Utah Jazz (19-20) – Cleveland Cavaliers (8-31) 117:91
Dobry występ zawodników Jazz w drugiej połowie wygranej 69-42 w meczu przeciwko Cavaliers przyczynił się do 19 wygranej w sezonie podopiecznych Snydera. Donovan Mitchell z 18 punktami był najlepszym strzelcem zespołu, trafił 7 z 12 oddanych rzutów z gry. Po stronie gospodarzy wyróżniali się zawodnicy z ławki a konkretnie Alec Burks (17pts, 6-13fg, 3-4fg3) oraz Jordan Clarkson (12pts, 6-12fg, 19min).
Washington Wizards (15-24) – Miami Heat (19-18) 109:115
Dobry okres mają ostatnio zawodnicy Heat, którzy wygrali 8 z ostatnich 10 meczów. Tym razem odnieśli domowe zwycięstwo nad Wizards. Hassan Whiteside (21pts, 18reb, 9-13fg) oraz Justise Winslow (13pts, 10ast, 5-9fg) zakończyli zawody z double-double na koncie. Po stronie gości najlepszym punktującym, zbierającym i asystującym był Bradley Beal (33pts, 9reb, 7ast).
Indiana Pacers (26-12) – Chicago Bulls (10-29) 119:116
Z pewnością Bulls postawili cięższe warunki Pacers niż się spodziewaliśmy. Goście będący w tym sezonie w świetnej formie z jednym z najlepszych rekordów w lidze wygrali dopiero po dogrywce z ekipą dla której wygrywanie nie jest najważniejsze. Najlepszym zawodnikiem meczu był Victor Oladipo (36pts, 14-28fg, 7reb) i na przestrzeni całego spotkania i w najważniejszej jego części (Oladipo rzucił trójkę w dogrywce na 0.3 do końca, która dała zwycięstwo jego drużynie). Warto dodać tutaj niezły występ z ławki Domantasa Sabonisa (23pts, 12reb, 9-13fg). Niewiele brakowało a Zach LaVine (31pts, 12-21fg, 5-9fg3) dokonałby niemal niemożliwego. Po trafieniu Oladipo, Bulls mieli zaledwie 0.3 na rzut a przegrywali 3 punktami. Zach otrzymał podanie, rzucił za trzy na kolejną dogrywkę, piłka wpadła do kosza ale ostatecznie okazało się, że lider „Byków” minimalnie się spóźnił. Dobry mecz rozegrał Lauri Markkanen, który miał 27 punktów oraz 9 zbiórek a Kriss Dunn (16pts, 17ast) ukończył rywalizację z nowym rekordem życiowym w asystach.
Brooklyn Nets (19-21) – Memphis Grizzlies (18-20) 109:100
Grizzlies natomiast ostatnimi czasy grają słabo. Minionej nocy ulegli u siebie Nets notując tym samym czwartą porażkę z rzędu. Kyle Anderson (11pts, 11reb, 10ast) zaskoczył wszystkich i zanotował triple-double a Mike Conley miał najlepsze w meczu 31 punktów. W ekipie triumfatorów dublet uskładał D’Angelo Russell (23pts, 10ast) oraz Jarrett Allen (12pts, 12reb).
Orlando Magic (17-21) – Minnesota Timberwolves (18-21) 103:120
Timberwolves okazali się lepsi we własnej hali w meczu przeciwko Magic. Kluczem wydaje się być solidnie wygrana zbiórka przez gospodarzy (54-35). 29 punktów i 15 zbiórek miał Karl-Anthony Towns. Jeff Teague, który wrócił do gry po 9 meczowej przerwie uzyskał dublet notując 23 „oczka” oraz rozdając 10 asyst.
Dallas Mavericks (18-20) – Boston Celtics (23-15) 93:114
Celtics pomimo braku Kyrie Irvinga, który nadal zmuszony jest pauzować, świetnie poradzili sobie z Mavericks ogrywając ich w TD Garden. Gospodarze rozdali aż 35 asyst, prezentowali bardzo rozsądną i zespołową grę. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje Al Horford (10pts, 8reb, 8ast), Jaylen Brown (21pts, 9-15fg) oraz Gordon Hayward (16pts, 11reb, 8ast). W obozie gości double-double miał DeAndre Jordan (12pts, 15reb) a ofensywnie najbardziej błyszczeli Harrison Barnes (20pts, 6-12fg, 4-7fg3) oraz Luka Doncic (19pts, 9reb, 4-8fg3).
Atlanta Hawks (11-27) – Milwaukee Bucks (27-10) 112:144
Konkurs strzelecki zorganizowali sobie zawodnicy Bucks, którzy wrzucili przyjezdnym aż 144 punkty pewnie zgarniając 27 zwycięstwo w sezonie. Aż dwukrotnie przekraczali 40 punktów w jednej kwarcie, było to dokładnie w odsłonie numer jeden, gdzie zdobyli 43 punkty oraz numer trzy gdzie zanotowali jedno „oczko” mniej. Aż ośmiu zawodników „Kozłów” ukończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym na koncie. Najwięcej (19) miał Malcolm Brogdon oraz Khris Middleton. Giannis Antetokounmpo (16pts, 8reb, 10ast) zagrał jedynie 19 minut a był dwie zbiórki od triple-double. Hawks przegrali zdecydowanie walkę na tablicach (53-32), popełnili aż 21 strat przy zaledwie 13 rywali i w efekcie oddali aż 15 rzutów mniej od nich.
