturm na początku drugiej połowy. Trzecią kwartę Bulls zwyciężyli 15. oczkami, a całą drugą połowę 25. 17 pkt – 8 zb – 7 as zanotował Kris Dunn. Po 5. graczy z jednej i drugiej strony zanotowało punktowe double figures. Bulls jednak grali na dużo wyższej skuteczności, 55% z gry i 50% za trzy pkt
Orlando Magic (14-18) – Miami Heat (16-16) 91:115 (17:28, 27:25, 27:37, 20:25)
PKT:Fournier 17, Gordon 14, Simmons 11 oraz Johnson 25, Winslow 22, Richardson 15
- 5 z rzędu, tak wygląda serial zwycięstw siódmych już na Wschodzie – Heat. Tyler Johnson 19 ze swoich 25 pkt zdobył w trzeciej odsłonie, wygranej przez przyjezdnych 10 oczkami. Heat już w pierwszej kwarcie zdominowali spotkanie i wrzucili je na własne tory, wygrywając 1kw 11. oczkami. Justise Winslow trafił 9 z 12 rzutów z gry, kolekcjonując 22 oczka. Magic przed własną widownią trafiali tylko na 41% z gry
Sacramento Kings (18-15) – New Orleans Pelicans (15-19) 122:117 (25:36, 33:33, 28:27, 36:21)
PKT:Hield 28, Bogdanovic 24, Cauley-Stein 22 oraz Holiday 27, Davis 26, Randle 18
- muszę przyznać, że Kings mają „cojones”. Po pierwszej połowie wydawało się, że Anthony Davis (26 pkt i 17 zb) dowiązą prowadzenie do 48. minuty. Jednak świetny powrót do gry i szturm Kings dał miejscowym niespodziewane przejęcie meczu. Buddy Hield zanotował 28 pkt przy 6. celnych trójkach, De’Aaron Fox dołożył 19 pkt i 11 as, a Willie Cauley-Stein popisał się dubletem z 22 pkt i 17 zb. Dave Joerger miał też jokera z ławki, w osobie 24-punktowego Bogdana Bogdanovica. I jak tu nie podziwiać Kings?
Oklahoma City Thunder (21-11) – Minnesota Timberwolves (15-18) 112:114 (25:35, 38:18, 17:33, 32:28)
PKT:George 31, Westbrook 23, Grant 14 – Wiggins 30, Towns 18, Covington 13
- dopiero czwartej porażki w sezonie na własnym parkiecie doznali gracze Billy’ego Donovana. Występ Paula George’a (31 pkt i 11 zb) zepsuł bohater Wilków – Andrew Wiggins. Kanadyjczyk zanotował 30 pkt – 6 zb – 5 as a grający bez Derricka Rose’a i Jeffa Teague’a goście rozegrali świetną trzecią odsłonę, wygraną 16 punktami. Na nic zdało się też kolejne triple double Russella Westbrooka (23/11/10). Wilki trafiły 14 z 27 trójek, na 51% skuteczności
Golden State Warriors (23-11) – Los Angeles Clippers (19-14) 129:127 (36:36, 31:35, 36:23, 26:33)
PKT:Curry 42, Durant 35, Green 14 oraz Harris 32, Gallinari 25, Williams 25, Harrell 13
- bardzo ofensywne i dynamiczne spotkanie obejrzeli fani w Kalifornii. Mistrzowie NBA byli bliscy porażki, ale znów wynik dla nich ratował niesamowity Steph Curry ze swoim lay upem. Steph zanotował 42 pkt z 6. trójkami mając też spore wsparcie w osobie Kevina Duranta (35 pkt i 11 zb). Z drugiej strony imponowali Tobias Harris (32 pkt, 6/7 za trzy) i Danilo Gallinari (25 pkt i 5/5 za trzy). Uwaga, LAC trafiali na poziomie 78% skuteczności za trzy pkt ! (18/23).
Portland Trail Blazers (19-14) – Dallas Mavericks (15-17) 121:118 (25:27, 37:25, 26:28, 19:27, 14:11)
PKT:Lillard 33, McCollum 22, Harkless 13, Leonard 13 oraz Barnes 27, Doncic 23, Jordan 14, Powell 14
Luka Doncić (23 pkt – 11 zb – 6 as) dał Mavs dogrywkę, ale w niej już gorą okazał się Damian Lillard (33 pkt). Na nic zdały się 27 pkt zdobycze przy 5. celnych trójkach Harrisona Barnesa. Miejscowi dostali 55 oczek od elektrycznego duetu Lillard – McCollum i udanie zakończyli dogrywkę. Mavs przegrali 6. mecz z rzędu, Blazers wygrali 4 z ostatnich 5.
Los Angeles Lakers (19-14) – Memphis Grizzlies 99:107 (17-16) (20:26, 26:24, 29:22, 24:35)
PKT: James 22, Ingram 20, Zubac 19 oraz Jackson Jr. 27, Gasol 17, Conley 17, Temple 14
- nie pierwszy raz w tym sezonie, Lakers przegrali – mogłoby się wydawać – mecz, który mieli pod kontrolą. Znów fatalna w obronie czwarta kwarta (rozprężenie? pewność siebie ??) zabrała Jeziorowcom wygraną. Goście weszli w ostanią kwartę meczu w najlepszej formie, a zdobycze punktowe Jarena Jacksona Jr (27 pkt i ostatnia trójka) oraz Garretta Temple’a (14 pkt i ważna trójka na 90 sek przed końcem) osłodziły Grizzlies 17. wygraną w rozgrywkach. 22 pkt – 14 zb – 7 as zanotował LeBron James, który siądzie do kolacji wigilijnej z grymasem na twarzy ;-)
Hejka – pytanie do ludzisk, co widzieli GSW-LAC.
Czy nie macie wrażenia, że sędziowie seryjnie gwizdali na korzyść Wojowników?
Nie spodziewałem się wygranej Kliperów, ale jak na 5 min. do końca 3Q widziałem te magiczne gwizdki, to już odpuściłem oglądanie, bo zwycięzca mógł być tylko jeden…
Żeby nie było, że jestem hejterem, czy coś, bo potencjał GSW jest kosmiczny i w meczu na noże LAC nie mieliby szans. Wesołych 4 all