Brooklyn Nets (22-23) – Boston Celtics (25-18) 109:102 (27:25, 19:20, 44:21, 19:36)
(Russell 34, Kurucs 19, Allen 19 – Tatum 34, Brown 22, Wanamaker 13)
34 punkty D’Angelo Russella w tym 18 w samej trzeciej kwarcie (wygranej przez Nets 44-21) dały zwycięstwo Nets nad Celtics. Były gracz Los Angeles Lakers trafił 7 razy zza łuku a także dołożył 7 asyst. Gospodarze wygrali walkę na tablicach 55-41. Po stronie Celtics w końcu odpalił nieco Jayson Tatum (34pts, 12-19fg) dla którego był to pierwszy mecz w tym sezonie z minimum 30 punktami. Kyrie Irving nie zagrał.
Houston Rockets (25-18) – Memphis Grizzlies (19-24) 112:94 (24:29, 30:19, 33:22, 25:24) (Harden 57, House 15, Green 14 – Conley 14, Temple 14, Casspi 12)
57 punktów w 34 minuty Jamesa Hardena, który jest maszyną do zdobywania punktów i co najważniejsze jego drużyna przy tym na niczym nie traci po zdobywają kolejne zwycięstwa a „Broda” pewnie zmierza po back to back MVP. Grizzlies nie mieli dziś nic do powiedzenia, żaden z zawodników nie przekroczył 15 zdobytych punktów.
San Antonio Spurs (25-20) – Charlotte Hornets (20-23) 93:108 (24:28, 19:21, 29:27, 21:32)
(Aldridge 28, White 18, DeRozan 14 – Walker 33, Lamb 19, Williams 11)
33 punkty w tym 7 celnych trójek Kemby Walkera wystarczyły by ograć na wyjeździe Spurs w noc poświęconą Tony’emu Parkerowi (8pts, 3reb, 4ast), który wrócił na stare śmieci. W obozie gospodarzy najlepszym zawodnikiem był LaMarcus Aldridge (28pts, 10reb). Zabrakło nieco wsparcia tym razem od DeMara DeRozana (14pts, 5reb, 5ast).
Utah Jazz (24-21) – Detroit Pistons (18-24) 100:94 (27:31, 26:28, 22:15, 25:20)
(Mitchell 28, Korver 19, Gobert 18 – Griffin 19, Drummond 15, Bullock 13)
Rudy Gobert (18pts, 25reb) ostatnio ustanowił nowy rekord kariery w asystach (8), tym razem wyrównał swój najlepszy wynik w zbiórkach i razem z Donovanem Mitchellem (28pts) poprowadzili Jazz do zwycięstwa nad Pistons. Po stronie „Tłoków” najwięcej punktów miał Blake Griffin (19pts) natomiast dublet na swoje konto zapisał Andre Drummond (15pts, 13reb).
Sacramento Kings (23-21) – Portland Trail Blazers (26-19) 115:107 (24:27, 30:17, 29:31, 32:32)
(Hield 19, Bogdanovic 18, Fox 16 – Lillard 35, Turner 14, Aminu 13)
35 punktów Damiana Lillarda nie wystarczyły by pokonać zgrany i poukładany zespół jakimi są Kings. Drużynowa koszykówka wygrała i w Sacramento nie żartują, na serio idą ku playoffs. 6 zawodników gospodarzy zakończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym (najwięcej Buddy Hield 19pts).
Los Angeles Clippers (24-19) – New Orleans Pelicans (21-23) 117:121 (36:32, 27:34, 25:28, 29:27)
(Harrell 26, Gallinari 25, Harris 21 – Davis 46, Randle 27, Holiday 19)
Anthony Davis z 46 punktami i 16 zbiórkami oraz Julius Randle z 27 punktami dali 21 zwycięstwo Pelicans w tych rozgrywkach. Pels ograli na wyjeździe dobrze dysponowanych Clippers. 26 punktów i 10 zbiórek z ławki Montrezla Harrella nie wystarczyły.
Broda jakie parcie ma… a jak oglądam te wymuszanie wolnych…ech…
p.s. Od dwóch dni najlepsza polska strona o NBA miała awarie a ja o mały włos nie padłem na zawał, uff, całe szczęście powrót do świata żywych a moje samopoczucie odrazu się poprawiło:)
Dzięki. Od jutra z filmami już