Los Angeles Clippers (22-16) – Phoenix Suns (9-31) 121:111
W Phoenix jedynie przez połowę pierwszej kwarty spotkanie było wyrównane. Potem Clippers odjechali rywalom i nie oddali prowadzenia już do samego końca zapisując tym samym na swoje konto 22 zwycięstwo w sezonie. Suns zebrali zaledwie 25 piłek w całym spotkaniu, dla porównania Clippers 43 w tym aż 16 w ofensywie. 21 punktów, 7 zbiórek oraz 6 asyst miał Danilo Gallinari. Najlepszy mecz w sezonie, notując w nim swoje pierwsze(!) double-double miał Marcin Gortat (18pts, 13reb, 8-10fg). Tradycyjnie sporo od siebie dali zmiennicy Clippers – Lou Williams (21pts, 3-6fg3, 28min), Montrezl Harrell (15pts, 6-13fg, 23min), Patrick Beverley (16pts, 6-9fg, 4-7fg3). Po stronie gospodarzy najlepszym punktującym był Devin Booker (23pts, 8-14fg). Deandre Ayton (4pts, 5reb, 27min) świetnie zatrzymany wiadomo przez kogo, hehe.
New York Knicks (10-29) – Los Angeles Lakers (21-18) 119:112
Lakers tylko potwierdzają moje ostatnie stwierdzenie, że bez LeBrona są przeciętną drużyną a potrafią być nawet słabi jak barszcz gdy zagrają chociażby tak jak dzisiaj. To dopiero 8 domowa porażka „Jeziorowców” ale przyszła ona zapewne z niezbyt odpowiednim rywalem bo nie oszukujmy się ale jeżeli drużyna, która ma jakiekolwiek aspiracje do tytułu przegrywa u siebie z Knicks nawet gdy ich najlepszy zawodnik nie gra to nie świadczy to o niej najlepiej. Tak w ogóle co do LeBrona to odpocznie on sobie od gry przynajmniej jeszcze przez najbliższy tydzień. Gospodarzom nie pomógł dziś nawet strzelec Lonzo Ball (17pts, 6-12fg, 5-7fg3). Najwięcej punktów uskładał Brandon Ingram (21pts, 9reb) a Kyle Kuzma nie zagrał. Po stronie zwycięzców 22 punkty miał Tim Hardaway Jr. a double-double w 27 minut z ławki zanotował Enes Kanter (16pts, 15reb).
Oklahoma City Thunder (25-13) – Portland Trail Blazers (22-17) 111:109
Duet Paul George (37pts, 8reb, 5-9fg3) & Russell Westbrook (31pts, 9reb, 7ast) poprowadził Thunder do 25 zwycięstwa w sezonie w ciężkim wyjazdowym meczu przeciwko Blazers. Damian Lillard zdołał odpowiedzieć 23 punktami oraz 8 asystami a mającego słabszy dzień CJ’a McColluma (10pts, 4-15fg) zastąpił Jusuf Nurkic (22pts, 8reb, 9-14fg).
Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!
No dobra, tylko w Lakers brakuje też Rondo i Kuzmy a to już bardzo dużo. Zwłaszcza Rondo mógłby przejąć rolę lidera po Jamesie. LeBron ma wrócić za tydzień. Ani Ball ani Ingram nie mają zdolności przywòdczych.
Rondo niestety zaczyna się coraz bardziej sypać…
A Boston chyba poważnie powinien się zastanowić nad wymianą…K. Irvinga
Jest tam chyba zbędny i zabija ducha zespołowości drużyny.
Choć sam muszę przyznać, że uwielbiam oglądać jego grę- płynność ruchów porażająca!!!
No właśnie. Może warto odpuścić Irvinga i wyraźnie w lato postawić na Roziera…
Mam od początku sezonu takie myśli. Coś nie gra. Chemia? Pewnie tak.
Dziś akurat podobało mi się stwierdzenie pt.”słabi jak barszcz”!;) to tak a propo mojego wczorajszego;)- w każdym razie bez urazy @Adrian Rojek. Co do LA- bo wkurzają ostatnio jak mało kto- jak mawia Rafał Pacześ- „co się dzieje, no co dzieje?”. Faktycznie mentalnie jeszcze Rondo mógłby trochę wykrzesać z tych „chłopaków” ale niestety jego tez brak i patrząc na to jak mu ostatnio zdrowie nie dopisuje cudem będzie jak dogra sezon do końca. Osobiście nie mogę patrzeć na grę Ingrama. Uważa się za wielkiego gracza, a sama gra plus selekcja rzutu pozostawia wiele do życzenia. Nie przypominam sobie w tym sezonie meczu na poziomie tego zawodnika- kompletnie mnie nie przekonuje.
Cieszy, że z Lakers odeszli Russell i Randle. Nie grają pod chorą presja i pokazuja na co ich stać. Co do Ingrama, który podobno miał być drugim Durantem, to jeżeli będzie chociaż w połowie tak dobry, to będzie sukces.
Nie wiem, czy to dobre określenie, ze w Dallas ktokolwiek błyszczał. Dla mnie grali bez pomysłu. Trójczyli, choć im nie wchodziło. Trafili 11 z 44! A Nowitzki miał zza łuku same pudła – aż osiem! W ogóle obie ekipy oddały w sumie 89 trójek, jako człek wychowany na baskecie lat 90. nie mogłem na to patrzeć. Konkurs, nie mecz.